Valentino

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nastał wieczór, bezczynność powoli zaczynała nudzić pajęczaka, postanowił więc przygotować coś z włoskiej kuchni. Podczas przygotowywania jedzenia, nucił jakąś piosenkę, będącą w jego narodowym języku. Alastor zaś prowadził kolejną transmisję radiową, ta akurat poświęcona była overlordą, radiowy demon kochał upokarzać na antenie swoich wrogów, zabicie ich byłoby leprze, ale tak też iest ciekawie. Gdy tylko audycja dobiegła końca, Czerwonowłosy zszedł na dół. Do jego uszu dotarło dobiegające z kuchni nucenie, zaciekawiony postanowił zerknąć do pomieszczenia. Domyślił się, że to Angel dust, jednak to, że ten coś gotował, trochę go zaskoczyło. Postanowił więc zapytać.
-co gotujesz mój drogi?
Podszedł bliżej, by móc się przyjrzeć, różowooki odwrócił się w jego stronę.
-włoska kuchnia Alastorze-odpowiedział, trochę minęło i nie czół się już tak zestresowany-pomyślałem, że skoro tu mieszkam, a ty byłeś zajęty nadawaniem, to nie będziesz miał czasu na gotowanie, musiałem też się czymś zająć
-zanim tu trafiłeś, byłeś Włochem, mam rację?
Podszedł do blatu i obserwował poczynania towarzysza.
-Si, sono italiano, lo hai capito dal fatto che cantavo o dalla cucina?(tak, jestem Włochem, domyśliłeś się po tym, że śpiewałem, czy po kuchni?)-nie był pewien, czy Alastor go zrozumiał, ale pewne było to, że skoro wcześniej rozpoznał włoski, to teraz też tak będzie.-za niedługo zkończę robić jedzenie, to sam się przekonasz do kuchni włoskiej.
Radiowiec uśmiechnął się szerzej
-czekam z niecierpliwością
Oddalił się od blatu, jednak dalej obserwował jasnofutrego demona. Angel dust przyszykował  cannoli i lazanię, deser był jeszcze w lodówce. Pajęczak podał jedzenie na stół I uśmiechnął się lekko
-mam nadzieję, że będzie smakować
Radiodemon był dość nieufny, mimo to, spróbował tego, co przygotował Angel.
-dobrze gotujesz-
Przyznał, mimo wcześniejszej, jak się okazało niepotrzebnej, nieufności, jedzenie okazało się pyszne. Gdy podniósł wzrok, dostrzegł, że pajęczak nie je, a zamiast tego bawi się swoją porcją.
-nie jesteś głodny?
-nie wiem szczeże....jeszcze trochę stres mnie trzyma, i dodatkowo żadko jem wieczorem.
Nie chciał wspominać o tym, w jakim stanie psychicznym jest, po co?dalej jest tylko zabawką, ale w innej formie.
-rozumiem to, ale polecam Ci coś zjeść
Pajęczak zjadł tylko część, nie miał apetytu. Wstał z krzesła i odłożył talerz.
-mógłbym iść na miasto?nie będę nic brać, muszę rozchodzić to wszystko, co się wydarzyło.
Starał się chociaż lekko uśmiechnąć
-jasne, że możesz-Radiowy demon również odłorzył talerz I wziął książkę.-nie musisz pytać
Angel dust poszedł do swojego pokoju I przebrał się w coś wygodnego. W domu rozbrzmiał dźwięk telefonu, to była Rose
-Alastorze, Rose dzwoni
Różowooki przekazał słuchawkę i wyszedł z budynku. Alastor chwilę rozmawiał, po czym przeniósł się za pomocą cienia na miejsce spotkania z Rose.
Angel dust spacerował po mieście,  mimo pokusy, dotrzymał słowa, że nie będzie ćpał. Ruszył do kawiarni i zakupił kubek gorącej czekolady. Wtedy podszedł do niego Valentino, mówił, że pajęczak zachowuje się karygodnie, również obrażał jasnofutrego. W oczach pajęczaka zalśniły łzy, słuchał słów ćmiego demona, na karku poczół jego dłoń, po chwili został zrzucony z krzesła.
-nie wiem jak omamiłeś Alastora, ale nie zostawię tego tak.

Alastor wracał ze spotkania z Rose, mimo, że mógł przenieść się do domu, zdecydował się na spacer. Mijając kawiarnię, przez jej okno dostrzegł zamieszanie, zatrzymał się, to byli Angel i Valentino. Wszedł do środka I zbliżył się do ćmiego demona. Był w swojej pełnej(lecz nie gigantycznej) demonicznej formie. Patrzył na alfonsa z pogardą.
-o!pojawił się ten, który miał poskromić jego zachowania, i jak ci poszło?
Alfons spojrzał z pogardą na Angel dusta
-zbieraj się dziwko, dziś nagrywasz.
Pajęczak wstał z podłogi I wytarł łzy. Jest roztrzęsiony.
-t-tak jest Valentino.....
-nie jest już twoją własnością-wtrącił się Alastor. Zdecydował się interweniować, przywołał cieniste istoty, które zaatakowały ćmiego demona. Następnie przyszpilił go do ściany mackami i zaczął przyduszać. Valentino przez jakiś czas odpierał ataki, jednak był słabszy od Alastora.
-umowa o jego duszę tylko tymczasowo należy do ciebie, nie pamiętasz?
Szybko po tym, gdy zaczął być duszony, stracił przytomność, wcześniej jednak usłyszał odpowiedź radiowego demona
-tej umowy już nie ma, zniszczyłem ją.
Angel patrzył na nich zdezorientowany, i przerażony, siedział na uboczu, by nie mieszać się w walkę, błagał w myślacg, by nie spodkała go kara. Gdy usłyszał o zniszczeniu umowy, był w szoku. Czyli był wolny? To było dziwne uczucie, ale za razem niesamowite. Wiedział, że nie da rady wstać, gdy został zrzucony, mocno się uderzył.
-czy to prawda?-zapytał cicho, odkąd jest w piekle, duszę miał tylko około 30 dni. A jest już długo w piekle. Radiowy demon wyciągnął w jego stronę rękę, by pomóc mu wstać. Pajęczak syknął z bólu, miał obite, jeśli nie poranione biodro.
-dziękuję za pomoc Alastorze-uśmiechnął się słabo-czy to prawda?
-Tak, nie kłamałbym, zwłaszcza w takiej sytuacji.
Radiowy demon czerpał satysfakcję z tego, jak łatwo pokonał Valentino.
-rozumiem, teraz muszę poukładać sobie życie
^nie mam gdzie się teraz podziać, będzie ciężko znaleźć pracę i jakieś w miarę dobre warunki mieszkaniowe. No nic, najwyżej zginę podczas kolejnej eksterminacji, i tak nic tu po mnie.
-gdybyś czegoś potrzebował, mów.
-jeśli to nie problem, zostanę na trochę....jeśli mogę wiedzieć, czemu zniszczyłeś umowę?
Alastor tak naprawdę sam nie wiedział czemu, to była decyzja pod wpływem chwili.
-w wierzy przeczytałem jej warunki, i poprostu tak zdecydowałem.
Ruszył do wyjścia z kawiarni.
-rozumiem, ja już nie pamiętam co tam było, tylko tyle, że musiałem być całkiem posłuszny. Sćpał mnie wtedy i wykorzystał moją słabość, bym podpisał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro