#89.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na początku polecę wam opowiadanie @Elizkaxx pt. Happy, I would like to...
Na razie są tylko 3 rozdziały ale ciekawie się zapowiada.

***

Obudziłam się przed 9 . Całą noc walczyłem z myślami. Nie mam pojęcia czy słychać serca czy głowy , uczucia czy rozsądku. Narazie odkładam podjęcie ostatecznej decyzji. Nie wiem czy dać mu tą jedną jedyną ostatnią szansę. Kurwa nie wiem !!

Nie chcę o tym dziś myśleć. Dziś , tak jak obiecałam pójdę do tego jebanego doktora który wypisze mi recepte na marsjanki i na tym się skończy. Tak jest zawsze.....dzisiejsza służba zdrowia.

Podnoszę się leniwie z łóżka i idę do salonu aby zobaczyć czy Harry jeszcze śpi. Muszę go obudzić , ponieważ obiecałam mu , że dam mu się zawieść .

Wchodzę do salonu i uśmiecham się na widok bruneta słodko śpiącego na kanapie. Podchodzę do niego i schulam się nad nim .

-Wstawaj !!! Pali się !!-krzyczę ze całych swoich sił. Brunet gwałtownie się budzi i spada z sofy razem z kocem. Wybucham śmiechem a on wywraca oczami i poprawia włosy.

-Idź się lecz...-mówi tylko i kładzie się spowrotem na kanapie.

-Zawieziesz mnie do tego cholernego lekarza?-pytam wędrując w stronę kuchni.

-Jasne , tylko nie teraz...-mówi i kładzie swoją twarz w poduszkę.

-Za 30 minut?-pytam a on mruczy coś co wydaje się być odpowiedzią na tak.

***

Gdy byłam już gotowa do wyjścia przypomniało mi się że w łazience zostawiłam swój telefon. Kiedy otworzyłam drzwi łazienki szybko je zamknęłam ponieważ na środku łazienki stał Harry i...."walił sobie konia " . Gdy zamknełam drzwi byłam speszona i rozbawiona.

-Przepraszam Hazz...chciałam tylko telefon.-mówię stojąc na drzwiami lekko chichocząc.

-Nic się nie stało...przecież nie raz go widziałaś.-mówi i wystawia głowę za drzwi łazienki.-Proszę.-dodaje i podaje mi telefon po czym wraca do łazienki.

Po kilku minutach oboje jesteśmy już w taksówcę. Są straszne korki a my nie znamy za bardzo NY więc taki rodzaj transportu wydaje się odpowiedni.

Gdy jesteśmy już na miejscu biorę głęboki oddech i wchodzę do środka razem z Harrym u boku. Kieruję się najpierw do rejestracji a poźniej do....doktora Williamsa. Styles jak to on marudził i mówił że łatwiej by mi było aby badała mnie kobieta. Jemu to by odpowiadało...dla mnie to obojętne. Lekarz to lekarz.

-Dzieńdobry.-mówię kiedy wchodzę do gabinetu bardzo młodego i przystojnego doktora. Widzę że dobrze trafiłam. Na szczęście Harry został na korytarzu , stawił się...ale wkońcu został.

***

-Wszystko wydaje się w normie i po wstępnym badaniu uznaje że....-mówi i bierzę mnie za rękę na której są blizny.-....tobie przyda się dobry psycholog.-mówi na co chichoczę.

-Dobry pomysł , może odrazu w kaftan i do psychiatryka ?-pytam a on potakuje ze śmiechem.

-A to....to problemy z chłopakiem zgaduje ?-wypytuje mnie o blizny a ja szybko je chowam w rękawy.

-To i wiele innych rzeczy ale już jest w porządku.-zapewniam go a on piszę coś w swoich dokumentach.

-Posłuchaj mnie teraz uważnie dobrze ?-mówi na co potakuje.-Zacznij normalnie jeść , bo niedługo naprawdę możesz zachorować. Anoreksja ro ciężka choroba. Naprawdę uwierz mi , że nie chciałabyś z nią walczyć.-mówi po czym podaje mi kartkę z receptą. Wypisane jest na niej magnez , żelazo i jedne zdanie "Bądź silna dziecino". Uśmiecham się do doktora i wstaje z krzesła.

-Dziękuję.-mówię tylko i kieruje się w stronę drzwi.

-Masz jeść pamiętaj !-krzyczy do mnie radośnie a ja potakuje i się z nim żegnam i zamykam drzwi.

-Co tak długo?-pyta Harryi podchodzi do mnie.

-Sorry no ale pieprzyliśmy się na jego biurku.-mówię z uśmiechem. Mina chłopaka odrazu zrzędła. On chyba nie uwierzył prawda ?

-Nie śmieszne. -mówi chłopak i bierzę ode mnie receptę i kierujmy się do apteki kilka ulic dalej.

-"Bądź silna dziecino" ? Co to ma kurwa być ?-pyta mnie ale nie mam pojęcia czy bardziej zły czy rozbawiony.

-On poprostu był miły.-mówię a Harry wzdycha aby nie rozpoczynać kłótni.-O tam jest apteka!-krzyczę i pokazuje na drugą strona ulicy. Oglądam się na prawo i lewo pusto. Idę przez pasy a kiedy jestem na środku drogi odwracam się do Harrego który założył ręce na brzuch najwyraźniej zazdrosny o pana lekarza który swoją drogą miał na palcu obrączkę.

Stoję na ulicy czekając na Harrego który ani drgnie do chwili kiedy momentalnie patrzy na mnie i biegnie w moją stronę. Odwracam głowę w lewo i zauważam pędzący samochód.

To była tylko sekunda ale pamiętam jak Harry odepchnął mnie na chodnik a sam został na środku i wpadł prosto pod koła samochodu. Mimo że leżałam na ziemi , przywaliłam głową w beton . Widziałam jak uratował mnie , a poświęcił siebie.

Heeey !!

Zbliżamy się do końca. Jeszcze tylko kilka rozdziałów ! Nie wiem czy dodam jeszcze dziś rozdział Rebel. Jak już to dość późno.

Czy Harry przeżyje ?

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro