Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszłam pod jeden dom, cholera nwm czy ktoś mnie zabije jak to coś mnie nie zeźre żywcem to bendzie jakiś cud jak przeżyje te spotkanie z nim. Zobaczyłam drabinę i weszłam na górę, porozglondałam się czy nie ma nic ciekawego w domu ale nie było. Nadal go słysze, czy on próbuje mnie znaleść czy coś je albo robi taki opchód po wiosce rybackiej, niech ta menda będzie w piachu niż chodzić po tym świecie. Nich pójdzie za światy i niech tam strszy innych, nadawał by się do piekła. Wracając, jak odusnełam szafke to nagle to stworzenie wybyło szyby i ja żuciłam w niego tnta i kolejnego i padł na ziemie. Byłam z siebie dumna że zabiłam potwora, teraz musze  iść to tego starego młyna.

Udało mi się dojście do niego i zejśc do piwnicy, w tedy jak zobaczyłam flolke z czymś to zobaczyłam Dzwonika niderdam.

-Och, Matko Mirando. Dla ciebie zrobiłbym wszystko.

Nagle nasze oczy się spotkały.

-(pokazując fioletowy). Ja to sobie wezmę...
-Czekaj, czekaj, czekaj. C-co ty wyprawiasz wyjątkowym dzieckiem Matki?
-T-to coś w fiolce? (Potrzonsam)

Chciałam wyjśc ale on miał coś do powiedzenia.

-Och? Masz coś do powiedzenia?

W tedy wyszłam, jak gdyby nic. Chciałam wyjśc z tego młyna, i włożyc to do tego ołtarza, nie chciałam walczyć z nim. Wole żeby on żył a nie skracać jego życie, miałam trałme do dzisiaj jak zabiłam wielu ludzi z wojny.

Cholera jakoś przeszłam walkę z nim. Nie chciałam go zabijać ale....musiałam, nie miałam wyboru. Kiedy włożyłam flakony to już miałam trzy jeszcze jeden i mogę iśc dalej. Jak mi się uda...jeśli mi się uda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro