Capitolo 23.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 💋











-Bella, wstawaj. - poczułam delikatny uścisk na ramieniu, a chwilę później ktoś potrząsnął lekko moim ciałem. Powoli otworzyłam oczy i zamrugałam kilkukrotnie, aby przyzwyczaić wzrok do otaczającej mnie jasności i migających świateł wokół sceny. Spojrzałam w bok i ujrzałam kucającego przy moim fotelu Damiano. - Zasnęłaś. - mruknął, nie spuszczając ze mnie wzorku.

Ponownie rozejrzałam się wokół i ujrzałam, że na scenę wchodziła reprezentatka Ukrainy. Zasnęłam w fotelu podczas próby Måneskin... Jak długo spałam?

-Kiedy zasnęłam? - mruknęłam, starając się rozbudzić.

-Zdążyliśmy zagrać piosenkę dwa razy, gdy zerknąłem na ciebie podczas trzeciej wersji ty już spałaś. - wyznał.

-Powinieneś był mnie obudzić szybciej... - jęknęłam - Teraz się z tym nie wyrobię. - zerknęłam na papiery na moich kolanach. Do jutra musiałam dostarczyć Philipowi raport odnośnie ostatnich wywiadów i prób Måneskin, a nie miałam gotowej nawet połowy. - Cholera. - zerwałam się na nogi, zerkając na zegarek na nadgarstku. Wzięłam głęboki wdech i z przerażeniem popatrzyłam na Damiano. - Do jutra muszę to dostarczyć do Philipa. - uniosłam wyżej stos kartek, który miałam w dłoniach - A jest już po północy... Nie wyrobię się. - pisnęłam zestresowana. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że na sali został jedynie Damiano i reprezentanci Ukrainy. - Gdzie się podziali Vic, Ethan i Thomas? - spytałam zdezorientowana.

-Wyszli kilka minut temu. - wzruszył ramionami - Byli już strasznie głodni, więc sam ogarnąłem po nas scenę i postanowiłem cię obudzić. - wyjaśnił. Pokiwałam głową na znak zrozumienia.

-Jasne. - odparłam - Ym... Dzięki, że mnie tutaj nie zostawiłeś. - dodałam - Ja... muszę już iść. - wskazałam na wyjście - A ty... - zastanowiłam się chwilę nad tym, co chciałam powiedzieć. Byłam roztargniona i wciąż lekko zaspana. - A ty koniecznie coś zjedz. Jutro rano kolejna próba. O jedenastej wywiad i... - potrząsnęłam głową to teraz nieważne - Odpocznij, żebyś był gotowy na jutro. - chwyciłam za swoją torebkę, która leżała przy fotelu i ruszyłam w stronę wyjścia - Jeszcze raz dziękuję! - krzyknęłam, wybiegając z sali. Po drodze byłam skupiona tylko na tym, aby nie zgubić ani jednej strony. Nie stać było mnie na taki błąd. Jedna strona pełna informacji na temat artystów i ich grafików. Gdyby wpadła w niepowołane ręce nie wypłaciłabym się z grzywnej do końca życia.

Zmęczona wróciłam do hotelu i rzuciłam segregatory pełne papierów na łóżko. Związałam włosy w koka i okryłam się kocem, jednocześnie chwytając za długopis i zabierając się za spisywanie raportu.

Kiedy tylko zdążyłam napisać pierwszą linię, ciszę przerwał mój dzwonek telefonu. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że to ciocia a nie nikt z pracy.

-Hej, ciociu.

- Cześć, Becka. Skarbie, powiedz mi jesteś aż tak zapracowana czy po prostu mnie unikasz? - Odetchnęłam z ulgą na jej luźny ton. Przynajmniej raz nie dzwoniła do mnie, żeby mnie zbesztać.

-Jestem zajęta... Nawet teraz piszę raport. - westchnęłam zmęczona.

-Ale znajdziesz pięć minut, żeby porozmawiać z ciotką? - zażartowała - Nie zdążyłam Ci się zapytać, jak się czujesz między tyloma przystojniakami. Włoski temperament nie daje ci w kość? - przewróciłam oczami. Ta kobieta zachowywała się gorzej niż nie jedna nastolatka. Już nie wspominając o tym, że potrafiła plotkować gorzej niż nie jedna małolata...

~~~~~

Przetarłam oczy ze zmęczenia i znów skupiłam wzrok na dokumentach. Dochodziła druga w nocy, a ja wciąż miałam masę pracy przed sobą. Zdążyłam się już pogodzić z myślą, że czekała mnie nieprzespana noc. Zaczynałam się jednak obawiać, że nawet zarwanie nocki mi nie pomoże.

Zaskoczona spojrzałam w stronę drzwi, gdy usłyszałam, że ktoś postanowił mi zrobić wizytę. Zerknęłam na zegarek, upewniając się czy, aby na pewno jest druga w nocy. Jednak tak właśnie było. Co za tym szło, nie rozumiałam, kto miał ochotę na spotkanie o takiej porze. Zwlekłam się z łóżka i niechętnie podreptałam w stronę drzwi. Nacisnęłam na klamkę, otwierając drewnianą powłokę. Moim oczom ukazał się uśmiechnięty Włoch, odziany jedynie w czarne jeansy i tego samego koloru buty. W jednej dłoni trzymał pudełko z pizzą, a w drugiej czteropak jakiegoś energetyka.

-Podobno czeka cię ciężka noc. Pomyślałem, że może Ci się jakoś przydam. Kazałaś mi coś zjeść i odpocząć, ale obawiam się, że sama sobie tej rady do serca nie wzięłaś. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Przez to wszystko zapomniałam dziś o jakichkolwiek posiłkach i byłam jedynie na śniadaniu. Cały dzień na nogach, a zjadłam zaledwie śniadanie. To bardzo nieodpowiedzialne...

-Dziękuję. - odparłam - Jesteś kochany. - dodałam, widząc, że moja reakcją wywołała uśmiech na mojej twarzy - Wejdź. - zaprosiłam go do środka.

Włoch z uśmiechem na twarzy minął próg i zgarbnie zajął miejsce na moim łóżku, uważając, aby nie ruszyć ani jednej kartki.

-Powinieneś już spać. - mruknęłam, zamykając drzwi.

-Ty też.

-Jutro od rana macie napięty grafik. Nie powinieneś...

-Jestem starszy od ciebie. - zmarszczyłam brwi na ten niespodziewany argument - Nie dawaj mi rad. To ja powinienem się dzielić mądrością życiową. - parsknęłam śmiechem.

-Jesteś niepoważny. - prychnęłam, siadając z drugiej strony łóżka.

-Słuchaj, bella, im szybciej zjemy tym szybciej zabierzemy się za... - spojrzałam na stos kartek na pościeli - to. Cokolwiek to jest. - zmarszczył brwi, patrząc z przerażeniem na tabelki i inne wykresy.

-Doceniam, ale powinieneś... - uniósł podełko z pizzą w moją stronę, dając mi znak, że mam się częstować.

Czekała mnie noc w towarzystwie Włocha. Bo jego, naprawdę, naprawdę ciężko było do czegoś zniechęcić...











Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro