Konspiracja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od spotkania z chłopakami minęły już 2 tygodnie. Janka zaczynała się niepokoić. Co jeżeli jej nie przyjmą? Czy bycie pół-Niemką nie sprawi, że koledzy z konspiracji będą wrodzy w stosunku do niej? Wtedy jednak sobie przypominała, że do Edka też jeszcze nie przyszli. Słyszała też o Niemcach którzy pomagali Polakom. ,,Na pewno mnie przyjmą. W końcu nie jestem nazistką" – powtarzała sobie. W końcu pewnego dnia ktoś zapukał do drzwi. Janka niemal natychmiast je otworzyła

- Cześć Janka

- Cześć Zośka! Wejdź!

Mężczyzna wszedł do pomieszczenia. Przyglądał mu się z podziwem

- Naprawdę ładny dom. Musieliście być bardzo bogaci przed wojną

- Dziękuję. Tata pracował w dobrze płatnym zawodzie, a mama kiedy wychodziła za mąż dostała ogromny posag. Zresztą, babcia często wysyłała nam pieniądze. Obawiała się, że sobie nie poradzimy. Chodźmy

Konspiratorzy skierowali się do salonu, w którym siedział Edek. Kiedy już się rozsiedli, Zośka zaczął mówić:

- Rozmawiałem ze znajomymi. Chętnie was przyjmą, lecz niestety bez Stasi. Stwierdzili, że jest za mała. W sumie to się nie dziwię. W dzień spotkania przyślą po was kogoś, żeby was zaprowadził. Złożycie przysięgę i wybierzecie sobie pseudonimy. Tu macie tekst przysięgi – wręczył im kartkę - Macie jakieś pytania?

- Tak – odezwała się Janka – Czy jest jakiś świecki tekst przysięgi? Jestem ateistką

- Jest to nowy tekst przysięgi i zarazem jedyny. Zapytam znajomego, co zrobić w tej sytuacji i zapewne powie ci na spotkaniu. Na razie naucz się tego

Konspiratorzy porozmawiali jeszcze chwilę, po czym Zośka wyszedł


*


- Nie jestem pewna, czy to jest dobry pomysł – powiedziała Janka

Stojący na drugim końcu pokoju Edek odwrócił się i spojrzał na nią zdziwiony

- Czemu? Przecież najbardziej się rwałaś. Już myślałem, że wybuchniesz

- Nie chodzi o to, że nie chcę być w konspiracji, bo chcę. Jednak martwi mnie sprawa Stasi. Akcje na pewno będą długo trwały, a przecież nie zostawimy jej samej

- Możemy poprosić panią Helenę, żeby się nią opiekowała. Dobrze wiesz, że uwielbia dzieci i szanuje każdego, kto walczy za Polskę

-Faktycznie. Nie mam więcej wątpliwości – zaśmiała się, a Edek odpowiedział jej tym samym

Cieszyła się, że Edek częściowo pogodził się ze śmiercią mamy. Jej również udało pogodzić się ze śmiercią ojca i braciszka. Nie wiedziała, że Franciszek żyje, tak samo nie wiedziała o istnieniu Tadeusza. Czasami chodziła z Edkiem na grób Stasia. Zastanawiała się, jak by wyglądało ich życie, gdyby nie umarł. Jednak na rozmyślaniach poprzestawała. Nie miała innego wyjścia


*


20 lutego do domu Wróblewskich ktoś zapukał. Oczom Janki ukazał się młody chłopak, mniej więcej w jej wieku

- Cześć. Jestem Igiełka, a ty pewnie jesteś Janka

- Tak. Edek! Chodź tu! – zawołała

- Chodźcie ze mną – powiedział, kiedy Edek już przyszedł

- Poczekajcie chwilę, tylko poproszę sąsiadkę o zaopiekowanie się siostrą – powiedziała Janka, po czym zaprowadziła siostrę do domu pani Heleny. Szybko przeskoczyła przez płot i już była u siebie

- Dobrze, że masz na sobie spodnie, bo jeszcze zobaczyłbym za dużo – zaśmiał się Igiełka - Właśnie, dlaczego nosisz spodnie?

- Żebyś nie zobaczył za dużo, wolę starszych – odcięła się Janka i popatrzyła na niego złośliwie

- A może jestem starszy? - Chłopak nie dawał za wygraną

- A ile masz lat?

- Dwanaście – wypiął dumnie pierś. Najwyraźniej uważał się za bardzo dorosłego

- A ja szesnaście – zaśmiała się

Igiełka trochę się obraził, jednak zaraz mu przeszło i dalej rozmawiał z Janką i Edkiem

- A skąd pseudonim Igiełka?

- W dzieciństwie byłem wysoki i chudy. Inne dzieci wymyśliły mi to przezwisko i jakoś zostało – powiedział ze smutkiem

- Przykro mi. Rozumiem cię doskonale. Ja też przez to przechodziłam. Nie przypuszczałabym, że kiedykolwiek byłeś taki chudy. Powiedziałabym raczej, że jesteś dobrze zbudowany jak na dwunastolatka

- Faktycznie. Dojrzałem i sporo przybrałem – powiedział z pewną dumą – O! Jesteśmy na miejscu

Miejscem zebrania okazało się być zwykłe mieszkanie. Podobno należało ono do dowódcy. W środku panował gwar wywołany rozmowami. Igiełka gwizdnął głośno

- Przyprowadziłem ich – zawołał

Po chwili Janka i Edek zostali otoczeni przez ludzi w wieku zbliżonym do nich, którzy przedstawiali się jednocześnie. Tylko jeden wyraźnie starszy od nich mężczyzna nie podążył za tłumem. Janka starała się zapamiętać jak najwięcej pseudonimów. Kiedy grupa się rozeszła, podszedł do nich chłopak, który wcześniej stał w kącie

- Jestem Sokół – powiedział, po czy nachylił się i szepnął – a tak naprawdę na imię mam Władek

- Ja natomiast jestem Helios i jestem dowódcą. Kończcie pogaduszki, zaraz odbędzie się przysięga – powiedział dowódca, który właśnie wszedł do pokoju. Kilku ludzi siedzących na kanapie wstało. Janka domyśliła się, że oni również mieli przysięgać

Do pomieszczenia wszedł ksiądz, który w ręku niósł krzyż. Młodzi zaczęli recytować:

- W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało.
Tak mi dopomóż Bóg.

- Przyjmuję Was w szeregi Armii Polskiej, walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Waszym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie twoją nagrodą. Zdrada karana jest śmiercią. – odpowiedział im Helios - teraz wybierzcie sobie pseudonimy

Każdy po kolei mówił swoje nazwisko i pseudonim. Chociaż Janka i Edek stali na końcu szeregu to dosyć szybko przyszła kolej na nich:

- Edward Wieczorek, pseudonim Merkury

- Janina Wróblewska, pseudonim Zebra

Helios przekazał jeszcze kilka spraw organizacyjnych i zakończył spotkanie. Konspiratorzy wychodzili pojedynczo, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Janka i Edek szli ulicą, gdy nagle dziewczyna poczuła, że ktoś nakłada jej na twarz czapkę. Szybko ją zdjęła i już chciała się bronić, kiedy zobaczyła roześmianego Władka

- Czekaj no ty, odegram się kiedyś – zaśmiała się

- Ciekawe jak – odpowiedział również się śmiejąc

- Nie radzę. Ona naprawdę potrafi się odegrać – Edka również bawiła ta sytuacja

- Wierzę

- Masz ochotę do nas przyjść? Mamy jeszcze trochę herbaty

- Chętnie. Naprawdę nie wierzysz w Boga? Helios coś wspominał

- Nie. Moi rodzice sporo przeszli, przez co zwątpili i nie przekazali mi wiedzy w tej dziedzinie. A teraz jest wojna. O ile wcześniej moja niewiara wynikała z wychowania, to teraz wynika z doświadczeń i pewnych przemyśleń. Skoro Bóg tak nas kocha, to czemu pozwala cierpieć niewinnym ludziom, a zbrodniarzy nie spotyka za to kara?

- Ja wierzę w Boga. A ta wojna to tylko próba wiary

- Cudowna próba wiary. Ja nigdy nie wierzyłam w Boga. Więc czemu niby wystawia mnie na próbę, skoro nie mam wiary, którą można by wypróbować? – powiedziała z ironią Janka

- Dobrze, nie było tematu, bo tylko nas przyprawia o negatywne emocje – powiedział ze spokojem Władek, jednak Janka zauważyła, że sprawiła mu przykrość

- Przepraszam. Nie powinnam się tak lekceważąco odnosić do wiary. Dla mnie jest niczym, ale dla ciebie jest ważna i powinnam to uszanować. Lepiej ograniczmy rozmowy na ten temat i zwracajmy się do siebie z szacunkiem, zgoda?

- Zgoda – uśmiechnął się

Mimo, że dość krótko się znali, Janka zdążyła już polubić Władka. Mieli podobny charakter, a że Janka odziedziczyła swój po ojcu, mężczyzna przypominał jej nieco rodziciela.

- Długo znasz Igiełkę? – spytała Janka, gdy już dotarli do domu i odebrali Stasię

- Odkąd pamiętam. Przed wojną Helios był moim sąsiadem, a Igiełka jest jego siostrzeńcem

- A skąd pseudonim Sokół?

- Helios mi go nadał, bo nie miałem pomysłu. A twój?

- Wymyśliłam na poczekaniu – zaśmiała się - Helios jest twoim dowódcą?

- A skąd. Przyszedłem towarzysko. Helios chyba próbował mnie wygonić, ale coś mu nie wyszło ­– powiedział ze śmiechem Władek, a oczy błysnęły mu złośliwie – Mam dwadzieścia jeden lat i należę do innej grupy, nie do takich dzieciaków

- Bo wolisz być nudnym, sztywnym dorosłym, który gada o polityce? – odgryzła się Janka

- A wyglądam na takiego?

- Nie – cała trójka wybuchnęła śmiechem

Chwilę jeszcze pogadali, wypili herbatę, po czym Władek pożegnał się z nastolatkami i wyszedł. Janka obserwowała jak odchodzi, po czym wróciła do swoich zajęć


W poprzednim rozdziale było wspominane, że Janka ma 14 lat. Tak ma być, wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale. Dosyć ciężko pisało mi się rozmowę Janki i Władka o religii, bo jestem ateistką, więc argumenty Władka mogą wydawać się trochę bez polotu, ale lepiej nie umiałam. Mimo wszystko mam nadzieję, że się spodobało

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro