2#18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Cześć Zayn.-mówię wchodząc do gabinetu Malika w fantastycznym nastroju którym zaraził mnie Cal w swoim samochodzie.

-Cześć.-mówi i podnosząc głowę z nad papierów które układa na swoim biurku , po czym zasówa krzesło.

-Wychodzisz gdzieś ?-pytam zaciekawiona a on potakuje głową drapiąc się po karku.

-Taak...mogłabyś posegregować te papiery ? - pyta a ja potakuje i z uśmiechem podchodzę do biurka i zajmuje jego szefowskie miejsce i odchylam się do tyłu napajając się to chwilą.

-Z wielką przyjemnością...mów mi szefie.-mówię ze śmiechem na co Zayn wywraca oczami i się lekko uśmiecha.

-Ciesz się póki możesz , za 2 godziny wracam.-mówi i bierze z biurka telefon który zaczyna dzwonić. Była to zaledwie sekunda ale wyraźnie widziałam , że był to Harry.

-Nie musisz wracać...zwalniam Cię.-mówię próbując być poważna a Malik wybucha śmiechem.

-Ally...ty chyba nie wiesz kto tu kogo może zwolnić.-mówi podchodząc do mnie i zakłada mi włosy za ucho. -Wyprzystojniałaś przez te 3 lata.-mówi i puszcza do mnie oczko. Jest naprawdę w porządku przyjacielem. I wyprzystojnieć...to może facet.

-A ty wyładniałeś . Perrie to szczęściara.-mówię mu i wymieniamy się uśmiechami.

-Fajnie , że wróciłaś...-mówi i przytula mnie do siebie.

-Ja też się cieszę....Harry nie podziela jednak twojej opini.-mówię mu a on momentalnie odrywa się ode mnie i patrzy zaskoczony.

-Widziałaś go ?! Gdzie ?! -wręcz krzyczy.

-W domu Nialla , nawet nie wiem czemu tam poszłam. Chciałam zobaczyć czy coś się zmieniło. Był tam...gadaliśmy , kłóciliśmy się a potem zepchnął mnie ze schodów.

-Co zrobił??!!-krzyczy znowu Malik a ja wywracam oczami.

-ZRZUCIŁ...ZE...SCHODÓW !-mówię głośno i wyraźnie każde słowo.-Mniejsza z tym. Miałeś chyba gdzieś wyjść.-przypominam mu a on potakuje.

-Pogadam z nim.-mówi Zayn.

-Nie ! -krzyczę natychmiast. -Przecież on nic nie wie...niech tak zostanie. Masz być cicho Ty i Louis !- przypominam mu a on spuszcza lekko głowę.-Co jest ?-pytam .

-Powiedzieliśmy Liamowi...-mówi mi mulat a ja klepie się dłonią w czoło.

-Super...powiedz jeszcze reszcie miasta.-mówię sarkastycznie.

-Przepraszam. Dochowamy tajemnicy , Harry się nie dowie , że będziesz w Londynie praktycznie codziennie.-zapewnia mnie a ja się lekko uśmiecham.

-Mam nadzieję.-mówię mając lekkie obawy.

-Muszę iść...miłej pracy.-mówi na koniec po czym znika za drewnianymi drzwiami swoje gabinetu.

Siadam na jego ciepłym , szefowskim krześle i zaczynam sergregować ten stos papierów. Ma tu naprawdę ogromny bałagan.

***

Minęła dopiero godzina a jestem już prawie skończyłam pierdolić się z tymi dokumentami. Gdy poszłam przejściem do swojego gabinetu obok aby odłożyć segregatory na półkę usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To napewno Zayn wrócił wcześniej. Wzięłam plik papierów ze swojego biurka które kilka minut temu przyniosła mi Cassandra która odpowiada m.in za inwestycje w firmie Malika.

-Nie miałeś być za godzinę ? -pytam wchodząc do pomieszczenia obok . Papiery nagle wypadają z moich rąk gdy orientuje się , że to nie Zayn , tylko pan pieprzony Styles.

Harry siedzi na miejscu Malika. Jego nogi spoczywają ma biurku a ramiona okrywa czarna skórzana kurtka. Pierwsze pytanie...co on tu robi ? Drugie pytanie...CO ON TU DO CHOLERY KURWA ROBI ?!

Chłopak patrzy na mnie w takim samym szoku jak ja na niego. Żadne z nas się nie odzywa , a ja się schylam i zaczynam zbierać papiery. Po chwili dostrzegam , że inna para dłoni mi pomaga. Wyrywam z jego rąk kartki i kładę je na biurko mulata.

-Pracujesz tu ?-pyta a ja rozglądam się tylko po pomieszczeniu , nie odpowiadając na pytanie.

-Co tu robisz ?-pytam a on wzrusza ramionami.

-Ukrywam się.-przyznaje chłopak. Co robi ? Ukrywa się...? Czemu ? Przed kim ? A w sumie...nie obchodzi mnie to.-Gdzie Zayn ?-pyta a ja spoglądam na zegarek.

-Wyszedł , będzie za godzinę.-mówię zgodnie z prawdą a lokowaty kiwa zrozumiale głową.

-Możemy pogadać ? Chcę wiedzieć co robiłaś przez te 3 lata. Gdzie byłaś ? -pyta.

Gdy chcę coś powiedzieć patrzę prosto w jego czarne oczy i dostrzegam coś nie pokojącego...rozszerzone źrenice. To może oznacza oznaczać jedno.

-Nie gadam z ćpunami.-mówię sucho po czym wracam do swojego biurka , zamykając drzwi dzielące mój gabinet od gabinetu Malika.

Czeeeść !

Co tam u was !? Zaczęły się u was już świąteczne porządki ?

Co myślicie o rozdziale ?
Harry się podda ?
Calum będzie walczył ?

Pozdrawiam xxx







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro