60.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dodawajcie mnie na snapa -------> @styleesowaa.

Brunet przez dłuższą chwilę nie odrywa wzroku ode mnie i patrzy na mnie z lekkim uśmiechem. Czuję się lekko niekomfortowo, w tej sytacji której towarzyszy dość niezręczna cisza.

Po chwili ja postanawiam oderwać wzrok od jego zielonych tęczówek i skupić sie na białych chmurach płynących po niebie.

Ciągle mam wrażenie, że Harry wciąż mnie obserwuję co nie jest za bardzo komfortowe.

- Kendall? - mówi nagle chłopak, a ja odwracam się do niego i obdarowuję pytający wzrokiem. Harry wygląda na dziwnie spiętego i zmieszanego, jakby nie wiedział co miał mi powiedzieć.

-Tak? - pytam krótko zaciekawiona.

-Przepraszam, za te wszystkie moje ataki złości przy tobie. Ja po prostu tego nie kontroluje, nie potrafię. Tak bardzo mi pomogłaś, zmieniasz mnie i całe moje życie. Jestem Ci naprawdę wdzięczny mimo, że rzadko o tym mówię. - mówi brunet łapiąc mnie za dłoń i wysyłając uroczy uśmiech.

Może i jestem głupia, ale mam wrażenie, że jego słowa są szczere i prosto z serca.

-Obiecuję, że przestanę być aroganckim skurwysynem i utrudniać życie innym ludziom. Poprostu się zmienię...dla ciebie. - zobowiązuje mi, przesuwając się delikatnie w moją stronę i patrząc na mnie łagodnie.

-Dlaczego mam Ci wierzyć? - pytam patrząc w jego pociągające oczy. Jak mam ufać komuś, kto zrobił z mojego życia piekło?

-Bo jestem w tobie zakochany Kenndall. - mówi z ogromną powagą pocierając moją dłoń.

Chwila...
ŻE CO KURWA?!

-Słucham? - pytam się o jego wcześniejsze słowa, ponieważ jestem pewna, że źle je usłuszałam. Przecież nie mógłby tego powiedzieć.

-Kocham Cię. - powtarza a ja podnoszę się do pozycji siedzącej i biorę oddech, aby dotlenić mózg.

-Czemu? - pytam zaskoczona z lekkim przerażeniem. Przecież to jest NIE MO-ŻLI-WE!

-Kendall...sprawiasz, że moje życie nabiera barw. Gdy tylko o tobie myślę automatycznie się uśmiecham. Nigdy się nie zakochałem, ale wiem, że to co czuję do Ciebie...to właśnie jest miłość. - wyznaje, na co się podnoszę z kocyka i cofam kilka kroków dalej.

-Chcesz mnie wykorzystać? - pytam cicho patrząc w jego zielone oczy w których widać było dwie pojedyńcze iskierki.

-Nie! - krzyczy odrazu i podchodzi do mnie. - Nie mógłbym. - dodaje łapiąc moją dłoń i ją całuje patrząc w moje oczy.

-Czemu mnie kochasz? Bo jestem ładna?! - naskakuję na niego gdy przypominam sobie, że on nie zakochał się we mnie, tylko w roli którą gram. Zakochał się w osobie, którą nie jestem.

-Co? Nie.- mówi ze śmiechem Harry i wkłada ręce do tylnych kieszeni spodni widocznie mną rozbawiony. - Kocham Ciebie, a nie twój wygląd. Nie potrzebujesz makijażu, ani drogich ciuchów i tak jesteś piękna.- mówi z ogromną powagą uśmiechając się do mnie. Skąd może wiedzieć, że jestem piękna skoro mnie nie widział bez tej warstwy betonu na twarzy? Wiem jak to by się skończyło, o tak :

-Harry...tak wyglądam bez makijażu.
-Fuuu...weś się zakryj.. Wstyd mi robisz.

Mimo to w jego głosie, w jego postawie jest coś co sprawia, że mu wierzę. Wiem dobrze, że niepowinnam, ale tak jest.

Plan był właśnie taki. Harry miał się zakochać i zaprosić mnie na ten pieprzony bal. Nie sądziłam, że to się uda, nie sądziłam, że Harry jest zdolny do miłości.

Nie wiem czy mam wogóle prawo na balu pokazać ten film. To, że on mnie zranił, nie znaczy, że ja muszę zrobić mu to samo.

-A ty? - pyta chłopak, a ja patrzę na niego zdziwiona.

-A ja co? - pytam z zaciekawieniem.

-Kochasz mnie? - pyta z nadzieją w oczach.

-Ja...- jąkam się zastanawiając się nad słowami, które chcą wyjść z moich ust.

Co mam mu powiedzieć skoro ja sama nie wiem co do niego czuje. Jest to coś pomiędzy nienawiścią, a miłością. Zmienił się, ale to nie sprawi, że zapomnę jaki był.

Co ja wogóle gadam. On mnie nie zna!

-Kendall...nie odpowiedziałaś na pytanie. - mówi Harry patrząc prosto w moj oczy.

-Bo nie znam na nie odpowiedzi Hazz. - mówię cicho patrząc na zieloną trawę wokół. Czy ja właśnie zdrobniłam jego imię? Boże...daj mi rozum.

-Rozumiem. Pamiętaj...nie będę Cię zmuszał do miłości. - zapewnia mnie z lekkim smutkiem i ogromną nadzieją, że jednak rzucę mu się na szyję i wyznam miłość. A ten moment...nie nastąpi.- Powiesz mi na balu zgoda? - pyta szybko z uśmiechem. Liczyłam, że da mi "trochę" więcej czasu na zastanowienie się.

-Dobrze. - odpowiadam krótko. Mam nadzieję, że jedna noc pozwoli mi to trochę ogarnąć i przemyśleć parę spraw. Oczywiście żadna opcja nie skończy się Happy Endem.

Jeżeli mu powiem prawdę...
znienawidzi mnie.

Jeżeli ja mu nie powiem prawdy...będę żyła w kłamstwie.

A nawet najbardziej bolesna prawda jest lepsza niż kłamstwo, tak mówiła babcia kiedy dziadek ją zdradził. Wybaczyła mu, ponieważ był z nią szczery.

Największym kłopotem są ludzie, którym obiecałam, że go zniszczę. Ten film miał to zrobić. Zobowiązałam się i nie powinnam zmieniać decyzji, bo on nagle się zakochał i zmienił. Czasu nie cofnie i nie naprawi tego co zrobił.

Czeeść!

Naszła mnie wena i postanowiłam wkońcu napisać ten nędzny rozdział.

Jaką decyzję podejmie Sky?
Czy Harry naprawdę ją kocha?

Jaka jest wasza ulubiona piosenka 1D?

Nie wiem co już mam pisać więc...

Pozdrawiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro