24%

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się rano z bólem rąk i głowy.
Czyli jak ostatnio mi się to zaczęło zdarzać.
Obok mnie leżała moja bluza i telefon Remka. Zmarszczyłam brwi i powoli wstałam spoglądając na moje nadgarstki.
Były całe czerwone.
Owinięte były w bandaż. Pamiętam, jak Remek wczoraj próbował mnie ratować.
Dlaczego się pocięłam?
Sama nie wiem.
Coś we mnie wstąpiło, to było takie nagłe.
Nie przemyślane.

Wstałam zakładając moje kapcie. Spojrzałam na Freddy'iego, który leżał koło drzwi.
Chwyciłam telefon Wierzgonia i pobiegłam schodami na dół.
Telefon był rozładowany, a swojego nigdzie nie mogłam znaleźć.
Która godzina?
Karol siedział na kanapie i jadł popcorn. Usiadłam koło niego i spojrzałam w jego stronę.

-Remigiusz mi wszystko powiedział. Dlaczego to zrobiłaś?

-Ja...nie wiem...

-Jeżeli chcesz zapytać, gdzie on teraz jest. To pojechał do sklepu, po nowy bandaż i jakiś krem- swoją twarz skierował w moja stronę
-Dotąd...Sądziłem, że on nie jest dla ciebie...Ale kiedy widzę, jak o ciebie dba, to po prostu się we mnie gotuje.
Ja mu przebaczyłem, teraz wszystko zależy od ciebie. Ten chłopak zasługuje na twoją miłość-wstał i pocałował mnie w czoło zostawiając mi końcówkę popcornu.
-Mimo tego co się stało. Wszystko mi powiedział, dosłownie. Teraz czas na waszą rozmowę. Mam nadzieje, że to co mówił, było prawdą.

Zostałam sama z dziwnymi uczuciami.
Czy go kocham? Oczywiście, nigdy nie przestałam. Może i flirtowałam z Krystianem, ale to była dla mnie czysta rozrywka. Chłopak jest dobry, ale nie jest dla mnie.
To mój kochany przyjaciel. I może o tym nie wie, ale nigdy niczego od niego więcej nie chciałam.

Ktoś wszedł do domu trzaskając drzwiami. Czarnowłosy spojrzał na mnie i skierował się w stronę schodów. Po czym się cofnął i spojrzał na mnie jeszcze raz. Zmarszczył brwi i usiadł koło mnie.

-Już nie śpisz?

-Twój telefon...jest rozładowany -pokazałam mu urządzenie.

-Tak, ja zabrałem przez przypadek twój. Też się rozładował - z kieszeni kurtki wyciągnął bandaż i mój telefon.
-Trzeba to zmienić -pokazał na moje ręce.

-Nie, nie trzeba l.

-Trzeba i koniec - podał mi swoją rękę i zaprowadził do łazienki.
Usiadłam na brzegu wanny, a on uklękł.
Ściągnął stary bandaż i skrzywił się patrząc mi w oczy.
Głośno westchnęłam i zaczęłam oglądać jego tatuaż. Odruchowo dotknęłam swoich na szyi. Nie lubię wspomnień z czasów ich robienia.
Bolało jak cholera.
A jego? 

-Bolało jak ci robili tatuaż? -palnęłam szybko, po czym się zarumieniłam.

-Nie, nie bolało. No może trochę, a ciebie? -Nie odrywał wzroku od moich rąk.

-Bolało.

-I tyle? Co oznaczają? Widziałem tam małego wilka.

-Taaak...lubię wilki, chyba o tym wiesz, są dla mnie ważne- przyznałam.

-Zrobiłem ten tatuaż ku czci domku na działce w Vela Luce w Chorwacjii. Co roku jeździłem tam z rodzicami. Potem spotkałem ciebie i jeździli tam już w trójkę, beze mnie- westchnął.

-Dlaczego nigdy mnie tam nie zabrałeś? -Zmarszczyłam brwi na jego słowa.

-Myślałem, że nie będziesz chciała- wzruszył ramionami.
-J-jeżeli dasz mi szansę...Możemy to nadrobić -na moment przestał i spojrzał na mnie.

Z pod koszulki wyciągnął długi łańcuszek na którym wisiał piękny pierścionek, pierścionek, który jest mi dobrze znany. Poczułam ucisk w gardle, aż w końcu do moich oczu dobiły się łzy. Chłopak poprawił się na ziemi i ściągnął go z łańcuszka. Chwycił go w dłonie i przełknął głośno ślinę.

-Czy wybaczysz mi wszystko i na nowo zostaniesz moją narzeczoną? - Widziałam w jego oczach strach, który przykryły moje łzy spływające powoli po policzkach. Musiałam się chwile zastanowić. Nie wiem czy trwało to sekundę czy dziesięć minut, ale postanowiłam odpowiedzieć jednogłośnie.

-Tak-szepnęłam i rzuciłam się w jego stronę, aż upadł. Powoli sie zbliżyłam i pocałowałam go chcąc jak najdłużej cieszyć się tą chwilą.
W końcu się od niego oderwałam i pozwoliłam, aby pierścionek usadowił na moim palcu.

Otarł moje łzy kciukiem i cmoknął w kącik ust. Chwilę popatrzył w moje oczy i się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest i ponownie rzuciłam się w jego stronę. Mocno przytuliłam i nie miałam zamiaru przestać. Tak dawno nie czułam jego zapachu. Tak dawno nie czułam smaku jego idealnych ust. Tęskniłam za nim jak cholera.

-Nawet nie wiesz, jak za Tobą tęskniłam-wybuchłam płaczem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro