2#33.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ally

-Czy rozmawiałaś z nim o tym co się stało? - pyta spokojnym głosem poraz kolejny Pani Brooks nawiązując tym razem do zdrady Harrego. Opowiadanie tej historii jest równie bolesne jak przeżywanie jej naprawdę i nadal wywołuje łzy w moich oczach.

-Nie, nie mogłam. Spakowałam się i uciekłam. - zdradzam jej, a ona patrzy na mnie ze współczuciem. Tamtego dnia nie chciałam czekać na jego wyjaśnienia...to był koniec.

-Miałaś kogoś bliskiego? - pyta a ja spuszczam lekko głowę wzdychając. Wszystko zostawiłam w Londynie, nikogo nie miałam, poza rozwijającą się w moim brzuchu Darcy.

-Przyjaciele z sąsiedztwa bardzo nam pomogli. - mówię zgodnie z prawdą. Gdyby Calum i Cara nie pojawiliby się w moim życiu, pewnie razem z Darcy skończyłybyśmy na ulicy.

-Nam? - pyta zdziwiona.

-Tak...mam córkę. Ma na imię Darcy. - mówię o mojej małej córeczce z uśmiechem na ustach. Mimo, że jest to córka Stylesa jest dotychczas jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jest jedyną rzeczą, która mi się udała.

-To jest jego córka zgadza się? - pyta obserwując mnie uważnie.

-Tak i czasem czuję do niej obrzydzenie z tego powodu. Jest do niego tak podobna... - mówię z łzami w oczach. Kobieta widząc to siada na kanapie obok mnie i przytula do siebie.

-Ciii...spokojnie. - szepczę gładząc mnie po ramieniu.

Pani psycholog jest naprawdę bardzo miła i bije od niej takie nieokreślone ciepło.

-Czy ten chłopak wyrządził pani kiedyś fizyczną krzywdę? - pyta przez co zaciskam szczekę, aby nie wybuchnąć jeszcze większym płaczem.- Może inne pytanie...- kobieta zmienia temat w porę widząc moją reakcję.

***

Pierwsza wizyta według mnie nie zmieniła zbyt wiele. Pokazała mi jedynie jak to wszystko cholernie boli i pozwoliła się wypłakać. Muszę jednak przyznać, że potrzebowałam się komuś wyżalić, chciałam aby ktoś jeszcze mnie wysłuchał.

-Już jestem! - krzyczę wchodząc do domu zostawiając klucze na szafce.

-Hej. - mówi smutno Calum stając na przeciwko mnie.

-Co się stało? - pytam przerażona. Jeżeli Cal jest smutny sprawa musi być naprawdę ciężka.

-Nic. - odpowiada odrazu. Widzę, że kłamię. Jestem pewna, że coś się stało.

-Przecież widzę, że coś jest nie tak. Coś z Darcy? - pytam ze strachem zaczynając szukać wzrokiem małej brunetki.

-Nie chodzi o Darcy. - odpowiada spuszczając głowę w dół.

-A więc o co? - pytam zaciekawiona, a jednocześnie przerażona.

Calum wzdycha i podaje mi białą kopertę, którą trzyma za plecami.

-Co to jest? - pytam obserwując ten kawałek papieru, a przedewszystkim zastanawiając się co jest w środku.

-Otwórz. - mówi słabo a ja wyjmuje jakiś dokument z wcześniej otwartej przez chłopaka koperty.

Sz.P. Ally Jonson

Pragniemy zawiadomić, że termin spłaty minął kilka miesięcy temu, a my nadal nie otrzymaliśmy należnej kwoty. Informujemy Panią, że jeżeli w ciągu najbliższego tygodnia pani dług nie zostanie uregulowany zostanie Pani budynek mieszkany trafi na licytację.

Z poważaniem
Prezes Banku
Carol Scott

-Jakim prawem otworzyłeś ten list?!- krzyczę wściekła na przyjaciela.

-A ty czemu nie powiedziałaś, że brałaś kredyt?! - wreszczy w moją stronę.

-Nie muszę Ci wszystkiego mówić! To jest moje życie! - odkrzykuję zła w jego stronę. Może jesteśmy blisko, ale nie chcę, aby kto kolwiek wchodził z butami w moje życie i moje problemy.

-Kurwa jesteśmy przyjaciółmi, powinnaś mi mówić takie rzeczy! - oznajmia mi głośnym krzykiem, a ja czuję ogromną złość.

Nagle zauważam, że nie kontroluje swojego ciała, a moja ręka błądzi po blacie kuchennym odnajdując nóż i wbijając go z całej siły w drewniany blat.

Przez chwilę zastanawiam się i próbuję go zrozumieć, ale szybko o tym zapominam kiedy widzę w progu przerażoną Darcy wtuloną w swoją przytulankę.

Gdy patrzę na córkę, ta wybucha płaczem i ucieka w stronę swojego pokoju. Widziała i słyszała wszystko.

-Ally...mogłaś powiedzieć.... pomoglibyśmy Ci. - zapewnia mnie chłopak łapiąc mnie za nadgarstki prawdopodobnie dlatego, abym nie zaczęła rzucać wszystkim o ścianę.

-Ale ja nie chcę żyć na wasz koszt. Sama sobie poradzę. - odpowiadam mu zerkając w jego brązowe oczy.

-To co masz zamiar zrobić? - pyta, a ja tylko milczę patrząc nóż wbity w blat.

-Chyba nie chcesz dołączyć do jakiegoś gangu prawda?!- krzyczy przerażony, a ja wyrywam nadgarstki z jego rąk.

-Moja sprawa jak zarobię te pieniądze. - odpowiadam cicho, a chłopak wzdycha i wywraca oczami na moje słowa.

-Idę do Darcy. - mówi zły po czym znika za drzwiami.

Nie chciałam mu mówić, o tym kredycie. Nie chciałam kolejny raz od niego pożyczać. Myślałam, że sobie poradzę, ale posiadanie dziecka jest kosztowne. Nawet praca u Malika przez kilka miesięcy nie pokryje całego zadłużenia. Czemu wzięłam ten kredyt? To oczywiste...opłaty, dziecko, dom. Nie radziłam sobie i nie chciałam się do tego przyznać. Już nie muszę, wszystko się wydało. Teraz Calum uważa mnie za psycholkę, a Darcy za fatalną matkę.

Kiedy z urzędowym papierem siedzę na podłodzę pod szafką zauważam, że kwota która pobrałam wzrosła dwukrotnie. W moich oczach nie było łez, była tam czysta złość.

Pod wpływem impulsu wstałam i podeszłam do szafki przy drzwiach po kluczyki od samochodu. Naprawdę muszę to wszystko przemyśleć.

Heeejkaa!

Przepraszam, że tak rzadko są rozdziały, ale naprawdę mam ostatnio dużo na głowie.

Jak myślicie gdzie pojedzie Ally?
Czy pogodzi się z Calumem?
Jak zdobędzie pieniądze?

To i jeszcze więcej w kolejnych rozdziałach Secret Mission..Książki, której tytuł na tym etapie powieści nie ma sensu.

Kto oglądał wczoraj Tytanica?
Jack come back...come back..

Co można dać własnemu chłopakowi na Walentynki? Pomóżcie nie mam pomysłu. Pytałam się go, ale on za każdym razem odpowiadał, że moje dziewictwo, ale tego napewno nie dostanie...czekam do osiemnastki ;).

Pozdrawiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro