Capitolo 19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Panie i Panowie, przedstawiam pierwszy rozdział wstawiony w 2022 roku haha. Miłego czytania! 🖤












-Długo zamierzasz go jeszcze unikać? - uniosłam wzrok znad talerza i popatrzyłam na Victorię. Wzruszyłam ramionami, gdy blondynka zajmowała miejsce obok mnie.

-Minął dopiero jeden dzień... - burknęłam, przypominając sobie sytuację z wczoraj. Po rozmowie z Vic stwierdziłam, że najlepiej będzie, jeśli przez jakiś czas będę unikała Damiano. Basistka jednak nie zgadzała się z moimi poglądami.

-Damiano nie odpuści. - westchnęła - Wczoraj podczas wywiadu praktycznie cały czas milczał. Starałam się ratować sytuację, ale jestem pewna, że ludzie zauważyli, że coś z nim nie tak. Normalnie mu się gęba nie zamyka. - prychnęła - Pogadaj z nim. Wyjaśnijcie sytuację i zacznijcie zachowywać się jak na dorosłych przystało. - westchnęłam, przewracając oczami. Wiedziałam, że miała rację. Tak naprawdę to nic się nie stało. Do niczego nie doszło, więc wystarczyło porozmawiać i wyjaśnić, co i jak.

Problem był w tym, że zdawałam sobie sprawę z tego, że Damiano to typ flirciarza. On po prostu miał taki sposób bycia. Mówiąc zwykłe "cześć" był w stanie przekonać do niegrzecznych myśli czy czynów. Wiedziałam, że Włosi byli wyjątkowo pozytywni i nie przeszkadzała im bliskość innych ludzi. Wręcz przeciwnie, oni nie lubili dystansu między ludźmi. Traktowali wszystkich jak przyjaciół.

Ja natomiast trzymałam się z dystansem. Nie lubiłam, gdy ktoś przekraczał moją strefę komfortu, a Damiano naprawdę mi się spodobał. Nie zamierzałam skończyć ze złamanym sercem, jako kolejna naiwna dziewczyna, która wyobrażała sobie zbyt wiele.

Dodatkowo znaliśmy się wyjątkowo krótko, a ja czułam, że za bardzo się zaangażowałam. Nie minęły nawet dwadzieścia cztery godziny od naszej ostatniej rozmowy, a mi już brakowało jego towarzystwa.

-Mogę go unikać do końca Eurowizji? - spytałam, patrząc blondynce w oczy.

-Na nic głupszego chyba nie mogłaś wpaść. - prychnęła - Skarbie, on się strasznie zadręcza. Nic nie mówi, ale znam go od lat i wiem kiedy coś go gryzie. Myślę, że on naprawdę cię lubi. - starała się mnie przekonać. Od wczoraj próbowała wpłynąć na moją decyzję i zmusić mnie do porozmawiania z Damiano.

Ale co tak naprawdę miałabym mu powiedzieć? Znaliśmy się zaledwie kilka dni. Wpadł mi w oko i tyle. Byłam jego asystentką i pewnych granic nie mogłam przekroczyć. Musiałam być bardziej profesjonalna niż dotychczas.

-Bex, wydaje mi się, że mu się podobasz. On mi tego nie powie, ale z pewnością liczył na coś więcej niż przyjaźń. - uniosłam wzrok i spojrzałam jej w oczy. Może miała rację? Może ja też nie jestem mu obojętna?

-Co powinnam mu powiedzieć? - westchnęłam, przeżuwając ostani kawałek kurczaka.

-Najpierw wyjaśnijcie to wczorajsze zajście. Damiano nie jest człowiekiem, który całuje przypadkowych ludzi... - zmarszczyłam brwi i uśmiechnęłam się kpiąco.

-Czy ja mam ci mówić, ile w internecie jest filmików na których Damiano całuje ciebie, Ethana lub Thomasa? - uniosłam prawą brew.

-Taa. - pokiwała głową - To może źle wyglądać. - przyznała mi rację - Chodzi mi raczej o to, że nie całuje się z nowo poznanymi osobami. - wyjaśniła - Więc jeśli próbował to zrobić, to wątpię, żeby miał złe zamiary. Damiano to dobry, fajny, kochany chłopak, który... - spojrzała na coś za moimi plecami - A to podła, dwulicowa łajza. Kretyn do kwadratu. Debil jakich mało, niech się cieszy, że jesteśmy w miejscu publicznym, bo inaczej pokazałabym mu moje umiejętności karate. - wysyczała, jednocześnie ściskając w dłoni bułkę, która jadła. Cały sos z kanapki wylał się na stół, a z bułki zostało niewiele. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się w drugą stronę, aby zobaczyć o kim mówiła Vic.

Ku mojemu zdziwieniu zauważyłam Damiano, który obejmował jakąś blondynkę. Widać było, że byli ze sobą dość blisko. Dziewczyna wpatrywała się w niego, jakby był jakiś cudem świata. Zacisnęłam zęby, jednocześnie krzycząc na siebie w myślach. Nie miałam prawa, aby być o niego zazdrosna. Nie byliśmy razem. Właściwie to nic między nami nie było. Do niczego nie doszło.

Wymusiłam kolejny uśmiech i byłam gotowa, żeby ponownie odwrócić się w stronę przyjaciółki, gdy zobaczyłam coś, na co nie byłam gotowa. Damiano jakby nigdy nic pochylił się i pocałował dziewczynę, jednocześnie mocniej ją do siebie przytulając. Zacisnęłam usta w wąską linię i przymknęłam oczy na kilka chwil, aby się uspokoić i nie zacząć płakać. Przełknęłam gulę w gardle i z wymuszonym uśmiechem popatrzyłam na Vic.

-Chyba obie się pomyliłyśmy. - zaśmiałam się. Miałam ochotę zacząć płakać. A nie mogłam tego zrobić. Nie miałam ku temu powodów, nie miałam prawa.

-Ja nic nie rozumiem... - wyszeptała zagubiona - Co to za laska jest? Przecież on tyle o tobie mówił. Ja naprawdę myślałam, że... - przeniosła wzrok z Damiano na mnie i gdy zobaczyła moją minę dotarło do niej, co czułam. - On naprawdę ci się spodobał, mam rację? - machnęłam dłonią.

-Nie ma o czym mówić, Vic. Życie to nie bajka. - parsknęłam - Niczego mi nie obiecywał. Zasadniczo to nawet do niczego między nami nie doszło. - wzruszyłam ramionami - Jest okej. - dodałam. Jednak nie chciałam do tego przekonać blondynki tylko samą siebie.

-Nie chciałam robić ci nadziei. Naprawdę myślałam, że mu się podobasz. Przepraszam, Bex. - westchnęła, patrząc na mnie ze skruchą.

-Nie zrobiłaś nic złego. Chciałaś mi pomóc w tej całej sytuacji. - po raz pierwszy szczerze się do niej uśmiechnęłam - Nie ma o czym mówić. Może wczoraj źle zrozumiałam jego intencje? - zastanowiłam się głośno - Pewnie za dużo sobie wyobrażałam i to wszystko. - zaśmiałam się gorzko.

-Nie wiem, co powinnam ci teraz powiedzieć. Jest mi niewyobrażalnie przykro, że tak wyszło.

Zastanowiłam się chwilę. Do niczego między mną a nim nie doszło. Wiedziałam, że flirtował praktycznie z każdym, więc zapewne mnie nie traktował inaczej. Po prostu za dużo sobie dopowiedziałam. Tyle. Nie było żadnej tragedii. Nie stało się nic złego.

-Mogło być gorzej. - stwierdziłam w końcu - Nie zamierzam rozpaczać. - dodałam z uśmiechem.

-Pogadam z nim i...

-Nie warto. - przerwałam jej - Za dużo sobie wyobrażałam, Vic. To się zdarza. Nie ma, co płakać nad rozlanym mlekiem. - zaśmiałam się, wstając od stołu.

-Mogę ci jakoś pomóc? - spytała, chwytając mnie za nadgarstek, jednocześnie nie pozwalając mi odejść.

-Nie rozmawiaj z nim o mnie, proszę. - posłusznie skinęła głową.

-Jasne. Oczywiście. Jeśli tego chcesz. - uśmiechnęła się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam w stronę swojego pokoju.

Czy mogłam zrobić coś głupszego niż zauroczenie się we Włoskiej gwieździe rocka? Szczerze wątpię.










Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro