#32.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Gotowa?-pyta mnie Luke kiedy zajmuje miejsce w jego samochodzie.
-Hmm...Chyba tak-wzdycham po czym zapinam pasy. Jestem przygotowana...tylko nie psyhicznie dlatego że nawet jeśli uda się mi ich odbić to nie odzyskam jego zaufania tak łatwo.
-Spokojnie..,będzie dobrze.-mówi chłopak i kładzie mi dłoń na ramieniu po czym odpala auto.
-Dalej zamierzasz wyjechać ?-pytam blondyna a ten tylko ciężko wzdycha.
-Tak...nie rozmawiajmy o tym teraz.-mówi i momentalnie zmienia temat.-Zostawisz gang?-pyta prosto z mostu chłopak.
-Wiesz...to zależy.-mówię a chłopak odwraca głowę w moją stronę.
-Od czego ?-pyta a ja poważnie się zastanawiam.
-Od tego czy dowie się kto odbił chłopaków .-mówię a chłopak kiwa głową na znak zrozumienia.-Dla mojego dobra lepiej żeby nie wiedział.-mówię a blondyn patrzy w moją stronę lekko zmartwiony.-Co ?-pytam kiedy jego wzrok zaczyna mnie irytować.
-A co powiesz aby pozbyć się tej cholernej działalności Thomasa ?-pyta a ja patrzę na niego zaszokowana.A on idzę na księdza !
-O co ci chodzi?-pytam zdziwiona.
-Nieważne , dowiesz się jak okarzę się to konieczne.-mówi a ja tylko potakuje i obserwuje panorame Londynu za oknem i myślę nad tym jak czuję się teraz Hazz.
-Jesteśmy.-mówi chłopak a ja odrazu wysiadamy z auta.-Trzeba wymyślić jakiś plan.-dodaje chłopak a ja biegnę w stronę bazy.-...Albo zróbmy to po twojemu.-mówi chłopak i założę się że wywrócił oczami.Podchodzimy na tyły bazy i wchodzimy .
-Idź wyłącz monitoring , ja idę po nich.-szepczę do chłopaka a ten udaje się do środka.Ja muszę się dostać na piętro tylko jak ?-myślę i dostrzegam przewód wentylacyjny tak mniej więcej moich rozmiarów.
-Nie wierzę że to robię.-szepczę do siebie i wchodzę do wetylacji.Szybko udaje mi się pokonać długą trasę aż wkońcu dostrzegam pokój w którym przetrzymujemy wieźniów.Uderzam z całej siły w kratkę przez co wypada i mogę wyjść.Chłopaki siedzą na krzesłach, są związani i do tego mają zaklejone usta.
Podchodzę bliżej i widzę ich wściekły wzrok Harrego.
-Radzę ci być cicho.-mówię szeptem po czym odrywam szybko taśmę z ust bruneta.
-Czego tu szukasz suko?Mało ci jeszcze?-pyta mnie a mi pojedyncze łzy podchodzą do oczu.Nie odpowiadam tylko podchodzę do każdego z chłopaków i odrywam taśmę.Żaden nic nie mówi. Przypuszczam Foch Forever?-Co zabijesz nas ... ?!-krzyczy Harry a ja szybko zakrywam mu usta ręką.
-Posłuchaj.-mówię ostro.-Jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć to zamknij się do cholery.-mówię po czym rozwiązuje chłopaka który szybko łapie mnie za szyję i przypiera do ściany.
-Kurwa w co ty grasz ?-pyta mnie chłopak a ja go tylko odpycham z całej siły po czym odwiązuje dalej chłopaków. Zielonooki bez przerwy patrzy na mnie z nienawiścią.Kiedy odwiązuje jako ostatniego Liama słyszę głośny hałas.
-Co ty kurwa robisz?!!-krzyczy wydaje mi się chyba Jackob po czym rozlega się alarm.Razem z chłopakami patrzymy wszyscy na siebie.
-Kurwa Luke wpadł.-mówię do siebie po czym wpadam na ryzykowny pomysł.Otwieram specjalnym kodem sejf ukryty w pomieszczeniu po czym każdemu z chłopaków podaje jakąś broń.Na końcu podaje ją Harremu i patrzę w jego oczy.
- Uciekajcie , zaraz zaczną was szukać.-mówię po czym odwracam wzrok od bruneta i naładowuje broń i wychodzę na korytarz.-I jeszcze jedno...nie strzelać do blondyna , jest ze mną .-mówię sucho po czym idę korytarzem.Odwracam się na chwilę i widzę za sobą Harrego.
-Co ?!-cicho krzyczę a chłopak przystawia mi broń do skroni.
-Czemu to zrobiłaś ?-pyta smutnym tonem.Czemu ja to zrobiłam?!
-To nie czas na cholerne wyjaśnienia.-mówię i słyszę głos na końcu korytarza.-Uciekaj , szybko.-mówię nie co ciszej i idę korytarzami w poszukiwaniu Luka.
Po chwili czuje że ktoś przystawia mi pistolet do pleców.
-Wiedziałem że coś wymyślisz , że będziesz chciała go teraz ratować bo się głupio zakochałaś.-mówi kpiąco Thomas a ja wstrzymuje oddech.- A wiesz co teraz zaginięcie oboje.-mówi radośnie po czym słyszę jak dotyka spustu pistoletu a po chwili roznosi się ogromny hałas.Strzał.Tylko czemu ja żyje?! - zastanawiam się i po chwili dostrzegam że ciało Thomasa opada bezwładnie na ziemię.Odwracam się powoli i dostrzegam Harrego.Chcę mu podziękować ale mnie wyprzedza.
-Szkoda że nie trafiłem w ciebie.-mówi chamsko przez co wyprowadza mnie z równowagi ale postanawiam tego nie komentować i odchodzę w inną stronę.Wchodzę do centrali naszej bazy i umieszczam tam bombę.Nie jakoś atomową ale taką która da radę rozwalić te cholerne miejsce.
Dostaje sms-a od Luka że udało mu się uciec i zaczynam odpalać bombe...odliczanie 10 minut.Ok.Włącz.
Szybko wbiegam z pomiszczenia i zamykam drzwi po czym biegnę na zewnątrz pozbywając się każdego na drodzę.Kiedy wybiegam na plac są wszyscy oprócz Hazza.
-Gdzie Harry?-pytam Nialla.
-Poszedł Cię szukać.-mówią chłopaki a ja wzdycham.
-Kurwa tam jest bomba.-mówię po czym spowrotem wbigam do środka.
-Harry !!-krzyczę a po chwili słyszę jakieś głosy z innego korytarza.
-Odłóż broń.-mówi Eddy do Harrego po czym celuje w niego . Z mojego miejsca mam świetny widok na plecy Edda.Wyjmuje broń i strzelam.Hmm...nigdy go jie lubiłam. Podchodzę do ciała chłopaka po czym go szturcham...nie żyje. Spoglądam na Harrego który wciąż na mnie patrzy jak na jakiegoś wroga.
-Uciekaj , podłożyłam bombę.-mówię i opieram się pod ścianę i opadam w dół.
-A ty?-pyta.A bo go to cholery obchodzi.
-Ja już nie mam nic do stracenia.-mówię tylko i spuszczam głowę ponieważ na mojej twarzy pojawiły się łzy.-Wiesz co...skoro i tak zaraz umrę muszę Ci coś powiedzieć.-mówię i patrzę na niego zapłakanymi oczami.
-Co niby ? że niechciałaś? Że żałujesz?-prycha Harry.
-Nie , ...że Cię kocham.-mówię i wyjmuje zza paska broń po czym oddaje ją brunetowi który patrzy na mnie zszokowany.-A teraz zapomnij o tym i uciekaj !!-krzyczę do niego ale ten ani drgnie.Po chwili łapie mnie i zasadza sobie na ramię.Krzyki i szarpanina nic mi nie dają a chłopak nie mówi ani słowa. I wynosi mnie z budynku.

Hejjj !
Rozdział mega długi !
Next jutro !

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro