#72.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na początku chciałam was zaprosić do @zawszedlawas młodej pisarki z marzeniem. Ma dziewczyna talent.

-Nie ma mowy !-krzyczy nie mal Louis a ja patrzę na niego zdziowona.
-Czemu?!-odkrzykuje w jego stronę a ten wstaje z kanapy i staje na przeciwko mnie.
-Bo nie mam cholernego zamiaru martwić się o twoją dupe !!-mówi a ja patrzę na niego zła i widzę wzrok chłopaków który błądzi po pokoju. Dobrze że się nie wtrącają.
-Nie jestem dzieckiem Louis !! Umiem o siebie zadbać !! -krzyczę mu stając na przeciw niego.
-Taaa jasne....Ally jesteś a słaba psyhicznie. Nie możesz dołączyć ...przykro mi.-mówi już trochę spokojniej Louis na co prawie co nie rzucam się na niego wściekła.
-Nie traktuj mnie inaczej bo jestem dziewczyną ! Ostatnio może trochę się podłamałam ale naprawdę jest ok.-mówię na co Louis się kręci po pokoju.
-Słyszałaś ?! Powiedziałem nie !!-krzyczy do mnie na co się tylko uśmiecham fałszywie. Jest bardzo zły. Jestem wręcz pewna że coś się stało. Może pokłócił się z Elenour ?
- Louis !! Do jasnej cholery...zrozum jedną rzecz. To że ogólnie wszystko to co zrobił mi Harry....nie ma tu wpływu . Wszyscy uważacie że po stracie dziecka i tym wszystkim jestem dzieckiem które trzeba chronić przed całym złem na świecie.To nie prawda-mówię ciszej ale dalej w złości.
-Słuchaj...nie chcemy Cię narażać. Przecież możesz mieszkać z Niallem, nie musisz pracować i wogóle.-mówi chłopak a ja patrzę na niego z irytacją.
-Nie chcę żyć na jego koszt. Kiedy dostanę jakąś prace to wpadam na jakiegoś psychola. Nie mam nawet matury nie znajdę dobrej pracy. Naprawdę nie chcę wyjeżdżać do Nowego Yorku.-przyznaje ze smutkiem.
-Wyjeżdżać gdzie?! Po co ?!-krzyczy wręcz Tommo a ja wzdycham.
-Do Nowego Yorku , na studia. -mówię i widzę jak chłopaki patrzą na mnie w szoku.
-Słuchaj to nie jest wyłącznie moja decyzja. Wszyscy muszą się zgodzić .-mówi Louis i spogląda na chłopaków.
-Jesteśmy na tak.-mówi Zayn na co wysyłam mu przyjazne spojrzenie.
-No to chyba postanowione.-wdycha Louis.-To co moi drodzy? Pijemy?-pyta całe towarzystwo chłopak a po chwili już kilka butelek leży na stole.

***
Po kilku godzinach plotkowania cała 4 chłopaków zapadła w głęboki sen. Przykryłam każdego kocem po czym wstałam z kanapy i wysmarowałam im twarze bitą śmietaną. Oczywiście każdego uwieczniłam to na zdjęciach. Cieszę się że postanowiłam nie pić razem z nimi mam teraz niezły ubaw. Wziełam ze stołu paczkę fajek i pokierowałam się w stronę ogrodu. Usiadłam na schodach i zaciągnełam się po czym wypuściłam dym.
-Znowu palisz ?-pyta nagle znajomy głos przez co zaczynam kasłać i zastygam w miejscu.-Wszystko ok?-pyta brubet kiedy zaczynam się dusić.Potakuje tylko i próbuje złapać oddech kiedy chłopak zabiera mi z ręki papierosa i depcze na betonie. Gdy zaczynam normalnie oddychać patrzę w jego stronę i wyjmuje z kieszeni drugą fajkę ktorą się zaciągam i dmycham mu dymem prosto w twarz. Brunet siedzi obok mnie i mnie bacznie obserwuje.
-Nie musiałeś go zabijać.-mówię nagle i patrzę w jego stronę kolejny raz się zaciągając i opierając się o marmurową kolumnę.
-Dotykał Cię...-szepcze a ja wzruszam ramionami nie zwracając na niego uwagi.-Co tu wogóle robisz?-pyta mnie kiedy rozglądam się po ogrodzie Tommilsona.
-Dołączam do gangu.-mówię na co mina bruneta nagle poważnieje jeszcze bardziej.
-Żartujesz prawda?-pyta mnie wtraźnie zdenerwowany.
-A wyglądam jakbym żartowała?-pytam bardzo poważnie z grobową miną .
-Oszalałaś ?! Nie dołączasz !! Nie pozwalam Ci !!-krzyczy chłopak i staje na dole schodów. Wstaje i podchodzę do niego.
-Nie jestem twoją własnością Styles. Dołączam do gangu...i gówno mnie czy tobie się to podoba czy nie.-syczę do niego z trudem przez zęby. Ciężko powiedzieć osobie która się koch....na której ci zależy coś takiego i w taki sposób ale on zasłużył na wiele złego. Nagle wszystkie wspomnienia z brunetem przewijają mi się w głowie na co chwilę patrzę w chłopaka po czym spuszczam lekko wzrok i biorę oddech.
-Wszystko w porząd...-zaczyna chłopak mnie już trafia szlag. Mam kurwa tego dość!!
-Przestańcie mnie się kurwa o to ciągle pytać !! Odkąd się urodziłam nigdy nie było i nie będzie w porządku !!-krzyczę całej siły patrząc w te jego zielone oczy. Powinniście mi przynajmniej pomóc...udawać że tak jest.-szepczę i się odwracam od niego z zamiarem powrotu do salonu ale brunet łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie.
-Brakuje mi Ciebie.-szepcze będąc zaledwie kilka milimetrów od moich ust. Zamieram w miejscu i przełykam ślinę.-Tęsknię za tobą.-dodaje zbliżając się jeszcze bliżej. Po chwili jego usta atakują moje. Oczywiście moje się nie bronią. Oddaje pocałunek , jeszcze go pogłębiając. Zawieszam się chłopakowi na szyji a ten łapie mnie za pośladki.

Ellooo !!
Jak wam się podoba moje nowe fanfiction ? "Rebel || H.S"

Jak myślicie co dalej?

Będzie sex ?

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro