20%

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zasnęłam.
Nie wiem kiedy, nie wiem dlaczego.
Albo w sumie wiem, przez alkohol.
Obudził mnie Michał, zaczął się wydzierać, bo podobno nie miałam ochoty się budzić.
W końcu się obudziłam, otarłam oczy i spojrzałam na przyjaciela, który siedział na łóżku.
Delikatnie chwycił moją dłoń i pocałował knykcie, na co przeszedł mnie dreszcz.

-Co się stało, że zasnęłaś?- spojrzał na mnie. Znalazłem cię wczoraj już około... albo i to było dziś. Nie pamietam o której.

-Nie wiem Michał, nic nie pamiętam, mogę iść dalej spać?

-Tak, możesz iść. Obudzę cię później, wtedy na spokojnie porozmawiamy.

-A która jest godzina?

-5 nad ranem, godzinę temu wszyscy wyszli, dlatego się zdziwiłem, że Cię nie ma. Poszedłem Cie poszukać.

-Dz-dziekuje Karol -palnęłam i zasnęłam.

**

Michał

-Dz-dziekuje Karol -powiedziała i zasnęła.
Czy aż tak dużo wypiła?
Spojrzałem na nią jeszcze raz i wyszedłem z pomieszczenia. Po drodze do mojej sypialni zebrałem resztę puszek.
Wrzuciłem je do kosza w pokoju i ruszyłem w stronę wielkiej szafy. Otworzyłem prawe drzwiczki i wyciągnąłem jakieś świeże bokserki.
Wyjąłem także czysty ręcznik i poszedłem pod prysznic.

Siedziałem przy stole, kiedy usłyszałem trzask. Wstałem i poszedłem w stronę hałasu. Grupka ludzi stała wokół schodów i patrzała na Remigiusza. Siedział na jednym ze schodków i patrz w dal przed siebie. Podszedłem do niego bliżej i uklękłem pytając co się stało. Odrzekł, że spadł ze schodów uśmiechając się i pokazując na łokieć. Powiedział, że go trochę boli. Zamówiłem dla niego ubera dzwoniąc do jego siostry, aby co pół godziny do niego dzwoniła i sprawdzała, czy wszystko w porządku.
Wpakowałem go do środka samochodu, kiedy szepnął, że przespał się z jakąś dziewczyną. Zaczął mnie przepraszać. Nie wierzyłem mu, był najebany w cztery dupy. Bełkotał coś do siebie, kiedy płaciłem facetowi pieniądze za zawiezienie kolegi. Nie wiem ile to wyjdzie, ale dałem mu jakieś 300zł. W razie czego.
Wróciłem do domu, a impreza trwała w najlepsze.

Wyszedłem z pod prysznica i się ubrałem. Włączyłem budzik i ułożyłem wygodnie do snu.

**

Ze snu obudził mnie dźwięk budzika. Zmęczony chwyciłem telefon i usiłowałem go wyłączyć z zamkniętymi oczami.
W końcu sie poddałem i otworzyłem oczy.
Blask wyświetlacza chwilowo mnie oślepił.
Przez kilka sekund wypatrywałem się w sufit myśląc o wczorajszej imprezie.
Nadal nie wiem, czy się spotkali, czy porozmawiali.
Moje plany mogły pójść się jebać.
Ale za to może Karol mnie nie zabije?

Szybko się ubrałem i zajrzałem do niej. Nadal słodko spała.
Nie chciałem jej budzić, ale jednak musiałem.
Usiadłem na skraju łóżka i lekko nią potrząsłem. Victoria zaczęła coś mamrotać, aż w końcu się obudziła. Spojrzała na mnie i próbowała coś powiedzieć, ale złapała się za brzuch i cicho jęknęła.

-Co jest?

-N-nie wiem. Jakoś tak mnie boli. Zjadłam coś wczoraj?

-Okres?- Chciałem odwrócić to w żart.

-Nie wiem, może. Która godzina?

-Dziesiąta, a co?

-Jezu.. Zapomniałam na śmierć! -Chwyciła swój telefon, który odnalazła na ziemi. Zaczęła coś w nim grzebać i w końcu przyłożyła go do prawego ucha. Starałem się podsłuchać, z kim będzie rozmawiała.

-Karol? Cześć.. Obudziłam cie? -Przeczesała włosy i na mnie spojrzała.

-Mógłbyś.. Na chwilkę wyjść? Musze z nim porozmawiać i coś się obawiam, że będzie dużo krzyku -zakryła telefon ręką i obdarzyła mnie błagalnym wzrokiem.

-Jasne, będę czekał z śniadaniem na dole -cmoknąłem powietrze i opuściłem sypialnie.

Byłem bardzo ciekawy, o co mogą się kłócić. Podobno Victoria jest dla Karola jak siostra. A czasami się zachowuje, jakby ona była dla niego najważniejsza na świecie, nie w sensie jak siostra, w sensie jak ktoś bliższy.
Z mętlikiem w głowie zszedłem do kuchni. Wybrałem numer do Remka i wcisnąłem zielona słuchawkę.
W domu była idealna cisza, więc nic nie przeszkodziło mi w usłyszeniu melodyjki wydobywającej się z góry.
Blady jak ściana zostawiłem telefon na blacie i pobiegłem na górę. Otworzyłem drzwi od pokoju, w którym przebywa Victoria.
Blondynka stała przy oknie, wyglądając za nie. W końcu się odwróciła, a w prawej ręce ściskała telefon Remka. Przełknąłem głośno ślinę widząc jej minę.

-Co on tu robi?

-Był na wczorajszej imprezie, może zapomniał...

-On tu był a ja o tym nie wiedziałam!? Michał! Dlaczego?

-Nie rozumiem twojego pytania.

-Dlaczego zapraszasz mnie na imprezę, na której jest on? Czy ty nie rozumiesz, że nie mam najmniejszej ochoty go widzieć?
A wiesz co jest w tym najgorsze?

-Co?-spuściłem głowę, kiedy do mnie podeszła

-Że nic, a nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru! Nie wiem czy go widziałam, czy z nim rozmawiałam! A jak rozmawiałam? Kto wie co mu powiedziałam!

-Victoria, proszę spokojnie. Pod wpływem alkoholu, każdy jest szczery, więc..raczej nic złego się nie stało?...

-Spotkałam się z nim? Powiedz mi!

-Nie wiem.

-A co wiesz?

-Rozmawiałem z nim, jak był kompletnie piany.

-A co powiedział?

-Że...że podobno się z kimś przespał.

Widziałem łzy w jej oczach kiedy wybiegała z pomieszczenia i jak się nie mylę, również z całego budynku. Załamany usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro