2#35.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Komentujcie, bo mam wrażenie, że jest już was niewiele.

-Zayn to nie tak... - zaczynam się tłumaczyć, ale mulat wogóle nie jest zainteresowany tym co mam do powiedzenia.

- Milcz. - mówi twardo zabijając mnie niemalże wzrokiem. - Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale posiadanie dziecka jest zobowiązujące! - krzyczy w moją stronę na tyle głośno, aby mała brunetka za drzwiami nie słyszała niepokojących dźwieków.

-Wiem, ale... - próbuje powiedzieć co kolwiek. Niestety Zayn w dalszym ciągu nie chcę mnie dopuścić do słowa.

-Wiesz?! To czemu zostawiasz córkę pod opieką przyjaciela, a potem przychodzisz tu kompletnie pijana. - warczy w moją stronę chcąc mi udowodnić jak zła matką jestem.

-Nie jestem pijana. - mówię na swoją obronę. To prawda nie jestem pijana. Mam tylko lekkiego kaca.

-Właśnie czuję jak nie jesteś. - dogryza mi Zayn podchodząc w moją stronę. - Jesteś tak nie odpowiedzialna. - stwierdza mulat opierając się o biurko i patrząc na mnie z pogardą.

Na jego słowa w moich oczach zbierają się łzy. On ma rację jestem fatalną matką.

-Wiem! Zejdź już ze mnie! - krzyczę do niego prosząc, aby przestał mi już uświadamiać moją bezwartościowość.

-Prawda boli? - pyta patrząc na mnie z wyrzutem.

-Przestań... - mówię cicho zalewając się łzami.

-Jeżeli jesteś tak nieodpowiedzialna, czemu pozwoliłaś sobie na dziecko?! - głośno pyta, a ja wybucham większym płaczem.

-Sama go sobie przecież nie zrobiłam. To nie moja wina. Nie chciałam, go.... tak wyszło. - mówię szeptem zgodnie z prawdą. Nie ukrywam Darcy nie była planowana, była tylko wpadką.

-"Tak wyszło"? Wiesz może co to jest antykoncepcja? - pyta mnie z ironicznym śmiechem.

-Daj mi już spokój.- mruczę pod nosem.

-Nie chcesz tego dziecka prawda?- pyta patrząc w stronę drzwi za którymi znajduję się Darcy.

-Nigdy jej nie chciałam. Kocham ją, ale ja nie umiem być dobrą matką. Nie umiałam jej tak poprostu oddać.- wyrzucam z siebie prawdę i zaczynam się dławić własnymi łzami.

-Ally do cholery chyba byłaś świadoma do czego prowadzi sex bez zabezpieczenia. - stwierdza chłopak patrząc na moje spływające łzy.

-Skończmy ten temat. - proszę go a ten wzdycha z irytacją i przeczesuję swoje czarne włosy ręką.

-Wolisz porozmawiać o tym, że Darcy to córka Harrego? - pyta, a ja przerażona podnoszę wzrok.

-Że co? - pytam, aby upewnić się czy on faktycznie powiedział to co myślę.

-Darcy to córka Harrego prawda? - pyta a ja patrzę na niego zdziwiona. Niby skąd on może to wiedzieć?! Niemożliwe, że Calum wydałby moją największą tajemnicę.

-Nie. - mówię stanowczo i kieruję się w stronę drzwi.

-Nie kłam, są jak dwie krople wody. - mówi wściekły Malik stając przede mną, uniemożliwiając mi wyjście.

-Wydaje Ci się. - mówię próbując brzmieć jak najbardziej naturalnie.

- Nie jestem głupi Ally. - stwierdza chłopak.

-Głupi może nie, ale ślepy napewno. - mówię poirytowana tym przesłuchaniem.

-Boisz się przyznać, że to jego dziecko. - stwierdza mulat patrząc prosto w moje oczy.

-Ono nie jest jego. - mówię cicho patrząc na swoje stopy.

-Mówiła mi, że ma 2 lata. Nie trudno jest obliczyć, że kiedy ją poczełaś byłaś z Harrym. - informuje mnie.

-Najwyraźniej go zdradzałam. - mówię złośliwie i wywracam oczami.

-Przestań już. - wzdycha poirytowany.

-Jestem dorosła, mogę robić co chcę, a ciebie nie powinno to interesować. - mówię szeptem.

-Dorosła? Zachowujesz się jak dziecko. - mówi w moją stronę, a ja się ironicznie uśmiecham.

-Masz coś jeszcze do powiedzenia? - pytam go, a ten nie odrywa ode mnie wzroku.

-Tak. Sama powiesz Harremu o dziecku? Czy ja mam to zrobić? - pyta, a przeze mnie przechodzi zimny dreszcz.

-Nie mogłabyś...- stwierdzam ze strachem.

-A założysz się? - pyta złośliwie.

-Przecież on jej zrobi krzywdę! Proszę nie mów mu!! - krzyczę błagalnie.

-Zasługuje na prawdę. - przyznaje mulat.

-Ale nie zasługuje na Darcy. - syczę przez zęby.

-Ty również. - informuje mnie, a ja czuję lekkie ukłucie w sercu. Zabolało.

-Powiesz mu. - stwierdza za mnie.

-Nie zrobię tego. - zapewniam go.

-W takim razie ja to zrobię. - mówi obojętnie.

-Nie proszę Zayn... ja chcę jej dobra. - mówię cicho, a po chwili z moich oczu wylewają się kolejne kaskady łez. -Nie chcę, aby to wszystko się powtórzyło.

-Wiem, że go nienawidzisz, ale nawet on zasługuje na szczerość. - mówi spoglądając na mnie.

-Ty nic nie rozumiesz...- wzdycham łapiąc się za głowę.

-Posłuchaj on jest jej ojcem powinien wam trochę pomóc...przynajmniej finansowo. - stwierdza Zayn, a ja przez moment mam wrażenie jakby wiedział o moim problemie.

-Nie chcę jego pomocy. - wyjękuje.

-Wydaje mi się, że jest odwrotnie. - przyznaje chłopak.- Masz mu dziś powiedzieć, w innym razie ja to zrobię. - mówi ostatecznie.

-Ale Zayn... - błagam go załzawiona.

-Skończyłem! - krzyczy w moją stronę i opuszcza mały gabinet, aby wrócić do Darcy.

-Proszę Cię nie karz mi tego robić. - błagam łapiąc go za rękaw.

-Zaraz zamówię Ci taksówkę, pojedziesz do Harrego i z nim porozmawiasz. W tym czasie ja zajmę się Darcy. - wyjaśnia chłopak. Wiem, że już podjął decyzję i nie mam szans mu się sprzeciwić. Jego decyzja zapadła. Wolę sama porozmawiać ze Stylesem, niż Zayn miałby to zrobić.

-Nienawidzę Cię. - mówię mu prosto w oczy.

-Wiem. - mówi z uśmiechem i wraca do mojej małej córeczki.

Porozmawiam z nim, ale nigdy się nie zgodzę, aby Harry spotykał się ze swoją córką. Jedyne czego od niego chcę to pieniędzy, które pomogą mi w utrzymaniu Darcy. Nie chcę innej pomocy, nie chcę, aby brunet się z nią bawił, wychodził na spacer czy na plac zabaw. Chcę jej bezpieczeństwa, a zapewnić jej to mogę jedynie trzymaniem jej zdala od swojego pieprzonego tatusia.

Porozmawiam z nim...ale jeszcze nie teraz.

Heeej!

Jak myślicie Ally powie Harremu o dziecku? Czy raczej stchórzy?
Czy może postanowi znowu uciec?
Jak spłaci kredyt?

Uwaga!
Nie mam weny na Rebel, więc nie musicie pytać czemu nie dodaje...i jeszcze ta nauka. Please kill me!
Ps.Ale to kochane że tak wyczekujecie.

Dobra idę się uczyć...

Pozdrawiam xxx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro