Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

zadedykowany: chichotka

Anastazja

Po dość nudnych lekcjach wróciłam do domu. Pożegnałam się z moim szoferem i wbiegłam do domu.

-Jak było w szkole?-zapytał mój tata

-A dobrze... chyba- odpowiedziałam

-Jak to chyba? Ktoś ci dokuczał? Tak? Obrażał cie? Już ja sobie z nim pogadam. Kto to był?

-Nie, nie obrażał. Wręcz przeciwnie. Jakiś chłopak mnie chyba podrywał...- Odpowiedziałam niepewnie.

-Kto to był?-spytał mój ojciec lekko poddenerwowany.

-Chyba... Jak od to miał na imię... Aaa już wiem Cedrik.- Powiedziałam w miarę pewnie.

Prezydent Stanów Zjednoczonych(Charlie)

Czekałem na odpowiedź mojej córusi. Byłem ciekawy kto śmie ją podrywać. Gdy odpowiedziała wszystko we mnie zabuzowało.

-Chyba... Jak od to miał na imię... Aaa już wiem Cedrik.

Spokojnie Charlie, spokojnie. Przecież to nie może być syn alfy watahy Świtu. Cedrików jest dużo... Mam nadzieję. Naszą rozmowę przerwał telefon. Dzwoni alfa. Właściwie jak on ma na imię? Ja tam nie wiem. Mi ,,alfa" wystarcza.
Odebrałem

(P-Prezydent A-Alfa)

P-Halo?

A-Witam pana prezydenta. Czy znalazłby pan czas na wizytę w mojej watasze? To bardzo ważne.

P-O co chodzi?

A-To zbyt ważne by rozmawiać o tym przez telefon. To jak? Jutro panu odpowiada?

P-Dobrze.

A-O siedemnastej będzie czekać limuzyna, która zawiezie pana tuż pod drzwi.

P-Dziękuje do widzenia.

A-Do zobaczenia Prezydencie.

Rozłączyłem się. Anastazja spojrzała na mnie pytająco. Uznałem, że powiem jej część prawdy.

-Jutro mam ważne spotkanie. Zaczyna się o siedemnastej. Nie wiem kiedy wrócę.-powiedziałem

-Dobrze tato. Czekać na ciebie?-spytała Anastazja

-Nie córuś. Jak mówiłem nie wiem kiedy wrócę. Dobra. Tak łatwo nie odwrócisz mojej uwagi, marsz do pokoju odrabiać lekcje.-Powiedziałem stanowczo

-Ajaj Kapitanie-rzekła na odchodne wybuchając śmiechem

Ciekawe co czeka mnie jutro u wilkołaków...

***

Hej, Hej! Wbiliście pięć gwiazdek! WOW! Wiec dodaje obiecany rozdział. Wg. mnie trochę nudny, ale obiecuje, kolejny będzie EPICKI!

Uwaga, robię konkurs na dedykacje. Kto zgadnie co wilkołaki chcą od prezydenta. Może to nawet nie są wilkołaki? Dobra. Trochę wam podpowiedziałam. Odpowiedzi piszcie w komach! Jeśli dziś wpijecie pięć gwiazdek dodam dłuugaśny rozdział. Na razie kończę. Pa!

Magda;D








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro