4. Już jestem cały twój

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— I dlatego ja nie piszę książek... — stwierdził Niall, przyglądając się jak kędzierzawy siedzi nad niebieskim zeszytem i z trudem próbuje wykrzesać z siebie choć parę zdań.

Irlandczyk dopiero co przyszedł do jego domu, a to był pierwszy widok jaki ujrzał. Harry męczący się z napisaniem perfekcyjnego rozdziału... Mimo że Niall próbował go przekonać, żeby po prostu odpoczął chwilę, Harry nie chciał go posłuchać. Nawet propozycja obejrzenia filmu z Tomlinsonem nie zadziałała! Do tej pory to był jeden z ostatecznych argumentów Nialla, który wiedział, że Harry nie jest w stanie oprzeć się oglądaniu szatyna. Cóż, przynajmniej do tej pory tak myślał... W tym momencie Styles wyglądał, jakby zupełnie nie przejął się wspomnieniem Louisa. Pisarzowi już tak mało brakowało do jego dziennego minimum... Nie mógł kolejny dzień z rzędu odpuścić. Już i tak zbyt mało pisał przez brak weny i bał się, że jeśli tak dalej pójdzie, nie zdąży wszystkiego skończyć w odpowiednim czasie. Musiał to napisać.

— Zamknij się i powiedz mi jakieś idealne pierwsze zdanie do kolejnego rozdziału — burknął mężczyzna, patrząc błagalnie na przyjaciela. Brak jakiejkolwiek inspiracji popsuł mu humor i odbierał chęci do pisania. Mimo to nie miał zamiaru odpuszczać. Miał nadzieję, że jeśli omówi wszystko z Niallem, razem wymyślą co ma się dziać w kolejnym rozdziale jego książki.

Często w takich momentach zwariowane pomysły bardzo pomagały mu w pisaniu. Nie wszystko było na tyle realne, by móc wstawić to do jego książek, niekoniecznie należących do gatunku fantasy. Bądźmy szczerzy, w rzeczywistym świecie nikt nagle nie zacznie czytać komuś w myślach lub uciekać przed kimś, lecąc na miotle, prawda? Niall najwyraźniej jednak nie do końca to rozumiał i żartował sobie z Harry'ego, podsuwając mu podobne rozwiązania. Czasem jednak wśród nich dało się wychwycić szczegół, który posuwał do przodu całą akcję, ułatwiając Stylesowi pisanie. Właśnie za te szczegóły Harry był wdzięczny Niallowi i to dla znalezienia ich prosił blondyna o pomoc.

— Jestem nieutalentowanym beztalenciem, nie pomogę ci tym razem. — Horan wzruszył ramionami i stanął obok Harry'ego, wpatrując się w leżący przed nim niebieski zeszyt.

— Nie jesteś beztalenciem, Ni — westchnął loczkowaty i lekko trącił łokciem bok przyjaciela. Jeszcze przez chwilę próbował go pocieszyć, wymieniając wszystkie jego talenty oraz dobre pomysły jakie kiedyś mu podsunął. Blondyn uśmiechnął się do niego, ale nie odpowiedział. Nie potrzebował więcej podobnych zapewnień od przyjaciela, wystarczyło, że widział jak Harry go docenia. Przerwał mu po chwili, zmieniając znowu temat na pierwsze zdanie do rozdziału i obaj znowu zaczęli rozmawiać o tym co Harry może napisać. — Ughh, nie wiem, mam zrobić naszą rozmowę jako początek rozdziału?

— Dawaj, zrób to! — krzyknął Niall i parsknął śmiechem. — Będę sławny dzięki twojej książce.

Harry rozbawiony pokręcił głową. Sięgnął po stojący obok kubek, ale jedynym co w nim znalazł były fusy po herbacie. Skrzywił się i wypluł je szybko, wywołując tym jeszcze większy śmiech Nialla.

— Okej, to ja może pójdę sprawdzić czy nie ma mnie w kuchni — rzucił wesoło blondyn, widząc morderczą minę Stylesa. Westchnął, kiedy zobaczył, że jego przyjaciel znowu wraca do męczenia się nad pisaniem. — Nie katuj się tym, Hazz. Zrób sobie przerwę, obejrzymy sobie coś z tym twoim Lewisem, zjemy żelki...

— On ma na imię Lou-

— Wiem — przerwał mu Niall i wyszczerzył się do niego, a potem jeszcze raz wspomniał brunetowi o przerwie. Kiedy uzyskał od niego zapewnienie, że naprawdę ją sobie zrobi, ruszył do kuchni, nucąc sobie pod nosem. — Gdzie tym razem masz moje żelusiowe skarby?

Blondyn zaczął przekopywać szafki przyjaciela, szukając nowej kryjówki słodyczy. Harry miał zwyczaj zostawiać różne rzeczy przez przypadek w dziwnych miejscach, więc dla Nialla każdy deser u niego najpierw był poszukiwaniami. Wiedział, że żelki mogły być dosłownie wszędzie. Zlew, zmywarka, szafka z talerzami czy sztućcami były według niego równie dobrymi skrytkami niż zwykła półka na słodycze. Uśmiechnął się triumfalnie, kiedy wreszcie odnalazł je w lodówce i wrócił do bruneta, sprawdzić czy faktycznie zrobił sobie przerwę.

Niall doskonale wiedział jak ważne było dla Stylesa jego pisanie. Na tym opierała się duża część jego życia, nie mógłby tak po prostu odpuścić. Jego książki były dla niego pewnego rodzaju świętością. Stałym elementem każdego dnia. Nawet jeśli był naprawdę roztrzepany, a całe jego życie było nieuporządkowane, przy swoich książkach stawał się perfekcjonistą. Każdy, nawet najmniejszy szczegół, najdrobniejszy przecinek czy kolejność słów w zdaniu, wszystko musiało być idealnie. Często wracał do napisanych wcześniej słów, by po raz kolejny poprawić drobne szczegóły. Chciał sprawić, że jego książki będą wspaniałe nie tylko dla niego, ale także dla wszystkich, którzy zdecydują się sięgnąć po jego twórczość.

To jednak sprawiało, że pisanie stawało się dla niego coraz trudniejsze. Z przyjemności i pasji stało się męką, trudnym obowiązkiem.

Niallowi nie podobało się to, co stało się z Harrym. Faktycznie, zawsze był trochę zakręcony i żył w swoim własnym świecie, ale farbowany blondyn nigdy nie widział, żeby pozostawał aż tak poza rzeczywistością. Całymi dniami chodził z głową w chmurach. Żył życiem swoich książkowych bohaterów zamiast swoim rzeczywistym. Jedynymi rzeczami jakie ostatnio interesowały jego przyjaciela były jego książki oraz filmy, w których grał Tomlinson. Przez większość dnia siedział w domu, a jego kontakt z ludźmi był ograniczony do minimum. Dopuszczał do siebie tylko Nialla i czasami ich wspólnego znajomego - Liama. Nawet z rodziną niezbyt utrzymywał kontakt. Tylko siedział i męczył się nad pisaniem, nawet nie przejmując się bałaganem dookoła.

Irlandczyk miał wrażenie, że Harry trochę stracił kontrolę nad swoim życiem. Ale on nie wiedział jak pomóc mu ją odzyskać.

Jedyne co mógł zrobić, to odwiedzać go jak najczęściej i spędzać z nim więcej czasu. Chciał pomóc Stylesowi z uporządkowaniem wszystkiego po kolei. Co prawda jego bałagan w domu jeszcze nie przeszkadzał mu aż tak bardzo i nie ciągnęło go do pomocy przy zapanowaniu nad nim (lub po prostu jemu też nie chciało się sprzątać), ale dzięki tym spotkaniom mógł przynajmniej odrywać przyjaciela od niebieskiego zeszytu, który zabierał mu tyle czasu.

No i przy okazji pilnował także, by jedzenie w domu Stylesa nie leżało samotnie aż do zepsucia.

Blondyn otworzył chłodną paczkę żelków i uśmiechnął się szeroko, wyjmując jeden z tych boskich łakoci. Żelki były jego słabością, ulubionymi słodyczami, a gdyby nie pizza i frytki, równie dobrze mógłby powiedzieć, że w ogóle ulubionym jedzeniem. Harry kiedyś śmiał się z niego, że traktuje żelki jak swoją miłość, ale bądźmy szczerzy, czy istnieje coś lepszego niż miłość do jedzenia? Jedzenie jest dla ciebie zawsze i nie wymaga nic w zamian. Masz jego wsparcie, kiedy tego potrzebujesz, a do tego żaden z tych smakołyków nie zacznie się z tobą kłócić, ani nigdy cię nie zdradzi... Miłość, która nigdy nie złamie ci serca. Po prostu miłość idealna.

Niall był pewien, że jego przyjaciel też o tym wie, tylko po prostu to ukrywa. Zazdrości mu tak cudownego związku z jedzeniem.

Z taką myślą Horan stanął przy brunecie, uśmiechając się szeroko. Harry szybko zamknął niebieski zeszyt i spojrzał na przyjaciela, wyglądając niczym małe dziecko przyłapane na podjadaniu cukierków. Nie posłuchał jego prośby, by odłożyć pracę na bok i odpocząć chwilę. Liczył na to, że blondyn zajmie się jedzeniem, zamiast kolejnym zwracaniem uwagi Harry'emu. Jego nadzieja, że Niall nie zauważy co właśnie zrobił, okazała się jednak złudna.

— Nie dotykasz już dzisiaj do tego zeszytu, Harold — zarządził blondyn, wzdychając cicho.

— No już, wybacz. — Mężczyzna położył przedmiot na szafkę, pomiędzy inne książki i odłożył swój zielony długopis. Dotarło do niego poczucie winy. Powinien zająć się gościem, a nie ignorować go dla kilku słów na lekko błękitnych kartkach. Najwyżej spędzi nad nimi trochę czasu w nocy, to było lepsze niż tracenie spotkania z przyjacielem. — Widzisz? Już jestem cały twój, Ni, nic nie zajmuje mojej uwagi i tak dalej. Co chcesz robić?

— Cokolwiek! Chyba nie chcesz, żebym umarł tu z nudy i zaśmiecał ci mieszkanie? — odezwał się Niall i rzucił się na szarą kanapę, przez przypadek rozsypując wokół parę żelków. Natychmiast z przejęciem zaczął je zbierać, przepraszając każdego kolorowego misia za ten wypadek.

Widząc to, Harry roześmiał się. Nie rozumiał czemu jego przyjaciel otacza każdy z tych łakoci tak wielką czcią, ale akceptował to tak samo jak Niall jego pisanie. Akceptacja jednak nie znaczyła, że nie lubił czasem pośmiać się z niektórych zachowań przyjaciela. Obaj lubili czasami pożartować sobie z siebie nawzajem, a najbardziej, kiedy później mogli śmiać się z tego wspólnie. Taka radość towarzyszyła im na większości ich spotkań. I tak było też tym razem.

Śmiech towarzyszył im przez resztę dnia, kiedy Niall po raz próbował przekonać Stylesa jak cudowna jest miłość do jedzenia, ucząc go przygotowywania nowej potrawy. Może i trochę przypalili robione przez nich danie, a przy ich gotowaniu ucierpiała jedna z misek, ale czy to ważne? Dużo bardziej liczyła się w tym wszystkim zabawa oraz to, by odciągnąć Harry'ego od niebieskiego zeszytu.

I oba te cele zostały osiągnięte. Niall był z siebie dumny, jego misja na ten dzień została spełniona.

✨✨✨

Hej misie pysie, jak na razie podoba się wam to ff? Ktoś miałby coś przeciwko dłuższym rozdziałom? (ten jest chyba najkrótszy ze wszystkich) ;b

Jestem u dziadków i tu jest tak nuuudno, powiedzcie mi co ciekawego albo szalonego mogę zrobić? Wszystkie pomysły wchodzą w grę, możecie mi wymyślić jakieś ciekawe wyzwania hahah

Miłego weekendu 💚💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro