Capitolo 15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba! 🖤











Po wypiciu kolejnych kieliszków zaczynałam czuć działanie alkoholu w organizmie. Obraz stał się minimalnie niewyraźny. Ja natomiast czułam narastającą pewność siebie i chęć zabawy, a to oznaczało, że mogłam wpakować się w kłopoty, gdyż miałam do tego tendencje... Musiałam się pilnować.

-Vic, wyszła z seksowną brunetką. - poczułam ramię owijające się wokół mojej talii, a chwilę później byłam w ramionach Damiano.

-Fajna ta brunetka? - spytałam zainteresowana. Pokiwał głową.

-Całkiem seksowna i w czarnej mini. Było na czym zawiesić oko. - przyznał, a ja parsknęłam śmiechem.

-Ale oczywiście wygląd nie jest najważniejszy. - podpuszczałam go.

-Sama zapytałaś, czy fajna ta dziewczyna. - uniósł ręce w gęście poddania - Ty zaczęłaś. - bronił się.

-Żartowałam przecież. - lekko szturchnęłam go w ramię - Jeny, jak mi się kręci w głowie... - parsknęłam śmiechem, rozglądając się wokół - Wiedziałam, że nie powinnam była tyle pić.

-Dosłownie pięć minut temu namawiałaś mnie, żebym poszedł się z tobą napić, bo jeszcze nie próbowałaś tutaj mojito. - zakpił, patrząc na mnie z politowaniem. Przytaknęłam.

-I wciąż liczę, że pójdziesz się ze mną napić, bo ten drink wygląda tutaj niesamowicie. Mam nadzieję, że tak samo będzie smakował. - rozmarzyłam się, robiąc maślane oczy. Szatyn jedynie się zaśmiał. - To jak? Idziemy? - wskazałam na bar. Westchnął ciężko, kręcąc głową.

-Jak miałbym ci odmówić, bella? - zaśmiałam się na jego słowa, wiedząc, że wygrałam - Nie, poważnie pytam. Jak mam ci odmówić? Przecież ty się ledwo na nogach trzymasz, a my musimy jakoś do hotelu wrócić. - zbyłam go machnięciem dłoni.

-Zamówimy taksówkę. - wzruszyłam ramionami - No ze mną się nie napijesz? - wydęłam dolną wargę, starając się zrobić minę zbitego psiaka.

-I padły słowa klucz. - roześmiał się wesoło - Nie potrafiłbym ci odmówić. - uśmiechnął się i zarzucił ramię na moje barki, przyciągając mnie bliżej siebie. Lekko objęłam go wokół pasa i razem ruszyliśmy w stronę baru.

Szatyn szybko zamówił nam drinki, a ja zajęłam miejsce na kanapie w końcu sali, czekając aż wróci z naszym zamówieniem.

-Jeśli jutro obudzę się z kacem to cię zabiję. - parsknął. Wytknęłam język i pokazałam mu środkowy palec.

- Czyżby Włosi nie umieli pić? - zakpiłam, unosząc prawą brew.

-Nie podpuszczaj mnie, bo źle się to dla ciebie skończy. - posłał całusa w moją stronę.

-Wierzę, bo muszę. - przewróciłam oczami.

-Koniec gadania, bella. Pijemy. - uniósł kieliszek i przysunął się bliżej mnie, zarzucając ramię na oparcie kanapy za moimi plecami.

Wzięłam kilka większych łyków trunku i odstawiłam kieliszek na stolik naprzeciwko nas. W kieliszku wciąż znajdował się alkohol, ale postanowiłam zwolnić tempo, aby pamiętać jutro dzisiejszy dzień.

-Jak się czujesz? - spytałam Damiano, spoglądając w jego stronę. Szatyn zmarszczył brwi i wzruszył ramionami.

-Nie wypiłem aż tak dużo, żeby źle się czuć... - mruknął niepewnie, wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przewróciłam oczami, powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem.

-Ja nie mówię o imprezie. - sprostowałam - Pytałam o reprezentowanie kraju na tak ważnym wydarzeniu, jakim jest Eurowizja. Kiedy wrócicie do domu, już nie będziecie zwykłym ulicznym zespołem. - dodałam. Westchnął ciężko, przeczesując dłonią włosy.

-Nie wiem, co myśleć. To wszystko wciąż wydaje się strasznie nierealne. Pomyśleć, że za tydzień wystąpię na wielkiej scenie w dodatku z ludźmi, którzy są dla mnie, jak rodzina... To spełnienie marzeń. Nie da się opisać tego, co czuję. - spojrzał na mnie, uśmiechając się pod nosem - Jestem tak podekscytowany. - dodał - Nieważne, co się będzie działo dalej, ja już czuję się zwycięzcą. - wzruszył ramionami - Czuję się jakbyś przeprowadzała ze mną wywiad... - zaśmiał się po chwili. Przygryzłam lekko dolną wargę, z uwagą wpatrując się w szatyna. - Czemu tak się na mnie gapisz? - zmarszczył brwi.

-Lubię słuchać, gdy mówisz o tym, co robisz. Widzę, ile daje ci to radości i to czysta przyjemność słuchać cię w takiej chwili. - wyjaśniłam, czując, jak moje policzki oblewa róż.

Czasami mówiłam, co mi ślina na język przyniosła a dopiero później myślałam nad konsekwencjami. Teraz miałam wrażenie, że za bardzo się przed nim otworzyłam. Mogłam sie ugryźć w język i nic nie mówić.

-Mam wrażenie, że to ja ciągle mówię o sobie. Nie dość, że masz teczkę pełną informacji na mój temat to jeszcze ciągle zadajesz pytania. Nie sądzisz, że teraz moja kolej, aby czegoś się o tobie dowiedzieć? - uniósł prawą brew, intensywnie się we mnie wpatrując. Nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia. Miałam wrażenie, że brązowe tęczówki przewiercały moją duszę na wskroś.

Przełknęłam gulę w gardle, starając się nie patrzeć na jego usta. Poległam. Wbiłam wzrok w pełne, usta szatyna i zarejestrowałam, jak przesuwa językiem po dolnej wardze. Czy on zdawał sobie sprawę z tego, jak seksowny był w tym momencie?

-Jestem jeszcze zbyt trzeźwa, żeby się zwierzać. - przerwałam ciszę. Starałam się, aby mój głos był neutralny, ale lekko podnieisony ton na pewno przykuł uwagę Damiano.

-Powiedz mi, bella, ile drinków muszę Ci jeszcze postawić, żebyś opowiedziała mi swoje mroczne sekrety? Wypłakała się na moim ramieniem lub...

-Damiano, nie jesteśmy w telenoweli. - zakpiłam - To prawdziwe życie. - dodałam, starając się go sprowadzić na ziemię.

-Dwa drinki? - przewróciłam oczami, mając ochotę go wyśmiać. Postanowiłam jednak nie odpowiadać, westchnęłam, kręcąc głową. Zastanowiłam się chwilę i ponownie spojrzałam wokaliście w oczy.

-Co takiego chciałbyś wiedzieć? - spytałam niepewnie.












Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro