NieTaMarina - Wyznania zodiakary |Hon-Moon|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Autorka: @NieTaMarina

Tytuł: ,,Wyznania zodiakary''

Recenzentka: Hon-Moon

Liczba słów: 4185


Czy wierzysz w horoskopy? Myślę, że większość z nas usłyszała kiedyś podobne pytanie. I gdy jedni przytakują, drudzy kręcą głowami, jeszcze inni czasem zerkną, cóż tam czeka osoby spod ich znaku zodiaku jedynie z ciekawości.

Być może po tej recenzji z tej samej ciekawości zajrzycie do powieści ,,Wyznania zodiakary'', romansu z wątkiem kryminalnym, autorstwa @NieTaMarina. Już w tym momencie przyznam, że wiele rozwiązań fabularnych zaskoczyło mnie jako czytelnika.

Okładka dzieła, aktualna w dniu pisania recenzji, przypomina jedno z tych zdjęć, które oferuje Pinterest. Obraz ciemnego obrysu kobiety na tle fantazyjnego koloru nieba bez wątpienia nadawałby się na tapetę w smartfonie, ale czy sprawdza się jako okładka, która ma przyciągnąć potencjalnego czytelnika? Być może. Font użyty do zapisania tytułu jest dość prosty i prosi się o coś fantazyjnego.

Autorka przyznała, że sama wykonała okładkę w aplikacji Canva, dodając, że malownicze tło i postać kobiety połączyła samodzielnie. To zaskakujące, bo z pozoru grafika wygląda na tyle spójnie, że trudno domyślić się, że tak naprawdę elementy nie stanowiły całości od początku.

Podsumowując: okładka wygląda na amatorską, ale całkiem dobrze dobrane zdjęcie sprawia, że całość trudno uznać za coś tandetnego. Zawsze jednak można skorzystać z usług grafika. Autorka zdradziła, że właśnie zmiana okładki czeka tę opowieść w najbliższym czasie.

,,Wyznania zodiakary'' opowiadają nam wiele historii. Pierwsza z nich dotyczy kobiety, która pod pseudonimem Seleny Mystery prowadzi audycję w radiu na temat horoskopów i dopasowywania do siebie par. Jednocześnie wciąż przeżywa wypadek sprzed lat, w którym zginął jej ukochany. Dostajemy także perspektywę mężczyzny, który podejrzewa, że to on jest sprawcą tamtego tragicznego zdarzenia, i obserwujemy losy pewnych irlandzkich bliźniaczek (to znaczy kobiet, które urodziły się w odstępie mniejszym niż 12 miesięcy) i ich dwójki znajomych.

Opis został podzielony na trzy części. To dobre posunięcie, gdyż opis zbity w jeden tłusty akapit nie byłby tak czytelny. Świadome wyłuszczenie informacji sprawiło, że łatwiej nam przyjąć to, co chce nam przekazać autorka.

Na szczególną uwagę zasługuje wspomnienie w opisie czarnego kota, który zdaje się idealnym dopełnieniem wróżbiarskiego klimatu. Rozgadana kuzynka może przełamać panującą ciężką atmosferę, a nutka tajemnicy zawsze kusi.

Cały opis uważam za udany; zawiera najważniejsze informacje i jest odpowiedniej długości. Jedynie mnogość imion może stanowić pewną trudność, lecz trudno pozostawić bohaterów bezimiennymi.

Warto zaznaczyć w tym momencie, że do napisania tej historii autorkę zainspirowały horoskopy dla par oraz książki kryminalne uznanej pisarki Agathy Christie.

Opowieść śledzimy z różnych perspektyw, można nawet zauważyć rozwarstwienie na linie fabularne. Bardzo często zdarza się tak, że nie wiemy, kim jest dana osoba. Ten zabieg podtrzymuje tajemniczą aurę, ale i wprowadza sporo zamieszania. O tym jednak więcej nieco później.

O Elżbiecie, jej siostrze Melanii i ich otoczeniu dowiadujemy się całkiem sporo, za to tożsamość Seleny Mystery oraz mężczyzny, który podejrzewa, że jest sprawcą wypadku Jacka Kowalika, pozostaje owiana tajemnicą. Ten zabieg buduje napięcie i zmusza czytelnika do snucia teorii.

Ta ostatnia perspektywa została wyróżniona kursywą i zwykle zajmuje jeden akapit, który wieńczy rozdział. Z jednej strony takie zakończenie budzi pewne emocje, z drugiej strony jako czytelnik miałam poczucie, że to, co dostajemy, jest niewystarczające. Kolokwialnie mówiąc, to było takie na doczepkę. Popracowałabym nad sensownym rozbudowaniem tej perspektywy i być może wyodrębnienie jej choćby w osobnych rozdziałach.

Najpierw pochylę się nad postacią Seleny Mystery, która prowadzi w radiu tytułowe ,,Wyznania zodiakary''. Poznajemy tę tajemniczą postać na etapie, gdy cieszy się już zainteresowaniem i renomą. Nie widzimy początku tej kariery, którą zrobiła w zawrotnym tempie. Selena Mystery bardzo szybko zyskała popularność. Zbyt szybko. Można by było na spokojnie pokazać, jak buduje swoją osobistą markę. Z tego wątku mógłby płynąć cichy przekaz dla rozwijających się twórców, którzy zbyt szybko się poddają. Jednocześnie postać wcale nie ma parcia na szkło, a nawet nie jest pewna, czy powinna kontynuować audycje radiowe. Postanawia, że niedługo z tym skończy.

Selena starając się pomóc innym w znalezieniu odpowiedniej połówki, sama zmaga się z pewnymi miłosnymi problemami. Między innymi nawiedzają ją wspomnienia śmierci ukochanego. To nie wszystko, bowiem czuje się ona obserwowana, więc nagrania audycji odbywają się o świcie.

Pojawia się motyw zazdrości, co nie powinno dziwić czytelnika, który przeczytał o ekspresowym rozwoju tej bohaterki. Selena Mystery nie tylko ma obok siebie zawistną koleżankę Dorotę, ale i prześladowcę. I te dwie persony któregoś razu się spotykają.

Tajemniczy mężczyzna przedstawia się Dorocie jako Antek, więc tak go tutaj określę.

Sprawy w tej scenie toczą się bardzo szybko. I nie mam tu na myśli, że para na pierwszej randce ląduje w łóżku. Po prostu mężczyzna nawet szczególnie nie musi się starać, by dowiedzieć się tego, co chce. Poszło zbyt gładko. Radziłabym dodać tutaj jakieś nieudolne próby przesunięcia rozmowy na właściwe tory, wahania Doroty, czy powinna zdradzać to, co wie o Selenie.

Autorka zadbała o konsekwencję w zachowaniu bohaterów — że tak to ujmę — w szerszym wymiarze. To, z czym się mierzyli rodzice postaci, oddziałuje w różny sposób na ich dzieci, których losy śledzimy. Ten temat podjęłam także przy okazji omawiania innych bohaterów, ale tu odniosę się do Jacka Kowalika.

Jacek w młodości uczestniczył w wypadku. Wjechała w jego rodzinny dostawczak kobieta, która w konsekwencji tego zmarła. To naznaczyło Jacka, który bał się później prowadzić samochód, a przynajmniej przez pewien czas...

Bohaterowie w tej opowieści stanowią niemałą gromadkę, co można już wywnioskować z opisu książki. To jednak nie wszyscy. Gdy fabuła tego wymaga, do akcji wkraczają postaci epizodyczne, które zazwyczaj mają do wykonania jeden cel, a ich osoba jest w jakiś sposób powiązana z postacią z pierwszego planu.

Główni bohaterowie są przedstawieni moim zdaniem w realistyczny sposób, dzięki codziennym problemom czy choćby wspomnianej już trudnej przeszłości. Czasem autorzy nagminnie obdarzają swoje postaci ciekawymi pasjami czy talentami, co ma za zadanie ich uatrakcyjnić i wyróżnić z tłumu. Tutaj bohaterowie zdają się bardziej ludzcy. Niczym przeciętni ludzie spędzają czas na lodowisku, a kobiety urządzają sobie babskie wieczorki. Już od początkowych rozdziałów kreacja bohaterów jest poprowadzona w taki sposób, aby czytelnik sympatyzował z poszczególnymi postaciami.

Elżbieta została przedstawiona jako miła i uczynna kobieta. Autorzy czasem sucho stwierdzają, jaki charakter ma postać. W tym przypadku o osobowości Elżbiety dowiadujemy się z jej działań, jakie podejmuje na kolejnych stronach książki. Często są to drobne uprzejmości, między innymi zaproszenie Irka, gdy ten przyszedł odebrać kota. Dba też o swojego wiekowego sąsiada, który jest samotny. Osobiście spodobał mi się ten realistyczny wątek samotności osób starszych, który zasługuje na uwagę. Zdecydowanie brakuje tego w literaturze.

Jednocześnie Elżbieta ma za sobą trudne przeżycia, które w znaczący sposób wpłynęły na to, jak się zachowuje. To bardzo trafny zabieg, bo za nasze charaktery w znacznym stopniu odpowiada to, co nas spotkało wcześniej. Może to osobista preferencja, ale zadbanie o psychologiczną stronę postaci jest bardzo ważne, a często pomijane, przez co często w literaturze pojawiają się nijacy bohaterowie. W tym przypadku nie zastanawiamy się, dlaczego Elżbieta jest taka ostrożna, bo znamy jej przeszłość, jesteśmy w stanie ją zrozumieć. Elżbieta boi się miłości. Wciąż pamięta śmierć matki. Trudno nie okazać tej bohaterce współczucia.

Nie tylko Elżbieta dostała przekonujące backstory, ale i Marek, jej nowo poznany znajomy. On także ciągnie za sobą nieprzyjemny bagaż doświadczeń, który jest kluczowy nie tylko w jego kreacji jako bohatera, ale i potrzebny, gdy czytelnik będzie potrzebował motywów jego postępowań. Można śmiało uznać, że autorka przemyślała kreację tej dwójki.

Marek został przedstawiony jako porządny facet, o czym może świadczyć między innymi fakt, że gdy Elżbieta wylądowała w jego pokoju, zadbał o nią należycie, a nie myślał o tym, by w wiadomy sposób skorzystać na tej sytuacji. Myślę, że taki typ bohatera spodoba się szczególnie tym czytelniczkom i czytelnikom, którzy mają już dość archetypu bad boya i chcą zobaczyć w końcu dojrzałego, statecznego mężczyznę. Tę parę cechuje realistyczne podejście do życia. Jeżeli ktoś jest zmuszony ślepym uczuciem, powinien być zadowolony.

Zdecydowanie profile głównej pary postaci odbiegają od pewnych schematów. Mam wrażenie, że w książkach jest bardzo wiele bohaterów pierwszej młodości, ambitnych, z nutą szaleństwa. Ja odebrałam postaci jako spokojnych szarych ludzi, którzy mają swoje problemy, życie, które niekoniecznie toczy się na salonach. To nie znaczy, że powieść jest nudna! Ona nie jest tak odrealniona pod pewnymi względami, jak wiele innych historii.

Marek okazuje się z czasem o wiele bardziej skomplikowaną postacią, niż na początku odbiorca mógł przypuszczać. Nie chcę zdradzać, w jaki sposób się rozwinął, ale mnie osobiście jako czytelnika pewne fakty bardzo zaskoczyły. Łączą go trudne relacje z ojcem, a żal po stracie matki wciąż w nim głęboko tkwi. Dodam, że Marek zmagał się z alkoholizmem, w który popadł po traumatycznych przeżyciach. Zdradzę, że jego matka chorowała na depresję, chorobę, o której coraz więcej się mówimy, a która niestety dotyka coraz więcej osób.

To kolejne trudne tematy, na które zdecydowała się @NieTaMarina, które odpowiednio wyeksponowane mają szansę dodać głębi tej powieści, ale i postaci. Przypominam, że autorka nie pisze o herosach, a o ludziach z krwi i kości, którzy mają bardzo wiele słabości.

Melania zachorowała na nowotwór. To druzgocąca wieść. W tym wątku zabrakło większych emocji. Oczywiście, to nie tak, że w scenach dotyczących choroby Melanii nie zostały w ogóle przedstawione obawy, współczucie, bezradność. Tego było za mało, biorąc pod uwagę tak poważną sytuację.

Miałam przyjemność czytać poprzednią wersję i pamiętam, że znajdowała się tam scena rozgrywająca się w gabinecie lekarskim. Moim zdaniem w nowej wersji powinna się ona również znaleźć, bo reakcja Melanii na wieść o nowotworze pokazała jej zagubienie i wybuch niekontrolowanych emocji.

Sam wątek rozwiązał się bardzo szybko i bez znaczących konsekwencji. A szkoda. Ten zamysł ma potencjał, który nie został wykorzystany. Może na przykład nieść ciche przesłanie dla czytelniczek, by się badały.

Melania i Alek zdecydowanie są na dalszym planie. Wiemy o nich mniej, nie dostaliśmy z nimi tyle scen, ile z Markiem i Elżbietą. Możemy jednak zauważyć, że ich relacja szybciej ewoluuje. Nie mówię tutaj o tym, że od razu poszli do łóżka. Nie obserwujemy jednak tej pary, a dowiadujemy się o nich, dzięki rozmowom ich bliskich.

Szkoda, że o wyleczeniu Meli dowiadujemy się ze streszczenia narratora. Ta scena zasługuje na to, aby zaistnieć. Sugeruje napisać właśnie, jak Alek wspierał ją podczas wizyty u lekarza, ich szczerą radość. Dzięki temu łatwiej czytelnik uwierzy w ich uczucie.

Pominięcie wieczoru filmowego Meli i Alka również uważam za błąd. Ta scena mogłaby nam zafundować nowe informacje o postaciach, o ich relacji.

Jednocześnie te postaci są ważne w życiu głównych bohaterów. Alek także nie ma czystej karty, a przeszłość również go dosięga w postaci jego byłej dziewczyny, Marty. Kobieta zerwała z nim dla Pabla, który miał żonę. Z czasem Marta zrozumiała, że chce wrócić do Alka, ale ten już rozpoczął nowy rozdział w życiu.

Na początku zastanawiałam się, jaki cel ma autorka, wprowadzając tę postać do książki. Oczywiście, ta postać podkoloryzowała przeszłość Alka, dzięki czemu nie była ona pustą kartką, ale to wydawało się dla mnie za mało. I dopiero ostatnia scena z Martą uświadomiła mi, że faktycznie, chyba była tu potrzebna. Inaczej autorka musiałaby zdać się na dobrych ludzi, którzy często nie są nawet wcześniej przedstawieni z imienia i nazwiska, bo wystarczy określenie choćby sąsiadka, ratują kogoś z opresji, gdy książę na białym koniu utknie w korku.

Na uwagę zasługuje w różny sposób przedstawione relacje. Elżbietę i Melanię łączy piękna siostrzana więź. Mimo że te dwie kobiety sporo łączy, między innymi rok urodzenia, to także coś dzieli. Warto wspomnieć, że mama Eli i Meli zmarła na nowotwór, ojciec zaś przepełniony żalem poniekąd uciekł od swoich córek. Obie kobiety boją się miłości, czegoś poważnego, ale inaczej to przejawiają. Elżbieta jest bardziej poważna niż siostra. Sama przyznaje, że niczym Mela nie potrafiłaby przesiedzieć całej nocy z nowo poznanym mężczyzną. Między Alkiem a Melanią szybko iskrzy, a Elżbieta trzyma Marka na dystans.

Prócz Elżbiety i Melanii, w książce czasem pojawia się ich kuzynka — Helena. Trójka kobiet jest dla siebie oparciem. Narrator wspomina o sytuacji, gdy Melania najpewniej została odurzona w klubie. Wtedy obie opiekowały się nią. Helena została przedstawiona jako zapracowana studentka. Ona także znajduje swój obiekt westchnień. I choć w tym momencie czytelnik może odnieść wrażenie, że autorka chce połączyć romantycznym uczuciem każdego ze swoich protagonistów, to relacja między Heleną a Irkiem, tak, tym panem, który przyszedł odebrać od Elżbiety kota, nie jest tak kolorowa. Cień na ich znajomość kładą niedokończone sprawy rodzinne Irka.

Tak więc w tym miejscu muszę przyznać, że autorka postarała się o to, aby relacje poszczególnych postaci były zróżnicowane; jednych łączy przywiązanie, drudzy muszą poświęcić sporo czasu, by rozwinąć to, co między nimi istnieje, a jeszcze inni swoje relacje muszą naprawić. Myślę, że taki zabieg zasługuje na pochwałę.

Bardzo naturalnie wypadło spotkanie Elżbiety, Melanii, Marka i Alka w restauracji. Spokojnie rozmawiali, wspominając swoje szkolne czasy, dzięki czemu czytelnik w nienachalny sposób dowiedział się czegoś o przeszłości bohaterów.

W niektórych romansach pierwsze zauroczenie jest opisywane przy pomocy takich określeń, jak spojrzeli sobie głęboko w oczy. Tutaj obyło się bez podobnych fraz. Oczywiście pojawiły się drobne urocze gesty, choćby jazda na łyżwach, trzymając się za rękę. Autorka jednak niewymuszenie poprowadziła wątek zauroczenia.

Zastanowiłabym się nad ilością bohaterów epizodycznych. Wprowadzanie w szybkim tempie wątków pobocznych, rozprasza uwagę. Mam tu na myśli głównie Klaudię, Dorotę i Szprychę.

Co prawda większość postaci doczekała się swojego kluczowego momentu i okazała się przydatna, by pchnąć fabułę naprzód, lecz powinni wnosić coś więcej.

Opis postaci ogranicza się do koloru włosów i oczu. Niestety to bardzo często spotykany przypadek. Radziłabym rozbudować opisy o dodatkowe szczegóły, jednocześnie pamiętając, by odpowiednio dawkować je czytelnikowi. W tym przypadku powinien się sprawdzić dobry poradnik o tym, w jaki sposób odsłaniać przed czytelnikiem kolejne cechy fizjonomii bohatera. Nie jestem alfą i omegą, więc nie zamierzam nikomu mówić konkretnie, jak ma pisać. Ja chcę tylko zwrócić uwagę na pewien problem i zachęcić do jego rozwiązania, korzystając z rad profesjonalistów.

Na przestrzeni powieści tylko jeden opis wnętrza mnie usatysfakcjonował. Mam na myśli, opis mieszkania wiekowego sąsiada Elżbiety. Doceniam głównie za zachowanie elementów typowych dla PRL. Zdecydowanie tej pracy brakuje opisów otoczenia. Jeżeli autorka zechce wypełnić tę lukę, to sugeruje o przemyślane malowanie słowem scenerii. Nie każdy element otoczenia jest interesujący dla czytelnika.

Fabuła przez większość część książki może zdawać się mało ekscytująca, lecz im bliżej finału, tym @NieTaMarina serwuje więcej zwrotów akcji. Trudno uznać, że akcja jest sielankowa. Autorka wplata w opowieść trudne wątki, między innymi nowotworu czy otyłości. To kolejne tematy, które nie są łatwe, ale to nie znaczy, że powinny zostać przemilczane. Rozumiem jednak obawy przed poruszaniem tego motywu, bo bardzo łatwo popełnić jakiś błąd, który może urazić uczucia czytelników. Jestem jednak przekonana o dojrzałości i racjonaliści autorki, więc nie mam wątpliwości, że nie musi ona rezygnować z zamiarów poruszania tego, co zamierzała.

Akcja powieści toczy się w Stolicowie oraz Zakątku. To wymyślone na potrzebę książki miejscowości, które nie zostały ze szczegółami zarysowane na łamach opowieści. Zastanawia mnie powód, dla którego autorka zdecydowała się na ten krok. Czy coś stało na przeszkodzie, by umieścić akcję książki w prawdziwym polskim mieście?

Rozumiem, że ten wybór wiązałby się z ewentualnym researchem, ale raczej nie wymagałoby to zbyt wiele pracy, zważywszy na to, że akcja dzieje się we współczesnej Polsce, więc autor nie musi usilnie pokazywać pewnych realiów, tak jak ma to miejsce w opowieściach rozgrywających się zagranicą.

Tło w tej historii jest blade i nie wymaga znajomości zbyt wielu elementów scenerii. Zwłaszcza że w książce pojawia się Zakopane, miasto jak najbardziej prawdziwe.

Oczywiście, w różnych tekstach kultury spotkałam się z zabiegiem, że część akcji dzieje się w fikcyjnej miejscowości, a część w prawdziwym mieście. To posunięcie autora zwykle jest jednak uzasadnione, na przykład fabuła dotyczy całej malowniczej wioski, którą twórca stworzył tak, aby dostosować ją do fabuły.

,,Wyznania zodiakary'' nie potrzebują tła wymyślonego na potrzebę właśnie tej pozycji. Skoro już jednak autorka zdecydowała się na ten krok, powinna skorzystać z tej szansy i wykreować miejscowości tak, aby czytelnik nie musiał się zastanawiać, dlaczego właściwie został rzucony do tej próżni, którą jest niezarysowany w znaczący sposób Zakątek czy Stolicowo.

Akcja powieści obejmuje kilka miesięcy, konkretnie rozgrywa się w jesienno-zimowej scenerii. Tak więc tutaj podpowiem, że to idealny moment, by zainteresowani sięgnęli po tę pozycję, bo aura za oknami idealnie koresponduje z tym, co znajdziemy w dziele @NieTaMarina.

Autorka ma skłonność do streszczania pewnych zdarzeń, które spokojnie mogłyby zostać rozwinięte. Wtedy odbiorca bliżej poznałby samych bohaterów w akcji. Tutaj kłania się zasada show, don't tell. Polecam szerzej się z tym zapoznać, nadmieniając, że wielu autorów dopiero wtedy zdaje sobie sprawę ze swoich błędów. A w skrócie ta zasada zaleca autorowi, aby ukazywał odczucia bohaterów, pchał do ich ust odpowiednie słowa, wrzucił ich w akcję, a nie streszczał to, co miało miejsce.

Odniosłam wrażenie, że akcja momentami dzieje się dość szybko. Jestem w stanie zrozumieć, że autorka bała się nadmiernego rozciągnięcia historii, ale niektóre znamienne zdarzenia powinny zostać ujęte szerzej, a te elementy, które gdzieś hamują akcje, naturalnie zajmować mniej miejsca. Brakuje tutaj pewnego wyważenia.

Autorce zdarza się kłaść nacisk na mniej istotne fakty, jak pogoda, a te ważniejsze dla fabuły są mniej wyeksponowane. Tutaj należy dodać, że aura jesieni i zimy została malowniczo oddana, dzięki czemu tę książkę szczególnie przyjemnie czyta się w długie szare wieczory.

W powieści panuje swoisty chaos, głównie z powodu zbyt krótkich scen, bardzo często składających się z jednego akapitu. Czytelnik wciąż jest przerzucany z jednej głowy bohatera do drugiej. Nim ktoś zdąży skupić się na danym bohaterze, zostaje od tego oderwany. To utrudnia poznanie postaci i zżycie się z nimi.

Czasem daną scenę dzielą niepotrzebne przerywniki. To sprawia wrażenie, że akcja jest mniej płynna. Radziłabym rozbudować niektóre sceny, połączyć je, starać się trzymać jednej perspektywy, by uniknąć zbędnego bałaganu.

Jeżeli miałabym wskazać dla przykłady scenę, która wymaga dopracowania, to wybrałabym tę, w której Marek rozmawia z ojcem. Mężczyźni mają skomplikowaną relację, do czego rzecz jasna przyczyniła się ich burzliwa przeszłość, więc ta oziębłość nie wzięła się znikąd, a została podparta jasnymi argumentami wynikającymi z minionymi wydarzeniami, które zostawiły trwały ślad na Marku, ale i jego ojcu. Właściwie do końca lektury nie zdawałam sobie sprawy, że te nieprzepracowane tematy — może powinnam użyć tutaj słowa o mocniejszym wydźwięku, ale nie chciałabym zbyt wiele zdradzać — oddziałują na Marka. Jak już wspomniałam, dla mnie jego profil psychologiczny ma sens, choć przyglądałam się temu wszystkiemu z niepokojem.

Tak więc Marek i Tomasz rozmawiają, bo zaistniała pewna kuriozalna sytuacja, bo trudno określić tamto zdarzeniem czymś właściwym. Ta scena mogłaby ukazać wachlarz emocji, mogłyby paść słowa, które wcześniej nie wybrzmiały... Niestety, ten fragment był krótki, a ojciec Marka wychodzi ot, tak. To prosi się o rozwinięcie.

Na wstępie zaznaczyłam, że wskażę jeden przykład sceny, która wymaga rozbudowania, ale pokuszę się o przytoczenie jeszcze jednego fragmentu, który moim zdaniem mógłby zostać dopracowany. Rzekomy sprawca wypadku popełnia bardzo wiele błędów z emocji, np. popycha swojego kolegę, a ten kończy z głową, z której sączy się krew. Bardzo mechanicznie i pobieżnie zostało to opisane. Przydałoby się tutaj więcej odczuć i przemyśleń.

Można w tym miejscu zauważyć, że sceny bardziej emocjonalne, głębokie, są pod pewnymi względami niepełne, niewykończone.

Całość składa się z dwudziestu pięciu części różnych długości; jedne liczą sobie kilka tysięcy słów, inne nawet trzy razy mniej. Rozdziały są oznaczone jedynie tytułami. Autorka zrezygnowała z numeracji. Problem polega na tym, że rozdziałów zatytułowanych Selena znajduje się kilka. Jak możemy się domyślić, w tych częściach śledzimy losy Seleny Mystery. Moim zdaniem przydałoby się usystematyzować rozdziały, choćby poprzez numerację. Wattpad bywa niestety niewdzięczny i często czytelnik miewa problemy z odnalezieniem miejsca, w którym przerwał lekturę.

Styl pisania i słownictwo @NieTaMarina jest na przyzwoitym poziomie. Czytelnik nie powinien mieć poczucia, że autorka ma ograniczony zasób słów. Nadmierne powtórzenia również się nie zdarzały. Nie zauważyłam, aby konsekwentnie pojawiał się konkretny problem z zastosowaniem się do zasad poprawnej polszczyzny. Oczywiście, w tekście pojawiają się drobne mankamenty w postaci zgubionego przecinka czy literówki, lecz wynikają one z przeoczenia autorki, co zdarza się każdemu z nas.

Czasem jednak brakuje czegoś, co złapie odbiorcę za serce, zmusi do refleksji, wywrze na nim wrażenie. Czasem wystarczy jedno zdanie o głębokim znaczeniu albo inteligentnie wplecione porównanie czy metafora. Taki zabieg mógłby ubarwić nieco tekst, z zaznaczeniem, by nie przesadzać w drugą stronę, bo wymuszona poetyckość nigdy nie okazuje się dobrym rozwiązaniem. A @NieTaMarina stać na coś podobnego, ale to już pozwoliłam sobie zacytować w końcowej fazie recenzji odnoszącej się do finału historii.

Dialogi są zapisane poprawnie, a przynajmniej moje oko nie zauważyło, by autorka notorycznie popełniała jakiś błąd. Nadmienię, że nie jestem profesjonalistą w tej dziedzinie. Jeżeli zaś chodzi o wypowiedzi bohaterów, to niestety są takie momenty w książce, w której są one sztuczne, suche. Nikt nie wyróżnia się tutaj ironią, poczuciem humoru czy polotem. Wierzę, że ta strona tekstu ma większy potencjał. To jednocześnie doskonały sposób, by w jakiś sposób wyróżnić bohatera na tle innych.

Większa część książki to ciepły romans, lecz ostatnie rozdziały przyjmują niespodziewany obrót i wątek kryminalny wychodzi na pierwszy plan.

Tak jak zaznaczyłam w swojej wizytówce recenzentki, nie podejmuje się oceny dzieł kryminalnych. Wynika to z tego, że nie mam wiedzy ani doświadczenia z tym gatunkiem.

W tej pozycji znajduje się wątek kryminalny, ba, już od początku jest on obecny. Z racji, że autorka zakwalifikowała w zgłoszeniu swoją pracę jako romans z wątkiem kryminalnym, co dało mi do zrozumienia, że sprawa kryminalna nie będzie grała pierwszych skrzypiec, zgodziłam się podjąć recenzji.

Przykro mi. Nie jestem w stanie ocenić, jak autorka poradziła sobie z tym pomysłem pod względem zgodności z realiami polskiego prawa. Nie mogę też powiedzieć, czy zamysł jest oryginalny, bo nie czytam podobnych książek.

Dlatego myślę, że to dobra pozycja dla tych, którzy powoli chcą zapoznać się z powieściami z gatunku kryminalnego, a niekoniecznie chcą czytać na początek coś, co zawęża się do tego jednego gatunku. Polecam tę książkę również tym, którzy lubią podobny synkretyzm.

Sprawa kryminalna przewija się niemalże od pierwszych stron, ba, została nawet obiecana w opisie. Wątek nieznanego świadka wypadku zdaje się łączyć z Seleną Mystery nie tylko z oczywistych powodów, ale i w bardziej metaforycznym wymiarze. Nie znamy prawdziwych tożsamości tych dwóch postaci. To taki szczegół, który łączy tych bohaterów.

A prawdziwe oblicze postaci zaskakuje. Powtórzę się, powieść toczy się na przełomie kilku miesięcy, więc trudno oczekiwać, aby w tak krótkim czasie wybrany bohater przeszedł przemianę, która zwykle jest długim procesem. Zapewniam jednak, że niektórzy bohaterowie zrzucają przysłowiowe maski i ujawniają swoje prawdziwe twarze i strony, o które niekoniecznie czytelnik by ich podejrzewał.

To poniekąd symboliczne. Przyszła mi do głowy sugestia balu karnawałowego. To, co mogłoby się na nim zdarzyć, pozostawiam wyobraźni autorki, której popis dała w tym dziele. Na pewno na takim przyjęciu mogłoby się wiele zdarzyć. Kolejnym kalendarzowym wydarzeniem, które pasuje do czasu akcji, to Andrzejki. Można się tym zainspirować, by nieco wzmocnić motyw innych wróżb.

Jeżeli autorce zależy na wiernym oddaniu realiów rozwiązywania sprawy kryminalnej, mogę tylko polecić korzystanie ze sprawdzonych źródeł. Konsultacja ze strażnikiem porządku czasem jest trudna, bo nie każdy ma znajomych w tych kręgach, który mógłby uchylić rąbka tajemnicy o swojej profesji, ale z polskich poprawnie napisanych kryminałów na pewno da się wynieść pożyteczną wiedzę. Podejrzewam, że znajdą się także poradniki dla młodych pisarzy aspirujących do napisania kryminału. Grunt to znaleźć dobrego mistrza, którym ja niestety nie jestem.

Nie wątpię w zapał @NieTaMarina, która podjęła się niełatwej korekty, by ulepszyć swoją opowieść. To posunięcie wymaga sporo samozaparcia, więc z tego miejsca gratuluję i życzę wytrwałości w dalszej pracy nad doskonaleniem dzieła.

Autorka nie uniknęła pewnego błędu, a mianowicie pogubiła się w wieku niektórych postaci. Tak niestety bywa. Nie wątpię, że @NieTaMarina poprawi swoje niedopatrzenie. Mogę polecić zrobienie profilu bohatera, w którym znalazłyby się podstawowe informacje takie jak wiek, zawód, ale i motywacje, cele czy przeszłość. To powinno ułatwić pogłębioną kreację bohatera. Podpowiem, że powstały do tego celu nawet aplikacje.

Zakończenie okazuje się zaskakujące, a wcześniejsze elementy układanki łączą się w całość, która została dobrze przemyślana. A muszę stwierdzić, że wyżej wspomniane elementy tej historii zostały przedstawione w sposób dość chaotyczny i na początku przygody z tą książką czytelnik może czuć pewne zagubienie, a nawet nie wiedzieć, dokąd to właściwie wszystko zmierza.

Finał ma wydźwięk słodko-gorzki. Myślę, że ten wybór pasuje do całości historii. Pewne sprawy ułożyły się pomyślnie, lecz nie wszystkim udało się odnaleźć pełnię szczęścia. Całość jest utrzymana w jesienno-zimowym klimacie, a gdy zbliża się finał historii, nadchodzi wiosna, co jest ładnym symbolem; nadchodzi coś nowego, świeżego.

Powraca też motyw przewodni, tzn. astrologia. Autorka dała nam przekaz, który mnie osobiście bardzo się spodobał, by słuchać własnych uczuć, a to, co ma nas spotkać według zodiaków, nie brać za sprawę oczywistą. Piękne zdanie: Czy gwiazdy, które zgasły miliony lat temu, są ważniejsze od naszych uczuć?

Prócz znaczeń znaków zodiaku, pojawia się subtelny wątek z symboliką kwiatu, narcyza. To może subiektywne, ale ten zabieg wywarł na mnie wrażenie i nie mogłabym go nie pochwalić.

Zakończenie pozostaje otwarte. Ta decyzja autorki może poniekąd zaskakiwać, bo gdy wszelkie wątki zdają się domknięte, nagle w życiu Elżbiety dzieje się coś, co zdaje się oczywistą zapowiedzią tomu drugiego. Jeżeli autorka rzeczywiście planuje tom drugi, to zakończenie jak najbardziej pasuje do całości.

Ostatecznie stwierdzam, że pomysł na powieść ma spory potencjał. Autorka jest świadoma swoich błędów, więc to już połowa sukcesu! Podejrzewam, że @NieTaMarina oczekiwała recepty, jak naprawić swoje mankamenty, ale nie jestem w stanie jasno pokierować przyszłymi działaniami, których wymaga ta praca, bo to już zostawiam wizji twórczyni. Mam nadzieję, że w jakiś sposób się jej przysłużyła ta recenzja, a Was zapraszam do tej lektury, póki za oknami chłód i biel! Może Wy podzielicie się z autorką swoimi radami, które dla każdego aspirującego pisarza są bezcenne. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro