10. Coś ukrywasz...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niall od rana był w doskonałym humorze. Wręcz skakał z radości i podekscytowania tym dniem. Właśnie były jego urodziny, a on nie mógł się doczekać co wymyślili z tej okazji jego przyjaciele. Chciał spędzić z nimi miło czas, po raz pierwszy od dawna spotkać się we trójkę zamiast tylko raz z jednym, a innym razem z drugim. Cóż, nie ukrywał też, że jednym z powodów jego radości była wizja dostania od nich prezentów. Harry i Liam zawsze przygotowywali dla niego jakąś niespodziankę i był ciekawy co wymyślili tym razem.

Rozmyślał o różnych możliwościach pomysłów na prezent od jego przyjaciół. Dość szybko przemierzał radosnym krokiem ulice, prawie podskakując co chwilę.

Niewiele czasu zajęło mu znalezienie się pod domem Harry'ego. Wszedł na odpowiednie piętro, stawiając swoje stopy tylko na co drugi stopień. Zatrzymał się tuż pod mahoniowymi drzwiami jego mieszkania. Zanim zaczął pukać, nacisnął klamkę i kiedy zobaczył, że drzwi są otwarte, bez żadnego ostrzeżenia wszedł do środka. Nie sądził żeby Styles miał coś przeciwko, raczej nie robił nic ważnego poza pisaniem, więc nie powinien mu przeszkadzać.

Gdy już przekroczył próg mieszkania pisarza otoczyła go całkowita cisza. Na zewnątrz co chwilę było słychać czyjeś głosy, dźwięki wydawane przez przejeżdżające samochody i tym podobne odgłosy, a tu zupełnie nic. Niczym niezachwiany spokój, żadnego nawet najmniejszego hałasu. Niall czuł się jak intruz, wchodzący do świątyni pełnej pogrążonych w modlitwie mnichów. Starał się iść jak najciszej, jakby głośniejszy dźwięk mógł popsuć ten perfekcyjny spokój. Każdy jego krok lub świst wydychanego powietrza w jego odczuciu działał podobnie jak kamień rzucony w wodę, wzburzający gładką taflę. Ale mimo to wszedł głębiej, rozglądając się w poszukiwaniu Harry'ego. Po kilku krokach odpuścił sobie staranie się by utrzymać tą ciszę i do salonu bruneta wszedł już normalnie.

Nie spodziewał się, że pierwszym co zobaczy będzie jego przyjaciel leżący na samym środku podłogi.

— Harry? — odezwał się niepewnie blondyn. Rozejrzał się po pomieszczeniu, z niezrozumieniem przyglądając się dwóm pustym kubkom i poduszkom ułożonym w dziwny sposób niedaleko Stylesa. Widział przyjaciela już w różnych sytuacjach, ale i tak był zdziwiony tym, jak go zastał.

— Zastanawiałeś się kiedyś co by było gdybyśmy tak naprawdę żyli tylko w jakiejś symulacji i wszystkie rzeczy jakie nam się przydarzają byłyby tylko wymysłem jakiegoś człowieka ponad nami?

Na te słowa blondwłosa głowa obróciła się w stronę z której dobiegał głos Harry'ego. Brunet wciąż leżał na podłodze, przytulając jedną z poduszek do swojej klatki piersiowej i wpatrywał się w sufit. Niall przyjrzał mu się z uniesioną brwią. Przez krótki moment analizował jego słowa i połączył je z zastanym w pokoju bałaganem, wpadając na jedno, najprostsze rozwiązanie.

— Czy ty jesteś pijany? — zapytał zawiedziony. On chciał tylko spędzić przyjemny dzień z przyjaciółmi, a nietrzeźwy Harry leżący na ziemi i gadający od rzeczy nie był czymś, co Niall chciałby widzieć w swoje urodziny.

— Oh, to ty, Niall... — wymamrotał Styles, kiedy podniósł się do siadu i zauważył przyjaciela.

Mężczyzna rozejrzał się dookoła siebie i rozszerzył oczy odrobinę zmieszany tą sytuacją. W tym momencie nie spodziewał się przyjścia Nialla. Nerwowo przeczesał palcami swoje włosy, a potem zaczął zbierać z ziemi poduszki oraz koc, odkładając je na kanapę. Próbował jak najszybciej uporządkować przestrzeń dookoła siebie, by choć w małym stopniu zatrzeć ślady tego, jak spędził poprzedni wieczór. Narzucił na siebie leżącą gdzieś z boku ciemnozieloną bluzę i zgarnął kubki z podłogi. Cały czas czuł na sobie wzrok przyjaciela i zdawał sobie sprawę z tego, że Niall poszedł za nim również do kuchni.

— Spodziewałeś się kogoś innego? — spytał wreszcie blondyn, kiedy Harry stanął w jednym miejscu. Kędzierzawy tylko pokręcił głową, a potem zaproponował mu herbatę.

Niall westchnął cicho, opierając się o kuchenny blat i zaczął przyglądać się przyjacielowi, kiedy ten przygotowywał dla nich napoje. Cały jego dobry humor, którego rano miał całą masę, teraz całkiem wyparował. Prawie zapomniał o swoich urodzinach, nawet przez moment miał wrażenie jakby to on pomylił dni i tak naprawdę jego święto było dopiero jutro lub jeszcze później. Nic, poza datą widniejącą w jego telefonie, nie potwierdzało Niallowi, że tego dnia był dokładnie trzynasty września. Nie otrzymał jeszcze żadnych życzeń ani prezentów, a Harry też nie wyglądał jakby pamiętał o znaczeniu tego dnia.

— Wiesz w ogóle jaki jest dzisiaj dzień? — Niall wreszcie nie wytrzymał i zadał to pytanie przyjacielowi. Jego zdezorientowana mina tylko bardziej pogorszyła Irlandczykowi humor.

— Umm szary, wrześniowy poniedziałek? Przepraszam, Ni, zapomniałem, że mieliśmy się dzisiaj spotkać... — odpowiedział mu brunet ze skruchą. Niall miał już pewność, że jego najlepszy przyjaciel nie pamiętał o jego urodzinach. Zraniło go to trochę, ale starał się nie dać po sobie poznać, że zrobiło to na nim jakiekolwiek wrażenie.

— Jasne... Jeszcze niedługo powinien przyjść Liam, tak jak się umawia-

— Payno mi ostatnio mówił, że jednak tym razem nie może przyjść, coś mu w pracy wypadło — przerwał mu Harry. Czuł się źle widząc zranienie w oczach wiecznie radosnego Nialla. Smutek zupełnie do niego nie pasował. Tak rzadko na jego twarzy pojawiały się jakiekolwiek złe emocje, że widzenie go w takim humorze wydawało się czymś nienaturalnym, wręcz niemożliwym do ujrzenia. Horan potrafił cieszyć się praktycznie ze wszystkiego, prawie wszędzie mógł znaleźć dobre strony. Harry miał wyrzuty sumienia za doprowadzanie go do podobnego stanu, ale liczył na to, że później będzie mógł mu to wynagrodzić. Objął delikatnie blondyna i podał mu gorącą herbatę. — Przykro mi, Ni... Zostałeś skazany tylko na mnie.

— Nie ma problemu, może uda się nam spotkać we trójkę innym razem — wymamrotał, wymuszając uśmiech swojej na twarzy.

Za tym sztucznym uśmiechem wciąż było widać tak nienaturalny dla Nialla smutek. Harry spróbował zmienić temat, licząc na to, że może rozmowa o jedzeniu i spora ilość żelków choć trochę poprawią humor Niallowi. I faktycznie po skończeniu całej paczki ulubionych słodkości blondyna z jego twarzy zniknęły wszystkie oznaki smutku. Wciąż nie był to jednak ten sam wesoły chłopak co zawsze. Nawet mimo żartów opowiadanych przez Stylesa nie śmiał się tak głośno jak zwykle.

Harry westchnął, widząc, że jego próby poprawienia przyjacielowi humoru niewiele dają. Zerknął na zegar wiszący na ścianie i zamarł na moment. Trochę zbyt długo rozmawiał z Niallem, zapomniał o trzymaniu się planu. Musiał szybko wymyślić jak wyciągnąć go teraz z domu tak, by ten niczego nie podejrzewał.

— Coś nie tak? — zapytał blondyn, zauważając zamyślenie przyjaciela. Harry zagryzł wargę szukając na szybko wymówki do wyjścia z domu.

— Umm właśnie przypomniało mi się, że miałem załatwić coś dla wydawnictwa... Poszedłbyś ze mną? Możemy potem pójść na jakąś pizzę, frytki, lody albo cokolwiek innego — zaproponował Harry i spojrzał na przyjaciela z wyczekiwaniem. Na szczęście Niall niemal od razu się zgodził. Nie widział powodu dla którego miałby odmówić, wolał spędzić z nim czas w ten sposób niż samotnie, użalając się nad sobą i nad tym, że nikt o nim nie pamięta. Poza tym perspektywa jedzenia, którego nie musiałby robić samodzielnie, była bardzo kuszącą ofertą.

Bardzo szybko udało im się zebrać do wyjścia i chwilę później znaleźli się na dworze. W międzyczasie kędzierzawy wyciągnął swój telefon i wystukał prędko parę wyrazów, ukrywając przed Irlandczykiem swoj ekran. Po schowaniu urządzenia ruszył przed siebie, prowadząc za sobą przyjaciela. Niall nie miał pojęcia dokąd dokładnie Styles chce iść, ale zdał się na niego, to w końcu on miał sprawę do załatwienia i to on powinien znać cel ich małej wycieczki. Nie robiło na nim wrażenia niezdecydowanie Harry'ego przy wyborze którą drogą powinni iść ani wynikające z tego błądzenie po mieście. Nie zwracał uwagi na to, że już trzeci raz idą tą samą ulicą, tylko po prostu innym jej kawałkiem. Właściwie wcale nie pilnował którędy idą, wierząc że jego przyjaciel wie co robi. Po prostu gadał pierwsze co mu przyszło do głowy, by nie było między nimi ciszy i próbował wciągać skupionego na drodze bruneta do rozmowy. Kiedy Harry zorientował się, że to krążenie po okolicy jest niepotrzebne, bo blondyn i tak nie patrzył na to gdzie się znajdują, zrezygnował z błądzenia i wybrał już prostą drogę do ich celu.

— Hej, czy my nie jesteśmy właśnie pod domem Liama? — zapytał Horan, orientując się w sytuacji dopiero gdy przystanęli pod dobrze znanymi mu drzwiami. Był przekonany, że sprawa o której mówił lokowaty zaprowadzi ich do kogoś z wydawnictwa, a nie do Payne'a. Zdziwiony spojrzał na Harry'ego. Uniósł brew, widząc jego zmieszanie, ale nie skomentował tego ani słowem, po prostu czekając co sam powie.

— Tak, miało go z nami nie być, bo ma jakąś pracę w domu, ale emm... kazał mi dzisiaj wpaść na chwilkę po papiery od Titterington? — Słowa Harry'ego brzmiały bardziej jak pytanie niż właściwa odpowiedź. Sprawiło to, że Niall nabrał podejrzeń, dobrze wiedział, że Harry normalnie się tak nie zachowywał. Zatrzymał go, zanim zdążył nacisnąć klamkę i zablokował swoim ciałem wejście do domu Liama.

— Coś ukrywasz. Czemu od razu nie powiedziałeś, że idziemy do Li? — spytał głosem obrażonego dziecka, a Harry westchnął głośno. — No Hazz, powiedz mi o co chodzi.

— Przecież przed chwilą ci powiedziałem, po prostu daj mi tam wejść — odparł szybko brunet. Sam nie wiedział jakim cudem udało mu się otworzyć drzwi i znaleźć się z Niallem w środku, potykając się o próg.

Po chwilowej dezorientacji i syknięciu bólu obaj mężczyźni na siebie spojrzeli. Niemal jednocześnie zaśmiali się z ich małego upadku. Harry spróbował wstać z przyjaciela i stanąć normalnie na nogi, ale obejmujące go ramiona skutecznie mu w tym przeszkadzały. Dopiero po chwili udało mu się wyplątać z objęć Irlandczyka, głośno marudząc na jego zachowanie, a potem pomógł mu wstać.

Brunet był prawie pewien, że z głębi domu usłyszał stłumiony chichot i przypomniał sobie o tym czemu w ogóle zaciągnął tam Nialla. Zarumienił się lekko, orientując się, że ktoś mógł słyszeć jak się wygłupiali leżąc w wejściu. Liczył jednak na to, że kiedy już wejdą do pomieszczenia wszyscy zwrócą uwagę na jubilata, a nie na niego. Z taką nadzieją zamknął za nimi drzwi, po czym delikatnie popchnął Nialla w stronę salonu.

— Niespodzianka!

W pomieszczeniu rozległ się radosny okrzyk i w jednej chwili otoczył ich tłum różnych ludzi. Harry odsunął się na bok, pozwalając im wszystkim zbliżyć się do solenizanta i złożyć mu życzenia, a sam przystanął tuż obok Liama. Żaden z nich nie miał zamiaru brać udziału w wyścigu kto szybciej powie krótkie "wszystkiego najlepszego", wiedzieli, że mogą zrobić to później bez pośpiechu.

— Jednak poradziłeś sobie z przyciągnięciem go tutaj, panie jestem-zbyt-oczywisty-i-nie-umiem-kłamać — rzucił szatyn, posyłając rozbawione spojrzenie w kierunku przyjaciela. Harry przewrócił oczami i wystawił mu język, ale po chwili mniej więcej streścił ich drogę do jego domu. Liam żartował sobie przez chwilę z kędzierzawego, a później poszedł dalej, by porozmawiać też z innymi gośćmi.

Zielonooki odprowadził wzrokiem przyjaciela do nieznanej mu blondynki, a potem oparł się o znajdującą się za nim ścianę. Rozejrzał się dookoła i uśmiechnął się lekko, kiedy zauważył Nialla. Chłopak bez przerwy szeroko się uśmiechał, w każdym jego ruchu można było zauważyć jak szczęśliwy jest. Było dokładnie tak, jak Harry miał nadzieję, że będzie. Wiedział, że Horan uwielbiał gdy miał dookoła siebie wielu znajomych ludzi, muzykę i wszechobecną radość. Razem z Liamem trochę się namęczyli, szukając tych wszystkich znajomych Nialla i zapraszając ich wszystkich na tą imprezę niespodziankę.

Na szczęście wszystko się udało, a ich przyjacielowi wyraźnie podobał się efekt ich przygotowań. Liam i Harry mogli być z siebie zadowoleni.

✨✨✨

Hej misie pysie, co tam u was? Co myślicie o rozdziale?

Próbowałam wrzucić rozdział na czas, ale w środku lasu internet trochę odmówił mi posłuszeństwa, więc się nie udało :< No ale na szczęście udało się przeżyć obóz tylko z lekkim załamaniem nerwowym (albo bardziej dosyć mocnym, ale w każdym razie żyję) i wracam do was, postaram się już wrzucać rozdziały regularnie. Z pisaniem jestem już za połową całego ff, więc powinno być teraz z górki, a do tego mam parę planów na kolejne opowiadania ;)

Miłego tygodnia <33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro