27.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Taki żart na poprawę humoru :
Co jest długie , śpiewa i sra po krzakach ???

....pielgrzymka do Częstochowy.

I tekst mojego kolegi: "Mała , niska a pakowna jak walizka "

Kiedy Harry umieścił piłkę w bramcę przeciwnika, cały tłum momentalnie zerwał się na równe nogi i zaczął szaleć. Tylko ja z początku nie wiedziałam co się stało i zostałam na miejscu... po chwili dołączyłam do "fanów" szkolnej drużyny i zaczęłam skandować ze wszystkimi przeróżne hasła. Luke siedział... nie zwracał na to uwagi... jego wzrok tkwił w telefonie.

Gdy brunet odebrał gratulacje od członków drużyny spojrzał w moim kierunku. Pomachał do mnie z uśmiechem, co odwzajwmniłam tym samym. Chłopak po chwili wrócił do gry, a ja usiadłam spowrotem obok Luke i dostrzegłam na jego telefonie imię "Lea". Kurwa, kto to bo nie wytrzymam!!

- Z kim tak piszesz? - pytam "niby" od niechcenia, ale tak naprawdę jeżeli się zaraz nie dowiem to chyba wybuchnę.

- Nie ważne. - mówi po czym chowa swój telefon do kieszeni i zaczyna obserwować rozgrywający się mecz. Chyba jednak wybuchnę...
Taa... mama mówiła, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale sama nie jest lepsza ode mnie i interesuje się życiem każdego.

Kim jest "Lea"? I czemu nikt nie chcę o niej rozmawiać?!

***

Po skończonym meczu siedziałam na murku obok szkoły obserwując rozchodzących się ludzi i przeglądając komentarze i przy okazji dodając nowy:

Brawo Harry!!
Chodź raz czegoś nie spierdoliłeś... choć w sumie... taaak....
spierdoliłeś na MAXA!

Krótko, zwięźle i na temat. Przecież nie każdy post musi mieć ten głębszy sens... ważne, żeby obrażał Harrego. W tym samym momencie gdy klikam przycisk. "Opublikuj" podchodzi zwierz... zwany pozornie Harrym Stylesem. Szybko chowam telefon i patrzę na bruneta.

- Cieszę się, że przyszłaś. - mówi wskakując na murek, zajmując miejsce obok mnie.

- Ja też... - kłamstwa przychodzą mi z trudem. - Naprawdę dobrze grałeś. -chwalę go przez co mało nie zwymiotuje.

- Wiem... - mówi nieskromnie uśmiechając się w moją stronę. Gdy się uśmiecha ma tak głębokie dołeczki jak rów mariański.

- Przepraszam, ale muszę już iść. - mówię zaskakując z murku. Wcale nie muszę, ale wiem, że i tak się od niego nic nie dowiem w sprawie Lea. Jest zbyt silny... za to Luke... on jest słabszy... wygada się... taką mam przynajmniej nadzieję.

- A może dasz się namówić na pizzę? -zaprasza mnie stając na przeciw mnie. W sumie... mogę spróbować wyciągnąć z niego jakieś informacje... będzie ciężko, ale mam pewien pomysł.

- Czemu nie, może pójdziemy do mnie i ją zamówimy? - pytam, a on patrzy na mnie zaszokowany. Tak, też jestem w szoku. Oczywiście nie chcę go w domu, ale to będzie część mojego planu. Na szczęście rodziców ma nie być dwa dni, ponieważ wyjechali do Madrytu w sprawch biznesowych i wrócą w poniedziałek.

- Tak!! Jasne... - odpowiada podekscytowany, na co się do niego uśmiecham. Nie ciesz się tak Harruś... to część planu.

Wittam was #!!

Taki krótki...ale miałam dziś wogóle nie dodawać gdyż mam jutro dość ważny sprawdzian z fizyki.

Jak myślicie jaki genialny plan ma Sky aby wyciągnąć z Harrego informacje ?

Znacie jakiś naprawdę dobry podkład i puder do twarzy ? Muszę sobie kupić w najbliższym czasie i nie wiem jaki wybrać. Należę do osób o raczej bardzo jasnej karnacji.

Pozdrawiam xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro