Rozdział czternasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Świadomość wraca do niego boleśnie powoli.
Czuje promienisty ból w okolicach skroni i to jak bardzo jego wargi są suche i popękane. Próbuje je oblizać by trochę nawilżyć oraz znaleźć wygodniejszą pozycję przewracając się z ziewnięciem na drugi bok, by kontynuować błogi stan snu.
Jego zmęczony umysł dopiero teraz czuje ciężkość dłoni na swoim nagim ramieniu, które delikatnie masuje jego skórę, a chwile później wędruje po jego ciele do loków by zgarnąć je z jego twarzy.
Jego policzek był przyciśnięty do poduszki, a nogi poplątane same ze sobą. Lekko unosi ciężkie powieki by zobaczyć co się dzieje i kto go dotyka. Obraz jest zamazany i długo mruga rzęsami obejmując poduszkę zanim się zupełnie wyostrza i widzi mężczyznę w garniturze siedzącego na fotelu tuż przy jego łóżku i delikatnie gładzącego jego włosy. Marszczy lekko czoło próbując sobie przypomnieć dlaczego właściwie śpi i skąd ten facet się tu wziął ale w obrazach które przewijają się w jego głowie ,widzi tylko siebie siedzącego przy barze, a później zirytowanego mężczyznę który go ciągnie do apartamentu.
Czuje też, że nagi zawinięty jest w pościeli, a jego głowa daje niemiłosiernie znać, że zabalował. Nagrabił sobie. Bardzo. Aż się dziwi, że nie jest skrępowany tylko wygodnie leży w wielkim łóżku pieszczony przez tego mężczyznę. Czyżby cisza przed burzą? Zapewne ten się na nim zemści. Nie ma szans, że przejdzie mu to płazem. Był niegrzeczny i flirtował z jakimś Hiszpanem. Do tego był kuszący i nie zaprzeczał, że przyszedł się zabawić gdy ten pytał co tam robi.
Kiedy całkiem otwiera powieki mężczyzna kładzie dłoń na jego policzku za pewne widząc, że się obudził i go po nim gładzi. To całkiem miłe tym bardziej, że nie był zbyt grzeczny.

– To psychopatyczne obserwować kogoś jak śpi – chrypi lekko się rozciągając na boki. Odchrząkuje bo jego głos jest zaspany, a jego ciało z jakiegoś powodu drży. Nogi ma jak z waty i mruga szybciej rzęsami zerkając w dół. To zrozumiałe, że jest nagi. Pewnie mężczyzna nie chciał by zasypiał niewygodnie w końcu zazwyczaj traktuje go jak damę. Był okryty ponad pierś ciepłą kołdrą i nie sadził by ten go dotykał. Ma w sobie za dużo klasy by go wykorzystać śpiącego. Ten biznesmen jasno pokazał, że mimo ostrego seksu ma do niego jako taki szacunek i nie chce go upokarzać.

– Chciałem z tobą porozmawiać Haroldzie. Nie spodziewałem się, że potrwa to tak długo – mówi z powagą odsuwając od niego dłonie, a on prycha bo jest gwiazdą i lubi jak się na niego czeka. Tym bardziej, że ten jasno przyznał, że czekał przy jego łóżku całą noc. To było całkiem pochlebne. Żałuje, że ten nie położył się obok niego. Lub przynajmniej nie obudził się w nocy i nie widział mężczyzny śpiącego w fotelu.
Rozprostowuje kości wciąż pod bacznym spojrzeniem mężczyzny. – Bardzo mnie rozczarowałeś. Myślałem, że umowa między nami jest jasna. Dlaczego za wszelką cenę chcesz próbować na ile możesz sobie pozwolić? Cóż to ma za sens? Przecież zgodziłeś się na ten układ, a ja w moim mniemaniu daje ci wiele wygód i swobody. Dlaczego tak usilnie próbujesz mnie zirytować?

– Nie mam pojęcia o co ci chodzi – mówi obronnie z nieco nieprzyjemnym tonem, nie wiedząc co innego mógłby odpowiedzieć , unosząc się na łokciach i łapiąc za bolącą głowę – Chce mi się pić

Widzi bardzo wyraźnie jak mężczyzna przed nim zaciska pieści i próbuje wyglądać na niewzruszonego. Jak zwykle z powagą wstaje i podchodzi do stołu skąd bierze dzbanek z wodą i z wielką elegancją nalewa trochę do jednej ze szklanek. Przez ten czas oboje milczą, a on mocniej okrywa swoje nagie ramiona kołdrą. Ma kaca i nie wie jak się bronić. Bogaty mężczyzna zachowuje spokój ale wie, że ten jest bardzo na niego wkurzony. Powinien zostać zeszłej nocy tutaj, a nie się wygłupiać i upijać w barze. Chciał mu dopiec. Udowodnić coś. Sam nie wie co. Chyba zemścić się za to, że ten tak rzadko u niego bywał. Co było skrajnym absurdem z jego strony. Niby go nienawidzi za ten układ i wykorzystywanie seksualne jednak z drugiej strony czuje do niego straszliwy pociąg. Drażni go, że nie uprawiają normalnego seksu i że w jego rękach jest jedynie marną zabaweczką których ten pewnie ma na pęczki. Dlatego musiał wyrazić swojego niezadowolenie. Tyle, że wczoraj było to dla niego świetnym pomysłem, a teraz widząc jego srogi wzrok miał wątpliwości, czy ten chce go ukarać czy ma już go dość.

– Proszę. – słyszy i widzi jak ten podaje mu upragnioną szklankę z wodą po czym z powrotem siada na fotelu tuż przy jego łóżku.
On łapczywie opróżnia szklankę. Czuje ukojenie, a jego ciało powoli zaczyna wracać do normalnego funkcjonowania. Będzie musiał przecierpieć dzisiaj ten żmudny ból i nudności. – A teraz porozmawiajmy szczerze. Z bólem serca, ale jeśli mnie zdradzisz czyli złamiesz naszą umowę wyrzucę cię na bruk. – nie mówi nic więcej, a on na chwile zastyga. Patrzy na niego tępo, zdziwiony ostrością jego słów. Zaczął od tego, że go stąd wywali. Tak prosto z mostu. Może rzeczywiście przychodzi do niego rzadziej, bo Harry już zaczyna mu się nudzić i go drażnić. Nie minęło wiele czasu odkąd ich układ wszedł w życie bo coś około trzech tygodni ale tego mogło już zmęczyć jego towarzystwo. Być może z początku podobało mu się to, że był niegrzeczny i mógł go dyscyplinować ale teraz go to irytuje. Gdyby był taki wyjątkowy jak na początku ten mu mówił, to przecież kochałby się z nim normalnie w łóżku, zostawał na noc lub chociaż godził się na seks w prysznicu zamiast obracać go do siebie tyłem. A teraz dodał oliwy do ognia wychodząc bez jego przyzwolenia i flirtując z barmanem i jest to dla niego dogodny moment by dać jako powód i się go pozbyć.

– Grozisz mi? – pyta mrużąc oczy i zaciskając mocno palce na szklance. Nic innego nie przyszło mu do głowy. Patrzy się tylko na biznesmena, który uśmiecha się nieznacznie i przysiada się do niego na łóżko.

– Jedynie ostrzegam. Zrobiłbym to z wielkim bólem i rozczarowaniem. Jednak zrobiłbym, ponieważ nie do zaakceptowania dla mnie jest wizja ciebie z kimś innym w obecnej sytuacji. Czy jest to dla ciebie zrozumiałe? Czy będziesz starał się pilnować? Jeśli masz zamiar się droczyć to pamiętaj o tej jednej kwestii – mężczyzna gładzi delikatnie jego włosy dłonią, a on milczy wsłuchując się w jego słowa. Rozumiał. Bardzo dobrze rozumiał co ten miał na myśli. Ale jednocześnie nie rozumiał dosłownie nic. Wiec ten go nadal chce? O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego ten zachowuje się tak irracjonalnie.

– Nie uważam żebym zrobił coś złego. – mówi z kpiącym uśmieszkiem w kącikach. A raczej wypływa to z jego ust ponieważ musi coś powiedzieć. Zawsze tak robił. Chciał mieć ostatnie słowo chociaż wiedział, że nie ma racji. Zmarszczka na czole biznesmena zaczęła niebezpiecznie drżeć, a sam „Louis" uśmiechnął się sztucznie i powiedział nie miło.

– Ach tak?

– Tak. Myśle, że twoja chorobliwa zaborczość jest przytłaczająca i nie zbyt zdrowa. Godzę się na seks i na inne twoje fetysze ale pieprze twoją chujową zazdrość. Możesz myśleć, że jak uprawiam z tobą seks i zgadzam się chwilowo na ten układ jestem twój ale tak na prawdę gdybyś nie miał pieniędzy w żadnym wypadku nawet byś mnie nie dotknął. Nie masz w sobie nic – mówi całkiem zadowolony z siebie ponieważ biznesmen jest widocznie zaskoczony tym, że tak bez zająknięcia się powiedział tak wiele paskudnych rzeczy. Sam jest zdziwiony tym, że to powiedział ponieważ to nie była do końca prawda, a on zazwyczaj choć jest wredny to zawsze przy tym szczery. Obiektywnie rzecz biorąc mężczyzna choć był od niego wiele starszy, był przystojny i coś w nim go pociągało. Na pewno nie miał w sobie „nic" tak jak to określił.
Mężczyzna wstał i za nim Harry arogancko i dumny z siebie się uśmiechnął, poczuł jak starszy wymierza mu mocny i bolesny policzek. Tak. Aż go odrzuciło do tyłu. Jęknął z bólu i złapał się za piekące miejsce nie mogąc uwierzyć, że ten tak brutalnie go uderzył. I to jeszcze nie było wszytko. Biznesmen stanął nad nim i mocno szarpnął za jego loki

– Uważaj na słowa. Masz mieć do mnie szacunek. Trzymaj się umowy. – ten go nie puszczał trzymając w garści jego włosy. On zacisnął zęby z bólu czując jak w oczach mimowolnie pojawiają mu się łzy. Mężczyzna patrzał na niego bez wyrazu sprawiając mu ból a po paru długich sekundach z powrotem gwałtownie odrzucił go w tył. Miał wrażenie, że wszystkie cebulki jego włosów szczypały. Policzka nie czuł. Był pewny, że powstanie tam potężny siniak obrazujący to całe zajście. Leżał długą chwile skulony z bólu ze łzami w oczach. Po wielu minutach kiedy jego twarz była cała czerwona i w mimowolnie spływających po jego policzkach łzach, odważył się otworzyć oczy by stwierdzić, że biznesmena już dawno nie ma z nim w apartamencie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro