58

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeżeli macie jakiś problem zapraszam was do mojej wattpadowej przyjaciółki my_dreamss . Stworzyła poradnik w którym spróbuję pomóc wielu osobom. Szacun <3

***

Harry : Teraz przestaniesz się na mnie gniewać?

Harruś jest naprawdę bardzo zabawny. Nie przestanę się na niego gniewać, ani teraz, ani nigdy. Te jego przeprosiny napewno wcale nie były szczerze. Styles przeprosił mnie...czyli Sky, aby zaruchać Kendall...czyli mnie. Czy te zdanie wogóle ma sens? "Harry przeprosił mnie, aby zaruchać mnie." Bezsens totalny.

Ja : Nie.

Odpowiadam jedym słowem, aby dać mu do zrozumienia, że nie chcę z nim wchodzić w żadną dyskusję.

Harry : Jesteś w domu?

No chyba go pojebało, że będzie mi znowu wchodził do domu. Gdy ostatni raz był chciałam wzywać ekipę od dezynfekcji. Czemu? Nigdy nie wiadomo gdzie zostawi swoje szatańskie DNA.

Ja : Jestem w szkole.

W sumie to nie skłamałam, bo w niej jestem, a konkretnie to w damskiej toalecie. To już problem bruneta, że mnie nie poznaje bez makijażu.

Harry : Nie kłam...szukałem Cię.

Ja : Najwidoczniej za słabo szukałeś.

Uśmiecham się do ekranu telefonu drażniąc się z tym chłopakiem. Ostatnio jest to moje ulubione zajęcie.

Harry : Zaraz mamy wspólną lekcję, jeżeli Cię nie będzie to zrywam się ze szkoły i jadę pod twój dom.

Pierdolony szantażysta. Czy on myśli, że może stawiać mi warunki? Jeżeli będę chciała to z nim pogadam lub się spotkam. Czy on zawsze musi stawiać na swoim?

Ja : Rodzice są w domu.

Jest to pierwsza i zdecydowanie najlepsza myśl na odpisanie na smsa tego kędzierzawego barana. Pozatym jest ona prawdą. Nie wiem co by było gdyby Harry pojechał do mnie do domu. Rodzice nie są wtajemniczeni i pewnie odrazu by mu powiedzieli, że ich córka to Skarlett, a nie Kendall.

Harry : Chętnie poznam swoich teściów.

-No chyba kurwa se jaja robisz.- mówię do siebie rozbawiona na głos. Na szczęście toaleta była pusta i nikt nie wziął mnie za "łazienkową wariatkę". Brzmi to jak nazwa specjalizacji dziwki prawda?

Ja : Nie denerwuj mnie.

Ten chłopak działa mi na nerwy. Często naprawdę mam go ochotę potnąć żyletką i polać kwasem cytrynowym.

Harry : Lekcja zaczyna się za 15 minut.

Informuje mnie, na co wzdycham i wyjmuje z plecaka ciasne czarne rurki i biały crop top. Wychodzę z ciasnej kabiny i zamykam drzwi łazienki, aby w spokoju nałożyć makijaż. Robię to najszybciej jak potrafie po czym swoje okulary zmieniam na szkła kontaktowe.

Całą "stylizację" kończę równo z dzwonkiem. Zabieram szybko plecak i idę w stronę klasy. Jednak nie dane jest mi do niej dojść, ponieważ Harry nie wiadomo skąd wziął się przede mną i złapał mnie za rękę wciągając do kantorka woźnego.

-Co ty robisz? - pytam go próbować otworzyć drzwi, które chłopak najwidoczniej zamknął na klucz.

-Przeprosiłem ją. - przypomina mi, a ja wywracam oczami.

-Nie tylko ją powinneś przeprosić. - mówię mu, a on siada na odwróconym wiadrze w tym małym pomieszczeniu.

-Masz rację. - mówi spuszczając głowę w dół. Że ja mam co?! Czy on właśnie przyznał mi rację?! - Zachowuję się jak kutas, ale obiecuje, że to zmienię...dla Ciebie. - przysięga mi, a ja się fałszywie uśmiecham. I że niby dla mnie?

-Nie wierzę Ci. - mówię zgodnie z prawdą zajmując miejsce obok niego.

-Przepraszam. Naprawdę żałuje tego co powiedziałem. Jestem idiotą. - stwierdza brunet na co się szeroko uśmiecham.

-Oj tak...jesteś idiotą. - zgadzam się z nim bezsprzecznie.

- Wybaczysz mi? - pyta z nadzieją w tych zielonych oczach.

- Nie wiem... - mówię udając, że się zastanawiam. Prawdziwego przebaczenia nie otrzyma nigdy.

-Proszę. Zależy mi na tobie. - próbuje mi wmówić. Jest dobrym aktorem, ale niestety to ja mam ten "potenszjal".

-Słucham? - pytam z niedowierzaniem. Zależy mu na mnie czy na zaliczeniu mnie? Jest różnica.

-Kendall...szaleję za tobą. - wyznaje patrząc mi głęboko w oczy.

-Dobre... - mówię rozbawiona i biję mu brawo.

-Nie traktujesz mnie poważnie prawda? - pyta po chwili przyjmując poważną postawę.

-Z tobą się nie da na poważnie Harry! - krzyczę do niego, a ten bierzę głęboki oddech.

-Kendall daj mi szansę. Daj mi pokazać, że naprawdę jestem inny. - próbuje mnie przekonać.

Naprawdę się już pogubiłam w jego intencjach. Nie rozumiem go.

-Ja... - próbuje coś powiedzieć, ale chłopak mi przerywa.

-Chodź. - przerywa mi chłopak wstając ze swojego miejsca i podaje mi rękę.

-Co? - pytam zdziwiona nie mając pojęcia co knuje Styles.

-Wstawaj jedziemy na wycieczkę. - proponuje otwierając drzwi i trzymając moją dłoń.

-Pojebało Cię. - mówię cicho kiedy idzemy korytarzem w stronę drzwi. Wagary?! I to z nim?! Przecież wyrzucą mnie ze szkoły...ach tak zapomniałam. Kendall nawet nie jest na liście uczniów naszego liceum. Nie wierzę, że rada pedagogiczna jeszcze się nie zorientowała.

- To z miłości. - mruczy cicho pod nosem słowa które napewno dobrze zrozumiałam.

Jego słowa...może i je słyszałam, ale wogóle ich nie rozumiem. Nie wierzę, że on potrafi się tak zmienić z dnia na dzień. On gra, on chcę mnie wykorzystać. Jestem pewna.

Heeej !

Spierdoliłam ten rozdział...

Gdzie Harry chcę zabrać Sky ?
Czy chłopak mówi prawdę?

Dziękuję za ponad 500 tyś wyświetleń!

Zapraszam do nowego poradnika "Nie poddawaj się" .

Pozdrawiam!







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro