Capitolo 26.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego czytania! 💋








Westchnęłam zaczesując włosy w wysokiego kucyka.

-Więc czemu nie możesz jej najzwyczajniej w świecie zaprosić na randkę? - krzyknęłam, aby perkusista dobrze mnie słyszał. Byłam w łazience i starałam się uporządkować moje włosy i twarz... Jednak makijaż nie zakrył mojego zmęczenia, a włosy mimo wielu odżywek wciąż żyły własnym życiem, więc postanowiłam je związać.

Ethan jak się ukazało przyszedł z kryzysem miłosnym. Spodobała mu się reprezentatka Francji, ale regulamin kategorycznie zabraniał jakichkolwiek stosunków między reprezentantami poszczególnych krajów.

-Nie mogę złamać regulaminu... - jęknął. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju, gdzie zastałam Damiano leżącego na moim łóżku i Ethana siedzącego przy małym stoliczku.

-Czasami warto nagiąć zasady. - zaśmiałam się, siadając obok Davida.

-I kto to mówi... - prychnął wokalista. Przewróciłam oczami, nie odpowiadając na głupią zaczepkę chłopaka.

-Nie można jakoś obejść tego regulaminu? - spytałam, zerkając na długowłosego. Ten spojrzał na mnie, jak na dziecko, które właśnie złamało zakaz rodzica.

-To ty powinnaś pilnować, abym nie łamał ani nie "naginał" regulaminu. - zrobił znak cudzysłowu w powietrze. Parsknęłam śmiechem, kręcąc głową.

-Jeśli jeszcze nie zauważyłeś to nie jestem odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. - zażartowałam. Głośny śmiech Damiano rozniósł się po całym pokoju, a ja spiorunowałam go wzrokiem.

-Powinienem był zaprzeczyć? - uniósł prawą brew, patrząc na mnie z zainteresowaniem. Lekko pokiwałam głową.

-Spaprałeś to. - prychnęłam - Ethan, po prostu się z nią umów. Konsekwencje biorę na siebie. - dodałam, wzruszając ramionami.

-Powinnaś chyba jeszcze raz przeczytać swoją umowę... - stwierdził Torchio. Zacisnęłam wargi w wąską linię, starając się zapanować nad uśmiechem cisnącym mi się na usta.

-Ty w ogóle widziałaś swoją umowę na oczy? - zakpił Damiano. Wytknęłam język w jego stronę.

-Taaak. Podpisałam ją i położyłam... - zastanowiłam się nad tym, marszcząc brwi - Gdzieś na pewno. - parsknęłam.

-Zgubiłaś umowę? - zdziwił się Ethan. Pokręciłam głową.

-Nie zgubiłam. Tylko gdzieś zapodziałam, a to diametralna różnica. - poprawiłam go - Nie przesadzajcie... Przecież...

-Zgadzam się z bellą. Leć do tej dziewczyny i po prostu się z nią umów. A jeśli nie chcesz ryzykować, że nas zdyskwalifikują to... - zastanowił się chwilę - Poproś ją o numer i umówcie się po Eurowizji. - wzruszyłam ramionami - Prosta sprawa. - uśmiechnął się, ukazując szereg idealnie białych zębów.

-Naprawdę powinienem zaryzykować? - spytał wciąż wyraźnie zagubiony.

-Myślę, że teraz możecie się po prostu lepiej poznać, a po konkursie nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby było między wami coś więcej. - stwierdziłam.

-Chyba macie rację... - westchnął. Podszedł bliżej okna i oparł się o parapet. Przez chwilę obserwował to, co działo się na zewnątrz.

Ani ja ani Damiano nie przerwaliśmy ciszy. Chyba chcieliśmy dać Ethanowi czas na przemyślenie wszystkiego. Chłopak chciał zrezygnować z szansy na miłość ze względu na zespół i bardzo go za to podziwiałam. Jednak prawda była taka, że mógł mieć jedno i drugie.

-Już? - spojrzałam na niego unosząc jedną brew w górę. Ethan wyrwał sie z letargu i popatrzył na mnie zagubiony.

-Proszę? - zdziwił się.

-Już do ciebie dotarło, że powinieneś do niej iść? - zakpiłam, szczerząc się jak głupia.

-Wiem o tym. - westchnął - I pójdę do niej... - Damiano spojrzał na niego wyczekująco - Macie na myśli teraz? - miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.

-A kiedy? - prychnął David.

-Oczywiście, że teraz. - dodałam.

-Nie... - pokręcił głową - Nie teraz. - od razu zauważyłam stres wymalowany na jego twarzy. Czego on się tak bardzo obawiał? Miał ją tylko zaprosić na randkę, a nie jej się oświadczać. Nie było powodów do paniki. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.

-Torchio. - spojrzałam wymownie na bruneta - Spinaj pośladki i idź do tej swojej Francuzki. - puściłam mu oczko.

-Damiano, powiedz jej proszę, że nie mogę tak po prostu...

-Ethan, nie szukaj wymówek. Jeśli dziewczyna serio ci się podoba to po prostu do niej idź. Później, co ma być to będzie. - wzruszył ramionami.

Ethan niepewnie popatrzył na mnie, po kilku sekundach przeniósł wzrok na Damiano, a później jeszcze raz na mnie. W końcu westchnął, pochylając głowę. Wbił wzork w podłogę i gorączkowo nad czymś myślał.

-Co powienien jej powiedzieć? - spojrzał na mnie z nadzieją, że mu pomogę. Wzruszyłam ramionami.

-Nie jestem najlepsza w sztuce podrywu, ale myślę, że zwykle zaproszenie na kawę będzie okej. - stwierdziłam po chwili zastanowienia. Wziął głęboki wdech i skinął głową.

-Tak zrobię... - mruknął, ruszając w stronę drzwi - Dziękuję za pomoc. - uśmiechnął się do nas i opuścił mój pokój.

Równo z zamknięciem drzwi ja i Damiano wybuchliśmy śmiechem.

-Mistrz podrywu. - prychnął Damiano.

-Daj mu spokój! - zbulwersowałam się - To było naprawdę urocze. - oznajmiłam, przygryzając lekko dolną wargę.










Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro