Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tydzień wcześniej

Siedziała na niewygodnym, trzeszczącym, jednoosobowym łóżku, w zamkniętym na klucz, klaustrofobicznych rozmiarów pokoju, gdzie na czarnym laptopie oglądała kolejny odcinek jakiegoś dennego, latynoskiego romansidła, tak samo sztucznego i przekoloryzowanego, jak niemal wszystkie pozostałe tego typu filmy i seriale.

Dziewiętnastolatka szczerze niecierpiała tego gatunku filmowego, jednak na tamten moment była to pierwsza lepsza czynność, którą zabijała czas i stres związany z oczekawiniem na listę przyjętych studentów, na jedną z najpopularniejszych uczelni w Bangkoku. 

Oczywiście, każdy z przyjętych kandydatów miał zostać poinformowany o przyjęciu mailowo, jednak pełna lista nazwisk miała ukazać się na oficjalnej stronie uczelni w ciągu najbliższych kilku dni.

Było kilka minut po godzinie dwudziestej drugiej, gdy na telefonie ciemnoblond włosej wyświetliło się powiadomienie odnośnie nowej wiadomości na skrzynce mailowej.
Dziewczyna początkowo zignorowała powiadomienie, będąc przekonana o tym, że to zapewne kolejna reklama kosmetyków lub ubrań, bądź też powiadomienie dotyczące jej social mediów lub programu do nauki języka tajskiego. Ostatecznie jednak ciekawość wzięła górę i otworzyła maila.

Całą treść listu internetowego czytała z zasłoniętymi z niedowierzenia ustami, a następnie krótki, lecz intensywny krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu.
Młoda kobieta szybko wykręciła tak dobrze znany jej numer telefonu, a gdy tylko usłyszała głos po drugiej stronie słuchawki, pochwaliła się uzyskaną przed momentem informacją.

- Dostałam się! Właśnie wysłali mi maila z potwierdzeniem przyjęcia!

Entuzjazm Moon został podzielony, przez jej najlepszą przyjaciółkę, która również promieniowała szczęściem i podekscytowaniem.

- Gratulacje! Ja tak samo!

Ucieszone nastolatki nie potrafiły kontrolować swojego szczęścia, dlatego też postanowiły spotkać się i uczcić dostanie się na wymarzone studia.

- To, co? Widzimy się u mnie, bo mam lepsze warunki do imprezowania?

Bardziej stwierdziła, niż zapytała Sky, na co Moon się zaśmiała.

- Zgadza się. Ojciec nawet z największym kacem by mnie chyba zabił, gdyby jakiś przystojniak brał mnie na tym starym skrzypchiuchu, bo zaburzałoby to jego spokojny, pijacki sen.

Brunetka na to zdanie wybuchnęła nieposkromionym śmiechem. Doskonale znała ojca jej najlepszej przyjaciółki i wiedziała, że ten facet był agresywny i  nieprzewidywalny. I to właśnie był jeden z kilku powodów, dlaczego dziewczyny zdecydowały się studiować tak daleko. Przede wszystkim była to kwestia bezpieczeństwa, bowiem im dalej od ojca Moon, tym lepiej.

- Dobra, to ty skocz do sklepu, a ja za ten czas ogarnę nieco chatę. No i zabierz wszystko, co masz, bo tak czy inaczej już tam nie wrócisz, inaczej obie wiemy, jak to się skończy...

- Mhm, módl się, aby ojciec mnie nie zabił.

Powiedziała dziewczyna, a następnie zakończyła połączenie. Szybko upewniła się, że drzwi do jej pokoju napewno są zakluczone, po czym do dużej czarnej torebki spakowała laptop, telefon, ładowarki, słuchawki bezprzewodowe, portfel, trochę ubrań - oczywiście tylko te, które nadawały się do chodzenia i nie były bardzo zniszczone oraz kilka osobliwych, bardzo ważnych dla zielonookiej rzeczy. Gdy wszystko było już spakowane, wzrok ciemnoblond włosej padł na jej torebkę. Zawsze wiedziała, że ma mało rzeczy, ale nie sądziła, że aż tak. Ostatecznie otrząsnęła się z zamyślenia i ostrożnie podeszła do okna, po cichu otwierając je.

Teraz, albo nigdy.

Powiedziała do siebie w myślach, a następnie najciszej jak się dało wyskoczyła przez okno i przeskoczyła przez płot, a następnie pobiegła przed siebie, by jak najszybciej znaleźć się poza widokiem jej mieszkania.

Teraz mogła nieco odetchnąć z ulgą. Zwolniła, choć dalej szła szybko.
Kryła się również za każdym razem, gdy z daleka słyszała nadjeżdżający pojazd.
Do sklepu znajdującego się niedaleko mieszkania Sky dotarła w dwadzieścia minut. Kupiła wszystko, czego potrzebowały, a następnie już spokojnie przyszła do mieszkania przyjaciółki, która już na nią czekała przed mieszkaniem.

- Cześć kochana! Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się nogi trzęsły...

- Wcale ci się nie dziwię. Ja na twoim miejscu też bym srała ze strachu.
Ale nie martw się. Został nam tylko tydzień. Załatwimy, co mamy załatwić, pozamykamy wszystko i tyle nas widzieli.

- Tak, ale ojciec... Wiesz, że będzie mnie szukał...

- Wiem, dlatego też poprosiłam o pomoc moich rodziców, którzy do czasu pobytu tutaj przydzielą nam jutro ochroniarzy.
Ten skurwiel cię już nie skrzywdzi!
A teraz chodź do środka, bo już późno.

Brunetka obięła dziewczynę ramieniem i razem udały się do mieszkania, gdzie wszystko poza zakupami było już naszykowane na ich babski wieczór.

- Dobra, to tak. Słodyczy od cholery, alkohol, papierosy, ciasta, przekąski, lasagne, rzeczy do domowych kebabów, burgerów i pizzy, rzeczy do koktajli, sałatka grecka i kebabowa, pierogi z mięsem oraz z kapustą i grzybami; tortellini z szynką i serem, krokiety z serem feta i szpinakiem no i oczywiście zupki błyskawiczne, ryż z grzybami muka i bambusem, sajgonki oraz trochę japońskiego, chińskiego i tajskiego żarcia. O czymś zapomniałam?

- O kiślu, budyniu, jogurtach, bitej śmietanie, lodach...

- Też kupiłam.

- To chyba mamy wszystko.

- No to imprezę czas zacząć! Woohoo!

Zawołała Sky i klasnęła w dłonie. Na telewizorze puściła dość cicho muzykę lecącą na YouTube, ponieważ były tylko we dwie, a następnie wspólnie rozpakowały zakupy. Jeszcze tylko przebrały się w wygodniejsze ubrania i imprezę można było zacząć.

Na dobry początek zabawy  lekkie, popowe piosenki, takie jak "Espresso" Sabriny Carperter, "Crazy in love" Beyoncé, "Rozovoye vino" Feduka, "When you look at me" Christiny Milian "Be mine" Ofenbach, "Watermelon Sugar" Harry'ego Styles'a  czy "Tadow" Masego i pierwszy drink - Tequila Sunrise podane wraz z truskawkami z miodem.

- Za spełnione marzenia!

Wzniosła toast brunetka ubrana w czarne rurki oraz bluzkę na ramiączkach z głębokim dekoltem w kolorze baby pink.
Na stopach miała szpilki w tym samym odcieniu co bluzka, a ciało zdobiła złota biżuteria oraz lekkie, kwiatowe perfumy. Długie, czarne włosy związała w eleganckiego koka. Całość prezentowała się fantastycznie.
Dodatkowo wysoki wzrost dziewczyny oraz jej drobna, szczupła figura z talią osy sprawiała, że dziewczyna wyglądała niczym modelka wyjęta z okładki magazynu modowego, czego Moon jej zawsze skrycie zazdrościła, mimo, że przyjaciółka zapewniała ją, że ona również jest piękna.

- Za spełnione marzenia.

Powtórzyła ciemnoblondwłosa, która swoje długie, naturalnie kręcone włosy pozostawiła rozpuszczone. Ze względu na liczne kompleksy na punkcie swojego ciała ubrała się w jeansowe spodnie z dziurami oraz brązowym paskiem do spodni, oraz czarną, luźną koszulkę z wydrukiem japońskiego zespołu rockowego ONE OK ROCK, którego była wielką fanką. Na stopach miała krótkie skarpetki sportowe w kolorze miętowym oraz czarne, wysokie za kostkę converse'y.

Z czasem, gdy impreza się rozkręcała, muzyka stawała się bardziej mocniejsza.
Rosyjko-kazachska piosenka "Ya budu yebat" Moreart z IHI na feacie, rosyjskie "Polozhenie" Dior i Samo, oraz "Low" Flo Rida to absolutny must-have na ich playliście.

Kolejne drinki, wyborne jedzenie i od razu lepszy humor.
Lekko wstawiona już Moon powoli zapominała o jej ojcu i konsekwencjach, jakie może nieść za sobą jej ucieczka z domu. W tej chwili nie liczyło się nic innego, niż ten błogi spokój, który obecnie odczuwała.

Koło czwartej nad ranem impreza dobiegła końca. Nie była to jednak tylko muzyka, tańczenie, pyszne jedzenie i drinki, ale również domowe spa oraz oglądanie filmów i seriali. Dziewczyny uznały, że najwyższa pora pójść spać, aby wyspać się przed zbliżającymi się zawirowaniami przed wyprowadzką.
Najbliższy tydzień miał być bowiem prawdziwym wyzwaniem dla obu dziewiętnastolatek.

- Sky, dziękuję. Za wszystko.

Powiedziała Moon, której oczy same się zamykały.

- Nie dziękuj, słońce. Od tego są prawdziwi przyjaciele.

Po tych słowach obie zapadły w długi i głęboki sen.

******

- Cholera, mój ojciec dzwoni!

Krzyknęła bezgłośnie Moon, która przerażona biegała po całym pokoju, nie wiedząc, co robić. Dodatkowo kac morderca, bez serca niczego jej nie ułatwiał.

- Spokojnie, kochana. Pod żadnym pozorem nie odbieraj! Teraz jesteś tutaj! Jesteś bezpieczna i nie musisz się o nic martwić. Rodzice napisali mi, że nasi ochroniarze zjawią się za około dwie godziny, więc leć się ogarnąć, a ja przygotuję nam śniadanie i leki przeciwbólowe.

Odpowiedziała Sky, która wcale nie była w lepszym stanie. Choć dziewczyna ma mocną głowę do picia to i tak wypiła prawie trzy razy tyle, co ciemnoblondwłosa.

Jak powiedziała, tak zrobiły.
Moon wykonała poranną rutynę, która zajęła jej godzinę czasu, a w tym czasie Sky naszykowała dla nich przepyszne śniadanie. Następnie dziewczyny zamieniły się rolami i do łazienki poszła brunetka, natomiast zielonooka sprzątała po posiłku. Jej telefon nie przestawał dzwonić, co jeszcze bardziej niepokoiło młodą kobietę.

- Spokojnie. Wycisz dźwięki, wyjmij z telefonu kartę i ją wyrzuć. Dzisiaj zarówno tobie jak i mnie kupimy nowe, tymczasowe. Uwolnimy cię od tego potwora raz na zawsze.

Powiedziała wchodząca do pokoju Sky, mająca serdecznie dość natarczywego zachowania ojca przyjaciółki.
Jeszcze tydzień musiały wytrzymać, chociaż wiedziały, że nie będzie łatwo.

Jednak czy upragniona wolność i spełnienie marzeń nie są warte świeczki?

Kilka minut później, zgodnie z zapowiedzią, do domu Sky, przybyli czterej postawni mężczyźni w cholernie drogich mundurach. Ich miny były poważne, zaś postawy wręcz wskazywały na pełen profesjonalizm. W głębi duszy Moon była tym oczarowana, jednak oczywiście nie dawała tego po sobie poznać. Bo co by sobie o niej pomyśleli?

- Drogie panie, nazywam się Severin, a to jest Cloud, Martin oraz Jonathan. Przez najbliższy tydzień będziemy waszymi ochroniarzami. W Tajlandii dostaniecie stałych ochroniarzy, więc o nic nie musicie się martwić.

- Bardzo dziękujemy. Szczególna pomoc potrzebna jest Moon, która od lat nękana jest przez własnego ojca. Wczoraj ostatecznie uciekła z domu, ponieważ po ukończeniu liceum nic jej tam nie trzyma. Dziś jednak facet od samego rana gnębi ją telefonami. Moon pod żadnym pozorem nie może wrócić do domu. Znam tego faceta osobiście. Jest strasznie agresywny i nieobliczalny. Jeśli Moon wróci, to ten idiota byłby w stanie ją zabić, tak jak zabił jej mamę kilka lat temu.

Powiedziała brunetka, posyłając przyjaciółce przepraszające spojrzenie, na co zielonooka jedynie skinęła głową, na znak, że jest ok i bawiła się palcami swoich dłoni.

- Spokojnie, osobiście dopilnujemy, że panience nawet jeden włos z głowy nie spadnie. Mogę jednak prosić o zdjęcie tego mężczyzny? Musimy wiedzieć, na kogo musimy uważać.

Powiedział szarowłosy mężczyzna przed pięćdziesiątką, a Moon pokazała kilka zdjęć i bmnagrań z udziałem jej  ojca. Na większości z nich albo spał pijany, albo był agresywny, bądź też rozmawiał z jego kumplami o nielegalnych interesach, a filmiki nagrywane były z ukrycia.

- Dobrze. Nie dopuścimy tego mężczyzny do was.

- Ale może nasłać na mnie jego znajomych...

Powiedziała swoje obawy Moon.

- Nikt bez waszej wyraźnej zgody nie zbliży się do was nawet na krok.
Już my o to zadbamy.

I po tych słowach telefon ciemnej blondynki ponownie się rozdzwonił.

- Poproszę kartę telefonu. Będzie ona potrzebna jako dowód.

Dziewczyna nie wiedziała, o jaki dowód chodzi, bo ze względu na wyjazd do Tajlandii nie będzie mogła złożyć wniosku do sądu. Mimo wszystko dziewiętnastolatka bez słowa oddała mężczyźnie kartę, a następnie wróciła do pokoju, gdzie zmęczona psychicznie zasnęła na kilka kolejnych godzin.

_________________________________________

Z góry przepraszam, ale nie jestem mistrzynią w pisaniu prologów. Obiecuję jednak, że kolejne rozdziały będą stopniowo coraz ciekawsze.

Jakie jednak macie odczucia po przeczytaniu prologu?

No i pytania do was:

Kim - waszym zdaniem - jest ojcec Moon?
W jakim celu - waszym zdaniem - ochroniarz wziął kartę od dziewczyny.
Czy ojciec Moon dowie się, gdzie przebywa jego córka i dokąd wyjedzie?

Kocham was 🖤

@Dedykacja dla Xx_Kana-chan_xX oraz Maruda826








































































Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro