Прощай, мой дорогой.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Była to godzina jedenasta po południu kiedy carewicz chodził po pokoju, przechodząc z miejsca do miejsca, szukając czegoś. Czego? Sam dokładniej nie wiedział. Nie wiedział, bo ze stresu, który się w nic skumulował, zapomniał. Jednak myśli mu podpowiadały że musi to znaleźć, cokolwiek by to nie było.
   Niedawno poukładane książki na półkach były niechlujnie porozrzucane po pomieszczeniu. Na biurku można było zauważyć kartki papieru, które były zalane atramentem.
   Jedynym oświetleniem był księżyc, którego promienie przedostawały się przez szkło, oraz pojedyńcze świeczki powoli roztapiające wosk. Dźwięk butów Imperium było słychać po całej komnacie, a sam car wyglądał na zmęczonego oraz zestresowanego.

   Z transu wyrwał go odgłos otwierających się drzwi. Powoli odwrócił się aby zobaczyć kto wszedł, a jego usta uformowały się w niewielki uśmiech.
— Czemuż nie śpisz, хороший¹? Coś się stało? — zapytał, spoglądając na sylwetkę kobiety, która wchodziła do jego jakże niechlujnego biura.
— Oh, nie słódź mi. Nie mam czasu na to. — kobieta odparła, a jej ton głosu był oschły, poważny.
   Imperium Rosyjskie spojrzał na kobietę z wyraźnym zaniepokojeniem oraz zmieszaniem. Nie wiedział co się stało, ponieważ nigdy nie widział jej z tej strony. Zawsze wydawała się być opanowaną i radosną osobą. Przynajmniej tak ją zapamiętał, tak się mu zawsze pokazywała.

— Cóż się stało? Czyżby sercu twemu smutek doskwierał?
— Nie smutek lecz zazdrość.
— Zazdrość? Toż to czemu? Niczego wam nie brakuje, tak? Macie najpiękniejsze suknie jakie w naszym kraju widziano. Chleba z winem wam przecie nie mało.
— Przestań już, proszę! Do szału mnie doprowadzasz.

   Kobieta powiedziała z podniesionym głosem, tym samym kończąc dialog między nimi, widząc, że car zamilkł.
   Policzki kobiety nabrały czerwonego koloru, tylko podkreślając jej złość, którą w tamtym momencie czuła. Imperium, widząc to chciał na początku podejść i pocieszyć ją, jednak w ostatniej chwili zrezygnował. Nigdy nie szło mu to najlepiej, a ten raz nie byłby inny. Tylko cicho westchnął, spoglądając na nią.
   I tak w pokoju nastąpiła cisza. Sekunda za sekundą mijały aż wreszcie, car, nie mogąc już znieść tej niekomfortowej ciszy zapytał:
— W takim razie czego ci brak? Wytłumacz mi, proszę.
   Kobieta spojrzała na niego, jej oczy delikatnie połyskując się od światła księżyca. Powoli uśmiechnęła się.
— Władzy. Władzy mi brakuje.
   Car zamilczał raz jeszcze. Poczekał chwilę, próbując zrozumieć to, co usłyszał.
— Władzy? — powtórzył.
— Właśnie tak, władzy.
— Nie jest wam dobrze z tytułem, który posiadacie?
— Ależ to czemu miałoby mi być z tym dobrze?
— Przecież zyskujecie zasłużony wam szacunek oraz posłuszeństwo.

   Kobieta podeszła bliżej. Mimo tego, że jej postura była spokojna, jej oczy zdradzały wszystkie jej emocje. Była zła. Nie, nie zła. Ona wcale nie była zła. Ona była wściekła.
— Уважать²? Ale cóż mi po szacunku. Jam zawsze waszym cieniem tylko byłam i jestem! Nic się nie zmieniło. Nie mogę tak wiecznie. Co mi po sukniach, chlebie... Czy to jest władza? Nie! Nikt nie widzi nic po za majestatem carskim! Dlaczegoż to ty dostał koronę? Czemu nie ja?

   Car słuchał, na początku starając się być wyrozumiałym. Czuł, jak głos jej z każdym wypowiedzianym słowem staje się coraz bardziej głośny, przeistaczając się w krzyk.
   Sam w końcu nie wytrzymał presji, którą na niego narzucała i przerwał jej, odpowiadając tym samym tonem jak ona.
— Myślisz żem to ja podjął tę decyzję? Dobrze wiecie jak było, a jednak wciąż wam mało! Nawet dnia byście nie wytrzymali mym miejscu, więc głosu w tym temacie nie zabierajcie!

   I w tym momencie Imperium Rosyjskie powiedział o zdanie za dużo. Kobieta spojrzała na niego ze wzrokiem pełnym nienawiści oraz agresji. Powoli podeszła do niego.
— Co wyście powiedzieli? — jej głos był cichy, jednak ton, w jakim mówiła tylko odzwierciedlał jej emocje. Jej gniew, nienawiści, jej smutek, rozczarowanie....
   Car zniżył swój wzrok, spoglądając na nią. Powoli położył dłonie na jej ramionach, starając się ją uspokoić.
— Proszę wybaczcie mi mój język. Nie myślałem nad tym, co mówię. — odparł, tłumacząc się.
   Ona westchnęła, wyglądając jakby się powoli uspokajała. Minuty później obdarzyła cara ciepłym uściskiem, co Imperium odwzajemnił.

   I przez chwilę mogło się wydawać, że wszystko się uspokoiło, że całe negatywne emocje, całe te nieporozumienie zniknęło. Jednak to była tylko iluzja. Iluzja, której Imperium Rosyjskie nie był w stanie dostrzec, będąc zaślepionym emocjami, którymi darzył kobietę.
   Dwoje ludzi trwało tak w tym ciepłym, przyjemnym dla zmysłów uścisku, dopóki car nie poczuł, jak nogi mu się samowolnie uginają. Spojrzał w dół, dostrzegając sztylet w jego brzuchu. Potem spojrzał na kobietę, która uśmiechała się. Nie był to ten przyjazny uśmiech, który był tak bliski jego sercu. Nie. Ten uśmiech był pełen nienawiści. Oczy jej natomiast radowały się obrazem cierpiącego cara.
— Co? Dlaczego... — Imperium zaczął, chwytając się rany. Czuł jak czerwona ciecz wypływa z jego ciała, strumyk za strumykiem.
— Ah, mój miły. Ты забыл?³ Ja zawsze dostanę to, czego chcę. Nie mi jest się liczyć z tym, kogo muszę poświęcić by to otrzymać. Dla mnie cena nie gra roli. A teraz wybacz, mam sprawy, którymi muszę się zająć. Miłych snów, kochany.

   Imperium Rosyjskie teraz został sam. Nie kontrolując ciała, osunął się na płytki komnaty. Spojrzał w górę, widząc jak kobieta wychodzi z pomieszczenia, nie tworząc przy tym żadnego dźwięku. Jego oczy przymknęły się na chwilę, jednak zaraz po tym otworzyły się. Duch jego próbował walczyć ze śmiercią, która jednak była już nieunikniona. Ciecz wydostająca się z rany brudziła podłogę wraz z jego szatami.
   Car ścisnął dłonią ubranie, resztkami sił chcąc zapobiec dalszej utraty krwi, lecz na marne. Jego umysł dręczyły pytania. Dlaczego tak się stało? Czemu teraz? Co się zmieniło? Czy to była jego wina?
  Odpowiedzi jednak żadnej nie uzyskał. Jedynie cisza dotrzymywała mu towarzystwa oraz śmierć, która ukaże się lada moment. Mięśnie Imperium zaczęły się rozluźniać, a jego głowa spotkała się z zimnymi kafelkami.
— Прощай, мой дорогой⁴.
   Z tymi słowami powieki Imperium Rosyjskiego zamknęły się, jednak już więcej się nie otworzyły. Duch majestatu carskiego opuścił ciało, zostawiając całe szczęście materialne za sobą. Władza, majątek, sława, uroda... To już nie było mu potrzebne. Martwy ze sobą do życia pośmiertnego tego nie weźmie. Porzuci jednak to wszystko za sobą i odda się w czułe objęcia wolności ducha.
   I tak właśnie zrobił Imperium Rosyjskie. Jego ciało udało się w wieczny spoczynek zaś dusza zaczęła cieszyć się wolnością, której tak bardzo pragnęła, witając śmierć jak dobrego przyjaciela.

•  •  •

хороший¹ - miła
Уважать² - szacunek
Ты забыл?³ - zapomniałeś?
Прощай, мой дорогой.⁴ - żegnaj, miła

•  •  •

Witam. Pierwszy rozdział w końcu opublikowany, hura!
Muszę się przyznać, trochę zaniedbałam konto, jednak nie miałam głowy jak zacząć początek czy też jakkolwiek coś napisać. Ale udało mi się. Teraz postaram się nie zniknąć na kolejnie parę miesięcy, lecz być w miarę możliwości regularna.
Miłej lektury<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro