Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ta kobieta nikomu się nie przyda. A moje córki uwiebliajom.... zaprzyjaźnić z innymi dziewczynami.

(Powoli otwieram oczy)

-Ponato zapewniam, że jeśli powierzysz tom śmiertelniczke rodowi Drimitrescu.

Zobaczyłam jakomś lalkę oraz jakiegoś dziwaka.

-Moje córki i ja dostarczyć ci najznamitrze kielichy jego zszlachtpwanej krwi.

Nie wiedziałam co powiedziec, nagle ta lalka powiedziała do tego brzydka.

-Z drogi, brzydaku! Chcę zobaczyć-och!

-Masz na-Masz na myśli...?
-Obuuuuudził się!
-Wy tam, zamknij ryj!

Nagle ta lalka pobiegła do jakieś kobiety, zobaczyłam właśnie trzy kobiety oraz dwuch facetów.

-Co.....?Gdzie....?

Nagle jeden facet powiedział do jednej kobiety która była z najwyszyszych tutaj osób, zaraz ten mężczyzna znam go?!

-Masz na myśli,że będziesz się nad nią pastwisc prywatnie?a gdzie w tym zabawa? Oddaj ją mi a zrobię widowisko, którym nacieszom się wszyscy.
-Och, za grosz w tym taktu. Który by chcia chleb i igrzysk? Bez względu na wszystko, jego cierpienie jest przypiętowane.
-Biadolenie. A jak mu w zamku odednimy jajca-bla bla bla!

On oraz jeden z innych się zaśmiał. Nagle jedna powiedział.

-Wysłuchałam wszystkich argumentuw. Niektóre z nich były mniej przekonuące, ale... Podjełam decyzje. Heisenberg. Los tej dziewczyny jest w twoich rękach.

To nagle ta kobieta w białej sukni wstała i odrazu przeszła do sedna.

-Matko Mirando,muszę wnieśc sprzeciw! Heisenberg jest tylko dzueckiem, a jej oddanie tobie popada  w wątpliwości.

Podeszła do mnie i kontynłowała.

-Oddaj tom śmiertelniczke mnie, a osobiście dopilnuje, żeby był gotowy.

Heisenberg podszedł i nagle jego młot przyleciał.

-Stul jadaczkę i naucz się przegrywać! Znajdź sobie inne żarcie gdzieś indziej.
-Cicho dzieciaku! Dorośli rozmawią.
"O kurwa, Heisenberg nie rób z siebie osła ofiarnego"
-Ja tu jestem dzieckiem? To ty kłucisz się z decyzją  Mirandy!
-Na oczy byś nie poznał odpowiedzialności, nawet jakbyś przyspawana do tego młoda!
-Och, rośnij dalej, może któregoś dnia ten twój pusty łeb pomieści twoje ego!

-Bijcie się! Bijcie się! Bijcie się!

Musiałam jakoś się odezwać, w końcu musiałam coś powiedzieć.

-H-hej, a ja tu nie mam nic do powoedzenia?

-CISZA! Moja decyzja jest pstatecznai nikt nie bendzie jej kwestjonował. Pamiętajcie, skont pochodzące.
-Dziękuje.

Właśnie ona odeszła a Heisenberg zaczoł.

-Lykanie i panowie, dziękuję za cierpliwości! Niech rozpocznom się igrzyska! Zaczynamy, do czego się nadajesz, Y/N T/N. Szykuje się.

Wstał i uniosła swój młod.

-Nie czekaj!

Dobrze że się odsuń włam, wstałam to on zaczoł odliczać. Zobaczyłam właśnie te swtorzenia, zbliżają się do mnie odwróciłam się i zobaczyłam dziurę. To właśnie odwróciłam się zobaczyłam że nie mam wyjścia i jak skoczyłam to usłyszałam jego głos.

-Showtime!

Zaczełam uciekać przed tymi dzwnimi stworzeniami.

-Właśnie tak! Biegnij, jeśli ci życie miłe!

Jak byś mógł zamknąc ten łeb? Czy nie bo już mnie wkurzasz typie, rozwaliłam deski na swojej drodze. Biegłam przed siebie, chciałam być wolna.

-Bardzo ładnie, Y/N!

Wolałam kiedy nic nie muwiłeś chłopie, nagle zobaczyłam giganta a on zamach noł się.

-Nie, nie!

I most się załamał pod naszym cienżarem, zjechałam na sam duł w tym razie ziabczyłam że kolce się zniknąć. I znowu uciekłam.

-Ha, ha! Doprawdy, jesteś tak silna, jak o tobie mówią!

Do biegłam do innego pocieszenia to nagle jakieś kolce czy tam tak jakby od kobejn zbliżają się do mnie.

-Och, nie myślałaś chyba, że się wyginiesz, co?

Zobaczyłam wnenke w ściane i tam weszłam to one się zbliżały się do mnie.

-Jakoś trzeba zabawić Donnę i Moreau!

Wyciągnełam rence żeby się uwolnić od tych kajdanek.

-Czas na pięjny, przesiąknięty krwią walki finał! Ha ha ha! Nie ma to jak świetna, amerykańska mielonka!

Nagle one przestały się kręci a moje rence były wolne, wyszłam z tej półapki. Zobaczyłam coś świecące go, to była snajperka maszynowy, widziałam takie w wojsku. Dobra biere ją i uciekam, życie mi szczęście

Wyglond postaci

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro