14.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czy wie ktoś jak nazywa się piosenka w multimediach ?....Zakochałam się kiedy słyszałam w Voice.

Nooo tak....otwieram 2 dzień maratonu !!

Będzie mniej rozdziałów , niż wczoraj , gdyż , ponieważ , bo jutro szkoła i trzeba się pouczyć...trochę.

***

- ... a tutaj szatnie. - mówi brunet pokazując mi następne pomieszczenie. Jestem tak znudzona!! Ja wiem co gdzie jest, to nie mój pierwszy dzień, tylko że ty tego nie wiesz... znowu gadam do siebie!!! Przydał by mi się psycholog, albo i odrazu psychiatra. Mam drobne problemy ze sobą... nie no nie będę przesadzać.

- Dziękuję, że mnie oprowadziłeś. - mówię i zatrzymuje się, opierając się o ścianę i uśmiechając się do niego w podziękowaniu. Albo jestem kurwa zajebistą aktorką! Albo Harry nie widzi tych moich sarkatycznych uśmieszków.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - mówi i opiera rękę o ścianę tuż przy mojej głowie. Złapał haczyk, ja pierdole on chcę mnie pocałować? Jego głową niebezpiecznie zbliża się do mojej, a jego oczy są skupione na moich ustach. Dobra starczy! Koniec tego Styles!

- Co ty robisz? - pytam z lekkim śmiechem, a on otwiera oczy i się ode mnie odsuwa patrząc na mnie zaskoczony.

- No... myślałem, że tego chcesz. - mówi i dotyka mojego policzka dłonią. Uśmiecham się i zabieram jego dłoń.

- Przykro mi, ale nie jesteś w moim typie. - mówię ze zwycięskim uśmiechem i idę wzdłuż korytarza zostawiając chłopaka w tyle. Aaa!! Zawsze chciałam to zrobić. Powiedzieć tak komuś!! Odrzucić właśnie Stylesa! Wiem, że on nie odpuści do póki mnie nie zaliczy. To oczywiście nie nastąpi, przez chwilę dam mu nadzieję, aby uzyskać nowe tematy na bloga, a potem wrócę do Sky. Przez chwilę pobędę Kendall.

- Czekaj że co?!! Jak to nie jestem w twoim typie!! - krzyczy za mną chłopak biegnąc w moją stronę. Uśmiecham się dumnie i odwracam się, widząc zirytowanego Stylesa. Uraziłam jego ego i dobrze mi z tym.

- No tak jakoś, nie jesteś wystarczająco... męski. - wypowiadam te słowa próbując nie wybuchnąć śmiechem.

- Jestem definicją męskości Ken! -krzyczy do mnie zdrabniając "moje imię" Ken? Serio Harry, serio?

- Skoro ja jestem Ken... to ty jesteś Barbie i jesteś w 100% kobietą... znaczy plastikiem. - mówię ze śmiechem, na co Harry prycha. Odwracam się od niego i próbuję odejść, ale chłopak łapie mnie za nadgarstek.

- Nie radzę ci się tak zachowywać... Wiesz kim ja jestem? Jestem królem w tej szkole, a ty nie powinnaś... - zaczyna mi grozić, a ja wybucham śmiechem.

- Srutu tutu... a więc... Harruś. Naprawdę nie mam ochoty się kłócić, ale... gówno mnie obchodzi kim jesteś... Bo i tak nie zamoczysz. - mówię z szerokim uśmiechem i idę w stronę sali, w której mam lekcje zostawiając go w oszołomieniu. Jego mina... bezcenna.

- Będziesz jeszcze kurwa krzyczeć moje imię. - mówi najwyraźniej pewny swoich słów. Zatrzymuję się i nie odwracając się, uśmiecham się pod nosem. Tak będę krzyczeć jego imię po nocach... podczas najgorszych koszmarów z jego udziałem.

Zostawiam jego komentarz bez słowa i idę na trawnik przed szkołą. Do końca pierwszych zajęć zostało 5 minut. Już nie opłaca mi się tam iść. Siadam pod największym drzewem opierając głowę o korę i podziwiając zielone liście.

Wyjmuję z kieszeni telefon i wchodzę na bloga, aby napisać pewien wpis.

Faceci jednak są bezmyślnymi istotami. Wyjaśnienie ich największej zagadki praktycznie jest na przeciwko nich... a oni go nie dostrzegają.

Enter. Publikuj.

Teraz muszę być naprawdę ostrożna... bo jeżeli napiszę coś co tylko "Kendall" może wiedzieć... wszystko się wyda, a nie jestem gotowa na prawdę. Anonimowość mi odpowiada w 100%.

Heeyyy !!

Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał mojego drugiego ff o Harrym Stylesie to zapraszam. Jest blisko 90 rozdziałów.

Czy Sky długo wytrzyma udając kogoś innego ?

Kto zorientuje się jako pierwszy ?

Pozdrawiam xxx




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro