cel: uwierz
- Kto dzwoni? - zapytał Matsukawa, przecierając oczy.
- Kochanie. - Takahiro zacmokał. - A myślisz, że kto może wydzwaniać do mnie o przypadkowej godzinie, i to jeszcze z takim wyczuciem?
Więcej słów nie zdążyli zamienić, bo nie przejmując się zupełnie ciut intymną atmosferą - z negliżem i łóżkową scenerią do kompletu - różowowłosy odebrał telefon.
Ostatnio aż za dobrze dogadywał się z Tooru, o zgrozo.
- No, co tam? - rzucił go słuchawki.
- Nic takiego - odparł Oikawa. Na swoje szczęście, kontynuował, zanim ktoś mógł zapytać: to po co do diabła dzwonisz? Zresztą Issei, którego okazjonalnie kusiło, wolał na wszelki wypadek pozostać incognito. - Jak twoja chandra?
- W porządku. - Mówiący podparł się na łokciu, unosząc nieco i zerkając na swojego partnera. 0 Seks pomaga na chandrę, wiesz? - dodał, jakby zainspirowany widokiem nagiej klatki piersiowej Matsukawy.
- Stosujesz?
Wydawało im się czy też w głosie Tooru dało się wyczuć zmianę?
- Może - odparł Makki. - No nie, Issei?
- Co? - mruknęli Matsukawa i Oikawa jednocześnie, choć raczej zaskoczeni różnymi kwestiami.
- Tylko nie fangirluj, kapitanie.
- Czy ta rozmowa zmierza tam, gdzie myślę? - spytał Tooru. - Żartujesz?
- Może? - powtórzył Hanamaki, aczkolwiek drugi raz w formie pytania. - No nic, ja wracam do swoich zajęć. Dobranoc.
a/n: W ogóle czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego Oikawa prowadzi raczej leniwy tryb życia i nie studiuje? I dlaczego Makki też nie, choć tu pozwoliłem sobie zostawić więcej poszlak.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro