☯️ 1 ☯️

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Wszystko, co się tu dzieje ma miejsce kilka chwil od końca filmu "Ostatni Jedi")

Rebelianci siedzieli w Sokole Millenium. Byli zamyśleni, patrzyli na siebie i próbowali znaleźć jakąś iskrę nadziei, która mogłaby przerwać tą straszną ciszę. Wszyscy marzyli tylko o jednym - chcieli za wszelką cenę zniszczyć Najwyższy Porządek. Wygrać tę wojną.
Zdawało im się, że tej wojny nie można wygrać.
Bali się, że wojna ta, która zbierała ogromne żniwa śmierci, która wymagała wielkiego poświęcenia pośród walczących będzie toczyła się zawsze. Jedyną, która o tym nie myślała była Rey, która co prawda chciała zapobiec tyranii w galaktyce, ale nie chciała to tego dojść po trupach Najwyższego Porządku, lub ich sprzymierzeńców. Dużo osób żywiła nienawiścią, lecz nikomu nie życzyła śmieci.

Takim przykładem był Kylo Ren, mogła go przecież zabić i to tyle razy. Jednak nie zobiła tego, ponieważ tyle razy ona chciała to zrobić tyle widziała samą Siebie dokonującą zabójstwa i brzydziła się przez długi czas samej siebie.

- Co cię trapi, Rey? - zapytała Generał Organa. - Nie cieszysz się z Twojej wygranej na Crait?

- Ja nic wielkiego na tej planecie nie zrobiłam droga pani Generał. - odrzekła nadal rozmyślając

- Zrobiłaś i to wiele. Mnie nie oszukasz, powiedz, co ci po głowie chodzi. Jesteś Ostatnim żyjącym Jedi powinnaś się z tego powodu cieszyć! - usiadła obok Rey.

- Z czego ja mam się niby cieszyć? Jestem ostatnią nadzieją tej galaktyki! Beze mnie zginęlibyście na Crait! Cała galaktyka może przestać istnieć, jeżeli czegoś nie zrobię. Jedi mają zaprowadzać równowagę we wszechświecie, a ja nie wiem jak tego dokonać. Nie wiem nawet, czy to potrafię! - Rey zaczęła płakać.

- Znam kogoś, kto miał taki sam problem. Mój ojciec, ten prawdziwy oczywiście, Anakin. - zaśmiała się Leia. - Często z nim rozmawiałam po jego śmierci. Objawiał mi jako duch mocy i opowiadał mi o sobie. Dowiedziałam się, że gdy był małym chłopcem powiedziano mu, że jest wybrańcem. Oznaczało to, że miał zaprowadzić równowagę w galaktyce. Wówczas było tysiące Jedi i dosłownie garstka Sithów. Przechodząc na ciemną stronę zapoczątkował nie do końca świadomie czystkę Jedi. Po czym zostało tylko dwóch Jedi i tyle samo Sithów. Była równowaga?

- No była. - uspokoiła się. Lubiła, gdy Leia Organa opowiadała jej historie z czasów, gdy Imperium upadło. Zainteresowana historią zapytała - Co ma wspólnego równowaga, którą przez przypadek zrobił dziadek Bena Solo do mojego prze...

- WEŹ MI TU O NIM NIE WSPOMINAJ! - Przerwała zdenerwowana Leia na myśl o swoim synu i poszła do kokpitu, do Chewbacci, aby ją pocieszył. Chewie był jedyną żyjącą osobą, która by ją tak zorumiała. Rey zauważyła, że w kokpicie Generał wyciągnęła spod fotela, który niegdyś zajmował Han Solo małe, metalowe opakowanko z którego Generał się napiła.

W ten sposób Rey została sama, patrzyła na rebeliantów pozbawionych nadziei, a sama narzucała sobie wyrzuty sumienia.

...

Tymczasem na nowym, jeszcze większym statku mogącym pomieścić wszystkich ocalałych z przepołowienia wręcz całej floty Najwyższego Porządku znajdował się Kylo Ren kroczył po gwiezdnym niszxzycielu zastanawiając się gdzie jest Hux, by mógłby go nakrzyczeć za to, co się stało na Crait.
Mimo, że to była po części jego wina, że dał się sprowokować projekcji Luka Skywalkera nie dopuszczał nawet do siebie tej myśli.

Postanowił, że to tylko kwestia czasu, zanim znajdzie rudego generała, więc wrócił do swojej kajuty i zaczął rozmyślać nad tym, dlaczego Rey nie dołączyła do niego. Coś zrobił źle?

Myślał nad tym trochę w ciemnym pomieszczeniu. Może to była jego wina? NIE! To by było niemożliwe! Uznał, że ona go nie docenia. Nie dołączyła do niego, bo był po ciemnej stronie. Zastanowił się przez dobrą chwilę zapominając o gniewie na Huxa co on by zrobił na jej miejscu. Czy przyjąłby jej rękę?

Kylo westchnął głośno. Rozmyślając doszedł do jednego - on też by tego nie zrobił. Nie przyjąłby jej ręki, gdyby to on był po jasnej stronie.

Po chwili do pokoju wbiegł Hux, jak się okazało to on chciał zbesztać Rena za porażkę na Crait

- Ren! CO TY NAJLEPSZEGO ZROBIŁEŚ? BYLIŚMY TAK BLISKO ZWYCIĘZTWA. A TY NIE! MUSIAŁEŚ ZEJŚĆ I ZAWALCZYĆ Z PIERWSZYM REBELIANTEM, KTÓREGO SPOTKAŁEŚ! WIESZ CO? JAK TAM STAŁEŚ TO MOGŁEM WYDAĆ ROZKAZ ZASTRZELENIA CIĘ TAM JAK STAŁEŚ! - wykrzyknął Hux. Mocno zdenerwowany był tą porażką. Obiecał sobie, że następnym razem nie zawaha się i go zabije. Wtedy to on będzie u władzy.

Kylo cisnął Huxem o ścianę i po prostu wyszedł. Będzie musiał uważać na tego generała, zanim będzie za późno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro