VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rey

Zrobiłam tak jak chciał Kylo Ren. Wstałam i wyszłam za nim z pokoju. Nasza "wyprawa" nie była długa. Otworzył drzwi, które znajdowały się naprzeciwko tych, od jego pokoju. Wszedł do środka a ja posłusznie za nim.

- To jest twoja kajuta. Masz z niej nie wychodzić beze mnie. Rozumiesz?- Powiedział beznamiętnie. Nic nie odpowiedziałam.- Nie ważne. Bransoleta zostaje na twojej kostce tak ja mówiłem. Zdejmę ci ją dopiero jak ci zaufam. W szafie masz ubrania.- Wskazał ręką na niewielki mebel.- Droid będzie przynosił ci jedzenie. Przyjdę do ciebie wieczorem.- Powiedział i wyszedł. Tak po prostu. Zostawił mnie samą z masą pytań.

Byłam zdziwiona. Był dla mnie miły i dobry. A teraz mu się coś stało. Może to ja coś źle zrobiłam? Nie powinnam zajmować tym głowy. Postanowiłam obejrzeć nowe lokum. 

Pokój nie był zbyt duży. W porównaniu do tego Kylo, był malutki. Poza szafą i łóżkiem, znajdował się w nim niewielki stoli z dwoma krzesłami. Postanowiłam przetestować łóżko. Podeszłam do niego i pogładziłam ręką narzutę. Dawno nie dotykałam nic tak miękkiego. Usiadłam a następnie położyłam się na materacu. Dużo wygodniejszy od tego w bazie Rebeliantów. Na wspomnienie o nich, zrobiło mi się trochę przykro. Przeze mnie stracili nadzieję. Pewnie myślą, że uczę się na Jedi. Ale by się zdziwili, gdyby się dowiedzieli, gdzie się znajduje. 

Szybko odpędziłam myśli od Ruchu Oporu. Moją uwagę przykuła ściana, na przeciwko łóżka. Cała była szklana. Wielkie okno pokazywało galaktykę. 

Teraz moje myśli odwiedziły Jakku, kiedy po całym dniu pracy, oglądałam zachód słońca, żeby obejrzeć gwiazdy. Marzyłam wtedy o opuszczeniu pustynnej planety i zwiedzeniu galaktyki. Teraz patrząc w gwiazdy, marzyłam o powrocie na Jakku. Galaktyka jest piękna, ale nie tak piękna jak myślałam wcześniej. Dopiero kiedy zobaczyłam jej fragment, zrozumiałam, że mimo iż wydaje się cudowna, jest zamazana krwią. Wszędzie czuć wojnę. Na Jakku nie odczuwałam tego. 

Spojrzałam na swoje odbicie w szybie. Wyglądałam strasznie. Miałam potargane włosy. Na moich policzkach było widać ślady łez. Potrzebowałam kąpieli. Kładąc się na łóżku, zauważyłam drzwi. Pewnie prowadziły do łazienki.

Odwróciłam się od szyby i ruszyłam w kierunku tajemniczych drzwi. Tak jak myślałam, znajdowała się za nimi niewielka, biała łazienka. Moją uwagę przykuł nowoczesny prysznic. Zdjęłam z siebie brudne ubrania i rozczesałam włosy palcami. Włączyłam ciepłą wodę. Ciecz prysnęła z deszczownicy. Powoli weszłam pod strumień wody. Ależ mi tego było potrzeba. Znalazłam jakieś buteleczki. Znajdował się w nich żel i szampon do włosów. Otworzyłam żel. Pachniał delikatnie, czymś słodkim. Podobał mi się ten zapach, więc umyłam nim ciało. Następnie dokładnie umyłam włosy. Było mi tak przyjemnie, że postanowiłam postać pod nurtem wody jeszcze chwilę. Po jakiś piętnastu minutach poczułam głód. Zakręciłam wodę i obwinęłam się szczelnie ręcznikiem. Wyszłam z łazienki.

Na stoliku znajdowała się tacka z jakimś jedzenie. Czyli droid przywiózł mi śniadanie. Albo obiad. Teraz zorientowałam się, że nie mam pojęcia, która jest godzina. Później się tym zajmę. Teraz jestem zbyt głodna. Usiadłam na jednym z krzeseł i przysunęłam talerz bliżej siebie. Jakaś papka i dziwne kolorowe coś. To chyba owoce. Nie wyglądało to zbyt apetycznie. Jednak głód zwyciężył. Dopiero po kilkunastu kęsach pomyślałam, że mogą chcieć mnie otruć. Ale zjadłam już połowę miski dziwnej papki. Była słodka i naprawdę mi smakowała. 

- Jak mam umrzeć, to przynajmniej najedzona.- Powiedziałam sama do siebie i zjadłam resztę potrawy.

Owoce również były przepyszne. Zjadłam je ze smakiem i stwierdziłam, że uwielbiam wszystko co słodkie.

W czasie posiłku moje ciało wyschło i mogłam się teraz ubrać. W szafie, tak jak myślałam, znajdowały się same czarne ubrania. Wybrałam getry i tunikę z długim rękawem. W tali zapięłam pasek. Jeśli chodzi o buty to nie miałam zbyt dużego wyboru. W sensie była jedna para typowo wojskowych butów. O dziwo pasowały idealnie. Podobnie jak reszta ubrań. Dziwne, ale postanowiłam o tym nie myśleć. Poszłam do łazienki, zobaczyć w lustrze jak wyglądam. Nie sądziłam, że w czarnym mi do twarzy. Naprawdę było dobrze. Tylko co ja dalej miałam zrobić? Postanowiłam pogrzebać w szafie.

Wśród ubrań na co dzień, znalazłam mnóstwo ciuchów sportowych i o dziwo, suknię. Gdyby tego było mało, na dnie szafy leżały szpilki. Pierwszy raz w życiu widzę takie buty. Chciałam je założyć, ale stwierdziłam, że nie ma się co wygłupiać. 

Nagle moją uwagę przykuła książka. Na samym dnie szafy leżała gruba, oprawiona w skórę księga. Zaciekawiona, wyjęłam ją i położyłam na kolanach. Była naprawdę ciężka. Tytuł by napisany w jakimś dziwnym języku. Otworzyłam pierwszą stronę. Znajdował się na niej czarno biały rysunek. Było widać, że jest on narysowany odręcznie, czarnym tuszem. Zafascynowana przejechałam po obrazku opuszkami palców. I wtedy pojawiła się ciemność.

Znalazłam się na jakiejś planecie. Stałam na niewielkim kamieniu. Wszędzie dookoła mnie byłą lawa. Dosłownie morze lawy. Czułam bijący od niej żar. Po chwili, bez powodu, poziom lawy zaczął się podnosić. Nie miałam gdzie uciekać. Wrząca substancja zaczęła mnie pochłaniać. Nie czułam nic, poza piekącym bólem. 

Nagle ból zniknął. Zastąpiło go odczucie chłodu. Dopiero po czasie, zorientowałam się, że pada. Przede mną w szeregu stały postacie odziane w czerń. Stali do mnie tyłem i słuchali osoby, która niespokojnie chodziła między nimi. Owa osoba odpaliła miecz świetlny. Tak dobrze znane mi ostrze. Krwisto czerwone i niestabilne. Kylo Ren. Zaczął po kolei ścinać stojących w szeregu. Chciałam krzyczeć, ale żadne słowo nie wydostawało się z mojego gardła. Chciałam uciekać, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Ren podszedł do mnie i nie gasząc miecza powiedział:

- Ty będziesz następna.

Potem była już tylko ciemność.


Kylo

Zrobiłem wszystko co miałem zrobić szybciej niż myślałem. Stwierdziłem, że zobaczę co tam u Rey. Wychodząc z pokoju czułem, że jej moc dziwnie wariuje. Trochę mnie to wystraszyło. Otworzyłem drzwi bez pukania i wszedłem do środka. To co zobaczyłem przeraziło mnie. 

Rey siedziała na ziemi z jakąś księgo na kolanach. Trzymała na niej dłoń. Jej usta były otwarte, ale najgorsze były oczy. Zamglone. Praktycznie cała przestrzeń oka była biała. Nie wiedziałem co mam zrobić. Bałem się ją budzić, ale bałem się też pozostawić ją w tym stanie. Postanowiłem, że spróbuję wyciągnąć ją z wizji przy pomocy mocy.

Usiadłem obok dziewczyny, położyłem rękę na jej ramieniu i całą swoją mocą, starałem się ją obudzić. Udało się. Straciłem na to bardzo dużo siły, ale się udało. Rey siedziała cały czas w tej samej pozycji i tępo patrzyła się w ścianę.

- Rey?- Nie odpowiedziała. - Rey co to było?

Powoli odwróciła  głowę w moją stronę. Jej oddech był przyspieszony a w jej oczach widziałem strach. Chciałem ją uspokoić tak jak wtedy, kiedy płakała. Zdjąłem rękawiczkę i wyciągnąłem dłoń w jej stronę. Już prawie dotykałem jej policzka, kiedy nagle odskoczyła jak wystraszone zwierzę.

- Co się stało?

- Nie dotykaj.- Wyszeptała.

- Nie zrobię ci krzywdy Rey. Nie bój się.- Czym bliżej niej się przysuwałem, tym ona dalej się odsuwała.- Rey, proszę cię. Nie chcę cię skrzywdzić.

- Chcesz mnie zabić.- Powiedziała dysząc. Po jej policzkach płynęły łzy.

- Skąd ci to przyszło do głowy? Nie chcę.- Nie wiem co widziała podczas wizji, ale nigdy w życiu nie pozwolił bym, żeby stała jej się krzywda.

- Zabiłeś ich wszystkich i powiedziałeś, że ja będę następna.- Nigdy nie widziałem kogoś tak przestraszonego. Wtuliła plecy w ścianę, kolana podkurczyła do siebie. Schowała głowę i rozpłakała się na dobre. 

Podszedłem do niej. Nie odsuwała się. Usiadłem obok.

- To była wizja Rey. Nie wiem co w niej zobaczyłaś, ale to nie prawda. Nigdy nie chciałem cię zabić, nie chciałem zrobić ci krzywdy.- Wtuliła się w mój tors. I jak ja mam przestać o niej myśleć? Przecież to nierealne.

- Przepraszam.- Wyszeptała w moją pierś. Objąłem ją w tali i posadziłem na swoich kolanach. 

- To nic. Nie przepraszaj.- Nie mogę tak żyć. Nie mogę nic do niej czuć, bo mnie to męczy. Z jednej strony pragnę, żeby była moja. Jednak z drugiej chcę, żeby zniknęła i nigdy nie wracała.

Po kilku minutach, przestała płakać. Odsunęła się ode mnie i zeszła z moich kolan. 

- Co to za książka?- Musiałem się tego dowiedzieć. Ona nie wychodziła z pokoju, więc księga musiała się tu znajdować wcześniej. Ale kto ją zostawił?

- Nie wiem. Nie znam języka w której jest napisana. Była na dnie szafy. Ja ją tylko otworzyłam i dotknęłam.

- Co widziałaś?

- Nie chcę o tym mówić.

- Rozumiem. Nie zmienia to faktu, że trzeba się dowiedzieć co to za księga. I co u ciebie robi.


Cześć wszystkim!!!

Dzisiaj trochę dłuższy rozdział. Wolicie takie krótsze do 1000 słów, ale częściej, czy raczej ponad 1000 ale rzadziej?

Dajcie znać, a ja życzę wam miłego dnia.

Niech Moc będzie z Wami!!!




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro