Capitolo 20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba!  🖤









Pov Victoria

Wściekła ruszyłam do pokoju Damiano. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Beca nie chciała, żebym mieszała się w sytuację między nich, ale nie mogłam tak po prostu patrzeć, jak cierpi. Najwyraźniej spodobał jej się Damiano, a on zamiast zachować się, jak facet i z nią porozmawiać, postanowił stchórzyć i wepchnąć jakiejś obcej lasce język do gardła. Co za gamoń...

Gdy znalazłam się naprzeciwko hotelowych drzwi, zaczęłam w nie walić bez opamiętania z otwartej dłoni. Gdy uderzyłam w drewnianą powłokę po raz szósty, drzwi zostały otwarte a naprzeciwko mnie stanął zirytowany Damiano.

-Czego? - syknął, patrząc na mnie morderczym wzrokiem. Bez słowa zdzieliłam go w tył głowy.

-Jaki ty jesteś głupi. - prychnęłam, wchodząc bez pytania do jego pokoju - Jak można tak bardzo spieprzyć sytuację? Czy ty jesteś... - Gdy na łóżku przyjaciela zobaczyłam dziewczynę, z którą się wcześniej całował myślałam, że się na niego rzucę i zabiję. Zamiast tego wzięłam głęboki wdech i spojrzałam nieznajomej w oczy. - Wypieprzaj stąd, ale już. - uśmiechnęłam się uroczo - W innym wypadku, gdy skończę z nim przerzucę się na ciebie, a uwierz mi, że tego nie chcesz ani ty ani twoje doczepy. - syknęłam. Dziewczyna popatrzyła na Damiano, ale ten jedynie przeciągle westchnął, kręcąc głową.

-Lepiej, żebyś już poszła. Vic serio potrafi dopiec, jeśli chce. - mruknął ponuro. Ja wciąż waliłam piorunami w dziewczynę, czekając aż w końcu podniesie tyłek i wyjdzie. Gdy zobaczyła, że nic więcej nie ugra burknęła coś pod nosem i z oburzeniem opuściła pokój.

-Czy ty się z planktonem na mózgi zamieniłeś? - wrzasnęłam, piorunując przyjaciela wzrokiem - Robisz nadzieję biednej Rebece. Flirtujesz z nią na każdym kroku! - mój wewnętrzny spokój diabli wzięły, a ja zamiast mówić krzyczałam - Próbujesz ją pocałować, po czym następnego dnia wpychasz jakiejś obcej lasce język do gardła? Co jest z tobą nie tak? Jak mogłeś zrobić coś tak głupiego i lekkomyślnego? Jak myślisz, jak ona się teraz czuje? Hm? - ułożyłam dłonie na biodrach, patrząc na niego wyczekująco. Liczyłam, że przynajmniej ma no to jakieś logiczne wytłumaczenie. Nie wiem, dlaczego się łudziłam, chyba dlatego, że przyjaźniliśmy od wielu lat i wciąż w niego wierzyłam.

-Vic, to nie twoja sprawa. Nie powinnaś się w to mieszać. - westchnął, wplątując dłonie we włosy. Czekałam na dalszy ciąg, ale on nie zamierzał powiedzieć nic więcej.

-Jesteś dupkiem. - zaśmiałam się smutno - Damiano, nigdy nie zrobiłeś niczego takiego. Nie zraniłeś w ten sposób żadnej dziewczyny. Powiedz mi, co takiego zrobiła ci Rebeca, że tak ją zraniłeś? - patrzyłam na niego wyczekująco.

-Vic, między mną a nią do niczego nie doszło. Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. To tylko przyjaciółka.

-Którą próbowałeś pocałować! - wrzasnęłam, jak opętana - Spędziłaś z nią noc po imprezie. Nie interesuje mnie, czy wtedy ze sobą spaliście czy tylko obok siebie zasnęliście! Nie wysyła się takich znaków, jeśli się nie jest zainteresowanym. - wysyczałam, podchodząc bliżej niego. W końcu stanęłam z nim twarzą w twarz, tak blisko, że nasze nosy prawie się stykały. - Nie piję się sam na sam z dziewczyną, jeśli się nie chce niczego więcej. Nie wysyła się jej sprzecznych sygnałów na każdym kroku! Nie flirtuje się z nią i co najważniejsze nie wpycha się jej do łóżka, ty debilu. Rozumiem, że niczego jej nie obiecywałeś. Aczkolwiek, jeśli nie chciałeś od niej nic więcej, to czemu jej po prostu nie powiedziałeś, że niczego między wami nie będzie? - popatrzyłam na niego z żalem - Rozmawiałam z nią. Ona udawała, że nic się nie stało. W dalszym ciągu nam pomoga, chociaż ją skrzywdziłeś...

-Proszę cię przestań. - jęknął, siadając na brzegu łóżka. Schował twarz w dłoniach, wzdychając z bólem. - Nie chciałem jej zranić... - wyszeptał.

-Wystarczyło trzymać łapy przy sobie a nie na tyłku obcej laski. - burknęłam.

-Wiem o tym. I wiem, że spieprzyłem. - mruknął.

-Oczekujesz oklasków? - zakpiłam - Powinieneś iść i ją przeprosić. Porozmawiać z nią i wyjaśnić to szczeniackie zachowanie rodem z gimnazjum. Podoba mi się jedna laska, więc znajdę inną, aby zwrócić na siebie uwagę tamtej. - parsknęłam, przewracając oczami - Zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś? - pokiwał głową. Wciąż nie patrzył mi w oczy. Siedział pochylony, ze wzrokiem wbitym w podłogę.

-Kiedy próbowałem ją pocałować... Ona się po prostu odsunęła. - wyznał w końcu - Myślałem, że zrobiłem coś źle i ona...

-Usłyszała, jak ją wołam. Spanikowała, że was zobaczę i dlatego zrobiła, co zrobiła. - wyjaśniłam - Wiedziałbyś to, gdybyś z nią porozmawiał. - dodałam, sięgając obok niego. Westchnęłam i oparłam głowę o jego ramię.

Mimo wszystkich głupot jakie robił i tak go kochałam. Znaliśmy się od lat. Byliśmy sobie bardzo bliscy i nie wyobrażałam sobie życia bez tego kretyna. Miałam też nadzieję, że w końcu uda mu się znaleźć dziewczynę, na którą zasługuje.

-Ona mi nie wybaczy... - zerknęłam na nieho kątem oka. Widziałam, że żałował. Wzięłam głęboki wdech. On by mnie nie zostawił, więc i ja nie mogłam mu tego zrobić.

-Idź do niej. Wyjaśnij jej wszystko i nie mów, że ze mną rozmawiałeś. - doradziłam - Prosiła, żebym się nie mieszała. Nie chciała, aby coś się między nami popsuło przez tę sytuację. - wytłumaczyłam.

-Co jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? - widząc jego wątpliwości wiedziałam, że powinnam była mu pomóc. Jednak nie mogłam go okłamywać.

-Na jej miejscu otworzyłabym Ci drzwi, strzeliła cię z liścia w twarz, powiedziała, że masz iść do tamtej laski i zamknęła Ci drzwi przed nosem. - powiedziałam uśmiechając się promiennie. Zmarszczył brwi, wpatrując się we mnie ze zdziwieniem.

-I to miało mi niby pomóc? - mruknął zagubiony. Pokręciłam głową, śmiejąc się przy tym.

-Nie. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że masz przesrane i będziesz się musiał postarać. Może cała ta sytuacja cię czegoś nauczy. - westchnął i pokiwał głową.

-Nie mam pojęcia, co powieninem jej powiedzieć. - wyznał.

-Całą prawdę. Módl się, żeby poleciała na twoje ładne oczy, bo inaczej możesz mieć duży problem. - zakpiłam.

-Co ja bym bez ciebie zrobił...












Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro