Rozdział siedemnasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Hej. Wreszcie udało mi się skończyć to opowiadanie wiec teraz pisze pozostałe które mam zaczęte na swoim profilu (: jeszcze kilka rozdziałów przed nami tej historii. Ten może jeszcze nie ale następne rozdziały będą bardziej emocjonujące. Może wstawię dziś jeszcze jeden bo ten jest dość krótki (;

Jego pokojówka zajmuje się odkurzaniem dywanu i wytrzepaniem poduszek na balkonie. On leży wygodnie w drugim pokoju w jacuzzi przeglądając serwisy społecznościowe. Little Mix ogłosiło trasę i wszyscy zdawali się już o nim zapomnieć. Jakby nigdy nie istniał. Mimo iż ostatnimi czasy był tematem numer jeden przez swoje nieokrzesane i zadziwiające  zachowanie, to teraz nikt już o nim nie wspomina jakby to, że jego trasa niedawno się zakończyła nie miało żadnego znaczenia. To było irytujące. Ma nadzieje, że może liczyć na Nicka i ten zmieni coś na tej płaszczyźnie. Choć wątpił. Od ich spotkania minęły dwa tygodnie i jak narazie nic się nie działo.
Czując zimny powiew wiatru na twarzy zanurza się głębiej w wodzie odkładając telefon na ziemię. Kiedy przymyka oczy, słyszy otwieranie, a później odgłos zamykanych drzwi. Wcale ciekawsko się nie odwraca, jedynie czeka aż jego bogaty sponsor sam do niego podejdzie i poda swoje żądania i oczekiwania. Ostatnimi czasy przychodzi, chwile u niego siedzi lub na szybko uprawiają seks i wychodzi. Nie zabawia u niego dłużej niż pół godziny. Nie wie jak ma to rozumieć ale już się tak nie wzbrania, choć było to frustrujace i miał wrażenie, że żaden z nich nie jest zadowolony. Sam dostaje to co chce. Już nie wiedział gdzie chować swoje jedwabne garnitury i przepiękne satynowe koszule nocne. Dużo rzeczy wciąż miał zapakowane w kartonach czekające na otwarcie.
Siniak na jego twarzy nie był już prawie widoczny. Mężczyzna widząc go chyba również wpierw to ocenia, zanim zwyczajowo nie podchodzi i delikatnie nie chwyta go za głowę całując ledwo wyczuwalnie lekko go we włosy.

– Dzisiaj zostajesz czy jesteś znów zajęty? Nie wiem czy się fatygować i wychodzić z jacuzzi. A mniemam, że do mnie nie dołączysz. – mówi z małym sarkazmem zerkając na „Louisa" który chyba za bardzo nie przejmuje się jego słowami, bo je ignoruje i zasiada wygodnie w fotelu dosyć oddalonym od niego.

– Możesz zostać tam gdzie jesteś. – odzywa się starszy mężczyzna, a on odwraca się do niego przodem opierając się łokciami o krawędzie jacuzzi.

– Kręci cię samo patrzenie na mnie? Nawet jeśli nie widzisz mnie nagiego? – mówi nieco złośliwie ale z małym uśmiechem w kącikach obserwując jak ten z poważnym wyrazem twarzy siedzi w fotelu i również się w niego wpatruje.

– Lubię na ciebie patrzeć. To prawda. – słyszy odpowiedź, a on lekko odchyla głowę w bok i przegryza wargę.

– Dlatego mnie wybrałeś. Bo ci się podobam. Jestem przepiękny. – wychodzi z jego ust i wciąż patrzy się na biznesmena który nie wydaje się zniesmaczony czy poirytowany jego słowami. Raczej przyjmuje jego samochwalenie się mimochodem. On natomiast przypomina sobie jak ten go uderzył kiedy on sam go obrażał i oznajmił, że ten nie ma w sobie nic co mogłoby mu się podobać. To było dość okrutne. Bardzo okrutne. Wcale tak nie uważał. Mimo, że ten jest o wiele od niego starszy to będąc szczerym jest przystojny i mimo iż ta cała ich relacja nie jest normalna, to on sam czuł również, że biznesmen go pociąga. Nie tylko fizycznie. Ale to tak jak ten się zachowuje. To jaki ten jest władczy, a jednocześnie opiekuńczy. To coś co ma w oczach i co sprawia, że miękną mu kolana. Chyba zasłużył wtedy żeby dostać w twarz. Oczywiście nie popiera przemocy fizycznej ale na prawdę tamten mial powód by zostać wytrącanym z równowagi. Czasami sam nie rozumie czemu mówi i robi niektóre rzeczy. Wciąż go trapiło co miał w sobie tak wyjątkowego by zyskać jego uwagę. Jest pełno pięknych chłopców na świecie których miałby zdecydowanie taniej jak nie za darmo. W końcu był bogaty. O co w tym wszystkim chodziło. Dlaczego nie ktoś kogo utrzymanie byłoby tańsze, dlaczego on? Dlaczego przychodzi na chwilę by na niego popatrzeć, a jednocześnie nie dąży do tego by jakoś rozwinąć ich relacje i postarać się o jego względy? Co to wszystko miało za sens?

Przez chwile oboje milczą, a on skanuje wygląd biznesmena od góry do dołu, po czym bez pytania ani żadnego znaku wstaje z wody. Przytrzymuje się nieco krawędzi by bezpiecznie wyjść z jacuzzi i z lekko przekrzywioną głową stoi nagi jakieś dwa metry od mężczyzny. Woda spływa po jego ciele, a on niewinnie się uśmiecha. Starszy mężczyzna spogląda z zaskoczeniem na jego twarz po czym powoli wstaje. Myśli, że ten podejdzie do niego lecz ten idzie do komody i wyciąga z niej suchy ręcznik. Już po chwili jest przy nim i opatula nim delikatnie jego nagie ciało. Harry przybliża się do niego z uśmiechem muskając powoli jego wąskie wargi. Biznesmen oczywiście oddaje powoli pocałunki kładąc dłonie na jego biodrach. On zakłada ręce na jego ramionach uśmiechając się w pocałunkach i przylegając do starszego mężczyzny całym ciałem.
Obiektywnie mówiąc to było całkiem przyjemne. To całowanie się dla przyjemności bez żadnego powodu. Bez zmierzania do czegokolwiek. Chwile w tym tkwią po czym on sam unosi rękę i zaczyna gładzić delikatnie opuszkiem palca jego zarost.

– Tak właściwie to nie wiem nawet ile masz lat? Zaspokoisz moją ciekawość, „Louis" ? – pyta słodko wodząc teraz palcem w miejscu gdzie ukazują się mężczyzny kurze łapki.
Ten jest chyba bardzo zaskoczony jego pytaniem bo marszczy brwi, a on zachęcająco znów cmoka swoimi pulchnymi wargami te, jego węższe. – No proszę.

– Mam trzydzieści siedem lat. – ku jego zaskoczeniu mężczyzna się wiele nie zastanawia zanim odpowiada. Myślał, że ten będzie robi z tego, tak jak z innych rzeczy wielką tajemnice. On oczywiście domyślał się w jakim wieku jest biznesmen. Obstawiał jakieś trzydzieści pięć lat. Więc nie pomylił się za bardzo. On przez chwile nic nie odpowiada, a mężczyzna unosi jedną brew. – Wątpię, żeby cię to przeraziło. Miewałeś epizody ze starszymi kobietami.

Harry uśmiecha się znów chwytając mężczyznę lekko za marynarkę i kolejny raz muska wargami te starszego.

– Racja. Po prostu myślałem, że mi nie powiesz. Wiesz. Wiem, że mamy umowe i na początku bardzo mi się nie podobała. Ale taki już jestem. To co mówiłem nie jest prawdą. Bardzo mi się podobasz. Bardzo. – mówi to wodząc dłonią po twarzy starszego, a później po fragmencie odkrytej szyi, a na końcu zostawiając ją na jego klatce piersiowej. Ten znów marszczy czoło. Ma ochotę na to prychnąć. Ten chyba powinien się cieszyć, że udało mu sie to o czym od początku mówił. Wychował go sobie tak jak chciał. I jeszcze sobą zauroczył. Drugą ręką zahacza o guzik koszuli mężczyzny i kontynuuje. – Wiesz. Miałeś spełniać moje życzenia. Moim życzeniem jest żebyś został ze mną na całą noc. I żebyś w końcu się rozebrał. Nie mogę cię doczekać aż będziesz nagi. Jeśli przez cały czas to miała być dla mnie nagroda za bycie grzecznym to ci się udało. Nigdy tak bardzo nikt mnie nie ekscytował tak jak ty. Tak bardzo mi się podobasz. – mówi to w jego usta lekko się o niego ocierając. Na chwile chyba ciało przed nim zastygło zszokowane jego słowami. Miał ochotę się zaśmiać, że udało mu się tak zaskoczyć mężczyznę jednak kilka sekund później czuje jak jest mocno odepchnięty. Jak długi ładuje na ziemi. Totalnie się tego nie spodziewał. Ręcznik zsunął się z jego ramion i leżał teraz nagi na podłodze krzywiąc się z bólu i rozmasowując bolący łokieć.

– Co do cholery. – mówi niezadowolony, a mężczyzna nad nim ma wymalowaną złość na twarzy i patrzy na niego z drgającą szczęką.

– Czy pozwoliłem ci wyjść z jacuzzi? Wracaj tam. Teraz. – jego podniesiony głos sprawia, że mimowolnie czuje dreszcz przechodzący mu wzdłuż kręgosłupa. Jego wyraz twarzy wygląda jakby był rozwścieczony i jakby zaraz miał do niego podejść i znów go uderzyć, a jak się nie posłucha to sam wrzuci go do tego jacuzzi.
On nawet nie wysila się by zebrać się z podłogi. Na czworaka z lekkim strachem oddała się od mężczyzny i powoli posłusznie wchodzi z powrotem do wody. Na pewno wygląda to żałośnie. On nie wiedział co właściwie właśnie się tu wydarzyło. Przecież był miły. Nie prowokował. Wręcz mu pochlebiał. Odsunął się w wodzie jak najdalej mężczyzny i patrzał na niego uważnie trzymając się obronnie tylniej ścianki. Ten patrzał na niego jeszcze przez chwile za nim nie fuknął pod nosem i ze złością nie zrzucił wszystkiego z najbliższej szafki na ziemię. Przed wyjściem z apartamentu jeszcze zerknął na niego po krótce i trzasnął drzwiami.

On dopiero kiedy usłyszał, że ten wyszedł z apartamentu uświadomił sobie, że cały czas wstrzymywał oddech. Teraz odetchnął z ulgą mrugając szybciej rzęsami. Co niby powiedział nie tak? Przecież był miły. Chyba nigdy nie był aż tak miły. Ten facet jest chyba jakiś popieprzony. Myślał, że to on działa mu na nerwy pyskując ale ten chyba ma jakiś problem z utrzymywaniem agresji na wodzy. Choć dziwiło go to ponieważ ten był bardzo uprzejmy i zdawał się być bardzo delikatny i dbający o jego potrzeby i samopoczucie. Co się właśnie stało. Chciał dobrze. Po chwili zobaczył jak Zayn Malik staje w drzwiach i patrzy na niego przerażony.

– Nic panu nie jest, sir? Mogę jakoś pomóc? Nie chciałem podpatrywać ale usłyszałem huk i krzyki i bałem się, że coś ci zrobił. – chłopak patrzy na niego z wielkimi oczami, a on kręci głową. Nie ma nawet ochoty rzucać jakimś kąśliwym komentarzem w jego stronę. Po prostu sam był jeszcze w szoku po tym co się właśnie wydarzyło. Nigdy nie czuł potrzeby obawiania się tego mężczyzny. Przecież mówił to co chciał i ten raczej karał go prowizorycznie nie robiąc mu przy tym krzywdy, a raczej upewniając się czy jest to na pewno dla niego komfortowe. A teraz coś takiego. Jeśli ten nie chciał się rozbierać mógł powiedzieć zamiast robić coś takiego. Co to w ogóle było.
Po jakimś czasie wychodzi z wody i nakłada na siebie ciepły szlafrok. Czuje, że jego dni są tu policzone. A nawet jeśli mężczyźnie chwilowo odbiło i zaraz mu przejdzie i wcale nie wyrzuci go z kaprysu pewnego dnia na bruk to sam powinien dążyć żeby jak najszybciej się stąd wydostać. Nie da się tak traktować. Nie jest jakąś głupią zabaweczką. Jest Harry'm Stylesem. Gwiazdą pieprzonego rocka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro