Kiedy chce cię z powrotem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jin

Od ostatniego spotkania z Jinem minęły równe 2 tygodnie. Pisał, dzwonił, ale nie odbierałaś. I chyba raczej nikogo to nie dziwi.  Z początku było Ci trudno, bo w końcu musiałaś zerwać kontakt nie tylko z Seokjinem, ale też pozostałą szóstką. Dlaczego ze wszystkimi? Bo kosztowało Cię to za dużo nerwów. O ile na początku próbowałaś utrzymywać kontakt to później uznałaś, że to nie ma najmniejszego sensu. Kiedy dzwonili to w tle słychać było Jina pytającego o Ciebie. Kiedy się spotykałaś z którymś z zespołu to zawsze temat schodził na Seokjina. Kiedy oglądałaś jakiś filmik z nimi to wszędzie był Jin.

Jin tu Jin tam. Zesrać się można. Właśnie dlaczego zerwałaś kontakt, mimo że wszyscy na tym ucierpieli.

Wychodziłaś ze swojego mieszkania. Może nie do końca swojego. Przyjaciółki, która pozwoliła Ci zamieszkać u niej przez jakiś czas. Kierowałaś się do pracy. Praca w bibliotece może nie jest marzeniem, ale nie narzekasz. Grunt, że dobrze płacą. Mijałaś ostatni zakręt i już widziałaś budynek swojej pracy.

-|T.I|?- usłyszałaś obok zachrypnięty głos.

Stanęłaś i spojrzałaś w stronę dźwięku. W wąskiej uliczce zobaczyłaś chłopaka. Ubrany na czarno. Maska, okulary, kaptur. Normalna osoba pomyślałaby, że to jakiś podejrzany typ i poszła dalej, ale nie ty. Nie kiedy wiesz, że przed tobą stoi sam Kim Seokjin. Ten sukinsyn we własnej osobie.

Przez chwilę wstrzymałaś oddech, a później wypuściłaś powietrze wraz z wiązanką wszystkich niestosownych słów, jakie znałaś. Spojrzałaś na chłopaka spod byka.

-Pomyłka- warknęłaś.

  Tylko tyle zdążyłaś powiedzieć zanim byś się rozpłakała. Ruszyłaś dalej. Jak najszybciej pobiegłaś do drzwi księgarni. Zanim weszłaś obejrzałaś się, ale nikogo nie zauważyłaś. Potrząsnęłaś lekko głową, próbując wyrzucić z głowy sytuację z przed chwili i ruszyłaś do pracy.

Parę godzin pracy minęło Ci o dziwo bardzo szybko. Było już ciemno. Na szczęście dzisiaj twoja koleżanka zamykała główne drzwi, więc tylko się z nią pożegnałaś i wyszłaś, żeby jak najszybciej znaleźć się w ciepłym łóżeczku. Przechodząc obok uliczki gdzie wcześniej spotkałaś Jina, obróciłaś się sprawdzając czy już go nie ma. Na szczęście go tam nie było. A może jednak na nieszczęście? Lekko przygnębiona ruszyłaś dalej. Przechodząc przez park zatrzymałaś się i usiadłaś na ławce. Miałaś już dość. 2 tygodnie starałaś się zapomnieć, a on od tak bezczelnie pojawił się znowu w twoim życiu i wypowiada twoje imię. Nic więcej. Tylko imię, a ty już masz taką srakę w głowie, że pożal się Boże.

-Trzeba będzie wyjechać- przetarłaś twarz dłońmi.

-Nie, proszę- usłyszałaś cichy głos za sobą.

Natychmiast odwróciłaś się i spojrzałaś na osobę za tobą.

-Znowu ty...-wstałaś z ławki cofając się trochę.

-|T.I| proszę, zaczekaj- wyciągnął rękę w twoją stronę, ale nie ruszył się z miejsca.

-Czego chcesz?- zapytałaś, ale nie dostałaś odpowiedzi- No mów! Skoro już i tak tu sterczysz i nadużywasz mojej cierpliwości.

-Wróć do mnie- powiedział szybko.

-Nie, dobra stop- złapałaś się za skronie i pomasowałaś- Wiesz co zmieniam zdanie. Wypierdalaj. Nerwy mi się skończyły. Już nic nie mów, dopóki masz jeszcze resztki godności w moich oczach. Idź i nie wracaj- mówiłaś trzymając się za głowę.

-Czekaj. Ja wiem, że zwaliłem. I tak wiem, że tak delikatne słowo tu jest wręcz niestosowne, ale proszę...daj mi drugą szansę- podszedł trochę bliżej

-Co proszę?- zaśmiałaś się- Drugą szansę to ty już dostałeś, po tym jak mnie uderzyłeś!- krzyknęłaś- No proszę. Masz jeszcze coś do dodania?- oparłaś ręce na biodra.

-Błagam- podszedł szybko do Ciebie, upadł na kolana i przytulił twoje nogi- Błagam! Niczego tak w życiu nie żałowałem jak utraty Ciebie!- zaczął szlochać.

-Kim puść mnie...- poruszyłaś nogami- Powiedziałam puść!- odskoczyłaś na bok- Co ty robisz?

-Słucham?- wytarł rękawem bluzy łzy.

-Staczasz się Jin. Nie widzisz tego, ale tak jest. Co smutniejsze? To tylko i wyłącznie twoja wina. Sam doprowadziłeś do tego co jest teraz. Przykro mi Jin, ale sam się o to prosiłeś. Nie mogę być ze zdrajcą- wzruszyłaś ramionami niby obojętnie.

Zaczekałaś chwilę aż coś powie, ale to nie nastąpiło. Ruszyłaś niechętnie w stronę domu.

-|T.I|.

Zatrzymał Cię głos Kima. Stanęłaś i lekko przechyliłaś głowę w bok nasłuchując.

-Odwróciłaś się przed wejściem.

Zmarszczyłaś brwi niezrozumiale.

-Co?

-Dziś rano. Obejrzałaś się. I tyle mi wystarczy, żebym podjął walkę- odparł i poszedł w drugą stronę.

Po chwili już go nie było, a ty nie wiedziałaś co masz właściwie myśleć.

Suga

Nie widziałaś Sugi ponad 3 tygodnie. Chociaż w sumie nie wiedziałaś czy to dobrze czy źle. Z jednej strony chciałaś go zobaczyć, przytulić, dać szanse na naprawę związku, ale z drugiej...dobrze wiemy co działo się ostatnio. Co jeśli jego zachowanie się powtórzy? Co jeśli znów na Ciebie naskoczy? Bałaś się tego, ale tak naprawdę nie równało się to z tęsknotą. Czasem specjalnie przechodziłaś przez miejsca, w których oboje lubiliście spędzać czas. Jednak jakby to powiedzieć. Twoja przyjaciółka nie była za tym, żebyś tam chodziła. Po tym co się ostatnio stało. Pilnuję, żeby Suga na Ciebie nie wpadł. A może ty na niego...

Dzisiaj był festiwal jedzenia i postanowiłaś się na niego udać. Nie często udaje Ci się mieć wolne w takie dni, dlatego dzisiaj skorzystałaś z okazji. Usiadłaś na ławce i zajadałaś lody cytrynowe. Patrzyłaś dookoła. Tyle uśmiechniętych twarzy dawno nie widziałaś. Szkoda tylko, że ty miałaś taką minę jakbyś naprawdę jadła kwaśne cytryny, a nie słodkie lody cytrynowe. Brawo |T.I|. Psujesz klimat tego miejsca. Westchnęłaś cicho. Gdyby tylko Suga tu był....

-Hej |T.I|!- usłyszałaś.

Spojrzałaś przed siebie i nie mogłaś uwierzyć. Przed tobą naprawdę stał Min. Pomrugałaś parę razy, ale nic się nie zmieniło. Dalej stał przed tobą.

-Yoongi?- zapytałaś nie dowierzając.

-Tak. Hej. Nie przeszkadzam? Mogę się dosiąść?- zapytał ze smutnym uśmiechem.

Spojrzałaś na niego, a twoje serce zabiło tak mocno jak wtedy, gdy go poznałaś. Miałaś wrażenie, że nie jest tym samym człowiekiem co przy ostatnim spotkaniu. Nie mówimy tu tylko o zmianie zewnętrznej. Zachowanie też uległo zmianie. Delikatny głos. Nieśmiały, smutny uśmiech. Luźna postawa, a jednocześnie jakby niepewna. Na blond włosach miał czapkę i kaptur, a na oczach okulary. W końcu się ocknęłaś.

-Amm...-mruknęłaś chwilę myśląc- Tak. Siadaj.

-Dzięki- uśmiechnął się serdecznie.

Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Nie mogłaś się nawet ruszyć. Zrobiłaś to dopiero kiedy lód zaczął ci ściekać po ręce i byłaś zmuszona to wytrzeć.

-Too...co u Ciebie?- zapytał w końcu chłopak.

-D-dobrze- wydusiłaś, wyrzucając niedojedzonego loda do kosza obok ławki.

-Ehh- westchnął- Wiesz... chciałbym z tobą porozmawiać, ale nie tu gdzie jest mnóstwo ludzi.

-Rozumiem- odparłaś.

-Jeśli nie chcesz to nie będę zmuszał. Po prostu chciałem Cię przeprosić i wyjaśnić dlaczego zachowywałem się jak gnój. Chcę żebyś wiedziała nawet, jeśli masz mi nie wybaczyć, że tęskniłem za t...- i w tym momencie ktoś mu przerwał.

-Tyyyy!- oburzyła się twoja przyjaciółka, która stała 2 kroki od was.

No tak. Zapomniałaś, że ona przecież przyszła tu z tobą.

-Jak śmiesz się do niej zbliżać!- pochyliła się nad Yoongim czerwona ze złości.

-A...Cześć. Ty pewnie jesteś |I.T.P|...-speszył się- Przykro mi, że poznajemy się w takich okolicznościach, ale...

-Zamknij się- warknęła szeptem- Odejdź stąd lepiej i to w trybie natychmiastowym, bo nie ręczę za siebie.

-|I.T.P| przestań, proszę. Chciał tylko porozmawiać- przerwałaś wymianę zdań.

-Jak ty chciałaś to miał to w dupie. Nie zbliżaj się do niej nigdy więcej. |T.I| idziemy- dokończyła |I.T.P| i pociągnęła cię za rękę.

Nim się obejrzałaś już byłaś ciągnięta przez przyjaciółkę do domu. Zdążyłaś tylko jeszcze spojrzeć na Suge, który uśmiechał się smutno i stojąc przy ławce machał Ci na pożegnanie.

J-Hope

Po sytuacji z Hoseokiem wyprowadziłaś się z dormu chłopców. Nie miałaś już tam czego szukać. Wiadomo, że była tam reszta zespołu i z nimi dalej się przyjaźniłaś. Mimo to nie mogłaś mieszkać w miejscu tym samym, co twój były chłopak. Powiedzmy szczerze. Nawet jak się z nimi tylko przyjaźniłaś to nie dzieliliście razem domu. Stało się to, gdy z J-Hopem się zeszliście. A skoro teraz nie jesteście razem, mało tego, nawet się nie przyjaźnicie, to po co masz tam mieszkać.

W ten oto sposób od 3 tygodni mieszkasz u przyjaciółki z pracy. Pomagała Ci się pozbierać po wszystkim. Dowiedziałaś się, że kiedyś to samo przydarzyło się jej, a chłopak który podczas tych 21 dni ją odwiedzał to jej narzeczony. Wybaczyła mu, bo widziała, że mu zależy i żałuje tego co zrobił. To samo mówiła o Hobim. Dlaczego? Codziennie przysyłał Ci kwiaty z przeprosinami i krótką historyjką z waszego związku. Łatwo było się domyślić, że współpracował z |I.T.P| co już lekko cię irytowało. Mimo wszystko dalej kochałaś Junga. Dusiłaś to uczucie ile wlezie, ale ono nie dawało Ci spokoju nawet w snach. Najgorsze jest to, że już chyba mu wybaczyłaś to co zrobił. Niestety do twojego mózgu to nie dociera.

-|T.I|! Zgadnij co przyszło!- wołała |I.T.P|

-Niech zgadnę. Kwiaty- bardziej odpowiedziałaś niż pytałaś.

-Yhym- kiwnęła radośnie głową na tak.

-Mam wrażenie, że z dnia na dzień jarasz się tym coraz bardziej- westchnęłaś.

-Gdzie tam- machnęła teatralnie ręką- Lepiej zobacz, co dzisiaj napisał- uśmiechnęła się podejrzanie.

Wzruszyłaś ramionami i odebrałaś kwiaty od przyjaciółki. Poszłaś do pokoju i usiadłaś na łóżku, wcześniej zamykając drzwi nogą. Powąchałaś kwiaty. Róże. Pachniały przepięknie. Za każdym razem zastanawiasz się skąd Hoseok kupuje tak intensywnie pachnące kwiaty. Odłożyłaś je na bok sięgając po karteczkę w nich siedzącą. O dziwo była ona nie taka mała. Spokojnie mogłaś ją nazwać małym listem a nie notką. Spojrzałaś na nią i zaczęłaś czytać.

"Droga |T.I|

Zdaje sobie sprawę, że żaden kwiat podarowany Tobie każdego dnia, nie zwróci mi Ciebie, ani nie pokaże mojej tęsknoty za Tobą. Przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Za każdym razem, gdy wysyłam Ci te kwiaty, przenoszę w nich cząstkę siebie. Jakby nie patrzeć jestem teraz podobny do nich. Usycham tak jak one. Odcięte są od ziemi jak ja od Ciebie, a moja bezradność jest żałosna. Różni nas tylko jedna rzecz. One nie miały wpływu czy będą zerwane czy nie, natomiast ja tak. I teraz czuje jak usycham z braku Ciebie.

 Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? A właściwie to miejsce? Tak chodzi mi o Twoją byłą klasę. Czekam tam teraz na Ciebie. Proszę przyjdź.

Twój Hoseok"

Spojrzałaś na kartkę z niedowierzaniem. Siedziałaś tak chwilę aż nagle wbiła Ci |I.T.P| z stosem ubrań na rękach.

-Starałam się wybrać jedną, ale nie dałam rady- wydusiła rzucając ubrania na łóżko obok Ciebie.

-Co ty robisz?- odezwałaś się po chwili ciszy.

-Przygotowuję Cię na wyjście- odparła przeglądając ubrania.

-Nigdzie nie idę. Nawet o tym nie marz.

-Idziesz, idziesz. Nie ma nie.

-Nie chcę go widzieć nie rozumiesz?- westchnęłaś.

-Trudno. Dla niego to też jest ciężkie, ale i tak musicie w końcu sobie to wyjaśnić- odparła- trzymaj- podała ci sukienkę.

-W życiu tego nie założę dla niego! Zabierz to!-odrzuciłaś jej ciuch- Jeśli mam tam w ogóle iść...to ubieram się po mojemu.

Dziewczyna przez chwilę biła się z myślami, ale w końcu się zgodziła. Szybko ubrałaś się w jakieś dresy, rozczesałaś włosy i wzięłaś telefon z słuchawkami. Gotowa stanęłaś przed dziewczyną, która miała Cię podwieźć, a gdy spostrzegła co masz na sobie, spojrzała na Ciebie wzrokiem typu "serio stara?". Po tym wyszłyście i już po 15 minutach jazdy byłaś przed szkołą. Wyszłaś z pojazdu i bez pożegnania ruszyłaś do odpowiedniej klasy.

Kiedy przed nią byłaś niepewnie uchyliłaś drzwi, które jak na złość zaskrzypiały. Powoli weszłaś do klasy.

-|T.I|...- usłyszałaś znajomy, ale lekko zachrypnięty głos.

-Jung- przełknęłaś ślinę.

Nastąpiła chwila ciszy.

-Myślałem, że nie przyjdziesz- uśmiechnął się lekko.

-Uwierz, że gdyby nie |I.T.P|, to by mnie tu nie byłoby- spojrzałaś na chłopaka.

-Domyślam się- zaśmiał się- Mimo wszystko dziękuję, że przyszłaś... Chciałem cię...

-Przeprosić?- przerwałaś mu- Robisz to codziennie od 3 tygodni. Nie trudno się domyślić, że chcesz to zrobić też tym razem. Dziwi mnie tylko to, że robisz to na żywo.

-Chciałem wcześniej, ale nie miałem odwagi- podszedł trochę bliżej- Jestem tchórzem i zdrajcą wiem. Zrobiłem wielki błąd. Największy w moim życiu. Ale Cię kocham, masz rację wcześniej nie traktowałem Cię poważnie, ale...

-Skończ. Po prostu skończ, bo to co Ty tu gadasz jest żałosne. Wyjaśnij mi jak to działa, że facet rozumie swoje błędy dopiero, gdy je zrobi co? Bo ja tego nie ogarniam. Nie ważne ile razy mu się tłumaczy, że coś jest złe to i tak facet to zrobi. Z wami kurwa jak z dziećmi- odwróciłaś się do wyjścia.

-Proszę, zaczekaj! Ja Cię kocham!- krzyknął.

Zatrzymałaś się. Po chwili po twoich polikach spływały łzy. Szybko się odwróciłaś.

-Kochasz? Fajnie. Szkoda, że wcześniej nie, bo tak jakby już po ptokach- szlochałaś.

-|T.I| ja...

-Nie- wzięłaś wdech i powiedziałaś coś nad czym myślałaś przez ten cały czas rozłąki- Wyjeżdżam.

-C-co? Ale gdzie? Kiedy wrócisz?- pytał zdezorientowany

-Do Polski...na zawsze- szepnęłaś i wyszłaś z sali.

Przy wyjściu ze szkoły spotkałaś |I.T.P|.

-I jak?- zapytała idąc za tobą- |T.I| no powiedz- zatrzymała cię i obróciła twarzą do siebie- |T.I|...dlaczego płaczesz?

-Wybacz |I.T.P| mam dosyć. Wyjeżdżam- wyrwałaś rękę, za którą Cię trzymała i ruszyłaś do domu jak najszybciej mogłaś.

|I.T.P| zrozumiała, że chcesz być teraz sama, mimo że miała mnóstwo pytań. Podczas twojego "spaceru" zaczęło padać. Doszłaś do najbliższej ławki jaką zobaczyłaś. Usiadłaś na niej nie zważając na to że był mokra. I  siedziałaś tak z mokrym tyłkiem i obojętnym wyrazem twarzy.

-A więc to tak wygląda koniec...- szepnęłaś do siebie.

RM

Mieszkasz u siebie już od 4 dni. Na dziś się umówiłaś z |I.T.P| i...RM'em. Tak z nim też. Chciałaś wyjaśnić co się te parę dni temu zadziało od początku do końca. Niestety, żeby tego dokonać musiałaś usłyszeć obie wersje wydarzeń.

Kończyłaś się ubierać. Za 30 minut byłaś umówiona na spotkanie. Sięgnęłaś po klucze i już po chwili byłaś za drzwiami zamykając je. Ruszyłaś przed siebie. Zdążysz tam dojść w 15 minut, ale tym razem chciałaś, żeby ten spacer nie był szybki tylko spokojny i odświeżający. No a przede wszystkich oczyszczający umysł. Musisz trzeźwo myśleć, a niestety, przed wyjściem, nie powstrzymałaś się i wypiłaś kieliszek wina. Musiałaś się napić. Miałaś wrażenie, że jak tego nie zrobisz to nawet z domu nie wyjdziesz. Z tego powodu dłuższy spacer na pewno Ci się przyda.

W końcu wylądowałaś przed umówioną kawiarenką. Wzięłaś głęboki wdech i weszłaś. Byłaś przed czasem. Mimo to już w rogu pomieszczenia widziałaś znajome twarze. Niepewnie podeszłaś do stolika. Słychać było jak |I.T.P| próbuje zagadać Namjoona, ale on siedzi i tępo patrzy się na stół.

-O |T.I|! W końcu jesteś- powiedziała |I.T.P|, a RM zmienił swój punkt obserwacji na Ciebie.

-Cześć- uśmiechnęłaś się lekko.

-A więc... dlaczego się chciałaś spotkać?- mówiła twoja przyjaciółka.

Chciałaś coś powiedzieć, ale przyszła kelnerka, żeby odebrać zamówienia. Po tym uśmiechnęła się miło i odeszła zrealizować to co chcieliście.

-Myślę, że oboje jesteście świadomi tego, po co was tu ściągnęłam- kontynuowałaś odchrząkując.

-Tak- odezwał się w końcu RM.

-To dobrze... A więc jak do tego doszło?- zapytałaś.

-No jak to jak? Trochę popiliśmy i tak wyszło- wzruszyła ramionami dziewczyna.

Zacisnęłaś pięści na spódniczce, którą miałaś. Chłopak przewrócił oczami.

-To było tak, że pojechaliśmy do baru z chłopakami- zaczął Kim- I w nim podeszła do mnie |I.T.P|, zaczęliśmy rozmawiać. Popiliśmy trochę, ale |I.T.P| już zdążyła się upić...

-Nie prawda!- przerwała mu dziewczyna.

Spojrzałaś zaskoczona na Kima, a on na |I.T.P|. Domyśliłaś się, że dziewczyna musiała tylko wyglądać na nieźle wstawioną....albo udawała....albo z jakiegoś powodu udawała.

-No to prawie. W każdym razie zaproponowałem jej, że ją odwiozę. Znaczy, że pomogę jej dostać się do domu. Zamówiłem taksówkę i pojechałem z nią do domu. A później doszło do...wiesz- spuścił głowę.

Przez chwilę wszyscy umilkliśmy. Zaraz jednak ciszę przerwała |I.T.P|.

-Ale co żałujesz?-zapytała.

Spojrzeliśmy na nią jak na wariatkę.

-Tak?- odpowiedział nie wiedząc czy się przesłyszał.

W tym momencie kelnerka podała nam zamówienia. Podziękowaliście, a kobieta odeszła. Po tym RM kontynuował.

-Jakby nie patrzeć zdradziłem osobę, którą szczerze kocham- szepnął, żeby ludzie dookoła nie słyszeli.

To co powiedział chłopak zaskoczyło Cię. Skoro Cię tak mocno kochał to po co to zrobił?

-Jak było Ci z nią niedobrze to zdradziłeś. Było Ci ze mną źle, że tak narzekasz?- prychnęła.

Zacisnęłaś powieki i jeszcze mocniej ręce na ubraniu.

-|I.T.P| nie rozumiesz, że zrobiliśmy coś czego nie powinniśmy? I to przez to, że byliśmy pod wpływem alkoholu- zdenerwował się.

-Jezuuu. Ja nie żałuję. Było nam dobrze i to się powinno liczyć. Stało się to się stało na chuj drążyć temat?- oburzyła się.

W tym momencie nie mogłaś uwierzyć, że twoja, jak jeszcze chwilę temu sądziłaś, przyjaciółka w ogóle się tym nie przejęła. Można wręcz powiedzieć, że się tym szczyciła.

-Zdajesz sobie sprawę co ty w tym momencie mówisz kobieto?- zmarszczył brwi.

-Oczywiście! RM'ku! Nie widzisz, że Cię kocham! Zasługujesz na kogoś lepszego niż...- spojrzała na Ciebie z odrazą- ONA- machnęła ręką wskazując twoją osobę.

-I ty myślisz, że jesteś lepsza od |T.I|?- próbował zachować spokój.

-Nie myślę, tylko wiem! No spójrz na nią. Ni to baba ni to chłop. Płaska i brzydka. A ja? Mam wszystko czego chcesz i mogę dać Ci jeszcze więcej!- pisnęła z nadzieją.

-Ty jesteś walnięta!- uniósł głos- Nie rozumiesz, że żałuję tego co się stało i kocham tylko |T.I|?

Cała uwaga ludzi z kawiarni była zwrócona na was. Czułaś wstyd, złość, żal, smutek i gorycz. Twoja "przyjaciółeczka" to zaplanowała. Jak ona mogła?! Dzieliłaś z nią tyle chwil i wspomnień. Zawsze jej pomagałaś. A ona odbija Ci faceta i wyzywa od najgorszych!

Nie myśląc za dużo, wstałaś, sięgnęłaś po niedawno namówionego shake'a truskawkowego. Wzrok całej kawiarni był skierowany na ciebie. To samo jak oczy Namjoona i |I.T.P|. Nie śpiesząc się, wyjęłaś słomkę z napoju i spojrzałaś na |I.T.P|. Sprawnym ruchem przechyliłaś naczynie nad głową dziewczyny, a już po chwili cała zawartość spływała po jej włosach, twarzy i ubraniach. Otworzyła zaskoczona usta, z których wydobył się cichy pisk. Spojrzała na Ciebie zdziwiona. Wszędzie panowała cisza, którą w końcu postanowiłaś przerwać.

-Gdybym wiedziała jaka naprawdę jesteś zaczęłabym wcześniej traktować Cię, tak jak na to zasłużyłaś- pochyliłaś się nad nią- Jak nic nie warte ścierwo- wycedziłaś przez zęby.

Złapałaś za torebkę i kurtkę. Położyłaś na stolik zapłatę za napój.

-Dziękuję za twój poświęcony czas. Żegnam- zwróciłaś się w stronę RM'a i wyszłaś.

Jimin

Po całej akcji z teraz już byłym chłopakiem ciężko ci było się ogarnąć. Może nie tyle przez dowiedzenie się o zdradzie co przez to, że nie wiedziałaś gdzie się przenieść, czy utrzymywać kontakt, z którymś z chłopaków czy też nie, no i przede wszystkim jak uniknąć Jimina. Przecież gdzie się nie udasz tam będzie i on. Jeśli nie cieleśnie to mentalnie w twojej głowie. O ile na początku te rzeczy wydawały się być największym problemem, tak teraz odezwały się twoje, wcześniej stłumione przez złość, uczucia. Przez ogarniającą Cię rozpacz przestałaś myśleć o jakiejkolwiek przeprowadzce czy kontaktach z innymi. Liczył się tylko Jimin. Przecież mówił że Cię kocha prawda? Ta...dupa. Mówił też, że Cię nie zdradzi. Non stop kłóciłaś się sama ze sobą. I pomyśleć, że tyle przemyśleń miałaś przez jeden dzień...a raczej 5 godzin. Dochodziła 1 w nocy, a ty siedziałaś sobie na ławce w parku, majtając nogami w przód i tył. Jakby ktoś Cię zobaczył pomyślałby, że jesteś zgubionym dzieckiem czy coś. I do tego niczym nie przejętym. Nic po tobie nie było widać. Tak jakby właśnie nie runął Twój związek, jakbyś nie straciła najbliższej osoby i jakbyś nie miała gdzie się podziać. Cóż jak zbierze się te informację razem to już nie jest tak beztrosko.

-Ehh- westchnęłaś przeciągle i wstałaś.

Pora na ostateczną decyzję. Są 3 opcje. Wybaczyć, odejść, dać nauczkę. Chyba ostatnia opcja była najbardziej kusząca. Nacierpiałaś się, więc niech teraz on cierpi. Wiedziałaś, że będzie bolało to nawet bardziej Ciebie niż jego, bo jakby nie patrzeć wciąż go kochasz jak cholera....I właśnie dlatego, jeśli chce Cię z powrotem musi przejść najgorsze próby. Sprawdzi się czy mu zależy, bo czemu nie. Potrzebuje zabawy i adrenaliny? Proszę bardzo. Ty mu ją zapewnisz. I to nie sama. W końcu masz też resztę BTS.

Z takimi myślami zaczęłaś kierować się w stronę domu. Kiedy dotarłaś na miejsce po cichu zamknęłaś drzwi, żeby nikogo nie budzić. Było po 2 i sama nie byłabyś zadowolona jakby ktoś o takiej porze Cię "zrzucił z łóżka". Chciałaś iść do swojego pokoju, ale zobaczyłaś, że w kuchni pali się światło i ktoś rozmawia. Zdziwiłaś się, że ktoś jeszcze grasuje, ale może potrzeba pragnienia zrzuciła Kooka z wyra albo Jin nie domył patelni. A kij wie. Chciałaś iść dalej w swoim kierunku, ale zatrzymał Cię krzyk.

-Znajdziemy ich jasne?!- wydarł się RM.

Już po pierwszym zdaniu jakie usłyszałaś musiało Ci się zrobić głupio... serio? Ehh...przez Ciebie nie śpią, bo uciekłaś. Brawo...zaraz...JAK TO "ICH"?!

-No to wymyśl coś skoro taki mądry! Jak mamy ich znaleźć jak oboje nie wzięli telefonów, a na policję zadzwonić nie możemy, bo będzie drama! Zresztą jakie z nich psy skoro to co najwyżej zgromadzenie chihuahuał. Tylko się nagadamy, one coś odszczekną, a i tak gówno zrobią!- warknął Suga.

-Ej trochę szacunku dla policji- odezwał się V.

-I dla chihuahuał- burknął maknae, a Suga tylko spojrzał na niego jak na idiotę.

-Przestańcie. Krzyki i głupie uwagi tu na nic nie pomogą- wtrącił Jin.

Postanowiłaś już nie stać jak głupia tylko wyjść i pokazać, że mają o jedną osobę do odnalezienia mniej. Weszłaś i stanęłaś na środku przejścia. Wszyscy umilkli i spojrzeli na ciebie.

-Hej BiTieSy. Co tam u was?- palnęłaś pod presją ich spojrzeń.

-...GDZIEŚ TY BYŁA!- oburzył się RM- Szukaliśmy Cię chyba z milion godzin!

-5- naprostował J-Hope, ale został za to pacnięty w ramię przez Tae.

-Wiem, przepraszam...- posmutniałaś.

Schyliłaś głowę i rozejrzałaś się po wszystkich złych jak i zmartwionych twarzach. Nagle zauważyłaś, że nie ma jednej osoby.

-Gdzie Jimin?- zapytałaś lekko zdziwiona.

Wszyscy spojrzeli po sobie, ale nikt nie raczył odpowiedzieć. RM to już nawet nie był chyba w stanie. Wyglądał już bardziej jakby miał się zaraz popłakać niż drzeć.

-Poszedł za tobą...uprzednio wszystko nam mówiąc- odezwał się w końcu Hoseok

-Ta...dosłownie wszystko...ble- skwasił się Suga- jego podbo....

- Tak mi przykro |T.I|...- przerwał Jin.

Ponownie na nich wszystkich spojrzałaś. Byłaś smutna i zła. Co ja gadam. Zrozpaczona i wściekła. A jeśli coś mu się stało? Dlaczego nie odpuścił? CZEMU JEST TAKI GŁUPI?!

-...serio? SERIO?! Nas nie ma a wy se tak tu po prostu dyskutujecie co robić?! Szukać może co?! Takie trudne do wykminienia to było?! Żadne z nas nie ma lokalizacji w dupie, że w domu se nas znajdziecie przez kompa! Ubierać się idźcie go szukać!

-Po 1 niedawno wróciliśmy z poszukiwań. Po 2 jak to "idźcie"?- zdziwił się Yoongi- a ty?

-On miał wylane we mnie to ja mam w niego. Chyba mam prawo- odparłaś, mimo że tylko udawałaś, że nie chcesz iść.

Nikt już się nie odezwał. Wszyscy poszli się ubrać. Jedyną osobą jaka się nie ruszyła był V.

-Nie idziesz?- zapytałaś, ale on odpowiadał ci tylko spojrzeniem.

-...zajrzyj do pokoju Jimina- odezwał się w końcu odpychając się od blatu na którym się opierał.

Nie wiedząc co odpowiedzieć po prostu stałaś, kiedy Tae już dawno zdążył dołączyć do reszty i wyjść. W końcu się ogarnęłaś i niepewnie udałaś się do pokoju Parka. Uchyliłaś drzwi i zapaliłaś światło. Myślałaś, że zrobił wszystkich w konia i się tu ukrywał, ale nic bardziej mylnego. Jedyne co zastałaś to jakąś kartkę na łóżku. 

-"Pierwsza randka"- przeczytałaś- Zaraz, zaraz...

Spojrzałaś na te dwa wyrazy a następnie skierowałaś wzrok do góry. Nie mogłaś uwierzyć. Ukrył się tak po prostu na dachu. Dzban. Udałaś się w stronę Ci wskazaną. Na początku się bałaś, ale później strach zamienił się w przeogromną złość i smutek. Z każdym krokiem twoje nogi stawały się cięższe, a pięści bardziej zaciśnięte. Wcześniej, najwidoczniej przez zmęczenie, byłaś w stanie mu wybaczyć. Pff. Ba! Nawet chciałaś zapomnieć to co zrobił. Ale teraz to po prostu chcesz mu dać z liścia. Cała adrenalina tak Ci podskoczyła, że zdałaś sobie sprawę jak bardzo głupia te parę godzin temu byłaś. Przecież on cię ZDRADZIŁ, majsterkował w "ciasteczku" jakiejś szmaty. W końcu dotarłaś na dach. Otworzyłaś drzwi i zobaczyłaś nikogo innego jak Jimina.

-Widzę, że znalazł się królewicz- odezwałaś się stojąc parę metrów od niego.

Ten natychmiast się odwrócił i lekko uśmiechnął. Widziałaś jego twarz. Cała spuchnięta od płaczu, a już szczególnie powieki, pod którymi wciąż kryły się łzy. Rozczochrane włosy i lekko trzęsąca się sylwetka od zimna panującego na dworze. Tak oto prezentował się Park Jimin po tym jak sam sobie zaścielił przysłowiowe łóżko.

-|T.I|...- zaczął, ale mu przerwałaś .

-Czego ty właściwie chcesz co? Na mnie już i tak wcześniej miałeś wywalone, ale żeby znikać i pozwalać na to, żeby chłopaki odchodzili od zmysłów? Pizgło Ci na łeb chyba ostatnio.

-Ja wiem...Ale Tae o wszystkim miał im powiedzieć jak już wyjdą.

-Przecież to bez sensu!- oburzyłaś się.

-Inaczej by nie wyszli...- podrapał się po karku.

-Ta. Bo na pewno by tu sterczeli teraz- prychnęłaś- Po co mnie tu ściągnąłeś co? Mało Ci? Chcesz mnie dobić? Wal gorzej nie będzie. Albo wiesz co? Może być, ale chyba jednak wole nie wiedzieć.

-|T.I| błagam...chciałem Cię przeprosić...zrobiłem dla Ciebie kolację, żebyśmy mogli porozmawiać- powiedział i odsunął się po czym wskazał na koc, na którym rzeczywiście było pysznie wyglądające jedzenie, świeczki oraz wino.

Kiedyś by Cię to wzruszyło, ale teraz się czułaś jak w ukrytej kamerze. Albo lepiej "dlaczego ja?" bo "ukryta prawda" to już dawno nie jest ukryta.

-Co to ma być?- uniosłaś brew do góry.

-N-no...-zająknął się nerwowo- kolacja. Ja wiem, że teraz już jest zimna, ale...

-Żartujesz sobie? Po tym wszystkim co mi zrobiłeś wyskakujesz do mnie z takim czymś? Myślisz, że kolacja wszystko załatwi? Słuchaj no. Życie to nie bajka. To nie jakaś głupia komedyjka romantyczna, w której rzucę Ci się na szyje i pójdę do łóżka. Chociaż co do komedii to by się zgadzało, bo to co tu widzę to niezły żart- wycedziłaś

-Ale ja chcę Cię z powrotem!- krzyknął zrozpaczony.

-Z powrotem?! Gościu, sam to sobie zrobiłeś nie miej pretensji do nikogo innego!- głos zaczął Ci się łamać- Nie zachowuj się jak dziecko Park! Sam zrezygnowałeś z "zabawki" i zastąpiłeś ją nową!- zaszlochałaś- Na niczym mi nie zależało tak jak na tobie...a ty od tak to zjebałeś...- lekko płacząc czekałaś na odzew od Jimina, ale on nie nastąpił- Żegnaj Chim- ruszyłaś w stronę drzwi.

Kiedy się za tobą zamknęły usłyszałaś jak chłopak wybucha płaczem. Sama też wybuchłaś. Dałaś upust wszystkim emocją. Kucnęłaś na jednym ze schodków i rzewnie płakałaś. Czułaś jakbyś umierała. Twoje serce Cię bolało tak mocno, że miałaś wrażenie jakby ktoś włożył w nie nóż i wykręcił. Może tak będzie lepiej? Może takie było przeznaczenie? Może tak miała się kończyć wasza wspólna przygoda?

V

Nie rozstałaś się z Tae skłócona. To prawda. Ale mimo wszystko czujesz, jakby twoim obowiązkiem teraz było obrażenie na niego. I w sumie nawet nie tyle obowiązkiem co- jak sądzi twoja przyjaciółka- "koniecznością". Szczerze? Nie jest Ci źle. Całkiem serio. Widziałaś ból w oczach Tae. On jest na ogół dobrym człowiekiem. Wybaczyłaś mu jego "skok w bok", mimo że nawet nie musiałaś tego robić. Jedyne co zostało to tęsknota i ból. Może dałaś mu powód do zdrady? Tego nie wiesz.

Od całej sprawy minął tydzień. Wstałaś rano, tak jak przez ostatnie parę dni, w przygnębionym nastroju. Później będzie lepiej. Na pewno tak będzie... Jak zwykle zaczęłaś od prysznica, ubrania się, umalowania i śniadania. Wieczorem czeka Cię praca, przerwa, praca, powrót do domu, mycie się, pójście spać i tak w kółko.

Przeżuwałaś płatki przeglądając portale społecznościowe w telefonie, aż nagle trafiłaś na ciekawy artykuł "związki gwiazd: prawda czy kit?". Musiałaś przyznać, że miałaś cichą nadzieje, że trafisz na V, ale są to nikłe szanse. Niespodziewanie ktoś zaczął pukać do drzwi. Niechętnie wstałaś i poczłapałaś w ich stronę. Otworzyłaś. Wyobraź sobie jak duże było twoje zdziwienie, kiedy w zobaczyłaś Sugę i Jimina.

-Eee- wydobyłaś z siebie bliżej nie zidentyfikowany dźwięk.

-Też się cieszymy, że Cię widzimy- odezwał się Suga- Możemy wejść? Mamy ważną sprawę.

-T-tak. Oczywiście- przesunęłaś się i wpuściłaś gości, po czym zamknęłaś za nimi drzwi- Kawy, herbaty?

-Ja chętnie. Może być herbata- uśmiechnął się Jimin.

-Ja podziękuję- wtrącił Min- Słuchaj sprawa wygląda następująco. Nie będę owijać w bawełnę. Mija się to z celem. Tae się żeni.

Słysząc to upuściłaś trzymany kubek, który potłukł się o kafelki.

-Słucham?- zapytałaś w końcu.

W tym czasie Jimin wstał i wziął zmiotkę, żeby posprzątać kubek. Ciebie usadził i powiedział, że poradzi sobie z herbatą sam, natomiast Ty masz słuchać Yoongiego.

-A więc? Jak to "się żeni"? Kiedy?- dociekałaś, ale starszy tylko siedział zamyślony.

-Suga jak zwykle zaczyna od środka, a później nie wie co powiedzieć. Z kim się żeni to raczej wiesz. Inna sprawa z tym, że on tego nie chce.

-Jak to nie chce?

-To proste. Ich małżeństwo jest czysto biznesowe. Cały ich związek taki jest- dodał Min.

-Że co proszę?- wciąż nie dowierzałaś.

-Wszystko zaczęło się od zwykłego shipowania ich razem przez naszych wspólnych fanów. Później, kiedy wytwórnie wyczaiły w tym niezły interes oparty na spełnieniu shipu dosyć sporej liczby osób, stwierdziły że zrobią eksperyment. Nie obchodziło ich, że Tae już kogoś ma. To miał być związek czysto biznesowy, bezinteresowny. Niestety fani wkręcili się w to jeszcze bardziej- kontynuował Suga.

-Gorzej z tym, że wkręciła się także Tzuyu. Zauroczyła się w Tae na zabój- spojrzał na Ciebie smutno Park.

-No i wiadomo. Biznes się kręci, więc czemu by nie zrobić kroku na przód? I co? Debile wpadli na pomysł, że Tae oświadczy się tej lampucerze- warknął Yoongi.

Z wielkim przejęciem słuchałaś, co chłopaki mają do powiedzenia. Nie mogłaś uwierzyć w to co mówią. Żeby wytwórnia robiła takie rzeczy? Przecież to nienormalne. Tae w tym momencie jest jak królik doświadczalny. Zmarnują mu życie.

-Przecież nie mogą tego zrobić!- odezwałaś się w końcu- Nie mogą kazać mu wziąć z nią ślubu. To niedorzeczne!

-Niestety mogą- westchnął młodszy- Dla niego nasz zespół jest życiem. Wszystkim co mógł mieć. Jeśli będzie się stawiał... wytwórnia po prostu go wyleje. A fani? Jeśli się postawi, nasi zrozumieją sytuację i postępowanie Tae, uznają je za słuszne. Tym bardziej jak usłyszą całą prawdę, ale Ci najbardziej zagorzali fani tego shipu będą mieć żal, fani Tzuyu też. Odbiłoby się to wielkim echem. A wytwórnia nie może pozwolić sobie na taki obrót spraw. Żadne z nas też nie może się odezwać, bo też nas wywalą. Wszyscy jesteśmy przyparci do muru.

-Ale Ty nie- dorzucił Yoongi.

-Emm co?- zaśmiałaś się nerwowo- Co macie na myśli?

-Może jeszcze do Ciebie to nie doszło, aleeee...ON CIĘ KOCHAAAA. Tae był tą całą sytuacją tak przejęty, że to prawda, odbiło się to emocjonalnie na Tobie. Jednak pamiętajmy, że to tylko sztuczna relacja na pokaz ,która rozbił wasz szczery, czuły i pełen miłości związek- powiedział Park.

Przez chwilę zamilkłaś. Zaczęłaś myśleć nad tym wszystkim. Tyle informacji jednego dnia, że nie wiesz czy się cieszyć czy płakać, współczuć czy być zła. Po prostu nie masz pojęcia.  Ale w końcu doszła do Ciebie jedna ważna rzecz. On naprawdę Cię kocha. W tym momencie zaczęłaś w ogóle wątpić w to czy wstałaś i czy dalej nie śnisz.

-...te show biznesy mnie kiedyś wykończą- objęłaś twarz dłońmi- Powiedzcie, że żartujecie i przyszliście pośmieszkować w nieśmieszny sposób.

-...mam deja vu czy chłopaki mówili tak samo?- zapytał Jimin.

-Stety niestety, ale mówimy poważnie. I wiemy, że to ryzykowne, ale jesteś jedyną osobą, która może coś na to zdziałać- odparł Suga ignorując uwagę przyjaciela.

-Niby co bym miała zrobić?- po tym zapadła cisza- Chłopaki prosicie mnie, ale nawet nie wiecie o co konkretnie. Sama naprawdę chciałabym coś zrobić, ale co ja mogę?

-...wbij na ślub- powiedział Park, a wy spojrzeliście na niego jak na idiotę.

-Stary to jest chyba najgłupszy pomysł ever- prychnął starszy.

-No to proszę bardzo. Wymyśl coś takiego, na co nie będzie miała wpływu wytwórnia i która zapewni koniec tej chorej akcji.

Chłopaki kontynuowali zaciętą pogawędkę natomiast ty  zastanawiałaś się nad głupio rzuconym pomysłem Jimina. Jest głupi, nieodpowiedzialny, ryzykowny, chamski i...w ciuuuuj bolesny dla Tzuyu. Przynajmniej będziesz się miała z czego śmiać na starość. O ile wcześniej ta dziewczyna cię nie zabije.

-Zgoda- palnęłaś, a chłopcy przerwali sprzeczkę.

-...co?- wybełkotał Yoongi- Ty tak poważnie? Przecież to głupie!

-Jak cała ta sytuacja. Z resztą taką akcją na pewno zranię tę zakichaną blerwę- uśmiechnęłaś się wrednie.

-...ktoś ci dał kwas czy co?- skrzywił się Suga.

-Dobra wiem, że to chory pomysł, ale na pewno skuteczny.

Chłopcy zdziwieni, spojrzeli na siebie. Zaśmiałaś się pod nosem. Może i podejmujesz błędną decyzję, ale raz się żyje. Dowiedziałaś się, że ślub jest już za 2 tygodnie. Pogadałaś jeszcze z chłopakami. Trochę się pośmiałaś pierwszy raz od tygodnia. Niestety musieli się w końcu zbierać, a ty musiałaś zacząć się szykować do roboty. Odprowadziłaś ich do drzwi. Już mieli wychodzić, ale Jimin zatrzymał się.

-Wiesz...Taehyung bardzo cierpi. Reszta członków tego nie wie, ale kiedy jest noc i wychodzę z pokoju po szklankę wody,  słyszę w łazience jak Tae mówi do siebie. Udaje, że Cię spotyka i jest tak jak kiedyś. Mówi wtedy że Cię kocha i jesteś tą jedyną. Następnie cisza i na końcu płacz. I tak co noc. Tu nie chodzi tylko o uratowanie go przed małżeństwem i to w, no przyznajmy, dość niekonwencjonalny sposób. Chodzi po prostu o jego psychikę i zdrowie. Nie jest z nim dobrze. Widzę jak gaśnie. I każdy z nas wie, tak samo jak i on, że tylko Ty możesz go uratować. Więc w imieniu Taehyunga. Błagam. Uratuj go- uśmiechnął się smutno.

Widziałaś spływającą łzę na jego poliku. Szybko ją starł i pociągnął nosem. Przytulił Cię i wyszedł, zamykając drzwi. W tym momencie ogarnęła Cię lekka panika i ogromny smutek. Chciało Ci się płakać, na samą myśl przez co Tae przechodzi. I wiesz, że teraz spoczywa na tobie wielka odpowiedzialność. Musisz uratować mężczyznę swojego życia i zrobisz wszystko, żeby tego dokonać.

Jungkook

Mówiąc szczerze...nie spodziewałaś się tego co stanie się dzień po tych zdarzeniach. Nikt by się tego nie spodziewał. Przede wszystkim nikt normalny nie posunąłby się do czegoś takiego. Nie licząc naszego śmieszka Kooka. Co się stało? Otóż zaczęło się niewinnie. Ogarnęłaś pokój z zużytych w nocy chusteczek. Wstałaś, ubrałaś się i poszłaś zjeść śniadanie. Po części brzmi jak normalny poranek dużej części ludzi. Mlemlałaś niechętnie kanapki przechodząc od kanału do kanału w telewizji. W końcu zatrzymałaś się na uwielbianym przez Jungkooka, przez ostatnie miesiące, programie telewizyjnym. Nazywał się "Wykręć numer". Nie lubiłaś tego programu. Naprawdę nie lubiłaś. Bo co jest śmiesznego w nabijaniu się z ludzi w chamski sposób? Byłaś świadoma, że chłopak oglądał to jako coś, przy czym mógł się "odmóżdżyć" po ciężkim dniu, dlatego nie zabraniałaś mu oglądania tego programu. Jednak nie zmienia to faktu, że było to po prostu głupie. Niszczyli tam rzeczy ludzi, nie mieli szacunku dla nikogo, sprawiali innym przykrość. Po całej szopce przychodzili do "wkręconego" i rzucali ostateczne kombo, czyli prawdę wymawianą z kpiącym uśmieszkiem. Wystawiali człowieka na "pokaz" jak w cyrku, żeby tylko głąby przed telewizorami mogli suszyć zęby na ten widok. Z takimi rozmyślaniami znowu sięgnęłaś po pilot, żeby przełączyć. Już miałaś wciskać odpowiedni guzik, kiedy zobaczyłaś coś niepokojącego.

-Co do...?- zdziwiłaś się i dokładniej przyjrzałaś się sytuacji w telewizji.

Twój wzrok Cię nie mylił. W telewizji widziałaś postać prowadzącego wskazującego na twoje miejsce zamieszkania.

-To niemożliwe- przetarłaś oczy, ale widok nie uległ zmianie.

Po chwili usłyszałaś pukanie do drzwi. Czułaś się jak przed jakimś wyrokiem. Zostałaś w coś wrobiona i chyba nawet wiesz w co. Przez chwile zastanawiałaś się czy otworzyć czy nie. W końcu zrobiliby z Ciebie pośmiewisko. Z drugiej strony jednak, nie dowiesz się, czy na pewno chodziło o to nad czym myślałaś. W internecie nie znajdziesz odcinka z tobą. Dlaczego? Wrzucają go dopiero po całej akcji z odwiedzinami.

-Cholera- wypowiedziałaś przez zęby.

Podeszłaś do drzwi i z poważną miną otworzyłaś wejście.

-Otworzyła i naszaaaaaa uczestniczkaaaaa!- krzyknął prowadzący- Witaj jak się czujesz z tym, że zostałaś wkręcona?- wyszczerzył się i objął cię ramieniem.

Z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy odsunęłaś się od łysego mężczyzny po 30. Mimo wszystko nic nie odpowiedziałaś.

-Widzę, że jesteś małomówna. Hahahaha. Nowość- zaśmiał się sztucznie.

-Wiem kim jesteście. Nie potrzebne mi jest to całe przedstawienie. Chcę się dowiedzieć tylko w co zostałam wrobiona- odpowiedziałaś poważnie.

-...Cięcie-odezwał się prowadzący po chwili.- CIĘCIE POWIEDZIAŁEM!

Powiedzmy szczerze, zdziwiło Cię kiedy mężczyzna uniósł głos.

-Słuchaj złotko możesz być bardziej, no nie wiem, zdenerwowana? Oburzona, żywa, nawet może agresywna? Tego oczekują fani. Tak? Tak. No to wspaniale. Startujemy- uśmiechnął się i złożył razem ręce jak do modlitwy.

Nie zdążyłaś się nawet odezwać ze zdziwienia. No bo wtf co to miało być w ogóle?

-Iiii akcja!- krzyknął ktoś z tyłu.

-A więc jak ta...-nie dokończyłaś bo mu przerwałaś.

-Zaraz, zaraz co to ma być? Stop- spojrzałaś na kamerzystę, ale ten ani drgnął. Dopiero jak zaczęłaś podchodzić do niego, przestał nagrywać.

-Ej ej. Ja jestem od zatrzymywania nagrywania!- oburzył się prowadzący.

-Mam do gdzieś!- uniosłaś głos.- Masz mi wyjaśnić co to ma być.

-Taki był plan, ale...

-Nie BYŁ, tylko JEST. I nie przed kamerką tylko tu i teraz. W co zostałam wrobiona? I nie ma żadnego "ale". Gadaj albo nie skończy się to miło- warknęłaś.

Zagrałaś ryzykownie,ale naprawdę nie miałaś ochoty na jakąś bezsensowną zabawę z tym typem.

-Ehh...a mógł być tak świetny materiał- szepnął do siebie.- Wychodź chłopcze!

Po tych słowach zza rogu wyszedł...tak jak większość się pewnie domyślała...Jungkook.

-No nie- powiedziałaś zrezygnowana.

-W tej części mówimy już prawdę, więc i teraz nie kłamiemy- wzruszył ramionami łysy mężczyzna.- Nic tu po nas zwijamy się, chłopaki. Oby nam za to nie obniżyli stawki...- niezadowolony odszedł od Ciebie i zaczął odchodzić z ekipą w stronę jakiegoś busiku.

Ty natomiast stałaś wpatrując się w Jungkooka.

-Cześć- zaśmiał się nerwowo.- Może wejdziemy do środka?-zapytał nieśmiało.

-A może nie?-syknęłaś- Może chcesz mi coś powiedzieć?

-Nie możemy w środku?- rozejrzał się dookoła widząc jak ludzie zainteresowali się całym wydarzeniem.

-Nie. A więc?- nastała chwila ciszy.-  Domyślam się, że chodziło o akcję z wczoraj? Bo to raczej jedyny "dowcip", jaki mogłeś mi wykręcić. Nie chce mi się z tobą gadać, więc pozwól, że przeprowadzę skromny monolog na ten temat. Zachowałeś się jak świnia. Największa pokraka i cham. Najpierw rozjebałeś mi nos, później zdradziłeś. A nie sorry. "Udawałeś zdradę". A teraz co? Liczysz na to że zrobię "haha! Ale mnie wkręciłeś Kookie. Jakiś ty zabawny i profesjonalny!"? Zawiodę Cię, ale nie. Nie wiem co Ci wpadło do łba, żeby zrobić coś takiego. Możesz się też zastanawiać, dlaczego jestem taka spokojna. Otóż zaspokoję twoją ciekawość. Jestem tak zmęczona po nieprzespanej nocy, a moje oczy są w tak bardzo opłakanym stanie, że nie jestem nawet w stanie myśleć adekwatnie do sytuacji. Najchętniej bym Cię udusiła. Tu i teraz. Za to jak bardzo mnie skrzywdziłeś. Upadłeś na samo dno i to bez niczyjej interwencji. Rozumiem, że robiliśmy sobie na zmianę żarty i pranki, ale jeśli ty to zaliczasz do normalnego dowcipu jak reszta półgłówków oglądających ten programik, w którym wzięłam nieświadomie udział, to serio brak mi słów. Pamiętam jak mówiłeś, że szykujesz coś wielkiego, ale bardziej myślałam, że chodziło Ci o rocznice która btw byłaby dziś. Najwidoczniej się przeliczyłam. Ale cóż. Tak to jest kiedy wchodzi się w związek z "żartownisiem"- jedynie na niego spojrzałaś.

Odwróciłaś się z zamiarem odejścia, ale zatrzymał cię głos Jeona.

-Przepraszam...

To jedno słowo zabolało Cię jak tysiąc noży wbijanych w serce. Zadziałało jak płachta na byka. Ze spokojnej, przeszłaś w stan większy niż wkurwiona. Obróciłaś się, szybko podeszłaś do chłopaka i uderzyłaś do z całej siły pięścią w twarz. Słychać było łamany nos. Średnio się tym przejęłaś. Już chciałaś iść. Odejść i nigdy na niego więcej nie spojrzeć, ale jednak coś nie pozwoliło Ci ruszyć. Spojrzałaś na niego. Siedział na ziemi, z głową w dół, rękę trzymał przy rozkrwawionym nosie i płakał. Nie wiedziałaś czy z bólu czy jeszcze czegoś innego. 

-Kurwa mać- wyciągnęłaś telefon i zadzwoniłaś po pogotowie.

Po rozłączeniu przykucnęłaś obok chłopaka.

-Pokaż mi- odezwałaś się, a chłopak o dziwo, posłusznie odwrócił głowę w twoim kierunku.

Krew nie chciała przestać lecieć mu z nosa. Spojrzałaś mu w oczy i zmarszczyłaś brwi. Nie mogłaś uwierzyć w to, jak to wszystko się potoczyło. Przez te 2 dni, życie Cię tak urządziło i zrobiło w przysłowiowego chuja, że trudno było w to uwierzyć. Nie wiedziałaś czy się śmiać czy płakać.

-Teraz będziemy podobni- zaśmiał się nieśmiało Kook.

-Nawet się nie odzywaj- wstałaś i dotknęłaś lekko nosa.-Należało Ci się.

-Nie przeczę....wiesz...we wszystkim co powiedziałaś, masz rację. Niestety zrozumiałem wszystko po fakcie. Nie dam rady cofnąć czasu. Jestem tego świadomy, ale błagam. Jeśli jest chodź cień szansy na to, żebyś mi wybaczyła to powiedź...proszę.

-Wybaczyła? Jungkook...ty mi złamałeś nos. I co gorsza nie tylko jego. Mojemu sercu też się nieźle oberwało. Wiesz co czułam, kiedy szłam wczoraj do tego zakichanego hotelu? Jak z każdym krokiem coraz bardziej waliło mi serce, które później po przekroczeniu progu pokoju, przestało na chwilę bić. Wiesz jakie to uczucie? Chujowe. Naprawdę strasznie chujowe. Ale co cię to obchodzi co nie? W końcu liczy się to, że prank się udał. A raczej prawie, bo końcówkę wam zniszczyłam. Może jeszcze cię za to mam przeprosić co?- prychnęłaś.

-|T.I| ja...nie wiem co ci mam powiedzieć. Na początku to serio miał być niewinny żart. Ale reżyser tak mnie nakręcił, że przestałem zwracać uwagę na to, jak bardzo źle to będzie wyglądać w rzeczywistości. A co do twojego nosa to tak szczerze, nawet nie wiem zauważyłem, że ci to zrobiłem. Dopiero później jak zobaczyłem cię w opatrunkiem, skojarzyłem, kiedy mogło się to stać. Szczerze cię za to przepraszam. Za wszystko- spojrzał ci w oczy z żalem.

Widziałaś, że bardzo go to boli, ale czemu teraz, a nie wcześniej to do niego dotarło. Jak sobie przypomnisz, gdy wczoraj mówił do ciebie bezuczuciowym tonem, czujesz się jakbyś zupełnie nie znała tego człowieka. Jakbyś dopiero go poznała.A teraz? Siedzi przed tobą zapłakany i mówi czułe słówka. Teraz co gorsza sama już nie wiesz czy te słowa i przeprosiny były szczere, czy jesteś w kolejnej ukrytej kamerze.

-Ja...-zaczęłaś, ale usłyszałaś jak podjeżdża karetka, po którą wcześniej zadzwoniłaś.

Zaczęli z niej wychodzić ratownicy i podeszli do Jeona.

-Dzień dobry. To pani dzwoniła?- zwrócił się jeden z nich do ciebie.

Pokiwałaś głową na tak. Po tym ratownicy od razu zabrali się za pomoc. Podprowadzili Kooka do karetki. Na początku chłopak protestował, ale uspokoili go. Zamknęli drzwi od tyłu pojazdu i mieli już odjeżdżać do szpitala, gdy za szybą jednych z drzwi zobaczyłaś smutny wzrok piosenkarza. Nie mogłaś teraz patrzeć w jego oczy. Jeszcze chwilę temu byłabyś w stanie utonąć w tych ciemnych tęczówkach, ale teraz czujesz, jakby boleśnie przeszywały twoją duszę na wylot. Z tego powodu odwróciłaś się i nie tracąc ani chwili dłużej, poszłaś w stronę swojego domu. Zamknęłaś drzwi wejściowe i osunęłaś się po nich w dół. Miałaś w sobie tyle emocji, a mimo to czułaś w środku pustkę. Nie wiedziałaś co ze sobą zrobić i co myśleć. Wiedziałaś tylko jedno, ta cała sytuacja wygląda jak jeden wielki koszmar, z którego chętnie byś się wybudziła. Dlatego niewiele myśląc, udałaś się do sypialni i położyłaś w łóżku. Nie chciałaś ani chwili dłużej zadręczać swoich myśli, tym co działo się przed paroma minutami.

Okej, minęło baaardzo dużo czasu od poprzedniej części. Domyślam się, że wiele z was czekało. Cieszę się, że taki odbiór ma ta seria. Jednak wróciłam z tą częścią głównie dla tych, którym obiecałam dalszy rozwój akcji. Dla jasności, jak sami widzicie dużo czasu zajęło mi zebranie się do tej części, dlatego nie chcę nikomu obiecywać kontynuacji. Nie mówię, że kiedyś się jeszcze coś nie pojawi. Równie dobrze z przypływu chęci i weny może się coś pokazać w niedalekiej przyszłości, ale nie jestem w stanie tego obiecać. W każdym razie dziękuję wam za cierpliwość, wszystkie komentarze i miłe słowa. Do zobaczenia moje Papaje❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro