Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przemierzając kolejne korytarze tego zamku, który jest zamieszkany przez cztery kobiety które jecom męskie mięso a kobiecom krew piją lub czegoś innego używając. Jak uciekłam z pułapki i wędruje po tym zamku wogule nie czuje zmęczania, nie wiem czy to od tego parzorzyta  czy ja mam wadę genetycznom z którejś z stron z moich rodziców, chociaż po mimo że jestem tutaj już kilka dni to i tak tęskie za nimi a szczególnie za starą koleżankom która zawrzsze umiała mnie rozśmieszyć. Nagle dostałam a flash of memory.


-Ciociu,jak to jest w wojsku??

-Czemu pytasz?-zakładam beret wojskowy

-Z ciekawości, po prostu ciesze się że mam cioce jako pułkownika. Bo w szkole opowiadzałem że mam cioce w wojsku na wyszym stanowisku-przychodzi obog mnie

-''Życie jest jak motor, ty nadajesz mu tempo i kierunek''-Poprawiam rękawy od munduru- Musze już iść bo zaraz bendom

-Ciociu tylko uwarzaj na siebie


Ukucnełam i go przytuliłam to jeszcze powiedziałam jeden cytat do niego

-Nie wstydź się blizn. Ona mówi, że masz więcej siły niż coś, co chciało się skrzywdzić.


Przypomniałam sobie o chrześniaku i o tym jak dobrze się dogadywaliśmy do kiedy siora postanowiła zerwać z nami kontakty, nie wiem kiedy ona zrozumie że nie chcemi dla nie zle ale ona pisze własnom historie. Nagle z oddali zobazyłam jakomś kśiąszke.


Jeden dzień od zabiegu.


Wszystkie trzy dziewczęta przestały się ruszać. Wydają się niemal martwe


Z ust najstarszej wyleciał insekt. Wygląda na muchę domową.


Dwa dni od zabiegu.


Wszystkie trzy ciała są w całości pokryte przez muchy. Wygląda na to, że pożerają one ich mięso.


Kiedy otworzyłam okno, część z much padła martwa. Wydaje się, że zimno je paraliżuje. Szybko zamknęłam okno, aby uniknąć ich dalszemu osłabieniu.


Cztery dni od zabiegu.


Wszystkie trzy ciała zostały już prawie w całości pożarte. Pozostałe jedynie ciemne, wijące się masy kreatur przypominające ludzi.


Jest zaraz po południu, a insekty zaczęły zmieniać ubarwienie. Te w pobliżu twarzy stały się blade, a te wokół ust przybrały głęboko karmazynową barwę.


Sześć dni po zabiegu.


Masa insektów ponownie przybrała ludzką postać.


Wszystkie trzy dziewczęta zbudziły się, patrząc na mnie jak noworodki. Czuję między nami więź. Jak matka z córkami.


Już zdecydowałam, jakie imiona im nadam:

Bela , Daniela i Cassandra.


WTF! Wiedziałam że są przyszywane córy, skont mogłam wiedzieć. Skoro jestem tutaj dłużej to czasami słysze je jak nucom jakomś melodie lub coś mówią jakież mroczne rzeczy, chce wrućic do domu. Chociaż przechodzonć pomiendzy korytarzami to zawsze uwarzam żeby nie trafić na ich matke, boje się jej nwm czemu, ona pewnie wie co mam w sobie i może mnie unikać.


Kilka godzin później.

Znowu zobaczyłam jakomś kśiąszke, wiecie co ja zobie >:DDDDDD, wiem że czytam te kśiąszki ale po mimo że wszycy nie wiedzom że ja próbuje rozwiązać zagadkę tego miejsca.


Nazwa naukowa: Brak

Rozmiar: 6cm

Struktura ciała przypomina plujki, aczkolwiek występują różnice w ich główkach.


Są mięsożerne i energiczne pożerają mięso. W celu schwytania nieświadomej ofiary używają feromonów, aby naśladować człowieka.


Muchy powstają w wyniku złożenia jej w ciele żywiciela przez  Cadou, choć same w sobie nie są w stanie się rozmnażać.


Ich słabością jest nagły spadek temperatury.


Szczególnie, gdy temperatura spada poniżej 10'C, wtedy ich metabolizm zmniejsza się i wchodzi w uśpiony, kryptobiotyczny stan.


Podobnie jak w kryptobiostazie niesporczaków i ochotek afrykańskich?


-Co to ma znaczyć? te jej córy to jakieś mutany, a nie ludzie. Co tu się dzieje?!


Czy ta Matka Miranda jest szalonym doktorkiem, który sprawdza eksperymentami na długo wiecznośc? Sama nie chce być w tym miejscu, chce wrócic do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro