XLVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kylo

Rey miała rację. Każdy jest czasem słaby. Ulżyło mi, kiedy to powiedziała. Mogę być słaby. A może wcale nie jestem? Kiedy ją w końcu przytuliłem, poczułem się znacznie lepiej. Mimo iż byłem zmęczony i zestresowany, to kiedy usłyszałem jej śmiech, wszystko minęło. A kiedy mnie pocałowała, wybuchło we mnie szczęście. Chciałem, żeby tak już było zawsze. 

- To powiesz mi, po co ci książka? 

Wiedziałem, że mi nie odpuści. Ale już jej nie potrzebowałem, wystarczyła rozmowa z Rey. 

- Ona emanuje ciemną stroną. Myślałem, że mnie jakoś nawróci albo coś w tym stylu. 

- Nic w niej nie ma. 

- Tak wiem, ale chodziło o samą aurę. Może to głupie, ale liczyłem, że zadziała. A po co tobie książka? 

Zacisnęła szczęki. Biła się z myślami, nie chciała mi powiedzieć. Ale się przemogła. 

- Kiedy byłam w śpiączce, widziałam różne rzeczy. Przebłyski wspomnień i myśli, które nie układały się w całość. I to nie były moje wspomnienia. 

- Czyje?

- Nie jestem pewna w stu procentach, ale wydaje mi się, że należały do mojego... dziadka. 

Ciężko jej było o tym mówić. Kazał jej robić straszne rzeczy, zmuszał ją do krzywdzenia innych i torturował, kiedy nie chciała się zgodzić. 

- Dziwne. 

- I to bardzo. A jeszcze dziwniejsze jest to, że się z nim tam spotkałam. Tyle, że on nie żyje. 

- Nie żyje? Jak to się w ogóle stało? 

- Ciężko to wytłumaczyć tak, żeby brzmiało sensownie. Spadł z tego tronu i.... umarł. Tak zwyczajnie. Ale kiedy go potem spotkałam, to kazał mi przywrócić księdze tekst. Chciałam spróbować, ale wątpię, żeby się to udało. Teoretycznie można to zrobić przy użyciu mocy.- Dodała pospiesznie, kiedy zobaczyła moje niezrozumienie, wymalowane na twarzy.

Wszystko co Rey powiedziała, wydawało się być wręcz niemożliwe. Ale wierzyłem jej. Czułem, że nie kłamie, dzięki naszemu połączeniu w mocy. 

- Masz na to jakiś pomysł?

- Nie. Chciałam przejrzeć wszystkie strony jeszcze raz, ale to raczej nie ma sensu. 

Też wątpiłem w ten pomysł. Ale lepszego nie miałem.


Rey

Siedzieliśmy  obok siebie na moim łóżku. Opierałam głowę na ramieniu Kylo. On kartkował książkę, szukając jakiś podpowiedzi. Teoretycznie, też to robiłam. W praktyce jednak, byłam skupiona na dłoniach chłopaka. Wcześniej ściągał przy mnie rękawiczki. Teraz tego nie zrobił. Nie wiem czemu, ale sięgnęłam po jego dłoń i zdjęłam miękką, skórzaną rękawicę z jego bladej dłoni. Nie zwrócił na to nawet uwagi. 

Przejechałam kciukiem po wierzchu  dłoni chłopaka. Skórę miał lekko wysuszoną, jednak pod palcami wyczułam bruzdy na knykciach. Były to delikatne blizny, jak po pęknięciu skóry. 

- Co ci się stało?

Lekko się spiął, kiedy tak wodziłam palcem po jego kostkach. 

- To nic. 

Nie chciałam go więcej wypytywać. Przyciągnęłam jego błoń do ust i delikatnie pocałowałam. Potem już tylko wsłuchiwałam się w dźwięk przerzucanych kartek. 


Kylo

Przejrzałem całą księgę. Zajęło mi to całkiem sporo czasu. Zegar na szafce obok łóżka, wskazywał pierwszą w nocy. 

Rey usnęła na moim ramieniu. Nie chciałem jej budzić. Odłożyłem książkę na ziemię i wziąłem dziewczynę w ramiona. Wsunąłem się razem z nią pod kołdrę. Cicho mruknęła i wtuliła nos w zagłębienie mojej szyi. Biło od niej przyjemne ciepło. Nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem robić się senny. Przez ten cały czas, kiedy Rey była nieprzytomna, a potem kiedy jej unikałem, nie mogłem zasnąć. Męczyły mnie koszmary i atakowały wspomnienia. A przy Rey, nawet zaśnięcie jest prostsze. Ucałowałem ją w czubek głowy.

- Dobranoc.- Szepnąłem cicho w jej pachnące włosy.

I zasnąłem.


Hejka!

W końcu wakacje, a ja witam was w nowym rozdziale. 

Tym którzy jeszcze nie czytali, przypominam, że na moim profilu znajduje się jeszcze jedno reylo. 

Dzisiaj tylko jeden rozdział. Nie spodziewałam się, że wrócę do domu tak późno. Ale z racji, że już są wakacje, to będę miała mnóstwo czasu na pisanie. Czyli dużo rozdziałów. 

Koniecznie dajcie znać, co sądzicie o nowym rozdziale!

Zachęcam do komentowania.

Do następnego i niech Moc będzie z Wami!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro