*38*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mówiłaś, że straciłaś kuzynkę - mówiła Rey. - i dlatego tu się przeprowadziłaś. Kto ją zabił i kiedy?

- To było kilka lat temu. Mieszkałyśmy sobie spokojnie na Coruscant. Byłyśmy zupełnie różne, ale to nam nie przeszkadzało. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Pewnego dnia, gdy bawiłyśmy się przed naszą Akademią Jedi w kampusie Coruscant, aż nagle przez ogrodzenie wtargnął użytkownik ciemnej strony.

- Nie wiedziałam, że byłaś w Akademii Jedi. - oznajmiła zaskoczona Rey.

 - Tak, byłam tam. Wróg ten ukradł od któregoś ze starszych studentów miecz świetlny i podszedł do nas. - w oczach Aji pojawiły się łzy i gardło jej się z żalu ścisnęło. - Zapytał się jedynie "Która z nas jest silniejsza w mocy?", ale my nie odpowiadałyśmy. Chciałyśmy zawołać jednego z nauczycieli dyżurujących, ale wiedziałyśmy, że napastnik na pewno nas zaatakuje. Patrzyłyśmy w niego jak wryte, a on uruchomił miecz świetlny i przeciągnął ostrzem po mojej kuzynce. - Aja zaczęła pochlipywać. - Ona... Ona upadła na trawę i patrzyła się we mnie półprzytomnym, gasnącym wzrokiem. Przestraszyłam się, że będę kolejna, więc ruszyłam co sił w nogach do wychowawcy, który odparł atak wroga. Ten zniknął tak szybko jak się pojawił. Po.. Potem przyszedł medyk i oznajmił, że... że moja kuzynka odeszła. - Aja już się całkiem rozpłakała.

Rey spojrzała na Bena, który tylko wpatrywał się w podłogę. Otoczyła Aje ramieniem.

- Po kilku dniach mój wychowawca oznajmił, że nie mogę tu zostać, bo każdy zakamarek kojarzył mi się z moją kuzynką. Znalazł dla mnie idealną, osamotnioną planetę na której teraz stoimy. Ukradł dane z biblioteki na Ossus i powiedział, że jestem wspaniałym Jedi. Że na pewno uda mi się osiągnąć wszystko, czego w życiu zapragnę, jeżeli się nie poddam i będę sama kontynuowała swój trening. - ciągnęła Aja. - Ale ja nie potrafiłam. Nie potrafiłam się na niczym skupić, bo każdy silniejszy przypływ mocy przypominał mi o niej i jak bardzo mi jej brakuje.

- Dlatego zaniechałaś treningów? - zapytała Rey przytulając do siebie zapłakaną Aje.

- Tak, i postanowiłam wyrzec się mocy, by zapomnieć o przeszłości. Ale ja nie potrafię zapomnieć o niczym. - wyrwała się z uścisku i pobiegła w stroną swojego materaca, na którym zległa wpatrując się w najbliższą świecącą na fioletowo galaktyce. 

Rey zwróciła się do Bena.

- Czemu ty nic nie odpowiadałeś? Ona tyle się w życiu nacierpiała, a ty nawet palcem nie kiwniesz, by ją uspokoić, albo zrozumieć.

- Spokojnie. - odparł Ben cichszym tonem. - Nie pocieszałem jej, bo nie potrafię!

- Co masz na myśli?

- Słuchaj. - ściszył głos, aby Aja nie mogła go usłyszeć. - To ja zabiłem jej kuzynkę. To ja wtargnąłem do tej Akademii. Przypatrywałem im się już dawno i zauważyłem, że mają największą moc z kampusu.

- Ale czemu chciałeś je zabić? - przeraziła się jego wypowiedzią.

- Chciałem być taki jak Anakin. On też zabił młodziki, ale on zabił ich całe tuziny, a ja wiedziałem, że nie mógłbym mieć krwi tylu dzieci na rękach. Dlatego postanowiłem zabić tylko najsilniejszego mocą, bo właśnie takie dziecko mogło być zagrożeniem dla Najwyższego Porządku w przyszłości.

- Jesteś bezdusznikiem! - wycedziła przez zęby. - Pomyliłam się co do ciebie, nie zasługujesz na uratowanie tej galaktyki. Powinieneś być teraz z Huxem i razem z nim demolować galaktykę! Wynoś się! Nie chcę nie widzieć!

- Ale nie powiesz jej..?

- Wynocha!

===================================

Heej! Wybaczcie, że dawno rozdziałów nie było! 

Chcecie, żeby Q&A były pod rozdziałami następnych rozdziałów, czy żeby były gdzieś indziej?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro