Nowy znajomy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nowy znajomy

*Podkreślony w ten sposób tekst oznacza rozmowę po niemiecku

Luty 1942

Po zbombardowaniu kamienicy dzieci zamieszkały w domu Wróblewskich. Edek zatrudnił się jako rikszarz, Janka natomiast zajmowała się domem i Stasią. Koledzy proponowali im zaciągnięcie się do konspiracji, jednak brak dorosłych w domu sprawił, że musieli się wszystkim zajmować. Nie żeby nie kochali Polski. Po prostu nie byli pewni, czy potrafiliby pogodzić prace domowe i walkę, a Edek dodatkowo pracę zarobkową. W efekcie działali na własną rękę. Robili to kiedy mieli czas, co w prawdziwej konspiracji byłoby niemożliwe. Na razie udało im się zaoszczędzić trochę pieniędzy, więc dziewczynki poszły kupić chleb, nieco lepszy niż zwykle

- Dzień dobry, panie Saszo! – zawołała Janka do stojącego za ladą mężczyzny

Aleksander Iwanow był Rosjaninem, którego rodzina przeniosła się do ówczesnego zaboru austriackiego. Przekroczyli nielegalnie granicę i osiedlili się we wsi pod Oświęcimiem. W dwudziestoleciu międzywojennym pan Sasza przeniósł się do Warszawy, gdzie założył piekarnię. Odkąd Niemcy zajęli stolicę zaczęło się trochę gorzej powodzić, jednak nie było aż tak źle, by ją zamknąć

- Dzień dobry dziewczynki, podać ten chleb co zwykle? – zapytał

- Nie, dzisiaj poproszę ten, co leży na samej górze

Kiedy Rosjanin pakował pieczywo, do piekarni wpadła młoda jeszcze kobieta o semickich rysach twarzy

- Dzień dobry szefie, przepraszam za spóźnienie, maiłam rewizję, cudem nie domyślili się że jestem Żydówką

- Nie szkodzi Esterko, takie czasy, przebierz się i umyj szybę

Kiedy Estera zniknęła za drzwiami zaplecza Janka rozpoczęła rozmowę z panem Saszą

- Słyszał pan o tej akcji z płytą z pomnika Mikołaja Kopernika?

- Wszyscy o tym mówią, nie sposób o tym nie usłyszeć. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Zaraz obok posterunek policji, a jakiś wariat odkręca płytę! Że też nikt się nie zorientował!

- Boję się myśleć, w jaki sposób te dranie się odegrają – powiedziała Estera, której nikt wcześniej nie zauważył

Janka skrzywiła się nieco. Pani Estera miała powody, żeby nienawidzić hitlerowców, w końcu zabili jej męża, a ojca przyjaciółki Janki ze szkoły, Lei. Chociaż wojna trwała już dłuższy czas, to panna Wróblewska wciąż nie mogła się przyzwyczaić do wyzwisk padających w stronę rodaków mamy, nawet, jeżeli na nie zasłużyli

- Wiem, że są Niemcy są bliscy twojej mamie, ale przyznaj, są zdolni do wszystkiego – pani Estera starała się nie mówić wprost, że mama dziewczynek jest Niemką, gdyż Stasia o tym nie widziała. Janka nie powiedziała jej o pochodzeniu mamy, gdyż obawiała się, że siostra powie to niewłaściwym osobom, przez które będą miały nieprzyjemności

- Niestety, taka jest prawda, temu nie mogę zaprzeczyć. Mam nadzieję, że kiedyś się ogarną i zrozumieją, że ten Hitler nie jest nikim niezwykłym, tylko agresorem

- Część Niemców na pewno się z nim nie zgadza, jednak nie mogą zaprotestować, inaczej zapewne zostaliby zabici, albo byliby torturowani i ośmieszani

Janka miała już odpowiedzieć, jednak do piekarni weszła starsza kobieta, więc dziewczynki pożegnały się i wyszły. Panna Wróblewska często głowiła się, czemu Niemcy w żaden sposób nie sprzeciwiają się Hitlerowi. Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy się z nim zgadzali. Może sprzeciwiają się tak słabo, że nikt o tym nie wie? A może władza to tuszuje, żeby wmówić ludziom, że wszyscy w Rzeszy popierają Führera? Może coś by z tym zrobili, zamiast biernie się przyglądać i się do tego przyczyniać? Gdzie ich patriotyzm? Bo uciskanie innych krajów na pewno nim nie jest

- Janka, co będziemy dzisiaj robić? – z zamyślenia wyrwał ją głos Stasi

- Nie wiem. Planowanie albo działanie

- Czyli kon...

- Tak, ale nigdy nie wypowiadaj tego na głos. Przecież ustaliliśmy, że porozumiewamy się w ten sposób – przerwała Janka

- Przepraszam

- Zdarza się, ale musisz być ostrożna. Jedno słowo za dużo w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie i możemy mieć kłopoty

- Czyli robimy to co zwykle?

- Nie mamy wyjścia. Robimy to dla Polski

Kiedy wróciły do domu czekał tam na nie Edek. Posilili się kanapkami i herbatą. Po pewnym czasie postanowiły iść działać. Zazwyczaj pisali hasła zagrzewające do walki na ścianach budynków albo w innych miejscach. Tak też zrobili tym razem. Po pewnym czasie przyłączyła się do nich dziewczyna. Miała ze sobą przybory. Janka od razu ją rozpoznała

- Witaj Lea! Miło, że się do nas przyłączasz!

- Ja też mam ich dość, Janko. Niech sobie nie myślą, że tak łatwo się poddamy!

Na nieszczęście młodzieży Niemcy wypatrzyli je dosyć szybko. Janka chwyciła Stasię za rękę i zaczęły uciekać. Edek pobiegł za nimi, a Lea uciekła w drugą stronę. Chociaż Stasia często biegała z Janką po Warszawie, to dłuższy bieg był dla niej wyczerpujący. Po chwili obie poczuły szarpnięcie. Hitlerowiec wyrwał młodszą dziewczynkę z uścisku starszej

- Naprawdę myślałyście, że dacie radę uciec polskie świnie? Dokumenty! Już!

- Moment, już daję – powiedziała spokojnie Janka, jednak w środku w niej wrzało

Janka udawała, że sięga po to, o co poprosił hitlerowiec, jednak wyjęła spod płaszcza broń i strzeliła do niego. Padł martwy na ziemię. Z resztą nie było tak łatwo. Panny Wróblewskie ukryły się za ścianą budynku, gdzie wcześniej schronił się Edek. Stąd łatwiej było strzelać. Trzech Janka trafiła bez problemu, jednak dwóch wciąż walczyło. Nagle ktoś ich zastrzelił. Janka wiedziała, że to nie była ona, ani Edek, ani tym bardziej Stasia, która dopiero rozpoczęła naukę strzelania. Po chwili ujrzała mężczyznę o delikatnej, wręcz dziewczęcej urodzie. Stwierdziła, że mogą wyjść z kryjówki. Podeszła do ciała Niemca, którego zastrzeliła na początku

- Nie masz prawa nazywać mnie polską świnią. Mam nadzieją, że cierpiałeś – wycedziła przez zęby

- Nic wam się nie stało? - Spytał mężczyzna, który im pomógł

- Wszystko w porządku. Dzięki za pomoc

- Nie ma sprawy, tylko następnym razem bardziej uważajcie. Gdzie są wasi rodzice?

- Nasz tata nie żyje, mama z jakiegoś powodu nie może wrócić z Rzeszy, z kolei mama Edka nie żyje, a z tatą nie wiadomo co się stało, ale najpewniej żyje, bo wysyła Edkowi listy

- A skąd macie broń? Mi dopiero niedawno udało się coś zdobyć...

- Ten akurat wzięliśmy od jakiegoś martwego Niemca, z kolei ten który trzyma Edek należał do mojego ojca. Jest dosyć stary, ale działa

- A jak się nazywacie?

- Jestem Janka. To moja siostra Stasia, a to nasz przyjaciel Edek. A pan jak się nazywa?

- Żaden pan – zaśmiał się mężczyzna – mówcie mi Zośka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro