44.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Merry Chrismas #2 !
Zapraszam do multimedii !

***

Harry nie odezwał się do mnie ani słowem od kilku minut i kolejny raz wpatruję się w pustą ścianę swojej sypialni. Czy patrząc się bez sensu w pustą przestrzeń on myśli ? Czy on w ogóle myśli ? Czy on ma mózg ? Jeśli tak to pewnie wielości tic taka.

Zerkam na zegarek na ręku i wytrzeszczam wręcz oczy widząc godzinę 23:58. O północy miało być te "wielkie wejście " Rebeliantów , ale nie wiem czy to się uda i choć trochę zdenerwuje Harrego. W internecie każdy jest chętny do pomocy a potem ma wyjebane.-myślę , i  w tym momencie dostaje sms-a . Wyjmuje telefon , a gdy upewniam się , że Harry jest w ogóle nie obecny duchem odczytuje wiadomość.

Jess : Będziemy za 10 sekund.

Szybko chowam telefon i momentalnie zauważam , że robi się o wiele głośniej .

-Lepiej tam wracajmy.-mówi wkońcu a ja potakuje a ja wychodzę za nim na korytarz na którym jest już dwa razy więcej osób niż na początku. Najlepsze jest to , że dostrzegłam już kilka osób w koszulkach z moim logo. Jeśli to sen...nie chcę się budzić.

-Co tu się dzieję ?-pyta się sam siebie Harry schodząc w dół do salonu. W domu jest teraz ogromny hałas , dom jest oblężony...TO FANTASTYCZNIE !

Udaje się nam przecisnąć przez tłum i znaleść salon . Zobaczyłam tam m.in Jessicę która uśmiechnęła się na mój widok i wyjęłam telefon. Po chwili to ja dostałam sms-a.

Jess : Wyjdź z tąd i zadzwoń do mnie , damy Cię na głośniki.

Bardzo , ale to bardzo spodobał mi się pomysł Jessicy. Kreatywna z niej dziewczyna. Jak najszybszej zaczęłam opuszczać salon , kiedy Harry krzyczał na moich kochanych Rebeliantów dając mu do zrozumienia , że mają spierdalać.

Po chwili byłam , już w ogrodzie gdzie nie było żywej duszy i wybrałam numer Jess. Podeszłam do okna salonu i słyszałam jak muzyka ucichła.

-Harry...to do ciebie.-powiedziała przez mikrofon moja nowa przyjaciółka i odebrała połączenie. Wdech i wydech.

Harry

-Harry...to do ciebie.-mówi do mnie jakąś brunetka , która widzę pierwszy raz na oczy. Nagrabiła sobie , w sumie nie tylko ona. Nikt nie ma prawa chodzić w tych zasranych koszulkach REBEL. Nikt nie ma prawa przychodzić do mnie na imprezę bez zaproszenia i tym bardziej jej przerywać.

Dziewczyna odebrała połączenie a po chwili w głośnikach w całym moim domu , w którym w tej chwili jest taki syf , że w tydzień tego nie ogarnę , rozległ się głos dziewczyny. Dziewczyny której nie trawie.

-Dziękuję za tak liczne przybycie , Harry...mam nadzieję , że się nie gniewasz , że zaprosiłam te"parę" osób. No jak już mnie słuchasz , nie tylko ty to chyba powinnam coś powiedzieć , prawda? A więc..., że jesteś dziwkarzem to wszyscy wiedzą , że masz swój dziennik wyruchanych panienek to chyba też , pamiętnika jeszcze nie znalazłam to tylko kwestia czasu. -mówi dziewczyna a wszyscy zaczynają się śmiać wraz z moimi przyjaciółmi i tymi frajerami od tej dziewczyny.

-Kurwa nie widzisz tego , że zachowujesz się jak egoista. Nie tylko ty , cała ta pieprzona elita . Nie ma lepszych i gorszych .-mówi wściekła doprowadzając mnie na skraj irytacji. Nie jest popularna to tak mówi , gdyby była zmieniła by swoje zdanie na ten temat.

-Nie wiem czy wszyscy wiedzą , ale Harry często nie panuje nad sobą. Ja osobiście podejrzewam , że to przez ojca alkoholika ale nigdy nie wiadomo. Jaki ojciec taki syn.-gdy słyszę te słowa wszyscy wokół mnie się śmieją. Skąd ona kurwa wie !?

-Miłej zabawy !!-krzyczy na koniec po czym rozłącza się.

Rozglądam się wokół , wzrok każdego jest utkwiony we mnie. Słyszę ciche szepty m.in " Syn alkoholika ".

Jak ona mogła!? Kim ona jest?! Czemu ona to robi?!

Wkurzony wybiegam z domu i kieruję się w stronę samochodu , ale po chwili ktoś mnie łapie mnie za rękę.

-Gdzie jedziesz ?-pyta mnie zdezorientowana Kendall...czasem wydaje mi się , że tylko jej mogę ufać.

-Nie wiem , jak najdalej.-mówię idąc do auta.

-Ej...nie przejmuj się.-pociesza mnie brunetka a ja posyłam jej słaby uśmiech.

-Gorzej być nie może.-mruczę pod nosem a dziewczyna wzdycha.

-Harry odwróć się.-mówi do mnie dziewczyna.

-Ja pierdole...starzy mnie zabiją.-krzyczę zły rzucając kluczykami o chodnik.

Heeej !!

Ten jest do bani...przepraszam !

A co do poradnika....nie tak dawno dodałam post pt. "stop" chodziło w nim o to , że chwilowo proszę o poczekanie z wysyłaniem problemu. No to nie pomogło bo jest was i tak więcej z każdym dniem. Miejcie świadomość , że mam kilka ff , mało czasu dla siebie i mnóstwo obowiązków.

To chyba na tyle.
Napiszcie czy wam się podoba.

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro