~ Trust ~ - K.Piątek x P.Bargiel

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

           Dla Zakochana_w_futbolu

Krzysztof znów nie wrócił. Była już 22, a go ciągle nie było w domu. Mówił, że wróci o 19. Zaczynam się martwić. Spędza ze mną coraz mniej czasu. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędziliśmy razem wieczór.

Siedziałem teraz przed telewizorem i myślałem o naszym związku, nie zwracając uwagi na program, widniejący na telewizorze. Co jeśli Krzysiek mnie nie kocha? W końcu zdobywa popularność, a ja jestem tylko jego ciężarem. Nie chcę zakańczać naszego związku. Ja go naprawdę kocham i czuję, że to jest ten jedyny. Chciałbym, abyśmy kiedyś założyli rodzinę, ożenili się i mieszkali razem. Czuję, że Krzysztof mnie już nie kocha. Nie całuje mnie rano, ba czasami nawet nie zastaje go w łóżku. Co jeśli znalazł sobie kogoś lepszego ode mnie? Może jestem nie wystarczający?

Usłyszałem klucz przekręcający się w zamku, co musiało oznaczać, że Piątek wrócił do domu. Usłyszałem jak coś wymamrotał, a chwilę później dom rozniósł głośny dźwięk, czegoś uderzającego o ziemię. Szybko wyskoczyłem spod koca, który leżał teraz na ziemi i pobiegłem do przedpokoju, skąd dobiegł hałas. Zobaczyłem Krzyśka, leżącego na ziemi, próbującego wstać.

- Co się stało, kochanie? - powiedziałem w pośpiechu, przykucając obok mojego chłopaka i pomagając mu wstać.

- Zostaw mnie - powiedział zirytowanym głosem, odpychając mnie na bok. Musiałem przytrzymać się ściany, bo inaczej bym się wywrócił.

Wstałem szybko, moje oczy były szeroko otwarte, a w ich kącikach można było dostrzec zbierające się tam łzy. To nie był mój Krzysiek.

- Co ci się stało? Piłeś? - dopiero teraz poczułem okropny smród alkoholu, pochodzący od Piątka. Wiedział przecież, że nie znoszę alkoholu. Mój ojciec był alkoholikiem, uderzył mnie kiedyś, a wtedy uciekłem z domu. Obiecałem sobie, że nigdy nie tknę alkoholu, bałem się, że stanę się taki jak mój ojciec.

- Weź się zaamkij jużż - powiedział, wstając gwałtownie i przepychając się, popychając mnie przy tym. Nie mogę uwierzyć moim oczom. Mój chłopak, wraca pijany do domu, popycha mnie.

- Krzysztof... Co ty... Co ty ze sobą zrobiłeś? - powiedział na skraju płaczu, podchodząc do Krzysztofa, który leżał na kanapie.

- Daj mi spać, zmęczy jesem - powiedział, stłumiony przez poduszkę na której leżał. Wydał z siebie dźwięk irytacji i odwrócił się na plecy.

- Nie wierzę... Krzysiek.. Jak ty mogłeś mi to zrobić? - powiedziałem, a pojedyncza łza spłynęła powoli po moim policzku.

- WEŹ SIĘ W KOŃCU ZAMKNIJ GÓWNIARZU! - krzyknął, wstając szybko z kanapy i kierując się w moją stronę. Cofnąłem się o kilka kroków, aż natrafiłem na ścianę. Krzysiek zablokował mnie, kładąc obie swoje ręce na ścianię za mną. Wystraszyłem się, próbując się wydostać, ale ręce Piątka skutecznie mi to uniemożliwiały. Zacząłem histerycznie płakać, próbując kopnąć mojego chłopaka.

- P-proszę... Zos-s-staw mnie.. - powiedziałem. Nic już nie widziałem, bo łzy zasłaniały mi widoczność. Bałem się. Cholernie się bałem, do czego może się posunąć Piątek.

- Jesteś nic nie wartym śmieciem! Nigdy cię nie kochałem!! Wiesz co? Najlepiej wynoś się stąd i nigdy nie wracaj, bo nie zamierzam patrzeć na twoją twarz! - powiedział, odsuwając się ode mnie i czekając, aż stąd wyjdę.

- A-ale...

I wtedy to się stało. Nigdy nie pomyślałem, że Krzysztof może się aż tak daleko posunąć.

On mnie uderzył.

Złapałem się za policzek, wydając pisk bólu i pobiegłem na górę do pokoju gościnnego, rzucając się na łóżko i szlochając. Mój policzek parzył od ciepła, a łzy spływały po nim. Myśląc o moim chłopaku, zasnąłem.

Następnego dnia...

Obudziłem się, od razu przypominając sobie sytuację z wcześniejszego dnia. Wstałem i podbiegłem do lustra, widząc mój czerwony policzek. Momentalnie chciałem się rozpłakać, ale pomyślałem, że muszę być silny. Ciekawe co teraz robi Krzysiek. Boję się zejść na dół. Co jeśli jeszcze raz mnie uderzy? Co jeśli zostanie, taki jak mój ojciec? Co jeśli wyrzuci mnie z domu, chociaż jakby nie patrzeć to już to zrobił.

Powoli uchyliłem drzwi, rozglądając się po korytarzu, słysząc dźwięku z dołu. Wyszedłem i bezgłośnie zamknąłem drzwi, kierując się w stronę schodów. Zszedłem po nich, chwilę później obserwując, gdzie znajduję się Krzysztof. Usłyszałem ciche podśpiewywanie z jadalni i poszedłem w tamtą stronę.

Krzysztof stał przy stole, na którym znajdowało się wiele jedzenia. Ładnie udekorował stół, nie zapominając o świeczkach. Chciałem się temu bardziej przyjrzeć, ale niechcący uderzyłem łokciem w doniczkę, co poskutkowało odkryciem przez Piątka mojej dotychczasowej kryjówki.

- O kochanie, już wstałeś - powiedział, próbując podejść do mnie i przytulić. Znów się przestraszyłem.

- P- proszę nie bij mnie - powiedziałem, czując się jak z sytuacji ze wczoraj.

- Hej, hej Przemek już nigdy więcej cię nie uderzę. Wczoraj byłem pijany i nie wiedziałem o czym myślę. Byłem głupi, że poszedłem się napić. Proszę nie odchodź ode mnie - powiedział, a łzy spłynęły powoli po jego twarzy. Nie mogłem na to patrzeć i mocno wtuliłem się w jego ciało.

- Przepraszam - powiedziałem.

- Absolutnie nie masz za co przepraszać, to ja powinienem to zrobić, więc przepraszam, przepraszam cię z całego serca. To już nigdy się nie powtórzy - powiedział, w jego głosie usłyszałem prawdę.

***

Dobra nie wiem czy to takie słodkie zakończenie, ale chyba jest ok. Dajcie znać co o tym sądzicie. W ogóle to dziękuję za 2820 wyświetleń 😍😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro