Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Saraby
Kurwa dzisiaj w radiu mówili o jakimś wirusów który był przyczyną tej bójki i zarazem tym że ci ludzie zamienili się zombie? Przecież to nie jest przypadek...prawda? Jeszcze oszczekali że mamy nosić maseczki i także rękawiczki jedno razowe, kurwa pandemia? Lepiej być nie może i jeszcze dodali że jak ktoś czuje się chory  lub jest chory to ma się zgłosić do szpitala żeby nie rozprzestrzeniać. Nawet zabroniono odwiedzać rodziny w szpitalu, ale mam nadzieję że przenigdy nie przyjedzie wojsko lub nie wybuchnie apokalipsa.

Dzisiaj siedziałam dzień w pracy do godz 15 i mam koniec roboty oraz będę mogła pójść do domu  i także mieć nocną zmianę jutro,  kurwa nie chce żeby wybuchła pandemia i także ludzie umierali albo zamienili się w zombie.

W domu.

Saraby: *Głęboki wydech* w końcu w domku

Ściągnęłam budy i bluzę oraz odłożyłam na miejsce to poszłam się ogarnąć i coś zrobić coś do jedzenia a także coś do picia, jak se robiłam jedzenie to włączyłam radio i właśnie rozmawiali o tym wirusie. Mówili  że ci którzy zostali przywiezieni do szpitali zawiali i teraz ich szukają po Starym mieście i także na Slumsach, jak ktoś ich zobaczy to ma zadzwonić na policję a także do wojska jak ktoś właśnie pochodzi z wojska. A teraz zabroniono nam wychodzić z domów a także nie spotykać się z znajomymi lub z członkami rodziny, dobrze ze nie powiedziałam matce że wyprowadzam się oraz to że nadal mnie to boli że nie znam ojca.

Mam pustkę w sobie ze nie mam pełnej rodziny a także to że nadal chce go znaleźć, a jeszcze na dodatek pandemii w Harranie ale mam jedno pytanie...jak ja mam pracować?! Przecież muszę opłacać czynsz a także kupić sobie coś do żarcia do siebie, mam nadzieję że znajdą lek na wirusa.

Kilka dni później.

Kurwa mac! Pandemia...myślałam że nie będzie ale jest pierdolona pandemia oraz to że wojsko wjechał do Harranu, ale przez kilka dni temu zaraza zaczęła się rozprzestrzeniać w Harranie oraz to że zarażeni zamienili się w coś innego. Nie wiem czy ktoś ogóle to naprawi a sama nie wiem czy ktoś będzie nas uratować jak coś się stanie, pfff postanowiłam ze zadzwonię do Jaspera z powodu że dawno z nim nie gadałam.

Jasper: Siema Saraby, jak tam u ciebie?
Saraby: Siema Jasper, dobrze jest ale...wiesz czemu dzwonię
Jasper: Wiem, boisz się o mnie *śmieje się*
Saraby: Prawda...ale jeszcze to że na pewno będzie lock downa w sklepach a także może być że nawet zwolnić mnie z pracy albo zamknąć uczelnie
Jasper: Ja tak samo
Saraby: Mam nadzieję że tak nie będzie
Jasper: ja tak samo

Gadanina zeszła nam na jedzenie, na sąsiadów i także o rodzinie ale po mimo że Jasper mnie rozumie z powodu że nie ma ojca i wychowywał go sama matka to się znamy lepiej. Jak skończyliśmy to poszłam pozmywać z powodu że niemiałam czas z tego że byłam w pracy, więc po zmywałam to jeszcze muszę zamknąć okno w kuchni i właśnie zobaczyłam zarażonego który stał przy przestanku, w tedy to coś spojrzało na mnie i w tedy się odsunęłam z powodu że nie wiedziałam co mam zrobić. Podeszłam do okna i zobaczyłam coś co mnie przeraziło krew w żyłach, to coś wpadło do jednego z mieszkań gdzie mieszkała młodego małżeństwa w tedy musiałam.

Wzięłam telefon i zadzwoniłam na policję a jak już powiedziałam co się wydążyło  temu co odpiera właśnie telefony, to powiedział że przyśle do mnie radiowóz policyjny a także muszę zachować ostrożność. Podeszłam szybko do oka i zobaczyłam że drzwi były otwarte.

*dzwonek do drzwi*

Cholera jasna! Przesłyszałam się dzwonka do drzwi, szybko poszłam otworzyć drzwi i żeby mieć to z głowy a także iść spać. Otwarłam drzwi i zobaczyłam że to policja a także mnie zapytali mnie właśnie czy ja zadzwoniłam do nich jak oni to opisali, atak dziwnej istoty i to pod wierciłam i powiedziałam im gdzie się wydarzyło. Władnie jeden powiedziałam do drugiego.

Policjant 1: Chodź sprawdzimy to

Poszli w kierunku gdzie była ta creepy postać która stała tam właśnie, to jeszcze powiedziałam do nich ostanie słowa.

Saraby: Uważajcie na siebie!

Aby ten najmłodszy się od wróciłam ale ten drugi nawet nie zareagował i od wróciłam się do przodu, szybko się schowałam i zamknęłam drzwi na klucz żeby nikt mi nie wszedł do środka. Wparowałam do kuchni żeby zobaczyć czy tam poszli i właśnie zobaczyłam że jeden mówi coś drugiego wyciągając broń z kabury , weszli   do środka  i usłyszałam krzyki „stój” i „nie ruszaj się” a także wytrwały oraz błysku z okien ale jeszcze mnie niepokoiło to że jeszcze dwie szkarady przy biegły, jeden był ubrany w policyjny mundur a drugi w sportowe spodnie i czarną bluzkę na ramiączka.

Schowała się w swoim pokoju i w tedy pomyślałam że koszmar się zaczyna właśnie teraz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro