23. Nie potrzebuję tego

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Harold, chodź tu szybko zanim mi opadnie suflet — krzyknął Niall, gdy tylko sprawdził, że już za moment powinien wyjąć z piekarnika blachę, na której ułożone były dwa ramekiny wypełnione serową masą. W całej kuchni unosił się cudowny aromat jedzenia, który sprawiał, że kucharz stawał się jeszcze bardziej głodny i już nie mógł doczekać się aż usiadą we dwójkę z gotowym posiłkiem... Miał nadzieję, że Harry go usłyszał i zdąży przyjść zanim ich śniadanie całkiem ostygnie, w końcu sufletu nie powinno się jeść na zimno. Wiedząc, że pisarzowi może trochę zająć oderwanie się od niebieskiego zeszytu, zastanawiał się czy nie zawołać go wcześniej, ale nie chciał dawać swojemu przyjacielowi kolejnego powodu do oskarżenia go o przeszkadzanie w pracy. Niezbyt podobała mu się wizja powtórzenia tych dwóch nieprzyjemnych rozmów...

Blondyn wyłączył piekarnik i szybko zdjął ramekiny z blachy, a potem położył dwie łyżki obok tych porcelanowych foremek. Apetyczny zapach stał się jeszcze bardziej wyczuwalny, przez co w żołądku Nialla aż zaburczało. Znów chciał krzyknąć do Harry'ego, żeby jak najszybciej przyszedł, ale kiedy się obrócił, zobaczył wchodzącego do kuchni bruneta. Właściwie nie spodziewał się, że pisarz pojawi się tak szybko, jednak nie zamierzał na to narzekać, skoro sam właśnie tego chciał. Zadowolony tylko uśmiechnął się szeroko i wręczył mu porcelanową miseczkę, po czym ruszył w stronę jasnej kanapy, uznając, że jest to wygodniejsza opcja niż twarde, drewniane krzesła. Obaj usiedli tuż obok siebie, zakopując nogi w leżącym na środku kocu i zabrali się za jedzenie.

— Jak ty to ugotowałeś? Jest przepyszne! — Harry pochwalił Nialla już po pierwszym kęsie, czując jak przygotowane przez blondyna danie aż rozpływa się w jego ustach.

— To nic wielkiego — stwierdził skromnie kucharz, a na jego twarzy mimowolnie pojawił się zadowolony z siebie uśmiech. Miło mu było słyszeć, że kędzierzawemu smakuje przyrządzony przez niego posiłek i widzieć z jaką przyjemnością zajada się ciepłym sufletem. Od dziecka gotowanie było jego pasją, potrafił siedzieć w kuchni całymi godzinami i przygotowywać różne dania, a potem z jeszcze większą przyjemnością jeść to wszystko. Cieszył się, kiedy ktoś jeszcze doceniał smak jego małych dzieł sztuki, ale nie przepadał za przechwalaniem się swoimi umiejętnościami, więc zazwyczaj wolał po prostu zmienić temat. — Lepiej opowiadaj jak idzie ci to twoje pisanie. Dużo udało ci się napisać?

Wsunął pełną łyżkę do ust, przyglądając się Harry'emu z ciekawością. Podczas gotowania słyszał z kuchni jak kędzierzawy mówił coś do siebie podczas pisania i zastanawiało go co to mogło oznaczać. Wymawiał na głos niektóre zdania, żeby sprawdzić czy brzmiały wystarczająco dobrze? Czy to znaczyło, że dużo napisał? A może zupełnie mu to nie szło i szukał w ten sposób odpowiednich słów? Cokolwiek to było, Niall miał nadzieję, że jego przyjaciel nie męczył się zbytnio przez te kilkadziesiąt minut i nie zmuszał się do tworzenia czegoś na siłę. Wolał, żeby napisał trochę mniej niż zwykle, ale bez większego trudu, niż by wymuszał z siebie kolejne zdania. Harry jednak był nieco innego zdania i to odrobinę martwiło blondyna...

— Tak, jest lepiej niż ostatnio, ale przy tym wszystkim jakoś ciężko mi się skupić na ładnych opisach... — Pisarz skrzywił się przypominając sobie jak dziwnie brzmiało według niego ostatnie parę akapitów bez poetyckich opisów, które zawsze lubił wszędzie wciskać. Czuł, że dzięki nim wszystko lepiej się ze sobą łączy i płynniej przechodzi od jednego do drugiego wydarzenia. Starał się w ten sposób pokazywać wszystko tak, żeby czytelnik czuł się jakby oglądał film... Tym razem jednak zamiast skupiać się na drobnych szczegółach, które tworzyły tło jego opowieści, zbyt szybko popędził z wydarzeniami, chcąc opisać jak najwięcej historii dopóki dla niego te uczucia też były świeże. Dopóki tak bardzo utożsamiał się ze swoim bohaterem... Nie mógł jednak zostawić tego w taki sposób, musiał później wszystko dopracować i sprawić, aby było tak dobre jak początkowe rozdziały, w których tych opisów było zdecydowanie więcej. — Wcześniej wymyślanie kreatywnych porównań wychodziło mi łatwiej.

— Powiedz mi co tam się dzieje, to spróbuję pomóc, może mi uda się wymyślić jakieś kreatywne porównania — zaoferował od razu blondyn.

— Um, muszę jakoś opisać zazdrość, a cały czas mam wrażenie, że jest tam włożone zbyt mało emocji... W obrazie, który staram się tam namalować słowami brakuje głębi, na razie wszystko jest zbyt płytkie...

Niall skinął głową na znak, że rozumie o co mu chodzi, a potem zamyślił się na moment. To nie był pierwszy raz, kiedy miał tak pomagać przyjacielowi, przy jego wcześniejszych książkach też często siadali razem i szukali różnych słów, pasujących do wizji Harry'ego. Tym razem też naprawdę chciał pomóc, chociaż na ten moment do głowy przychodziły mu tylko porównania, które wywoływały rozbawienie na jego twarzy. Wątpił, żeby Stylesowi przydały się do pisania, ale przecież nie mógł stracić okazji do żartu i do wywołania u bruneta uśmiechu...

— Zazdrość jest jak laktoza. Nie toleruję jej — rzucił po chwili, szczerząc się w stronę przyjaciela. Harry spojrzał na niego z niedowierzaniem i parsknął śmiechem.

— Poważnie, Niall?

— Wybacz, to było pierwsze co przyszło mi do głowy — wytłumaczył się blondyn, jeszcze przez parę minut rechocząc pod nosem. Harry cicho mu zawtórował, chichocząc bardziej rozbawiony śmiechem Nialla niż tym co powiedział. Przez chwilę wspólnie śmiali się z siebie nawzajem, nawet nie pamiętając co ich tak rozbawiło na początku. Blondyn potrzebował trochę czasu, by wreszcie z trudem się uspokoić i otrzeć z policzków łzy, które uciekły z jego oczu podczas śmiechu. Wziął głęboki oddech, próbując do końca odzyskać równowagę i znów skupić się na pomocy Harry'emu. — A tak poważnie... Pokażesz mi ten fragment? Mogę ci powiedzieć czy dobrze brzmi, bo pewnie znowu myślisz, że bez rozbudowanych opisów wszystko jest gorsze.

— Bo jest gorsze — wymamrotał niezadowolony Harry, a przez jego twarz przemknął lekki grymas. Po wcześniejszym śmiechu nie zostało już ani śladu, nie potrafił uśmiechać się kiedy myślał o tym jak kiepsko wychodzi mu książka.

W takich momentach kędzierzawy jeszcze bardziej zauważał to, jak dobrze znał go Niall. Często nawet nie musiał mu mówić co sądzi o swoich książkach, blondyn sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego jaka była jego opinia i czasem nawet potrafił zgadnąć które fragmenty podobały mu się najmniej. Miał wystarczająco dużo momentów, żeby nauczyć się to zauważać - przy wcześniejszych pracach pisarz wiele razy przychodził do niego i skarżył się na to jak nie podoba mu się to, co napisał. Żalił się, że chociaż wie, że stać go na więcej, cały czas pisze na tak samo niskim poziomie. Czuł, że sporo rzeczy potrafiłby napisać lepiej, ale mimo to nigdy nie wychodziło mu to tak jak chciał. To właśnie z Niallem dzielił się frustracją, jaką dopadała go w takich momentach, a blondyn zawsze starał się mu z tym pomóc. Pomimo tego Styles dalej nie wierzył w to, że komuś naprawdę mogły podobać się historie wychodzące spod jego pióra.

Niall bardzo szybko zorientował się, że pisarz znów zaczął wątpić w siebie i jak zwykle nie docenia swojej pracy. Westchnął cicho, widząc smutek na jego twarzy, ale zanim zdążył zacząć swoją motywującą gadkę, Harry znów się odezwał: — No dobrze, zaraz dam ci ten zeszyt, żebyś sam to zobaczył.

Mężczyzna odstawił już pustą miskę na stolik stojący tuż przy kanapie, a potem wstał i ruszył po swój niebieski zeszyt. Od biurka dzieliło go zaledwie parę kroków, więc nie minęło dużo czasu zanim blondyn już trzymał w dłoniach rękopis jego książki. Kędzierzawy z powrotem zajął swoje miejsce pomiędzy kolorowymi poduszkami i oparł brodę na swojej dłoni, przyglądając się reakcji Nialla na te parę akapitów, które udało mu się napisać gdy kucharz przygotowywał dla nich posiłek. Irlandczyk zmarszczył brwi, uważnie czytając każde słowo i szukając wszelkich niedociągnięć oraz błędów, jakie mogły wkraść się między linijki tekstu.

— Jak zwykle przesadzasz, jest naprawdę dobrze. Ja bym to tak zostawił — wyraził swoją opinię Niall, gdy tylko skończył czytać wskazany przez bruneta fragment tekstu. Przymknął zeszyt, jeszcze przez chwilę wpatrując się z zamyśleniem w jego okładkę, zanim wreszcie zdecydował się ponownie odezwać. — Ale ten artykuł z Edwardem i zazdrość Williama... Czy to znaczy, że Tomlinson też ma dziewczynę?

— Niby czemu miałoby to znaczyć?

— No tak, zapomniałem, że to jak twoi bohaterowie są podobni do ciebie i Lewisa, to jest tylko przypadek... — Niall uniósł kącik ust z rozbawieniem, przypominając sobie jak bardzo upierał się przy tym kędzierzawy. Był prawie w stu procentach pewien, że Styles całkiem świadomie upodobnił postacie w swojej książce do siebie i swojego idola, i nie miał nic przeciwko temu. Rozumiał, że dzięki takiemu zabiegowi Harry chociaż w swojej książce mógł sprawić, by mieli razem szczęśliwe zakończenie, nawet jeśli w rzeczywistości miał na to małe szanse. Trochę śmieszyło go jednak to, że pisarz za nic nie chciał się do tego przyznać.

— Nie planowałem, żeby tak się stało — burknął Harry, przewracając oczami.

— Ale jednak się stało... Więc ma tą dziewczynę czy nie? — Blondyn zerknął na niego z ciekawością, niecierpliwie czekając na odpowiedź.

— Ma, w ostatnim wywiadzie oficjalnie to ogłosił. Rano znalazłem o tym artykuł — przyznał niechętnie Harry. Samo wspomnienie o tym wywołało na jego twarzy grymas, który nieudolnie starał się ukryć. Wciąż nie podobało mu się to wszystko nawet w najmniejszym stopniu...

— Cóż, kiedyś musiał sobie kogoś znaleźć... — stwierdził Niall, próbując wytłumaczyć Louisa. Od dawna domyślał się, że kiedyś musi zdarzyć się taka sytuacja i że Styles będzie przez to zły, ale przecież nie mogli nic z tym zrobić. Tomlinson poza karierą miał też swoje życie prywatne i nikt nie mógł go winić za to, że znalazł kogoś w kimś się zakochał. — Ty też mógłbyś spróbować — dodał po chwili nieco ciszej, posyłając brunetowi spojrzenie pełne troski.

— Nie potrzebuję żadnego chłopaka, dobrze mi tak jak jest — odparł Harry, zaplatając ramiona na piersi. Tak, zdecydowanie nie potrzebował żadnego chłopaka... poza Louisem.

Chociaż w kółko wmawiał sobie, że poradzi sobie całkiem sam, wciąż chciał znaleźć kogoś, komu naprawdę będzie na nim zależało. Do tej pory myślał, że taką osobą jest ten niewysoki szatyn, ale teraz on był w związku z kimś innym, więc Harry najwyraźniej musiał zostać sam... Nie potrafił wyobrazić sobie siebie z nikim innym, nie wierzył w to, że mógłby znaleźć kogoś lepszego niż on. Na całym świecie nie było nikogo bardziej idealnego. Marzył o nim od kiedy zobaczył jego pierwszy film, od początku wiedział, że to jest ktoś dla niego. Był taki kochany i opiekuńczy, pomagał mu przy pisaniu, wspierał kiedy dowiedział się o chorobie mamy... Jak miał znaleźć kogoś lepszego?

— Żaden chłopak nie będzie Tomlinsonem... To o to chodzi, prawda? Zrobiłeś z niego swój nieosiągalny ideał, przez który odrzucasz wszystkich innych... — Niall westchnął, patrząc na niego ze smutkiem. Rozumiał jego fascynację tym aktorem, ale nie podobało mu się, że przez niego jego przyjaciel rezygnował z chociażby myślenia o związku z kimkolwiek innym. Każdy potrzebuje czasem trochę czułości i poczucia bliskości innej osoby...

— Ja wcale-... Tak, Louis jest moim idolem, ale wcale nie rezygnuję przez niego z niczego. Po prostu nie potrzebuję na siłę szukać miłości — zaczął się bronić brunet. — Nawet gdybym chciał odrzucać kogokolwiek z jego powodu to nie miałbym kogo. Nie mam przy sobie kolejki zakochanych we mnie mężczyzn — prychnął z rozbawieniem i przewrócił oczami.

— Czy ty nie wiesz jak przystojny jesteś? Jestem pewien, że gdybyś chciał, bez trudu znalazłbyś masę zauroczonych tobą chłopców i dziewczyn, ale ty nawet nie chcesz spróbować kogoś znaleźć...

Blondyn spochmurniał. Chciał by jego przyjaciel był szczęśliwy, a miał wrażenie, że Harry zamiast zacząć szukać swojego szczęścia, od jakiegoś czasu tylko tkwił w miejscu, zapatrzony w ulubionego aktora. Nie chciał patrzeć jak kędzierzawy załamuje się przez to, że jego wymarzony ideał znalazł sobie partnerkę i żyje swoim życiem, bez Harry'ego. Miał nadzieję, że brunet jednak w końcu odpuści sobie Tomlinsona, a zamiast na niego zwróci uwagę na siebie i wreszcie o siebie zadba. To była najwyższa pora by chłopak wreszcie rozejrzał się dookoła i zauważył, że oprócz Louisa jest też masa innych mężczyzn, pośród których mógłby znaleźć to, czego potrzebuje. Choć wiedział, że to mogło ograniczyć czas jaki spędzali we dwójkę i nie chciał być na drugim miejscu, wciąż liczył na to, że jego przyjaciel wreszcie znajdzie miłość i poczucie bezpieczeństwa w czyichś ramionach.

— Nie potrzebuję tego — powtórzył bez przekonania Harry, czując, że Irlandczyk mógł mieć rację. — Wystarczy mi to, co mam teraz.

— Masz na myśli pracę i życie marzeniami? — zapytał ostrożnie Niall, nieznacznie krzywiąc się pod nosem. Trochę obawiał się, że brunet znów może stracić kontrolę nad swoimi emocjami i zacząć na niego krzyczeć, ale nie chciał zostawiać tego w ten sposób. Musiał zrobić coś, by pomóc przyjacielowi ruszyć do przodu, zamiast stać w miejscu, zafiksowanym na punkcie ulubionego aktora, a jak na razie jedyną rzeczą jaka przychodziła mu do głowy była prosta, szczera rozmowa. Westchnął i delikatnie ułożył dłoń na ramieniu kędzierzawego, zwracając na siebie jego uwagę. — Zasługujesz na więcej niż tylko to, Hazz. Zasługujesz na to, by być z kimś naprawdę szczęśliwy, a nie tylko wzdychać do aktora, którego nawet nie znasz i nie wiesz jaki jest na co dzień.

Brunet milczał. Spojrzenie zielonych oczu powędrowało na jego palce, którymi nerwowo się bawił, w żaden sposób nie próbując komentować słów Nialla. Nie zamierzał wyprowadzać go z błędu.

Przed jego oczami znów pojawiła się scena, którą widział podczas swojego porannego spaceru. Louis stojący przed kawiarnią, a później jego pocałunek z drobną brunetką... Bluszcz zazdrości zaciskający się na jego sercu... Przypomniał sobie wywiad, którego Louis udzielił parę godzin po tym jak siedział u Harry'ego i to jego przytulał. Tak dobrze spędzało im się ze sobą czas, ale tuż po ich spotkaniach Louis leciał do swojej dziewczyny, a Styles zostawał sam.. Może Niall miał rację? To co jest teraz ani trochę nie wydawało mu się w porządku. Może powinien spróbować czegoś innego?

— Poznałem ostatnio świetną dziewczynę i wiesz, jej starszy brat ostatnio zerwał z chłopakiem... Może dogadalibyście się ze sobą? — Głos Nialla po raz kolejny wyrwał go z zamyślenia.

Przygryzł wargę, zerkając na niego kątem oka i wahając się nad odpowiedzią. Na samą myśl o randce z kimkolwiek innym niż Louis, Harry poczuł się jakby miał go w ten sposób zdradzić... Z drugiej strony - przecież nie był jego partnerem, Tomlinson już miał dziewczynę, więc czemu on nie miałby spróbować czegoś ze wspomnianym przez Nialla chłopakiem? Wiedział, że blondyn chciał dla niego jak najlepiej, więc może warto było się go posłuchać i skorzystać z tej propozycji? Bał się trochę co z tego wyniknie, a w jego głowie krążyła masa wątpliwości, ale nie potrafił tak od razu podjąć decyzji, musiał to przemyśleć.

— Zaraz, poznałeś kogoś i nic mi nie powiedziałeś? — zapytał, licząc na to, że uda mu się trochę odciągnąć uwagę blondyna od Tomlinsona oraz szukania chłopaka i zyskać w ten sposób czas na przemyślenie tego wszystkiego.

— Teraz ci mówię — Niall wzruszył ramionami. — Poznaliśmy się w piątek po tym jak... Jak wyszedłem od ciebie... Wpadliśmy na siebie na ulicy i poszliśmy na lody, to nic wielkiego. Od razu wiedziałem, że możemy się zaprzyjaźnić, też lubi mieszane włoskie — zażartował blondyn, starając się zignorować wspomnienie ich piątkowej rozmowy. Mówienie o fioletowowłosej jednak skutecznie odwróciło od tego jego uwagę, wywołując na twarzy Irlandczyka szczery uśmiech.

— Jaka ona jest? Opowiedz mi o niej — poprosił Harry z ciekawością w głosie. Choć jeszcze chwilę wcześniej za jego pytaniem stała tylko próba ucieczki od poprzedniego tematu, bardzo szybko stał się naprawdę zaciekawiony nową znajomą Nialla. Widział, że na samo wspomnienie o nowopoznanej dziewczynie, na twarzy jego przyjaciela odruchowo pojawił się szeroki uśmiech, więc z zainteresowaniem słuchał jak blondyn zaczął opowiadać o ich spotkaniu oraz o tym jak później dobrze im się ze sobą pisało. Mimo wszystkich nieprzyjemności, jakie miały miejsce w ostatnim czasie, Harry naprawdę cieszył się, że Niall poznał nową przyjaciółkę, która z taką łatwością poprawiała mu humor. Horan jak nikt inny zasługiwał na to, by czuć się dobrze.

✨✨✨

Co tam u Was, misie pysie?

Miłego weekendu <333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro