#11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Masz do niego zadzwonić i się zgodzić na to randkę.-mówi pewny siebie a ja dostrzegam w jego oku taki błysk który mnie przeraża...Że co on dopiero do cholery powiedział??!!!
-Słucham ??!!!-krzyczę głośno i podnoszę się z kanapy i widzę okropny uśmiech Thomasa.O NIE!
-Masz.Się.Zgodzić.-powtarza podkreślając każde słowo.
-Słyszałam co mówiłeś ! Nie wiem tylko czemu to powiedziałeś!-krzyczę i podchodzę do okna a potem do Evansa.
-Mam pewien pomysł....-zaczyna a ja podchodzę do drzwi.
-Mnie w to nie mieszaj.-mówię i chcę wyjść ale mnie zatrzymuje.
-Jeśli nie zrobisz tego co karze spotkają Cię konsekfencje.-mówi kiedy chwytam za klamkę drzwi.
-Niby jakie?-pytam lekkcewarząco i odwracam się w jego stronę i proboje zabić wzrokiem ale to coś nie działa.
-Przekonasz się jeśli nie będziesz robić co karze.-mówi surowo i karze mi siadać.Wykonuje jego polecenie i siadam.
-Co niby miałabym robić?-wzdycham i pytam tego debila na przeciwko.
-Pomyślałem , że jeśli on na ciebie "leci"....-zaczyna a na ostatnie słowo ma odruch wymiotny przez co chcę wstać i dać mu w twarz ale powstrzymuje się , gdyż to on mi płaci.-to byś mogła go jakoś , nie wiem uwieść ? -mówi dalej plącząc się w słowach.-...a kiedy nadejdzie moment kiedy on ci zaufa na tyle że powie o gangu ty uzyskasz dla nas ważne informacje od niego przez co złapiemy i wszystkich.-kończy i siada wygodnie na fotelu zadowolony ze swojego głupiego planu który nie ma prawa wypalić.Harry raczej by się zorientował że "nagle zadaje dużo pytań".-Rozumiesz?-pyta i skupia na mnie swój wzrok.
-Po części....nie...-odpowiadam choć wiem dokładnie o co chodzi ale poprostu wolałabym nie wiedzieć.
-Słuchaj to proste...najpierw go w sobie rozkochasz , prześpisz się czy coś...-zaczyna ponownie Evans a mi oczy wypadają z orbit.
-Prześpie ?! Tego napewno nie zrobię?!!-krzyczę do mężczyzny a ten poprostu ignoruje moją reakcje.
-...no właśnie...a potem po prostu go i resztę tych chujów zgarniemy podstępem.-kończy i zadowolony z siebie patrzy na ekran monitora.
-Nie.Prześpie.Się.Z.Nim....to nie właściwe.-mówię i podnoszę się z miejsca.
-Od kiedy się tym przejmujesz , popacz na to z drugiej strony...Styles jest nawet przystojny.-tu ma rację nie wiem od kiedy się tym przejmuje. Nigdy to nie miało dla mnie żadnego znaczenia.I tak...Harry jest naprawdę przystojny ale będę czuła się źle wykorzystując go , jego zaufanie i robić mu kolejny zawód.Nie chcę być dla niego kolejną Daffy .
-Ehh...może i masz rację.-mówię po czym wzdycham.
-Oh, Ally ja zawsze mam rację .-mówi po czym szatańsko się śmieje. Takkk....to trochę przerażające.-Możesz już iść, pamiętaj zadzwoń do niego.-przypomina kiedy już jestem prawie za drzwiami.Na jego słowa lekko trzaskam drzwiami a po kilku minutach jestem już w drodze do domu .
Kiedy parkuje pod domem odrazu wyjmuje telefon z kieszeni i wychodzę z auta.Szukam numeru Harrego po czym klikam połącz.Po kilku sygnałach słyszę jego głos.
-Hallo?-mówi jakiś taki przymulony.
-Cześć tu Ally , przepraszam jeśli Cię obudziłam.-mówię kręcąc się po trawniku przed naszym domem.Czy ja się denerwuje?!
-Nic się nie stało i tak już powinnem wstawać.Czemu dzwonisz?-pyta mnie zachrypniętym głosem...który jest taki seksowny.Stop Ally !!!
-Zastanawiałam się czy twoja propozycja jest dalej aktualna , bo jeżeli tak to....chętnie z tobą wyjdę...gdzieś.-mówię z trudem i czekam aż chłopak odpowie.Nie wierzę że się przejmuje jego odpowiedzią.Nigdy nie czułam stresu. Nigdy nic nie czułam !!
-Taaak, jasne. Będę po ciebie o 20.-mówi zaskoczony moją decyzją tak samo jak ja pomysłem Thomasa.
-Dozobaczenia.-mówię i uśmiecham się jak głupia do telefonu. Czemu??!! Co się ze mną dzieje.Po chwili się rozłączam i idę do domu.
-Katy !!!-krzyczę z całych sił a dziewczyna wychodzi wściekła z kuchni.
-Co się drzesz jak głupia?!-również krzyczy i obie wybuchamy śmiechem.
-Jadę do centrum chcesz mi pomóc poszukać stroju na wieczór??-pytam dziewczyny a ta uśmiecha się dwuznacznie i zaczyna piszczeć.
-Idzesz na randkę??!!-piszczy i przytula się do mnie.
-Noo..-mówię mętnie i odpycham od siebie szcześliwo od siebie blondynke.Cieszy się bardzej ode mnie...to nie jest normalne że ja jestem zmuszona do tego spotkania.
-Już myślałam że zostaniesz starą panną?!-krzyczy do mnie dziewczyna.
-Starą ?!-krzyczę udając oburzoną po czym biorę portfel z komody.Obie się śmiejemy i wychodzimy z domu i jedziemy moim samochodem w stronę centrum handlowego.

Witam !!!
Jak wam się podoba ? Kto to czyta niech da gwiazdkę lub komentarz.
Kocham was .

Pozdrawiam xxx

Styleesowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro