27%

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zakręciłam butelkę i zaniosłam ją małemu. Kacper leżał na moim łóżku i bawił się z Remkiem. Podałam brunetowi butelke i usiadłam koło Remka. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Zmarszczył brwi.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Chłopak schylił sie i cmoknął mnie w kącik ust. Swoją reke położył na moim udzie i powoli zaczął ruszać kciukiem oczekując mojej reakcji.

-Wiesz.. Czy sie zabiezpieczaliśmy? -zapytałam marszcząc brwi.

-Nie wiem.

-Ah, okej -szybko rzuciłam i wstałam podchodząc do okna. Ręce skrzyżowałam na piersiach i patrzyłam na ludzi wchodzących do sklepu. Nie widziałam dokładnie, kto wchodzi, ważne, że to zastępowało mi żyletkę. Czy od jednego razu można się uzależnić? Na samą myśl mój wzrok wylądował na moich rękach. Odwróciłam się w stronę łóżka. Chłopcy patrzyli na mnie , a ja tylko wzruszyłam ramionami i chwyciłam telefon. Zeszłam na dół, gdzie na kanapie spała Zuzia. Usiadłam koło niej i zadzwoniłam do Karola. Chłopak odebrał po kilku sygnałach.

-No halo?

-Karol za ile bedziesz? 

-Jade już, coś sie dzieje?

-No w sumie kilka rzeczy na raz, ale da sie żyć. Tylko kup mi 3 deserki Gerber ok? - wstałam i poszłam w stronę kuchni.

-A co? Już ci sie skonczyły? Kiedy ty je zjadłaś?

-No...nie zjadłam... Został mi jeden, bo opiekuje sie właśnie bratankami. Dlatego Cię potrzebuję -ściszyłam głos.

-Co? Ile oni u nas będą?

-Cztery dni, nie gadaj tylko idź do sklepu, proszę.

-Eh.. Dobrze, kupię trzy deserki księżniczko -zaśmiał się i rozłączył.

Odłożyłam telefon na blat i oparłam na nim łokcie. Usłyszałam jak Freddy zaczął szczekać, więc pobiegłam w jego stronę. Border Collie stał przednimi łapkami na pierwszym schodku i patrzał jak Remek schodzi na dół z Kacprem na rękach. Uśmiechnęłam się na ten widok i pomogłam mu, zabierając malucha i kładąc koło śpiącej siostry.

-Karol za niedługo tu przyjedzie, będziesz mógł pojechać do domu.

-Wyganiasz mnie?

-Nie, ale myślałam...

-To nie myśl, tylko daj mi buzi -ręce włożył do kieszeni spodni i nachylił sie formując usta w dziubek.
Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej całując go.

-Chcę więcej, stęskniłem się za twoimi pocałunkami, za twoimi ustami- jego rece dotknęły moich, chwycił je i nakierował na swoje ramiona. Kiedy je puścił, szybko wplotłam palce w jego włosy. Delikatnie zaczął całować mnie po ustach zjeżdżając do szyji. Głowę odchyliłam do tyłu, chcąc udostępnić mu więcej miejsca. Czułam jak językiem rysował kręgi aż w końcu sie przyssał. Poczułam delikatne szczypanie na co sie uśmiechnęłam. Malinki zawsze mi się podobały, nawet jeżeli jesteśmy o wielkie starsi niż w wieku nastoletnim.

**

-Moge u ciebie zostać? Proszę, chce z tobą spędzić tę noc.

-Remek...Nie mam na to ochoty.

-Nie o to mi chodzi, chce sie koło ciebie budzić, każdego ranka -pocałował mnie w czoło.
-Proszę. Tak jak wcześniej.

-Porozmawiam o tym z Karolem, dobrze?

-Jasne, idź -wypuścił mnie z uścisku i usiadł na moim łóżku.
Otworzyłam drzwi od mojej sypialni i zeszłam na dół, gdzie Karol bawił się z dziećmi. Usiadłam koło niego i zaczęłam bawić sie pierścionkiem. Chłopak mnie nie zauważył, albo udawał, że mnie nie widzi.

-Karol, Remek chce zostać tu na noc.

-I co w związku z tym?

-Mam mu pozwolić?

-A chcesz, żeby został?

-A co ty o tym myślisz?

-Pomoże z dzieciakami -zaśmiał się.
-A tak serio, to nie ma problemu.

-Okej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro