*39*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rey powróciła do zapłakanej Aji  i położyła się obok jej materaca. Teraz obie wpatrywały się w żółtą galaktykę.

- Wiesz, nie zawsze życie wydaje się takie złe. - powiedziała chcąc rozpogodzić Aję. - To, że straciłaś kuzynkę przed laty nie oznacza, że już nigdy nie spotkasz przyjaciela takiego jak ona.

Aja nic nie odpowiedziała tylko przewróciła głowę na drugą stronę materaca, tak, żeby Rey nie widziała, że z jej oczu nadal spływają łzy.

- Nie smuć się, Aja. Przecież widzę, że płaczesz. Daj przeszłości umrzeć.

- Ty pewnie w życiu nikogo nie straciłaś. - mruknęła cicho w odpowiedzi.

- Może ostatnio mam szczęście, ale wiem, że za każdym razem, gdy spotykam kogoś znajomego, to mam świadomość, że mogę go stracić. - pomyślała o Benie i natychmiast spoważniała. - I dlatego należy im wybaczać. Zawsze.

- Co masz na myśli? - Aja odwróciła głowę w stronę Rey. - I gdzie jest Ben?

...

Ben chodził sobie wokół wielkiego ognia, przed którym za dnia było pełno pingwino-podobnych stworzeń, a teraz został tylko on i jakiś siwy, stary pingwin.

Krążył sobie co jakiś czas pokopując kamienie. Wiedział, że oddalanie się od światła na obcej planecie nie jest wcale dobrym pomysłem, więc okrążał ognisko, póki mu się w głowie nie zakręciło. Wtedy przysiadł na po bliższym pieniu i przyglądał się staremu pingwinowi.

- Wiesz, co? Mamy dzisiaj bardzo przyjemną noc. - powiedział Ben, jednak pingwin nie odpowiedział.

- Czy tu na tej planecie codziennie są takie noce? Mam namyśli takie ciepłe, nie zmącone mgłą, noce, w których widać tą piękną żółtą galaktykę. - spojrzał na pingwina pytającym wzrokiem, jednak ten wydawał się głuchy.

- Coś czuję, że nie dostanę odpowiedzi. Miałeś kiedyś jakąś pingwinice?Po twoim wyglądzie myślę, że tak. Może nawet miałeś żonę-pingwinicę! Była łagodna i kochana, czy wybuchowa i drapieżna? A może i  to, i to? Bo moja przyjaciółka, o ile mogę ją tak nazwać jest taka wojownicza i umie sobie poradzić doskonale w chyba każdych warunkach. Ale jednocześnie słodka i kochana. Wystarczy, żeby nie chciała cię zabić, a już wiesz, że cię lubi.

Pingwin wydał z siebie głośne sqqaaaaurk i odleciał w czarną nicość.

Za to z bloku wyszła Rey z Ają.

- Z kim ty rozmawiałeś? - zaśmiała się Rey.

- Z rekinem... - rozglądał się wokół. Coś go zaniepokoiło. Jakby cała kumulacja ciemnej strony zebrała się w jednym miejscu i tylko czekała na choćby jeden, drobny błąd.

- Z rekinem? A gdzie tu woda? Ben, czym się martwisz?

- Powiedziałaś jej? - wskazał podbródkiem na Aję.

- Co mi mieliście powiedzieć?! - natychmiast młoda dziewczyna odsunęła się od nich i stanęła przy ogniu, by móc ich lepiej widzieć.

- O tym, że... - Rey spojrzała na Bena, by to on dokończył całe zdanie. Chciała, żeby Aja wiedziała o wszystkim, chociaż wie, że kompletnie straci do nich zaufanie. Będą musieli sobie poszukać innego Buntownika, którego Ben na pewno nie zabił nikogo z rodziny.

- Musisz wiedzieć, że to ja zabiłem twoją kuzynkę. - przyznał się Ben z opuszczoną głową.

- Nie, to na pewno nie możliwe. Nie byłeś tam i to nie ty. Na pewno. - odpowiedziała Aja wręcz na jednym wdechu.

- Uwierz mi proszę. Chciałem zabić padawanów, bo oni mogli być spadkobiercami wielkiej mocy.

- Chciałeś zabić bezbronne dzieci, a zabiłeś moją kuzynkę! - Aja próbowała powstrzymać łzy, ale jej to nie wychodziło. Minęła Rey i wybiegła w gęstą ciemność.

- Aja, proszę cię..! - usłyszała krzyk Rey.

=======================================

Wymyśliłam, że Q&A pojawią się w książce "One-shoty, cytaty i inne cuda"

A żeby tych pytań było więcej, to odpowiem na nie dopiero na 50 follow, bo widzę, że idziecie jak burza! :D




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro