PIĄTY

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Jackie wraz z Toni przekroczyły próg szkoły. Ich ręce były splecione co przykuło uwagę większości uczniów. Dziewczyny zbytnio się tym nie przejmowały po czym po chwili wkroczyły do pokoju uczniowskiego.

- Cześć wszystkim, gotowi na dzisiejszy wyjazd? - zapytała Jackie siadając na kanapie, a obok niej miejsce zajęła Topaz, którą objęła ramieniem.

- Oczywiście! Wy ten? - zapytała delikatnie zdezorientowana Blair, na co Toni odpowiedziała jej kiwnięciem głowy. - jak super!  Szczęścia! - dodała po chwili z uśmiechem, co one odwzajemniły.

- Nie jadę przepraszam, ale jestem uziemiona do końca tygodnia, ojciec uznał, iż to niebezpieczne. Niebezpieczne jest do cholery mieszkanie w domu szeryfa gdzie niedawno ktoś się włamał i zniszczył wszystkie dowody. - mruknęła niezadowolona.

- Uwierz mi, że również nie jestem zadowolony z tego, iż będę musiał widzieć Cię przez cały weekend. - Kevin wyraził swoje niezadowolenie w dość wyraźny sposób co było do niego niepodobne. - Ale nie martwcie się dziewczyny, podwiozę was. - wystawił rękę do swojej siostry, która podała mu klucze do auta przewracając oczami. Dziewczyny nie kryły swojego niezadowolenia, dopóki do pokoju nie weszła Ana.

- Cześć dziewczyny! Jak się macie? - zapytała, a w odpowiedzi usłyszała, iż panna Keller nie zaszczyci ich swoją obecnością na wyjeździe. Oburzona dziewczyna zaczęła się z nią kłócić jakby nie pamiętała już co działo się poprzedniego wieczora. Dziewczyna zaprzestała dopiero wtedy gdy w drzwiach stanęła uśmiechnięta od ucha do ucha Cheryl.

- Gdzie jedziecie kochanieńkie? - zapytała idąc swoim idealnym krokiem w ich stronę. - Blair kochanie czy nie chciałaś mi czasem czegoś powiedzieć? - nachyliła się nad dziewczyną, która siedziała na kanapie. - Nie ładnie tak kłamać. - mruknęła przy jej uchu delikatnie przygrywając jego płatek. Blair od razu usiadła prosto i starała się z ignorować Dziewczynę.  Zanim jej siostra posłała jej zdziwione spojrzenie mruknęła w stronę rudowłosej "Cheryl mogę Cię prosić na słówko?" uśmiechnęła się, po czym wyszła z Rudą na korytarz. Blair prowadziła ją w mniej zaludnione miejsce:

- Mogę wiedzieć co robisz? Czy nie widzisz, że jest tam moja siostra? - oburzona Blaire cały czas patrzyła na dziewczynę zdenerwowanym wzrokiem.

- Uwierz mi, że nie miałabym żadnych powodów jeśli byś mnie nie okłamała. - posłała w jej stronę zdenerwowany uśmiech. - No więc co masz na swoją obronę? - pyta.

- Żartujesz? Nie mam zamiaru Ci się z niczego tłumaczyć. Proszę Cię daj mi dzisiaj spokój i pozwól spędzić ten weekend dobrze. - zdenerwowana Blair mówi dziewczynie wszystko prosto w twarz, a następnie ją wymija. Zdezorientowana Cheryl nie zdążyła nawet zareagować, a siostry Cooper już nie było.

•••

- Chcesz mi powiedzieć, że nadal nie wiesz jak wygrasz wyścig, ale bez zastanowienia powiedziałeś, że jestem nagrodą? Nieźle się bawisz panie Jones. - powiedziała Dolores wchodząc do pokoju gdzie pisano gazetkę szkolną. Z pretensją spojrzała na Jones'a, którego nie widziała od wczoraj odkąd opuściła całe zamieszanie jak najszybciej. Widoczne było to, że chłopak jest zdziwiony jej obecnością. Myślał, że nie będzie się do niego odzywać co najmniej do niedzieli czyli dnia wyścigu.

- To nie tak Dolores. Wiesz, że wygramy, wygram to dla Ciebie. - spojrzał na nią wzrokiem pełnym troski. Dziewczyna lekko się zarumieniła i spuściła głowę w dół. Chłopak lekko się zaśmiał. Dziewczyna nigdy nie miała słabości do chłopców, jednak Jughead był wyjątkiem. 

- Wierzę w Ciebie. - mruknęła pod nosem i zrobiła coś co mało kto by się spodziewał, a mianowicie przytuliła chłopaka. Lekko zdezorientowany odwzajemnił uścisk. 

- Wygram dla Ciebie. - powiedział pod nosem i dalej trzymał rudowłosą w swoich ramionach chcąc by nadal pozostała niewinną dziewczyną, którą bywała okropnie rzadko.

•••

- Gotowe na wypoczynek? - zapytał Kevin podjeżdżając pod dom państwa Cooper wraz z Ronnie i Anabeth. Dziewczyny wraz z chłopakiem przywitały się z siostrami Cooper. 

- Jak najbardziej! - uśmiechnęła się serdecznie B i ruszyła z walizką, którą Keller pomógł jej wpakować do bagażnika. To samo zrobiła Blaire chcąc jak najszybciej opuścić dom, w którym na każdym kroku napotyka wścibskiego Chick'a. Po odłożeniu wszystkich walizek Ronnie usiadła na tylnych siedzeniach wraz z Betty i jej siostrą. Za to Ana zajęła miejsce pasażera obok Kevina. 

- Nadal nie rozumiem czemu Mads nie może jechać z nami... - westchnęła Blaire.

- Posiadanie ojca szeryfa nie pozwala jej na dużo, wiesz ojciec chcę, żeby była bezbieczna, lecz nie wydaje mi się, żeby mieszkanie w Riverdale, po którym grasuje czarny kaptur, tym bardziej mieszkanie w domu szeryfa było bezpieczne... ale cóż to on jest jej ojcem. - mówiać ostatnie zdanie lekko się zaśmiał. Mimo wszystko reszta drogi minęła im w super atmosferze. Cały czas śpiewali różne piosenki, żartowali. Po prostu bawili się ja najzwyklejsi nastolatkowie.

•••

- No to w drogę! - wykrzyknęła Jackie zgarniając Toni, która czekała na nią przed Pop's. Uśmiechnięta Topaz zajęła miejsce w jej kabriolecie. - Gotowa na weekend pełen przygód? - zapytała rudowłosa.

- Jak najbardziej! Mam nadzięję, że wszystko pójdzie dobrze... - Toni wypowiadając ostatnie zdanie lekko się skrzywiła.

- Hej, hej! Bedzię dobrze! - odpowiedziała Pierce i posłała w jej stronę uśmiech. Następnie po chwili zawahania położyła swoją dłoń na kolanie dziewczyny. Lekko zdenerwowana nie chcąc, aby dziewczyna poczuła się mimo wszystko niekomfortowo chciała już wziać dłoń, lecz Topaz zatrzymała ją kładąc swoją dłoń na jej. Resztę podróży spedziły na rozmowach, śpiewaniu i innych bezużytecznych rzeczach.

•••

- A więc o czym chciałaś porozmawiać? - zapytała Madelaine siedząc obok Kevina, który niedawno wrócił. Jej pytanie było skierowane do Josie, która wcześniej wspomnianą dwójkę poprosiła o spotkanie w Pop's.

- Poczekaj Madds.. - spojrzała na swoją siostrę karcącym zwrokiem, po czym wygłosił krótki monolog. - Cieszę się, że zadzwoniłaś Josie, myślałem o musical'u, który reżyseruje. Napisałem rolę specjalnie dla Ciebie. - zakończył.

- Po tym co usłyszysz możesz się rozmyślić... - powiedziała mulatka. - Chciałam wam powiedzieć, że nasi rodzice od jakiegoś czasu spotykają się ze sobą. - kontynuowała przyciszonym głosem. - Sama się o tym niedawno dowiedziałam i chciałam żebyście znali prawdę. - dodała szybko i opuściła głowę w dół.

- Że co..? - zapytała lekko zszokowana brunetka. - Przepraszam, ale muszę się przejść. - zakończyła i opuściła lokal nie zwracając uwagi na nawoływania brata. 

Gdy wyszła z baru od razu zarzuciła na głowę kaptur, po czym wyjeła swój telefon. Na wyświetlaczu widniała wiadomość od pewnego czarnowłosego chłopaka.

Reg Mantle:

Widzimy się o 15:00? 

Madds:

17 i nie wcześniej.

Reg Mantle

Jak sobie życzysz.

Mimowolnie na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech jednak ona sama nie wiedziała dlaczego.

•••

- Tu jest przepięknie! - wykrzyknęła Anabeth, gdy Jackie oprowadzała je po domku jej rodziców. Gdy wszystko już obejrzały nie mogły ukryć podziwu jak można nie mieszkać w takim miejscu.

- Mogłabym tu być o wiele dłużej niż weekend. - mruknęła B, wchodząc za Aną do ich wspólnego pokoju. - Tu jest taka cisza i spokój. - kontynuowała kładąc się na swoim pojedyńczym łóżku.

- Zgadzam się. Zero zabójców... - na chwilę zamilkła przypominając sobie zdarzenia z poprzedniej nocy. - I zero kłótni. - powiedziała gdy nagle do pokoju wtargnęła wściekła Veronica.

- Jak mogłaś całować się z Archie'm? - zapytała rzucając Betty spojrzenie pełne grozy.

- Co-o-o? - Blondwłosa zaczeła się jąkać. - Veronica od kogo to wiesz?

- Ale czy to ważne od kogo? Właśnie sama się przyznałaś...Nie wierzę, jak mogłaś mi to zrobić. - mówiła zrozpaczonym głosem, a następnie ruszyła w kierunku drzwi gdzie stała reszta dziewczyn, które przypatrywały się całemu zdarzeniu. - A i skoro tak bardzo chciałaś wiedzieć... Wiem to od Cheryl. - właśnie w tym momencie Blaire, która dotychczas patrzyła się na swoją siostrę pustym wzrokiem, zaśieciła się lampka w głowie i już wiedziała, że musi coś z tym zrobić. 


rozdział najkrótszy, ze wszystkich i mam wrażenie, że najgorszy, ale w końcu coś napisałam. postanowiłam że opublikuję po prostu coś krótszego, ale żeby chociaż coś było. Mam nadzieję, że się podoba. ❤️

--cherylbombshell--

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro