Pierwsza akcja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Janka i Edek wyczekiwali kolejnego spotkania. Nie mogli już dłużej siedzieć bezczynnie, kiedy ich Ojczyzna była w potrzebie. W końcu nadszedł dzień, w którym konspiratorzy mieli omówić akcję i wyznaczyć datę. Czas wlókł się niemiłosiernie, jednak w końcu nadeszła dwunasta. Janka i Edek wyszli z domu wcześniej oddając Stasię pod opiekę pani Heleny

- Jak myślisz, na czym będzie polegała akcja? – spytał Edek kiedy dotarli na miejsce spotkania

- Myślę, że będziemy musieli zabić jakąś grubą rybę, albo przemycić broń. O tak! To byłoby niesamowite! Nie mogę się doczekać! – powiedziała entuzjastycznie Janka . Edek chciał jej odpowiedzieć, jednak przyszedł Helios i zamilkli

- Witajcie. Naszym zadaniem będzie pisanie haseł propagandowych i rysowanie żółwi na murach. Spotykamy się jutro o tej samej porze. Bądźcie ostrożni, jak zauważycie wroga to informujcie resztę. Macie jakieś pytania? – odpowiedziała mu cisza – w takim razie możecie się rozejść

- Rysunki i pisanie? Ja nie mam 7 lat! Ja chcę robić coś pożytecznego! – bulwersowała się Janka kiedy wracali

- Wiem, ja też liczyłem na coś nieco poważniejszego, ale na razie musimy zadowolić się tym. Może za kilka lat dostaniemy bardziej wymagające zadania?

- Za kilka lat możemy nie żyć – powiedziała z przekąsem - już w naszej konspiracji, o ile można to tak nazwać robiliśmy poważniejsze rzeczy

- To prawda, ale trzeba myśleć pozytywnie. Nigdy nie myślałem, że powiem to do ciebie. W końcu z naszej dwójki to ty jesteś optymistką – zaśmiał się

- Ja też nie – Janka również zaczęła się śmiać – może faktycznie niedługo dadzą nam poważniejszą robotę

*

Następnego dnia młodzi konspiratorzy byli w ciągłym napięciu. Nie zachwyciło ich zadanie jakie im powierzono, jednak fakt, że to ich pierwsza oficjalna akcja sprawiał, ze byli mocno podekscytowani. W końcu nadeszła wyczekiwana godzina, a przyjaciele wyszli z domu. W końcu dotarli na miejsce. Janka wśród znajomych nie dostrzegła Sokoła, co nieco ją rozczarowało

- Wszyscy gotowi? – zapytał Helios. Nikt nie protestował – To do dzieła!

Młodzi ludzie ochoczo zabrali się do pracy. Walka z wrogiem, nawet w taki sposób stanowiła dla nich przyjemność. Czuli się wtedy niemal jak żołnierze, mimo, że walka na śmierć i życie z wrogiem a mały sabotaż to zupełnie inne rzeczy

- Czemu nie ma z nami Igiełki? – spytała pracującego obok niej chłopaka. Była mocno zdziwiona brakiem kolegi

- Igiełka nie jest w oddziale. Jest za młody, więc jeszcze nie może uczestniczyć w akcjach, a strasznie chciał się przydać, więc Helios uczynił go swoim chłopcem na posyłki

- Rozumiem – odparła jeszcze bardziej zdziwiona Janka

*

- Witaj Janeczko, witaj Edek, jak tam pierwsza akcja? – spytał radośnie Władek wchodząc do domu przyjaciółki

- Poza tym, że zadanie było kiepskie, to całkiem dobrze. Obyło się bez przykrych przygód. Dziwne, myślałam, że Niemcy szybko zauważą, że coś robimy, a tu proszę. Nikogo!

- Mieliście niesamowite szczęście. Pamiętam, że podczas mojej pierwszej akcji bardzo szybko nas zauważyli, biegłem wtedy przez pół Warszawy. Jakoś im uciekłem, ale kilku moich kolegów złapali. Już nie żyją – powiedział z wyraźnym smutkiem

- Przykro mi. Też czasami dowiaduje się, że moi znajomi sprzed wojny albo nie żyją, albo ich wywieźli – powiedziała Janka nieco zmieszanym tonem. Władek dziwnie się jej przyglądał – Czemu się tak dziwnie patrzysz?

- Wyglądasz bardzo młodo. Nie dałbym ci szesnastu lat

- Często to słyszę – Janka zaczęła bawić się swymi brązowymi włosami. Była coraz bardziej się denerwowała. Jeżeli Władek pozna jej sekret i powie dowództwu, to koniec

- Przyznaj się, nie masz szesnastu lat. Znasz Leę Wagner? Ja też. Ona wspominała, że ma prawie czternaście lat, i że ma przyjaciółkę Jankę Wróblewską, która jest jej rówieśniczką

- Szlag by trafił ten jej długi język – warknęła Janka

- Spokojnie, nie zdradziła mi tych informacji jednocześnie. Wydała cię, ale nieświadomie

- To trochę ją usprawiedliwia – mruknęła pod nosem. Chociaż była zła na Żydówkę, wiedziała, że nie chciała jej wydać. Zapewne nie miała pojęcia, że Janka i Władek się znają

- Więc jak to się stało, że jesteś w tej grupie? Tam trzeba mieć co najmniej 16 lat. Skąd miałaś takie papiery? – spytał Edek

Janka westchnęła. Chociaż jej przyjaciel był inteligentny, to był też niezwykle grzeczny, i pewne rzeczy nie mieściły mu się w głowie

- Sfałszowałam półgłówku. A właściwie wujek Lei. Zajmuje się tym na boku, więc ładnie go poprosiłam i wyrobił mi te papiery. Spodziewałam się, że z racji wieku mogą mnie przydzielić do czegoś nudnego. Jak się okazało, nawet tu gdzie jestem są nudne zadania, a co dopiero tam, gdzie powinnam być. Tak naprawdę w lipcu skończę czternaście lat. Teraz pewnie mnie wydasz Władku...? - smutek w głosie Janki niemal uczynił z tego pytania stwierdzenie

- Nie – zaśmiał się Władek – Znam te pobudki. Chciałoby się zrobić coś niesamowitego, ale wszyscy nad tobą drżą. Też nie jestem do końca czysty, ale to inna historia. Jako, że oboje mamy coś na sumieniu, zachowajmy milczenie

- Zgoda!

*

- Mama! – mały chłopiec wyrwał rękę z uścisku ojca i pobiegł w kierunku rodzicielki

- Helga, kochanie! – zawołał Franciszek, który po chwili dostrzegł żonę

- Franz! Tadäus! Tak bardzo tęskniłam!

- My również kochanie. Wiesz coś na temat dziewczynek? Albo Edka? Gdzie on, tam na pewno Janka i Stasia

- Niestety. Przychodzę tam czasami, i tylko raz widziałam jakąś dziewczynę wychodzącą od pani Heleny. Była podobna do Janki, ale nosiła spodnie, to nie ona

- Przecież Janka mogła założyć spodnie

- No coś ty! Nie tak ją wychowałam. Ona wie, że jest z dobrego domu i nie wypada jej nosić takich rzeczy

- Pewnie masz rację – westchnął Franek

Wiedział, że Janka byłaby zdolna do założenia spodni. Nigdy nie przejmowała się opinią innych, a wygodę ceniła ponad wszystko. Poza tym lubiła robić rzeczy których jej nie wolno. Oczywiście podchodziła do tego z umiarem. Franciszek miał świadomość, że jego córka nie posunęłaby się do przestępstwa, a nawet jeśli, to nie zrobiłaby tego bez powodu.

W końcu dotarli do hotelu, w którym aktualnie mieszkała Helga. Franciszek przy pomocy żony rozpakował rzeczy swoje i syna. Tadeusz wziął swoje zabawki i poszedł do drugiego pokoju

- Franz? Mam nietypowe pytanie

- Tak, kochanie?

- Podobam ci się jeszcze? W końcu mam już trzydzieści dwa lata... Pamiętam, jak ciocia Maria mówiła mi, że czasami, kiedy kobieta kończy trzydzieści lat, mężczyzna traci nią zainteresowanie. W jej przypadku tak było. Wujek ją porzucił i znalazł sobie kochankę...

- Kochanie, co za głupoty wygadujesz! Trzydzieści lat to nie starość. Prędzej o mnie można powiedzieć, że jestem stary. Mam już czterdzieści dwa lata. Zdaję sobie sprawę, że nie będziesz cały czas wyglądała, jak przed urodzeniem dzieci. Gdybym cię nie znał, dałbym ci najwyżej dwadzieścia pięć

- Tobie czas służy. Lepiej wyglądasz w dojrzałym wieku, niż gdy się poznaliśmy

- Dziękuję. Zapamiętaj, że nieważne ile masz lat, cały czas cię kocham

- Ja ciebie również Franz – powiedziała Helga siadając mężowi na kolanach

Franka ogarnęła niemal niemożliwa do pohamowania ekscytacja. Ostatnio nie mieli czasu na czułości, przez co nie mógł już się powstrzymać. Była tak blisko...

- Mamo, tato, pobawicie się ze mną?

Małżonkowie odsunęli się od siebie i spojrzeli na syna. Mały Tadzio stał w drzwiach i patrzył na nich pytająco

- Oczywiście synku, zaraz do ciebie przyjdziemy – powiedział Franciszek, na co Tadeusz radośnie podskoczył, po czym zniknął za drzwiami pokoju

- Chyba musimy to odłożyć na później – powiedziała Helga

- Chyba tak. Taki los rodziców – zaśmiali się oboje, po czym skierowali się w stronę pokoju syna


Z powodu spraw rodzinnych rozdział wleciał puźniej niż zaplanowałam, za co przepraszam. Zastanawiam się, czy sprawa wieku poszczególnych postaci nie jest zbyt skomplikowana. Jeżeli tak, to zostawcie komentarz, a w następnym rozdziale, wrzucę listę kto ma ile lat. Jeżeli jednak nie to i tak zostawcie po sobie jakiś ślad

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro