Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Promienie świecincej pochodni wiszoncej z sufitu rozświetliła, pomieszczenia. Weszłam do środka i nie wiedziałam co robić, jak zobaczyłam napis na prawej śniadanie.

Zaufaj światłu

-Zaufać?

Przyszło mi do głowy, przecież przy ścianach są firmy i mogłam bym zapalić od pochodni czy tam od ognisku. Nagle przejście się otworzyło i poszłam korytarzem,to znalazłam się w lochach. Jak zwykle zobaczyłam karteczke i zczełam ją czytać.

-Kandydaci-

Irina,Michaela,Lois,Ingrid

-Odrzuceni-

Dandora,Gretta,Nadine,Camelia,Bianca,Melina,Astrid,Lyudimiła,Rosalinda,Lina,Stephana,Gabriella

Na prawde,ktoś  robił eksperymenty na ludziach a najbardziej na dziewczynach ze służby. Co ten zamek skrywa? Dobra powiem wam czemu znam Heisenberg,kiedyś mój tata pracował z znim jako mechanik pojazdów wojskowych lub różne też naprawiali inne rzeczy takie jak:młyny lub wozy. Dobrze go wspominam ale kiedy tata dostał się do innej fabryki to Heisenberg się wkurzył, bo stracił najleprzego przyjaciela oraz to że dobrze się znim dogadywałam jak na 4-latke,a teraz on się zmienił chce znowu żeby był jak dawniej. Dalej szłam w lochach aż znalazłam kolejnom notke.

Irina-Zwiększony apetyt.

Mihaela-Zwiększony apetyt.

Lois-Zwiększony apetyt.

Ingrid-Niestabilna.Czasem przesadnie ostrożna.

Jak wychodziłam z celi to znowu pojawiła się inna.

-Nie wierze,że to Cassandra narobiła tyle bałaganu.


Fuck!musiała mnie akurat znaleśc kiedy miałam nadzieje że to właśie tutaj jest mój nie śmiertelnik,nagle powiedziałam do żartu.

-Ja dzisaj jestem niestrawna(:DDDD)

Nwm czy ona to usłyszała czy usłyszała bo nie chce znowu być na jej śierpie kolejny raz.

-Które wolisz narzędzia?

Nwm kobieto,wieś idz się wyżyj na worku treningowym bo jesteś zbyt agresywna!!! Wole kogoś innego.


-Jesteś dziseszym daniem głównym.


Kurwa, nie uwłyszała że ja jestem nie strwna dzisaj,sama mam niestrawności po ostatnim kebabie jak byłam z przyjaciułkami na nim,prosze bez skojarzeń XDDD.


-Potrzeba mi krwii. Cieplutkiej,mokrej,jasnoczerwonej krwii.


KURWA!CZY TY CHCEŻ UPUŚCIC KREW?! Jasna cholera wole tom wioske niż ten zamek,zobaczyłam deski. Byłam w połowie ściąganie ale nagle usłyszałam ją za mnom.


-A dokont to, dziewczynko?


Spojrzałam się na nią to rzuciła się na mnie,na szczeńcie nie szczelałam w nią. Odepchnełam ją to wyciągnełąm nóż który miałam ze sobom,nwm czy coś jej zrobie jej coś tym nożem.Pierdole to! Rzuciła się na mnie z tym śierpem,odebrałam jej i na szczeńcie odepchnełam ją na podłogę to wycelowałam w nią pompke,chciałam ją zabic ale nie zobiłam tego


*Rzucam pompke na podłogę*


-NIE MOGĘ CIĘ ZABIC!!!!Nie chce mnieć,cię na sumieńu 


Czułam jej wzrok na mojich plecach,przypomniałam sobie złe wspomnienie że zabiłam swojego przyjaciela który został zarażony wirusem T. Nie chce już nikogo zabic,spojrzałam na nią a ona zobaczyła że ja jestem zbyt ucziwa dla innych.

-Lepiej,mnie zabij lub oszczęc i tak nie wiem czy jest sprawidliwośc na tym świecie

-Czemu tak myślisz?Przecież i tak co ty tu robisz?

-Szukam mojego łańczuszka

-Tego?


Zobaczyłam właśnie mój nieśmiertelnik,nie dowierzałam że ona miała.

-Czemu mi ją dajesz jak miałaś ją pilnowac?

-Wole tobie dac i darowć ci życie,przecież życie jest piękne


Dała mi do ręki i pozwoliła odejśc,zawczenczam jej życie.Dobrze że mnie nie zabiła i nie wylondowałam jako wino lub jako jedzenie albo obytwa naras,spodziewałam się że spotkam jej matkę ale na szczeńszci nie wiedziała mnie z powodu że umiem się dobrze kryć w niektórych zakamarkach,teraz życie mi szczenściz z ucieczkom z tego miejsca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro