Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Saraby
Pffff.....nie wiem ile już minęło sporo czasu od wybuchu epidemii oraz to że GRE cały czas wysyła zrzuty zaopatrzenia, ale dzisiaj właśnie chce z tymi szemranymi typami z pod ciemnej gwiazdy porozmawiać lub oddać się w ich ręce. Może w końcu znajdę ojca którego od dawna nie widziałam a także nie znałam jak miałam z kilka miesięcy lub rok, wszystko przez moją zjebaną matkę oraz jej znajome które jej mówiły wszystko co będzie dla mnie dobrze a to mnie irytowało ale teraz mogę teraz się uwolnić się od niej i go poszukać.

Jak szłam uliczkami to usłyszałam czyją rozmowę to postanowiłam ze podsłucham te rozmowę.

?? :Mam nadzieję że w końcu pójdziemy do wierzy, może tam jest Saraby?
?? :Skont możesz wiedzieć? Przecież ona tam przecież nie poszła
?? :*milczy*, kurwa a gdzie może być? Przecież nie w Garnizonie!

Czyżby matka mnie szukała? Przecież nie chce iść tam do wierzy bo tam się inni ludzie a także inne zwyczaje, pobiegłam właśnie do zrzutu z powodu że na pewno tam są właśnie oni. W końcu chce do nich dołączyć z powodu że nie chce być przy matce z powodu że mnie nie kochała jak się urodziłam, z zamyślenia wyrwała mnie rozmowa bandytów i już wiedziałam że moja obietnica się spełni.

Bandyta: Spadaj stąd
Bandyta2: Jak nie chcesz mi-

*podnoszę ręce do góry*

Zobaczyłam w ich oczach szok i niedowierzanie że oddaje się w ich ręce oraz to że chce do nich dołączyć, jeden podszedł do mnie i zawiązał mi ręce z tyłu oraz zawiązał mi oczy żebym nie widziała gdzie mnie zabierają. Aby słyszałam że mówił do łuki doki że mają zakładnika i że można mnie zabrać, więc no...teraz muszę czekać na transport.

Na pace auta.

Powiem szczerze że są trochę ostrożni i także czujni co do mnie z powodu że się nie wyrywałam im, jeszcze mieli do mnie podejrzenia i wiele teorii do mnie ale oni nie wiedzą dlaczego chciałam oddać się w im w ręce. Nie mam żalu że jestem z nimi ale jedno mnie zastanawiało, czemu mnie nie ogłuszyli? Przecież mogłam ich zdradzić ale może oni...wiedzą kto jest moim ojcem? Z zamyślenia wyrwały mnie odgłos zamykanych drzwi oraz rozmowy, może idzie właśnie ich szef?

*otwieranie drzwi od bagażnika*

Bandyta1: Sama nam się dała złapać jak byliśmy przy zrzucie
?? :Fascynujące
?? ;To ona dała mi w mordę z sierpowego!

Zaraz nam ten głos! To Tahir...jak dobrze go zapamiętałam, poczułam jak z oby dwóch stron mnie podnoszą do góry i wynoszą na zewnątrz. Posadzili mnie na ziemi i zdjęli mi worek z głowy to mnie trochę oślepiło mnie światło z lamp, jak już moje oczy się przyzwyczaiły do świata. Zobaczyłam wokół siebie gang który tutaj rządził a także ich szefa...Raisa, całowali we mnie ze wszystkich stron.

Szybko wstałam i przełożyłam ręce do przodu żeby mieć coś złapać ale...zobaczyłam że Rais się mnie się pyta wzrokowo „czy nie chcesz do nas dołączyć? „, więc przytaknęłam ale jeszcze dodał słowa.

Rais: Musisz zjeść ludzie oczy żeby do nas dołączyć

Trochę to było creepy ale podołam się tego żeby to zrobić i udowodnić że nadaje się na bandytę oraz to ze chce być przy nich, a więc zjadłam te oczy po mimo że było to obrzydliwe dla innych ale mnie to nie mdliło a także nie zwymiotowałam tego. Wszyscy byli w szoku ze zjadłam z 19 gałek ocznych i właśnie mnie przyjęli, mam nadzieję że kiedyś wyślą mnie po zrzut z bandytami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro