*45*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jeszcze raz. Ty jesteś kim? - zapytał pracownik Najwyższego Porządku po drugiej stronie komunikatora. Był odpowiedzialny za wpuszczanie odpowiednich osób na jedyny statek, który został Najwyższemu Porządkowi.

- No mówię, że chcę  porozmawiać z Huxem. - ciągnęła Rey.

- Kim jesteś, że wzywasz Huxa? Hux jest zajęty, ma więźnia.

- No ja wiem, że ma. Ehhh. Nie możesz mnie po prostu wpuścić na pokład statku?

- Nie mogę. Nie okazałaś komunikatora!

- Bo go nie mam. - Rey w życiu nie sądziła, że ta rozmowa może się aż tak przeciągnąć. Spojrzała w miejsce, w którym pod kratą jest miejsce do schowania się, lub do przemytu czegoś. W tym przypadku pod pokrywą skrył się Ben. "Gdyby to on rozmawiał... Na pewno by użył mocy, by przydusić, lub zabić kontrolnika." Pomyślała. "Dlaczego on zawsze ma takie świetne pomysły?"

- Jak to nie masz? W takim razie cię nie wpu.... - przerwał w połowie, bo poczuł, jakby ktoś próbował zdusić mu tchawicę.

- Wpuścisz mnie, bo inaczej pożegnasz się z życiem. - powiedziała takim tonem, jakby wypowiadała to zdanie codziennie i jakby dla niej znaczyło tyle, co dobra zabawa.

Kontrolnik zaś nic nie odpowiedział i wyłącznie spełnił prośbę możliwej terrorystki wlatującej właśnie na statek Najwyższego Porządku. Wiedział, że musi zawiadomić szybko generała Huxa, bo pewnie do niego zmierzała.

- A żeby nie przyszło do głowy mnie zgłaszać. Po prostu cię zabiję. - powiedziała i tak jak trzymała rękę, jakby coś ścisnęła to nagle ją zamknęła i tym samym kontrolnik pożegnał się z życiem.

Wleciała Sokołem do wielkiej śluzy, którą mogli wlecieć, dzięki uprzejmości kontrolnika.

- Widziałeś, Ben? Widziałeś? - klękła przed kratką w której ów Ben się znajdował.

- Widziałem. Świetnie to załatwiłaś. - pochwalił ją jak jeszcze chyba nigdy w życiu. - Tylko nadal zastanawiam się, skąd wzięłaś czarne ubrania?

- No mówiłam ci, że wtedy, gdy Hux zabierał Aję spostrzegłam czarne od smoły, lub od jakiegoś paliwa jeziorko, przy którym nic nie rosło, więc po prostu wzięłam moje ubrania i je wsadziłam na kilka minut. Wtedy zrobiły się czarne, bo wiedziałam, że wtedy Hux mi jeszcze bardziej uwierzy, że chcę niby stronę zmienić.

- A co, gdyś się cała zanurzyła?

- Wyglądałabym jak Finn. - zaśmiała się.

- Dobry jest śmiech przed walką. - zauważył Ben.

Nagle jakieś dwa czerwone światełka zaświeciły się w kokpicie. Rey pożegnała Bena i oznajmiła, że już wylądowali.

- Co teraz ze mną będzie? Jak długo mam tu się chować? - zapytał.

- To był twój pomysł, by ze mną jechać i twój pomysł, by się tam chować, więc teraz sobie radź. - pożegnała go i wyszła z pokładu statku. - Tylko nie wpadnij w żadne kłopoty!




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro