53.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Jaki pomysł?-pytam zaciekawiona oczekując, aż Jess podzieli się ze mną swoim miejmy nadzieję dobrym planem.

-A więc...rozmawiałam z Freddym, który powiedział, że podczas balu będzie możliwość wyświetlania na ekranie filmów i zdjęć.-oświadcza brunetka na co potakuję czekając na sedno.

-Do czego zmierzarz?-pytam wzdychając i kilkukrotnie mrugając oczami z powodu braku okularów. Harry naprawdę jest wielkim, głupim egoistą. Co jest takiego fajnego w znęcaniu się nad niewinnymi ludźmi i niszczeniu ich własności?

-Nagramy filmik podczas którego, powiesz prawdę i wyświetlimy go na balu.-ujawnia swój plan, który naprawdę nie jest głupi, ale nie jestem przekonana. Anonimowość mi odpowiada, ale zdaję sobie sprawę, że przez to jestem mniej wiarygodna.

-Nie uważasz, że będę mieć problemy?-pytam ją szczerze.

-Pomyśl o tym ile możesz zyskać.-mówi w przekonaniu o powiedzeniu swojego planu. Czy on sprawi, że elita się rozpadnie? Że nie będzie postrachem szkoły? Że Harry poczuje to co ja?

-Zastanowię się.-mówię na co dziewczyna potakuję.

-To naprawdę dobry plan...gdy powiesz publicznie kim jest, a on zrozumie, że dziewczyna której zaufał chciała się tylko zemścić.-opowiada mi a ja ciężko wzdycham.

Czy Harry naprawdę jest na tyle zły aby go niszczyć-pyta moja podświadomość.

Popychania.

Wyzwiska.

Zarzuty.

Śmiechy.

Tak. Harry zasługuje na zemstę.

-To naprawdę dobry pomysł -mówię zgodnie z prawdą.

-On jest genialny.-mówi pewna swojego na co wysyłam jej delikatny uśmiech.

***

Na ostatniej lekcji z Panią Clarkson niemalże zasypiałam na ławce. Po co komu historia? Po co komuś jakiś jebany Napoleon? Bardzo szybko wyłączyłam się z lekcji i na swój podręcznik Iphona wchodząc od razu na bloga.

Czasem w jednym słowie
ukrywa się historia
całego życia.

Jakie to słowo?
To REBEL

Taka jest prawda. Nie znacie mnie. Nie macie pojęcia kim jest osobą, którą wspieracie bądź uważacie za głupią.
Może czas to zmienić?

Po opublikowaniu chowam telefon do kieszeni i czekam na zbawienie, czyli dzwonek.

Uważam, że nadszedł czas aby wkońcu się ujawnić. Nie obchodzi mnie to czy utrata anonimowości Rebel coś zmieni. Nie chcę już poprostu udawać kogoś kim nie jestem i kłamać. Mam jedynie nadzieję, że inni zobaczą co zrobił Harry.

A mianowicie to, że umówił się z dziewczyną, którą poniżał długi czas. Dziewczyną, która nigdy nie była tą popularną. A gdy nałożyła pewną maskę nagle stała się atrakcyjna. To dowód, że dla niego liczy się tylko to co na zewnątrz.

Kontynuując...dla niego liczy się tylko seks. Mimo, że widzę, że mnie lubi jestem pewna jednego. Czeka na to aż wskoczę mu do łóżka. Pewnie myśli, że po balu mnie zaliczy..... niedoczekanie.

Całe moje życie zmieni się na tym balu. Nie wiem jedynie czy będą to zmiany na lepsze czy, wprost przeciwnie.

Moje myśli przerwał mi dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Szybko zebrałem książki z ławki i uważając, aby na kogo nie wpaść powoli wyszłam z klasy. Czemu powoli? Bo do cholery prawię nic nie widzę. Czemu? Przez Harrego, który postanowił zniszczyć moje okulary.

Gdy byłam już blisko wyjścia ze szkoły wpadłam na coś, a raczej na kogoś. Zmrużyłam oczy, aby dostrzec kto przede mną stoi. Szybko ujrzałam blond czuprynę Luka.

-Jesteś ślepa czy pijana?-pyta ze śmiechem chłopak. Czemu nie jest na mnie zły? Harry odrazu naskoczyłby na mnie.

Postanowiłam jednak się nie odzywać, aby przypadkiem nie poznał mnie po głosie. Ręką odnalazłam drzwi i popchnełam je, aby szybko znaleść się na powietrzu. Słyszałam kroki za sobą, więc przyśpieszyłam.

-On taki nie jest.-mówi blondyn, a ja zatrzymuję się na chodniku. Przypuszam, że chodzi mu o Harrego i poranną sytuację.

-Jaki nie jest? Chamski? Wredny?-pytam ironicznie.

-Może się taki wydawać,bo...-zaczyna tłumaczyć go przyjaciel. Przyjaciel, którego Harry odzyskał dzięki mnie.

-Bo on poprostu taki jest! Kręci go poniżanie "innych...gorszych...tych
słabszych."-mówię ze spokojem.

-Nie prawda...-mówi Luke na co mam ochotę wybuchnąć.

-Prawda!!-krzyczę wściekła i odwracam się od niego, aby jak najszybciej udać się na przystanek.

Niestety zamiast w drodzę na przystanek jestem na ziemi. Czemu? Za mną stał głupi słup na którym jest tablica informacyjna. Oczywiście odrazu usłyszałam śmiech blondyna. Czy to moja wina, że Styles zniszczył mi okulary?

-Pomóc Ci?-pyta po chwili kiedy udaję mi się podnieść z ziemi.

-Obejdzie się.-mówię i podnoszę z chodnika plecak, który mi upadł.

-Jak masz na imię?-pyta podąrzając za mną. Niby się znamy, przyjaźnimy...a ty nie znasz mojego imienia.

-Skarlett.-odpowiadam cicho ostrożnie idąc w stronę przystanku.-Czemu ze mną rozmawiasz?-pytam oschle.

-Mogę rozmawiać z kim chcę, a ty jesteś bardzo urocza.-mówi na co zatrzymuję się w miejscu. On nie mówił poważnie prawda?

-Nie, nie możesz. Przez ponad rok razem ze Stylesem zamienialiście życie moje i innych w koszmar jeżeli myślisz, że cokolwiek się zmieniło...mylisz się.-mówię ze spuszczoną głową. Widzę, że ręka chłopaka jest blisko mojej i delikatnie ją dotyka.

Momentalnie się odsówam i niemalże na oślep biegnę w stronę autobusu do którego wbiegam w ostatniej chwili.

To było na maxa dziwne...

Heej!!

Dużo osób pisało do mnie i pytali czy żyje....tak żyje. Poprostu mam ostatnio trochę problemów: poprawy, koledzy, nauczyciele i najgorsze codzienne treningi. Sport to moja pasja i nie wyobrażam sobie bez tego życia, ale nauka też jest ważna a mój trener ma nastawienie takie "dziś trening, jutro nauka"...tak codziennie. Zdarza się, że o czwartej rano kończę się uczyć...nice ;)

Rozdziału w dalszym ciągu będą tak rzadkie, ponieważ nie umiem tego wszystkiego ze sobą pogodzić.

Pamiętajcie, że was uwielbiam i, że to nie zależy ode mnie.

Pozdrawiam xxx





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro